Aneta była dla mnie wspaniałą nauczycielką. Wychowywałam się w Argentynie i po przyjeździe do polskiej szkoły było mi szalenie trudno odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Pisanie wypracowań i czytanie lektur były dla mnie ogromnym wyzwaniem. Na początku dostawałam same jedynki, nie potrafiłam czytać lektury ze zrozumieniem. Aneta była cierpliwa, ale przede wszystkim empatyczna i gotowa przygotować mnie na maturę. Miałam z nią 10 godzin polskiego tygodniowo w liceum: 4 h podstawowego, 4 h rozszerzonego (który właśnie ona prowadziła i zachęciła mnie na uczęszczanie) i 2 h indywidualnego. Pisałam 1-2 wypracowania tygodniowo, na początku płakałam, jak omawiałyśmy moje teksty, totalnie sobie nie radziłam, a Aneta trwała przy swoim: mówiła, że trzeba pisać i, pisać i pisać, to jest ciągłe ćwiczenie, aż w końcu pisałam te teksty z wynikami 80-90%. Żeby rozumieć lektury, robiła mi rysunki, tłumaczyła powoli i śmiesznie, żebym zapamiętała. Maturę ustną zdałam na 100%, powołałam się na lektury z rozszerzenia. Zawsze powtarzała, że ten egzamin to wykazanie umiejętności i rozumienie tekstów oraz polecenia. Jej metoda ze mną to była czysta pasja i miłość. W Polsce dzieli się ludzi na znajomych, bliższych i dalszych, kolegów, przyjaciół, z czego ci ostatni to tacy najważniejsi. W Argentynie każda osoba bliska naszemu sercu to po prostu przyjaciel. Dzisiaj Aneta jest moją przyjaciółką
Verónica
absolwentka I SLO „Bednarska”
Aneta Korycińska jest nauczycielką, której spotkania na szlaku swojej edukacji życzę każdej osobie, nie tylko tym w liceum. Na swoich lekcjach przekazuje wiedzę i umiejętności ponad podstawę programową - pokazuje, że literatura klasyczna może być aktualna i przyjemna, a kontakt z kulturą nie musi kończyć się na poziomie szkoły. Nie wartościuje - zachęca do wyciągania wartości z seriali Netflixa (lub innych mediów konsumowanych “dla przyjemności”) i, vice versa, pokazuje, że w Słowackim może być humor, a Prus może być wciągający.
Stara się wprowadzać na swoich lekcjach i mediach społecznościowych pojęcia takie jak empatia i zrozumienie dla innych. Uświadamia, że autor nie musi być białym, neurotypowym mężczyzną aby warto było posłuchać jego głosu. Takie podejście ma też do świata naokoło - zachęca do konfrontowania swoich uprzedzeń, wykorzystuje swoją platformę aby nagłaśniać głosy osób zmagających się z dyskryminacją i wykluczeniem, używa języka inkluzywnego, zachęca do zaangażowania społecznego i sama się angażuje. Regularnie odpowiada się za prawami osób neuroatypowych, LGBTQ+, uchodźczych i imigranckich oraz apeluje o priorytetyzowanie zdrowia psychicznego. Ciągle edukuje siebie i innych na tematy praw człowieka, nawet oddając swoją platformę osobom z większą wiedzą. W szkole, stara się zrozumieć każdego, nie obiera stron, jako wychowawczyni. Bierze pod uwagę czyjeś wychowanie, sytuację w domu, wszelkie czynniki kulturowe, które mogły posunąć kogoś do “błędnych” przekonań i zanim przejdzie do rozwiązywania problemu, stara się zrozumieć każdą z jego stron. Stwarza wokół siebie atmosferę zaufania.
Nie boi się krytykować instytucji szkoły i zauważa jej braki. Podkreśla, że to nie wina osób uczniowskich, że szkoła była dla nich traumatycznym okresem. Dzieli się swoimi doświadczeniami, pokazując osobom, które nie bawią się dobrze w liceum “nie jesteście same”. Wytyka braki podstawy programowej i normalizuje, że nie dla każdego zorganizowana nauka w szkole jest najlepszym rozwiązaniem. Pokazuje, że nauka nie musi być bolesna, a życie nie kończy się na szkole.
Aneta to nauczycielka jakich, niestety, mało. Odpowiada za empatią i zrozumieniem, nie przestaje się uczyć, nawet na swoich błędach i pokazuje, że język polski i kultura może być fajna.
