Przerażająca jest ludzka tendencja do posiadania własności, budujemy mury niezależnie od klimatu, religii, narodowości, wychowania. Wiemy dobrze, że granice z naszych umysłów, po przełożeniu ich na rzeczywistość dają tylko cierpienie i niezrozumienie, a ich przekraczanie jest naturalną potrzebą. Nie jesteśmy tu na zawsze, migracje są konieczne, by ratować życie. Wszystkie granice są znienawidzone, bo dzielą, zadają ból, cierpienie — i nie ma znaczenia, czy są w naszych głowach, czy stają się rozdzierającymi ciało metalowymi prętami.
Najbardziej boli jednak to, że w narracji „moja prawda jest najmojsza” zapominamy, że po obu stronach granic są takie same istoty, które mają takie same potrzeby. Niezrozumiałym jest to dlaczego porozumienie między nimi jest niemożliwe. Wszyscy — ludzie i zwierzęta — chcemy mieć warunki do życia: pożywienie, schronienie, dostęp do wody; ludzie potrzebują też godnej pracy i płac, by móc zapewnić bezpieczeństwo sobie i najbliższym. Każdy chce mieć przyszłość i każdy ma prawo do godnego życia. Niestety nie będzie to możliwe, jeśli będziemy nieustannie budować mury.