autor:

Aldo­us Leonard Huxley


odmia­na przez przypadki:

M. Aldo­us Huxley

D. Aldo­usa Huxleya

C. Aldo­uso­wi Huxleyowi

B. Aldo­usa Huxleya

N. z Aldo­usem Huxleyem

Msc. o Aldo­usie Huxleyu

W. Aldo­usie Huxleyu

tytuł:

Nowy wspa­nia­ły świat”


(ODMIANA: „Nowe­go wspa­nia­łe­go świa­ta”, bo… jest to nazwa mery­to­rycz­na, w przy­pad­ku nazwy uli­cy Nowy Świat, odmie­nia­my — Nowe­go Światu). 


Tytuł jest odwo­ła­niem do „Burzy” Szek­spi­ra, do wypo­wie­dzi Miran­dy. Hux­ley wyko­rzy­stu­je go tu jed­nak prze­wrot­nie. Jeden z boha­te­rów, John, jest echem posta­ci Kalibana.

rodzaj lite­rac­ki:

epi­ka

gatu­nek literacki:

powieść anty­uto­pij­na

data wyda­nia:

1932

epo­ka literacka:

mię­dzy­woj­nie

miej­sce wydania:

Lon­dyn

czas akcji:

akcja roz­gry­wa się w roku 2540 n.e., w powie­ści jest to rok AF 632, co ozna­cza „po For­dzie”, ponie­waż linia mon­ta­żo­wa Hen­ry­’e­go For­da jest czczo­na tu jako boska; a roz­po­czę­ła się, gdy Ford przed­sta­wił swój Model T (samo­chód osobowy). 

miej­sce akcji:

Repu­bli­ka Świa­ta, Lon­dyn, Nowy Meksyk

gene­za:

Powieść sta­no­wi komen­tarz do obaw wobec wzmac­nia­ją­cych się w Euro­pie ruchów nacjonalistycznych. 

To też apo­geum ery tech­no­lo­gicz­ne­go opty­mi­zmu na Zachodzie.

pro­ble­ma­ty­ka:

Hasło: „Wspól­ność, Iden­tycz­ność, Sta­bil­ność” nie ozna­cza posza­no­wa­nia jed­nost­ki, a ide­olo­gię tota­li­tar­ną. To anty­uto­pia uka­zu­ją­ca jedy­nie pozor­nie ide­al­ny świat. Nie ma w nim cier­pie­nia, bo wszy­scy przyj­mu­ją nar­ko­tyk — somę, któ­ry pozba­wia ich emo­cji. Odrzu­ca się sta­rość, cho­ro­by, brzy­do­tę, sta­re­go Boga i daw­nych auto­rów — nikt nie potrze­bu­je nie­po­ko­jów, żyje­my tu tak, by żyło się dobrze.


Powieść opi­su­je futu­ry­stycz­ne spo­łe­czeń­stwo, zwa­ne Repu­bli­ką Świa­ta, w któ­rym liczy się jedy­nie wydaj­ność, a ją moż­na osią­gnąć dzię­ki nauce. W tym spo­łe­czeń­stwie emo­cje i indy­wi­du­al­ność są pod­da­wa­ne warun­ko­wa­niu (od naro­dzin w labo­ra­to­rium), nie ma trwa­łych związ­ków — „każ­dy nale­ży do każ­de­go”. Dzie­ci są two­rzo­ne poza łonem mat­ki i klo­no­wa­ne w celu zwięk­sze­nia popu­la­cji i od począt­ku ukła­da­ne wg klas społecznych. 

Embrio­ny prze­zna­czo­ne dla wyż­szych klas otrzy­mu­ją wie­le środ­ków che­micz­nych, aby udo­sko­na­lić je zarów­no fizycz­nie, jak i umy­sło­wo, pod­czas gdy te z niż­szych klas są zmie­nia­ne tak, aby były pod tym wzglę­dem nie­do­sko­na­łe. Kla­sy te, w kolej­no­ści od naj­wyż­szej do naj­niż­szej, to Alpha, Beta, Gam­ma, Del­ta i Epsi­lon. Alfy są hodo­wa­ne na przy­wód­ców, a Epsi­lo­ny na robot­ni­ków. Pra­cu­je się nad tym w Ośrod­ku Roz­ro­du i Warun­ko­wa­nia i sku­tecz­nie eli­mi­nu­je on prze­ja­wy jakie­go­kol­wiek indywidualizmu. 

Teo­re­tycz­nie cel jest wspa­nia­ły — wszy­scy mają czuć się kom­for­to­wo, bra­ku­je im jed­nak jed­ne­go — wolności. 

W tym świe­cie nie odnaj­dzie się John, zwa­ny Dzi­ku­sem, któ­ry żył w rezer­wa­cie, a o cywi­li­za­cji sły­szał jedy­nie od mat­ki, któ­ra bar­dzo za nią tęskniła. 