Jagna
absolwentka I SLO „Bednarska”
Miałem wielki przywilej być uczniem Anety – a obecnie mam równie istotą możliwość mówienia o niej na „ty”, ponieważ stała się jedną z moich najbliższych przyjaciółek. Takich, które zarówno będą cieszyć się sukcesami, jak i pocieszać, gdy powinie mi się noga. Ale nasza relacja nie zmieniła się od czasów „szkolnych” – gdy byłem jej uczniem (i była dla mnie jeszcze „panią Anetą”), również mogłem liczyć na wsparcie z jej strony, niezależnie od tego, czy po prostu było mi źle, czy też mierzyłem się z wielkimi (w moim mniemaniu) wyzwaniami. Aneta robiła wiele, aby zintegrować swoich uczniów. Jako osoba z innej klasy, zostałem przez nią zaproszony do grona jej uczniów. Roztoczyła nade mną opiekę, traktowała jak „swojego” – a także zaprosiła na organizowany przez siebie wyjazd przedmaturalny, w trakcie którego przez kilka dni ćwiczyliśmy dzień w dzień do matury ustnej.
Jeśli chodzi o sam proces nauczania, ten również wspominam niezwykle miło. U Anety nigdy nie było nudy. „Odyseję” urozmaicaliśmy współczesną reinterpretacją, czyli „Penelopiadą”, a modernistyczną poezję – (gdy tylko było to możliwe) z podziałem na głosy. Każda lekcja to było wielkie show. Ale nie takie, z jakim mamy do czynienia w telewizji: pustą rozrywką nastawioną na sensację. Aneta proponowała niecodzienne podejście do nauczania i pokazała, że literatura nie musi być nudna. Z tego, czego nauczyłem się od Anety, korzystam do dziś. Gdy kończyłem gimnazjum, nie potrafiłem pisać wypracowań: nie wiedziałem, po co to robić, a tym bardziej jak. Trzy lata później mój warsztat wyglądał zgoła inaczej. Nie tylko polubiłem pisanie (duża w tym zasługa ciekawych, niekoniecznie sztampowych tematów wypracowań), lecz także stwierdziłem, że to coś dla mnie. I wtedy właśnie zacząłem pracę w tym zawodzie, zająłem II miejsce w XIV Ogólnopolskim Konkursie na Esej i zostałem felietonistą.
Jan
absolwent I SLO „Bednarska”
Poznałem Panią Anetę w ósmej klasie szkoły podstawowej, kiedy moja mama poprosiła Ją o pomoc w przygotowaniu mnie do egzaminu ósmoklasisty. Dzięki zajęciom dodatkowym z Panią Aneta osiągnąłem na egzaminie wynik 92%, co jest tym większym sukcesem, że polski to mój drugi język. Ale od wyniku egzaminu, ważniejsze jest to, że dzięki swojemu świetnemu podejściu i doświadczeniu w pracy z takimi uczniami jak, Pani Aneta dała mi przekonanie, że jestem dobrze przygotowany i na pewno sobie poradzę. Pani Aneta jest nie tylko świetną polonistką, ale ma też bardzo dobry kontakt z młodzieżą, skraca dystans i traktuje nas ze zrozumieniem i szacunkiem. Jest jednym z moich ulubionych nauczycieli!
Dan
były uczeń
Najkrócej rzecz ujmując, Pani Aneta Korycińska sprawiła, że mój syn, pomimo trudności związanych z pandemią, podszedł do matury z polskiego ze spokojem i przekonaniem, że sobie poradzi. Poza tym, że zyskał takie wrażenie, zdał ją dobrze.
Jeśli młodzieniec z zespołem Aspergera, który nie bardzo interesuje się literaturą i wiele kontekstów odbiera nietypowo, mówi Ci, że ma dobrą nauczycielkę od polskiego, że na lekcje chodzi z przyjemnością i że chyba wszyscy Panią Anetę lubią, to wiedz, że musi ona być kimś wyjątkowym. Innej możliwości nie ma.