Dla nie­go nie­ste­ty nie będzie już życia, bo wszyst­kie war­to­ści, jakie znał, poznał dzię­ki zaka­za­ne­mu Szek­spi­ro­wi. Ani w cywi­li­za­cji, ani w rezer­wa­cie nie zazna nigdy zro­zu­mie­nia, ani spokoju. 

typ nar­ra­cji:

nar­ra­tor trze­cio­oso­bo­wy wszech­wie­dzą­cy, pierwszoosobowy


język:

tech­nicz­ny, bez ozdob­ni­ków, nie­wie­le w nim opi­sów, zmie­nia się, gdy nar­ra­cję przej­mu­je John. 


Hasła uto­pii: 

Wspól­ność – „każ­dy jest dla każdego”.

Iden­tycz­ność – upodo­bań i poglą­dów, na sku­tek klonowania.

Sta­bil­ność – wszy­scy są kon­tro­lo­wa­ni, a odbie­ga­ją­ce od nor­my zacho­wa­nia – tępione. 


sło­wa klu­czo­we to: soma, butel­ki, embrio­ny, pneumatyczność 

boha­te­ro­wie: 

Ber­nard Marks — to pierw­szy głów­ny boha­ter, jest alfą plus, psy­cho­lo­giem w Wydzia­le Pro­pa­gan­dy, nie wyglą­da jak inni — jest zbyt niski, a przez to nie­atrak­cyj­ny, co mogło być spo­wo­do­wa­ne dola­niem do jego embrio­nu alko­ho­lu. Nie akcep­tu­je popra­wia­czy nastro­ju, więc nie przyj­mu­je somy, a ze swo­ją natu­rą czu­ją­ce­go Welt­sch­merz roman­ty­ka nie ma dobre­go życia. Pra­gnie praw­dzi­wych emo­cji i widocz­nie nie pasu­je do tego świa­ta, ale gdy z rezer­wa­tu posta­no­wi przy­wieźć Joh­ne­go, zro­bi to, by nie zostać zesła­nym i zre­ha­bi­li­to­wać się w oczach wła­dzy. Tak też się sta­nie, a on zyska w oczach kobiet, osta­tecz­nie jed­nak zosta­nie zesła­ny na Fal­klan­dy jako jed­nost­ka nie­bez­piecz­na i zagra­ża­ją­ca porząd­ko­wi społecznemu. 



Leni­na Crow­ne — mło­da i pięk­na, uma­wia­ła się czte­ry mie­sią­ce z Hen­ry­kiem Foste­rem, więc z oba­wy przed zaan­ga­żo­wa­niem emo­cjo­nal­nym, będzie szu­ka­ła nowych kochan­ków; zacznie uma­wiać się z Mark­sem, jed­nak po wizy­cie w rezer­wa­cie nie­mal zako­cha się w Joh­nie, nie będzie mogła znieść myśli, że on nie chce się z nią kochać, gdy Dzi­kus zamiesz­ka w samot­ni — przy­bę­dzie do nie­go, jed­nak nie będzie to takie spo­tka­nie, jakie­go oczekiwała. 


Hen­ryk Foster — alfa, kocha­nek Leni­ny, wyzna­je zasa­dę „każ­dy nale­ży do każdego”;


John Dzi­kus — to dru­gi głów­ny boha­ter, syn Lin­dy i Toma­sza, nie znał swo­je­go ojca, wycho­wy­wał się w rezer­wa­cie, gdzie przez zacho­wa­nie mat­ki nigdy nie był zaak­cep­to­wa­ny, uczył się emo­cji z dra­ma­tów Szek­spi­ra; pozna Ber­nar­da, zosta­nie wywie­zio­ny do Lon­dy­nu, gdzie też się będzie umiał się odna­leźć, pora­zi go wszech­obec­ny kon­sump­cjo­nizm i swo­bo­da sek­su­al­na, popeł­nił samobójstwo; 


Lin­da — beta minus, roman­so­wa­ła z Toma­szem, ale zaszłą w cią­żę i wywie­zio­no ją do rezer­wa­tu, gdzie uro­dzi­ła Joh­na. Dozna­wa­ła wie­lu upo­ko­rzeń, nie rozu­mia­ła zasad panu­ją­cych w tym świe­cie, Była uza­leż­nio­na od somy, a sko­ro nie mia­ła do niej dostę­pu, przyj­mo­wa­ła meskal. Po przy­wie­zie­niu do Lon­dy­nu tra­fi do szpi­ta­la na śpiącz­kę somiczną;

 

Fan­ny Crow­ne — zna­jo­ma Leni­ny, ma duży pro­blem, ponie­waż odczu­wa nie­za­spo­ko­jo­ne macie­rzyń­stwo, prze­cho­dzi sub­sty­tut ciąży;


Helm­holtz Wat­son — alfa plus, przy­ja­ciel Mark­sa, poeta i wykła­dow­ca Insty­tu­tu Inży­nie­rii Emo­cyj­nej, będzie uni­kał somy i odkry­je, że dzię­ki wstrze­mięź­li­wo­ści sek­su­al­nej sta­je się kre­atyw­ny; dzię­ki Dzi­ku­so­wi zacznie zachwy­cać się Szek­spi­rem, co będzie mia­ło odzwier­cie­dle­nie w jego wier­szach i nie ujdzie mu płazem. 