Podpytałam więc go, jak to jest z tymi lekcjami, zwłaszcza dotyczącymi tzw. „głupich” lektur. Dowiedziałam się, że nawet omawianie tematów, które go nie obchodzą, jest przyjemne. Dziwne… Przecież jak coś się nie podoba lub jest nudne, to się tego nie kupuje i już, prawda? Najwyraźniej od tej reguły są wyjątki, a klucz jednak jest w podejściu „sprzedawcy”. W szacunku dla odbiorcy, w podążaniu za zainteresowaniem uczniów i uczennic, w umiejętności wykorzystania obecnych młodzieżowych kodów kulturowych nie po to, by je skrytykować, ale by przybliżyć te minione. Podobno Pani Aneta wykorzystuje je w charakterze porównań i mnemotechnik, dzięki czemu „wszystko bardzo przyjemnie i łatwo się zapamiętuje”. Na miłym luzie, z humorem tam, gdzie jest on na miejscu. Syn mówi, że na lekcjach polskiego nauczył się orientować w wielu kulturowych kontekstach, z którymi bez jej pomocy nigdy by się nie zetknął.
Gdy w klasie zdarzały się trudne, konfliktowe sytuacje wszyscy mogli liczyć na wsparcie emocjonalne i zrozumienie ze strony Pani Anety. Podobno naprawdę tak było, bo jakimś cudem nauczycielka ta ma autentycznie indywidualne podejście do każdej osoby uczniowskiej. Tak twierdzi chłopak, który w podstawówce wiele razy słyszał, że w klasie jest aż 25 osób i nie ma możliwości żeby nauczycielki się do niego dostosowały. W liceum osób w klasie było dokładnie tyle samo, a jednak udawało się traktować je w taki sposób, by czuły się zauważone, docenione i lubiane.
Gdy zaczęła się pandemia, Pani Aneta wykazała się świetnym rozeznaniem nowoczesnych mediów. Lekcje polskiego bardzo szybko zaczęły odbywać się na Discordzie (portal społecznościowy związany z grami online), co okazało się znakomitym rozwiązaniem technicznym. Lekcje nie straciły na atrakcyjności, a Pani Aneta przygotowała klasę do matury tak dobrze, że młodzież wiedziała, czego może się spodziewać i poradziła sobie z tym wyzwaniem.
Żałuję, że nigdy nie miałam okazji uczestniczyć w lekcjach z Panią Anetą i zazdroszczę ich mojemu synowi. Jestem pod wrażeniem stylu pracy tej nauczycielki, umiejętności nawiązywania kontaktu z młodymi ludźmi, nadążania za nowinkami i zmieniającą się kulturą, językiem i sposobami komunikacji, a nade wszystko podziwiam jej umiejętność przekazywania trudnych treści w przystępny sposób. Dziękuję jej za wszystko, co zrobiła dla mojego syna.
Joanna
mama zeszłorocznego maturzysty
Aneta Korycińska oddaje się w pełni zawodowi nauczycielki. Poznałam ją w czasach studiów i niezmiennie mnie zaskakuje ciągłym rozwojem i niegasnącą pasją do pracy. Przekazuje wiedzę nie tylko w klasie, lecz także korzysta z nowych technologii, aby dotrzeć do swoich uczniów: prowadzi profile na portalach społecznościowych, na których odnosi się do bieżących wydarzeń. W ten sposób uczy m.in. jednej z najważniejszych umiejętności: krytycznego myślenia. Aneta Korycińska to nauczycielka, która nie tylko posiada ogromną wiedzę, którą stale poszerza, lecz która także umie ją przekazać w ciekawy i uczący samodzielnego myślenia sposób.
Elżbieta
nauczycielka
Aneta Korycińska, znana światu jako Baba od Polskiego pokazuje, że edukacja to nie tylko zakuwanie na pamięć formułek a lektury szkolne to nie zawsze nudne książki napisane przez smutnych facetów z obfitym zarostem, ale żywe i pełne treści teksty, aktualne w naszych czasach. Aneta łamie też z pozoru nieprzekraczalną granicę między światem szkoły, tablic, kredy i egzaminów a bujną i szaloną rzeczywistością social mediów. Nie jest przy tym, mówiąc językiem pokolenia cyfrowych tubylców, cingowa – wręcz przeciwnie. Jak wirtuoz potrafi posługiwać się językiem memów i docierać w ten sposób do młodych ludzi, którzy lepiej znają polskich youtuberów niż polskich noblistów. Przy tym wszystkim godna podziwu jest jej empatia i zrozumienie problemów współczesnych uczniów – także tych „trudnych” – osób w spektrum autyzmu i reprezentujących społeczność LGBT. Jako dziennikarz nie mogę też nie zauważyć, jak sprawnie komunikuje się ona z mediami i pokazuje ich odbiorcom problemy polskiej edukacji.
Mateusz Różański
dziennikarz portalu Niepelnosprawni.pl i magazynu Integracja, współpracownik kwartalnika Nowy Obywatel
Opinie Google
5/5