Tomasz — dyrek­tor RiW, porzu­ci cię­żar­ną kochan­kę Lin­dę w rezer­wa­cie, będzie chciał usu­nąć Mark­sa ze sta­no­wi­ska, ale po tym, jak pozna swo­je­go syna, sam zło­ży rezygnację;


Musta­fa Mond — jeden z dzie­się­ciu człon­ków świa­to­we­go zarzą­du, był fizy­kiem, kocha sztu­kę i Szek­spi­ra, ale zre­zy­gno­wał ze wszyst­kie­go, by nie zostać zesła­nym i by dbać o porzą­dek tego świata.


stresz­cze­nie: 

Dyrek­tor Ośrod­ka Roz­ro­du i Warun­ko­wa­nia w Lon­dy­nie Cen­tral­nym, Tomasz, opro­wa­dza stu­den­tów po budyn­ku. Ośro­dek jest ogrom­ny i sza­ry, a na jego fasa­dzie wid­nie­je hasło „Wspól­ność, Iden­tycz­ność, Sta­bil­ność”. Opo­wia­da on stu­den­tom, jak ośro­dek dzia­ła i jak poma­ga w odhu­ma­ni­zo­wa­niu ludzi. Mówi, że w przy­szło­ści ludzie będą bar­dziej przy­po­mi­nać maszy­ny, a dzię­ki temu będą szczęśliwsi.

Poka­zu­je stu­den­tom pro­ces Boka­now­skie­go, dzię­ki któ­re­mu komór­ka wytwa­rza pra­wie 100 swo­ich klo­nów. Mówi rów­nież o naświe­tla­niu rent­ge­now­skim, jakie­mu pod­da­wa­ne są embrio­ny po to, by je zahar­to­wać. Tłu­ma­czy, że są one dzie­lo­ne z uwzględ­nie­niem przy­szłych zadań i zawo­dów, co prze­kła­da się na odmien­ne ich trak­to­wa­nie. Ina­czej obcho­dzi się z klo­na­mi hut­ni­ków, ina­czej — z astro­nau­tów, a jedy­nie 30 proc. embrio­nów kobie­cych pre­de­sty­nu­je się do zapłodnienia.

Po wyj­ściu z ośrod­ka stu­den­ci uma­wia­ją się z Hen­ry­kiem Foste­rem, któ­ry ma im poka­zać embrio­ny inte­lek­tu­ali­stów alfa-plus.


Dyrek­tor Ośrod­ka opro­wa­dza stu­den­tów tak­że po pią­tym pię­trze budyn­ku, na któ­rym mie­ści się żło­bek, a w nim odby­wa się warun­ko­wa­nie neo­paw­ło­wow­skie. Pie­lę­gniar­ki usta­wia­ją wazo­ny z kwia­ta­mi i wstą­żecz­ka­mi, poja­wia­ją się dzie­ci z gru­py del­ta, a gdy docie­ra­ją do zaba­wek, pie­lę­gniar­ka włą­cza syre­ny i elek­trow­strzą­sy. Dzie­ci zaczy­na­ją pła­kać, a kie­dy ucich­ną, sty­mu­la­cję się wyłą­cza. Dzię­ki temu nie chcą się już bawić zabaw­ka­mi, a zabieg powtó­rzo­ny kil­ka­na­ście razy dopro­wa­dzi do awer­sji tych jed­no­stek do przy­ro­dy i czy­ta­nia, co uczy­ni z nich pra­cow­ni­ków fizycz­nych. Przy oka­zji dyrek­tor obja­śnia, czym jest hip­no­pe­dia – czy­li nauka przez sen, pod­czas któ­rej stu­den­ci dowia­du­ją się, że ist­nie­je podział spo­łe­czeń­stwa na klasy.


Dyrek­tor snu­je też opo­wieść o daw­nych cza­sach i spo­łe­czeń­stwie, w któ­rym były rodzi­ny skła­da­ją­ce się z matek, ojców i dzie­ci, któ­ry­mi się opie­ko­wa­li. Teraz robi to oczy­wi­ście pań­stwo wie­rzą­ce w For­da, któ­re­go imię wyma­wia się, kre­śląc na wyso­ko­ści żołąd­ka lite­rę „T”. Opro­wa­dza stu­den­tów po ogro­dzie, gdzie dzie­ci są sty­mu­lo­wa­ne sek­su­al­nie, tłu­ma­czy, że mono­ga­mia i hamo­wa­nie popę­dów są szko­dli­we dla spo­łe­czeń­stwa. W tym ogro­dzie poja­wia się jeden z dzie­się­ciu zarząd­ców świa­ta, Jego For­dow­ska Mość, Musta­fa Mond. Mówi on o daw­nym świe­cie, w któ­rym ludzie byli nie­wol­ni­ka­mi swo­ich instynk­tów, pano­wał mrok i cho­ro­by, kry­ty­ku­je też chrze­ści­jań­stwo i przy­po­mi­na, że Pfit­zner i Kawa­gu­czi opra­co­wa­li ekto­ge­ne­zę, któ­ra pozwa­la­ła roz­wi­jać embrio­ny poza cia­łem kobie­ty, jed­nak świat nie był na nie goto­wy, bo w Anglii rzą­dził libe­ral­ny par­la­ment, a na świe­cie domi­no­wa­ła demo­kra­cja. W koń­cu, gdy wybu­chła woj­na (A.F. 141), któ­ra przez 9 lat spo­wo­do­wa­ła wie­le znisz­czeń, a bom­by wiru­so­we i zakaź­ne dopro­wa­dzi­ły do nie­od­wra­cal­nych strat w ludziach, libe­ra­lizm upadł, a w jego miej­sce poja­wił się kult mło­do­ści i jak naj­więk­sze­go roz­ro­du, wte­dy przy­po­mnia­no sobie o ekto­ge­ne­zie. Ci, któ­rzy się na nią nie zga­dza­li, zosta­li uci­sze­ni. Wpro­wa­dzo­no zatem i ekto­ge­ne­zę i warun­ko­wa­nie neo­paw­ło­wow­skie, a tak­że somę — lek-nar­ko­tyk dla tych, któ­rzy z obec­nym sta­nem nie mogą się pogodzić. 

Z gło­śni­ków ogło­szo­no koniec zmia­ny. Leni­na – jed­na z kobiet z ośrod­ka – uda­ła się do szat­ni. Jej kole­żan­ka, Fan­ny Crow­ne, prze­strze­gła ją przed spo­tka­nia­mi wyłącz­nie z Hen­ry­kiem Foste­rem, ponie­waż gro­zi­ło to uczu­cio­wym zaan­ga­żo­wa­niem, a pań­stwo wyzna­wa­ło zasa­dę „każ­dy nale­ży do każ­de­go”. Leni­na bro­ni­ła się przed tym, ale w koń­cu przy­zna­ła Fan­ny rację, tym bar­dziej że Hen­ryk spo­ty­kał się z kil­ko­ma kobie­ta­mi. Leni­na wola­ła Ber­nar­da Mark­sa, ale Fan­ny kry­ty­ko­wa­ła ten pomysł – męż­czy­zna był mało­mów­ny i z nikim się nie spo­ty­kał, poza tym był niski, więc musiał mieć wadę gene­tycz­ną, ale jako samiec alfa-plus impo­no­wał on Leninie. 

W tym cza­sie Ber­nard przy­słu­chi­wał się roz­mo­wie Foste­ra z wice­dy­rek­to­rem o Leni­nie, o któ­rej mówi­li jak o kawał­ku mię­sa. Boha­ter był tym znie­sma­czo­ny, chciał ją poznać, więc zapro­sił ją wyjazd do rezer­wa­tu dla ostat­nich roz­mna­ża­ją­cych się żywo­rod­nie ludzi, któ­ry był usy­tu­owa­ny na tere­nie Nowe­go Meksyku.

Leni­na wsia­dła do win­dy z męż­czy­zna­mi alfa. Wcze­śniej mia­ła z każ­dym z nich kon­takt fizycz­ny. Pode­szła do Ber­nar­da i powie­dzia­ła, że chce z nim poje­chać w lip­cu tam, gdzie ją zapro­sił. Męż­czy­zna był ocza­ro­wa­ny jej uro­dą, gdy o tym myślał, dołą­czył do nie­go Benit Hoover, któ­ry sądząc, że Ber­nard jest smut­ny, zapro­po­no­wał mu somę. 

Leni­na dołą­czy­ła spóź­nio­na do Hen­ry­ka, któ­ry cze­kał na nią w heli­kop­te­rze. W trak­cie lotu roz­my­śla­ła, że jest szczę­ścia­rą, bo nie jest ani gam­mą, ani deltą.

Ber­nard docie­rał już do Wydzia­łu Pro­pa­gan­dy, wylą­do­wał na dachu sześć­dzie­się­cio­pię­tro­we­go wie­żow­ca, na któ­re­go górze znaj­do­wa­ły biu­ra pro­pa­gan­dy oraz Insty­tut Inży­nie­rii Emo­cyj­nej. Niż­sze pię­tra to redak­cje gazet dla wszyst­kich kast: dla alf i bet „Codzien­na Depe­sza”, dla gamm „Gaze­ta Gam­mow­ska”, dla delt „Zwier­cia­dło Del­ty”. Spo­tkał się ze swo­im przy­ja­cie­lem, lite­ra­tem i wykła­dow­cą, Helm­holt­zem Wat­so­nem, któ­ry też czuł się wyob­co­wa­ny, ale dla­te­go, że uwa­żał się za geniusza. 

Leni­na i Hen­ryk zje­dli w tym cza­sie kola­cję, wypi­li kawę i somę, roz­ma­wia­li o tym, jak bar­dzo są zado­wo­le­ni ze swo­je­go życia, poszli tań­czyć, a wie­czór skoń­czy­li w domu Henryka. 

Wów­czas Ber­nard poszedł odbyć służ­bę soli­dar­no­ścio­wą w budyn­ku śpie­wal­ni, nie reago­wał na flir­ty ze stro­ny kobiet. Tego wie­czo­ru wszy­scy wzię­li somę i nagle poczu­li zachwyt, krzy­cze­li, że nad­cho­dzi Ford, a życie jest wspa­nia­łe. Ber­nard jedy­nie uda­wał, że czuł to samo, co inni. Bez wąt­pie­nia w tym świe­cie mógł być uzna­ny za dzi­wa­ka, co też się dzia­ło. Mimo nie naj­lep­sze­go zda­nia na jego temat Leni­na posta­no­wi­ła się z nim spo­tkać, decy­do­wa­ła czy­sta cie­ka­wość, a nie potrze­ba spę­dze­nia cza­su z dru­gim czło­wie­kiem. Nie był to dla niej dobry czas, Ber­nard cią­gle chciał roz­ma­wiać i odda­wał się filo­zo­ficz­nym reflek­sjom, w dro­dze powrot­nej prze­ra­ził ją opo­wie­ścia­mi o wol­no­ści, emo­cjach i indy­wi­du­ali­zmie. Na szczę­ście dla niej uda­ło się go prze­ko­nać, by prze­stał i wziął somę. Spę­dzi­li razem noc, ale męż­czy­zna miał rano pre­ten­sję, że zamiast budo­wać uczu­cie — znisz­czy­li wszyst­ko seksem. 

Ber­nard wymy­ślił, że jako dobry pra­cow­nik, któ­ry nie potra­fi odczu­wać szczę­ścia, musi iść na urlop, popro­sił zatem dyrek­to­ra RiW o pod­pis na prze­pu­st­ce do rezer­wa­tu w Nowym Mek­sy­ku. Dyrek­tor się nie­co zdzi­wił, ale pod­pi­sał się, ponie­waż na kart­ce była już zgo­da od Musta­fy Mon­da. Przy oka­zji przy­znał, że sam się tam kie­dyś podró­żo­wał z dziew­czy­ną, ale wypra­wa nie skoń­czy­ła się dla nich dobrze, bo zdrzem­nę­li się, a po prze­bu­dze­niu dziew­czy­ny już nie było i dotąd jej nie odnaleziono.

Ber­nard i Leni­na wyru­szy­li razem do Nowe­go Mek­sy­ku, uda­li się do dyrek­to­ra rezer­wa­tu, któ­ry opo­wie­dział im o zasa­dach tam panu­ją­cych. Leni­na czu­łą jed­nak, że to dla niej zbyt wie­le, wzię­ła somę, w tym cza­sie Ber­nard musiał zadzwo­nić do Helm­holt­za, usły­szał wte­dy od nie­go, że dyrek­tor zde­cy­do­wał się go prze­nieść na Islan­dię, co wywo­ła­ło w nim wiel­ki nie­po­kój, ale dzię­ki tablet­kom somy od Leni­ny wszyst­ko mu zobojętniało.

Dotar­li do wio­ski, w któ­rej cze­ka­ły na nich emo­cjo­nu­ją­ce dozna­nia: Leni­na była zszo­ko­wa­na sta­ro­ścią i żywo­ródz­twem, a tak­że bra­kiem somy, nie mogła znieść też ota­cza­ją­ce­go ją zapa­chu. Razem z Ber­nar­dem obser­wo­wa­ła rytu­ał proś­by o deszcz. Na pla­cu poja­wi­ły się posą­gi orła i Chry­stu­sa na krzy­żu, a ludzie się biczo­wa­li. Rytu­ał tłu­ma­czył im chło­pak mówią­cy po angiel­sku. Oka­za­ło się, że jego mat­ka Lin­da pocho­dzi­ła z „tam­te­go świa­ta”, a ojciec nazy­wał się Tomasz. Widok jego mat­ki wstrzą­snął Leni­ną, kobie­ta była pomarsz­czo­na, bra­ko­wa­ło jej zębów, a jej biust był obwi­sły, nazy­wa­ła się Lin­da i opo­wie­dzia­ła im, że była betą i pra­co­wa­ła przy zapład­nia­niu, przy­le­cia­ła tu na wyciecz­kę z chło­pa­kiem, ale zra­ni­ła się w nogę, odna­leź­li ją rdzen­ni miesz­kań­cy, z któ­ry­mi zosta­ła. Nie zaak­cep­to­wa­ła ich świa­ta, żywo­ródz­two ją obrzy­dza­ło, ale oka­za­ło się, że była w cią­ży, nie mia­ła nawet poję­cia, jak to się sta­ło. Uro­dzi­ła tu zatem Joh­na, syna Toma­sza. Nie umia­ła jed­nak być szczę­śli­wa, zamiast somy piła mescal, po któ­rym źle się czu­ła, dozna­ła też wie­lu przy­kro­ści i prze­mo­cy od kobiet, któ­re obu­rza­ły się, że sypia z ich mężami. 

Ber­nard był cie­kaw, jak to jest czuć, dla­te­go popro­sił Joh­na, by opo­wie­dział mu histo­rię swo­je­go życia. Chło­pak opo­wia­dał o tym, jak dora­stał z mat­ką Lin­dą w rezer­wa­cie, że jego mat­ka czę­sto piła mescal i obco­wa­ła z inny­mi męż­czy­zna­mi, a on przez to nie był zaak­cep­to­wa­ny przez inne dzie­ci. Odna­lazł jed­nak swój świat w książ­kach, part­ner mat­ki odna­lazł gdzieś dzie­ła Szek­spi­ra i od tam­tej pory John uczył się z nich nazy­wać uczu­cia i wyra­żać emo­cje. Marks słu­chał go uważ­nie i chciał dostrzec w nim sie­bie — nie­pa­su­ją­ce­go do świa­ta, w któ­rym żyje, więc zapro­po­no­wał mu podróż do Lon­dy­nu. Zadzwo­nił do władz i prze­ko­nał ich, że war­to przy­wieźć Joh­na i jego mat­kę w celach naukowych. 

Dyrek­tor Rezer­wa­tu Inży­nie­rii Emo­cjo­nal­nej, Tomasz, przy­wi­tał wra­ca­ją­ce­go Ber­nar­da i przy innych pra­cow­ni­kach powie­dział, że jest zawie­dzio­ny jego posta­wą i chce ode­słać go na odlu­dzie. W tym momen­cie Lin­da rzu­ci­ła się na dyrek­to­ra, bo roz­po­zna­ła w nim daw­ne­go kochan­ka. Kie­dy usły­sza­ła jego śmiech, wytknę­ła mu, że zro­bił jej dziec­ko, wów­czas John padł przed nim na kola­na i wykrzyk­nął: „mój ojcze”, co dla dyrek­to­ra było naj­gor­szą moż­li­wą obe­lgą. Tomasz po tym incy­den­cie odszedł z pla­ców­ki, za to Ber­nard nagle zyskał nie­zwy­kłą pew­ność sie­bie: zaczął uma­wiać się z wie­lo­ma kobie­ta­mi, coraz korzyst­niej postrze­gać ota­cza­ją­cy go świat. 

John został nazwa­ny Dzi­ku­sem, wywo­ły­wał wiel­ką cie­ka­wość wśród kobiet, sam jed­nak był roz­cza­ro­wa­ny kon­sump­cjo­ni­zmem tego świa­ta, liczy­ła się dla nie­go tyl­ko dusza. Stra­cił też kon­takt z mat­ką, któ­ra pra­gnę­ła tyl­ko somy, prze­pi­sy­wa­ną ją jej, aby się jej pozbyć, a Joh­ne­mu tłu­ma­czo­no, że odby­wa ona dobro­czyn­ne podró­że somatyczne.


Leni­na po wypra­wie z Ber­nar­dem i pozna­niu Joh­na cie­szy­ła się jesz­cze więk­szym powo­dze­niem, ludzie byli cie­ka­wi, czy spa­ła z Dzi­ku­sem, wystą­pi­ła nawet w czu­cio­te­le­wi­zji, dzię­ki któ­rej inni mogli poznać jej zapach i usły­szeć głos.

John dzi­wił się temu świa­tu i nie mógł zro­zu­mieć zasad w nim panu­ją­cych. Spek­ta­ku­lar­nym doświad­cze­niem oka­za­ła się wizy­ta w czu­cio­ki­nie, do któ­re­go poszedł z Leni­ną. Dozna­nia były bli­skie eks­ta­zie, co go obrzy­dza­ło, uznał, że Leni­na jest zdroż­na, zosta­wił ją i wró­cił do Ber­nar­da czy­tać „Otel­la”.


Wie­lu chcia­ło poznać Joh­na, więc Ber­nard stał się sław­ny, jed­nak gdy arcyś­pie­wak z Can­ter­bu­ry przy­był do jego domu, by poznać Dzi­ku­sa — ten zamknął się w swo­im poko­ju. Goście byli roz­cza­ro­wa­ni tym fak­tem i drwi­li z naukow­ca. Tym­cza­sem Helm­holtz i John mie­li wie­le wspól­nych tema­tów i chęt­nie roz­ma­wia­li o poezji, nie­ste­ty mia­ło to odzwier­cie­dle­nie w wier­szach nauczy­cie­la, któ­ry­mi podzie­lił się ze stu­den­ta­mi, a ci na nie­go donieśli. 


W tym cza­sie Leni­na czu­ła się coraz gorzej, bo nie mogła zdo­być Joh­na, wzię­ła więc dużo somy i posta­no­wi­ła go odwie­dzić, on jed­nak ode­pchnął ją, nazwał bez­pru­de­ryj­ną, kazał się ubrać i uciekł z miesz­ka­nia. Na domiar złe­go jego mat­ka, Lin­da, była umie­ra­ją­ca, pie­lę­gniar­ka nie mogła nadzi­wić się, dla­cze­go to tak bar­dzo go poru­szy­ło, wpro­wa­dzi­ła do sali klo­ny małych chłop­ców, któ­rzy prze­cho­dzi­li warun­ko­wa­nie i śmia­li się z emo­cji Dzi­ku­sa, tego było jed­nak już za wie­le i John wpadł w furię. Od tego momen­tu widział coraz więk­szą obłu­dę tego świa­ta, w któ­rym wszy­scy mówi­li o wol­no­ści, a w rze­czy­wi­sto­ści byli tyl­ko zakład­ni­ka­mi somy. Chciał to uświa­do­mić del­tom, dla­te­go posta­no­wił znisz­czyć zapa­sy nar­ko­ty­ku. Wsz­czę­to alarm. Poja­wi­ła się poli­cja, a Joh­na zapro­wa­dzo­no do zarząd­cy świata. 

Jego For­dow­ska Mość zasko­czył go, oka­za­ło się, że popie­ra praw­dzi­wą sztu­kę, naukę i czy­ta Szek­spi­ra. Tłu­ma­czył jed­nak dla­cze­go sta­ra kul­tu­ra nie ma już moż­li­wo­ści prze­trwa­nia, bo ludzie nie­świa­do­mi namięt­no­ści i sta­ro­ści są po pro­stu szczę­śliw­si, on sam dla zapew­nie­nia porząd­ku musiał wyzbyć się swo­ich ide­ałów, zapro­po­no­wał więc Joh­no­wi zesła­nie, na któ­re tra­fia­ją wszy­scy ci, któ­rzy nie pasu­ją do tego świa­ta i prze­ko­ny­wał, że dzi­siej­szy świat jest ide­al­ny, a namięt­no­ści tyl­ko nisz­czą sta­bil­ność i pro­wo­ku­ją kon­flik­ty. John nie przy­jął jego argu­men­tów i doma­gał się pra­wa do wia­ry, obco­wa­nia z poezją i poczu­cia wol­no­ści, zosta­je zatem zesła­ny do opusz­czo­nej latar­ni, w któ­rej chciał żyć skrom­nie i poku­to­wać. Nie­ste­ty i tam ludzie zaczę­li go drę­czyć, a gdy dostrze­gli, że się biczu­je, przy­cho­dzi­li go obser­wo­wać. John sta­rał się wal­czyć z drę­czą­cy­mi wspo­mnie­nia­mi, chciał usu­nąć z gło­wy wizję pół­na­giej Leni­ny, więc się biczo­wał i wła­śnie wte­dy został sfil­mo­wa­ny. Czu­cio­film o nim „Dzi­kus z Sur­rey” stał się hitem, co spra­wi­ło, że wie­lu chcia­ło go poznać. Pew­ne­go dnia obok latar­ni wylą­do­wał heli­kop­ter z Leni­ną, ale tego było już zbyt wie­le, John chciał ją ude­rzyć, ale prze­kie­ro­wał całą złość na sie­bie i coraz moc­niej umar­twiał swo­je cia­ło. Następ­ne­go wie­czo­ru przy­le­cia­ły tłu­my, jed­nak nie mogli zna­leźć Dzi­ku­sa, weszli do latar­ni, w któ­rej zoba­czy­li wiszą­ce w powie­trzu sto­py powie­szo­ne­go Dzikusa.

style/kierunki: 

anty­uto­pia — uka­zu­je przy­szłość, w któ­rej ogra­ni­cza się wol­no­ści jed­nost­ki przez cał­ko­wi­te pod­po­rząd­ko­wa­nie jej systemowi.

sym­bo­li­ka:

soma — nar­ko­tyk, któ­ry spra­wia, że ludzie doświad­cza­ją halu­cy­na­cji szczę­ścia, eli­mi­nu­je emo­cje. W Repu­bli­ce Świa­ta słu­ży jako waż­na meto­da kon­tro­li społecznej. 


klo­no­wa­nie — jako jed­na z obaw przed roz­wi­ja­ją­cą się nauką i tech­ni­ką oraz bra­kiem umia­ru wśród ludzi, zacho­dzi jako pro­ces Boka­now­skie­go, dzię­ki któ­re­mu komór­ka wytwa­rza pra­wie 100 swo­ich klonów.

Opusz­czo­na latar­nia mor­ska — ze wzglę­du na swo­ją nie­od­łącz­ną funk­cję świe­ce­nia świa­tła w ciem­ność, latar­nie mor­skie są sym­bo­la­mi inte­lek­tu­al­ne­go lub ducho­we­go oświe­ce­nia. Głów­nym celem Joh­na, któ­ry się do niej prze­pro­wa­dzi, jest odzy­ska­nie poczu­cia czło­wie­czeń­stwa przez roz­ko­szo­wa­nie się wol­no­ścią i zna­le­zie­nie wła­sne­go świa­tła w ciemności.


warun­ko­wa­nie i hip­no­pe­dia – nauka przez sen, pod­czas któ­rej dzie­ci uczą się zasad zwią­za­nych z podzia­łem spo­łe­czeń­stwa: alfa to naj­mą­drzej­sze jed­nost­ki, noszą one sza­re, a następ­nie bia­łe ubra­nia, niżej jest kla­sa beta, gam­ma z zie­lo­ny­mi ubra­nia­mi, następ­nie del­ta ubie­ra­na w kha­ki, a mar­gi­nes spo­łecz­ny ubra­ny na czar­no to epsilony.

moty­wy literackie:

tech­no­lo­gia — nadzie­ja i zagła­da, bo wyko­rzy­stu­je się ją do kon­tro­lo­wa­nia społeczeństwa;

kon­sump­cjo­nizm;

indy­wi­du­al­ność a wspólnota;

samot­ność i alienacja;

seks;

szczę­ście i praw­da — nie idą w parze;

roz­wój pło­do­wy i warunkowanie;

śmierć samo­bój­cza;

lek­tu­ry boha­te­rów — John czy­ta m.in. „Ham­le­ta” i od Szek­spi­ra uczy się wyra­żać emocje.

kon­tek­sty:

odwo­ła­nia do zna­nych odkryć, wyna­laz­ków i twór­ców: Paw­ło­wa, Szek­spi­ra, For­da, Troc­kie­go, Mark­sa, Wel­l­sa, Freu­da, Mus­so­li­nie­go, Hoove­ra, Kal­wi­na, Engel­sa, Bakunina


w powie­ści wystę­pu­ją licz­ne pery­fra­zy biblij­nych zwrotów.


wia­ra w scjen­tyzm, któ­ry pomo­że ewo­lu­ować spo­łe­czeń­stwom — war­to zesta­wić z „Lal­ką” Bole­sła­wa Prusa.


wizje anty­uto­pij­ne — war­to porów­nać z „Rokiem 1984” George’a Orwella. 


boha­ter czy­ta­ją­cy Szek­spi­ra, od któ­re­go uczy się świa­ta to tak­że Kordian. 

co jesz­cze się oma­wia przy tej lekturze? 

Wokół powie­ści dzia­ło się dużo — co oczy­wi­ste, ale wie­lu podej­rze­wa­ło auto­ra o pla­giat, jed­nym z nich był Mie­czy­sław Smo­lar­ski: https://​cul​tu​re​.pl/​p​l​/​a​r​t​y​k​u​l​/​c​z​y​-​t​y​-​o​k​r​a​d​l​e​s​-​h​u​x​l​e​y​a​-​c​z​y​-​h​u​x​l​e​y​-​c​i​e​b​i​e​-​c​z​y​l​i​-​n​o​w​y​-​w​s​p​a​n​i​a​l​y​-​s​w​i​a​t​-​j​a​k​o​-​r​z​e​k​o​m​y​-​p​l​a​g​iat



Esej Hux­leya napi­sa­ny 30 lat po wyda­niu „Nowe­go wspa­nia­łe­go świa­ta”, w któ­rym autor zasta­na­wia się, jak dale­ce uda­ło mu się prze­wi­dzieć przy­szłość: https://​www​.hux​ley​.net/​b​n​w​-​r​e​v​i​s​i​t​ed/

Został wyda­ny tak­że po pol­sku jako „Nowy wspa­nia­ły świat 30 lat póź­niej. Raport roz­bież­no­ści” (wyd. Muza, tłum. Rado­sław Madej­ski, posło­wie Piotr Kofta). W ese­ju poru­szo­no takie zagad­nie­nia, jak: prze­lud­nie­nie, ilość, jakość i moral­ność, pro­pa­gan­da w spo­łe­czeń­stwie demo­kra­tycz­nym i pod rzą­da­mi dyk­ta­tu­ry, sztu­ka sprze­da­ży, pra­nie mózgu, per­swa­zja che­micz­na, pod­świa­do­ma per­swa­zja, hip­no­pe­dia, kształ­ce­nie na rzecz wol­no­ści; opi­sa­no tak­że speł­nio­ne pro­roc­twa i dołą­czo­no list do Orwella. 


Zachwy­ca­ją­ce jest też wyda­nie w for­mie powie­ści gra­ficz­nej, to adap­ta­cja i lustra­cje Fre­da For­dha­ma, w tłu­ma­cze­niu Pau­li­ny Bra­iter u wyda­ne przez wydaw­nic­two Jagu­ar. To komiks, w któ­rym uka­za­no całą fabu­łę, łącz­nie z waż­ny­mi cyta­ta­mi i klu­czo­wy­mi wypo­wie­dzia­mi. Czy­ta­jąc, byłam zszo­ko­wa­na, że w for­mie powie­ści gra­ficz­nej uda­ło się auto­ro­wi prze­ka­zać wszyst­kie myśli i emo­cje, któ­re w „Nowym wspa­nia­łym świe­cie” zawarł Huxley. 

Bar­dzo pole­cam to wyda­nie, nawet zamiast ory­gi­na­łu! O zale­tach czy­ta­nia komik­sów pisa­łam już wie­lo­krot­nie, w razie potrze­by zgłę­bie­nia tema­tu odsy­łam do badań: https://​www​.visu​al​lan​gu​age​lab​.com/​P​/​2​0​1​9​.​P​L​M​.​N​C​.​pdf