Cena, jaką płacimy za pamięć
„Mrok jest po naszej stronie” Katarzyny Zyskowskiej (wydawnictwo Znak Literanova) to powieść, w której splatają się takie motywy jak thriller śledczy, powieść o literaturze, political fiction i powieść historyczna. W tej opowieści czytelnicy poznają losy Hanki/Chany – pół Żydówki z prowincji, która trafia do przedwojennej Warszawy, a później w sam środek powojennego systemu przemocy. Drugim bohaterem jest Arie, zwany także Lwem – komunista i Żyd, który staje się jednym z ważnych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa. Nad tym wszystkim unosi się demoniczna Lilith, komentująca z mroku ich wybory i winy.
Gatunkowa wielowarstwowość powieści
Dojrzewanie w cieniu przemocy
Część I obejmuje lata 1937–1938 – młodość Chany, jej ucieczkę z prowincjonalnego Zawadowa i początki życia w Warszawie. Część II to lata 1947–1956, czas powojennego chaosu, prób ucieczek przez Tatry, zaangażowania w ruch ludowy oraz okres stalinowskiego śledztwa i procesu.
Trzecim głosem jest Lilith – mroczna narratorka-demon, starsza niż czas, komentująca zło i przejmująca władzę nad kolejnymi „córkami”. To ona prowadzi nas przez sceny w górach. Przyznam, że Lilith – chociaż jej obecność staje się zrozumiała po lekturze całej powieści – wydaje się niedopracowana: jej prolog utrudnia wejście w opowiadaną historię, a stylizowany język, którego używa, chwilami brzmi nieoryginalnie i odstaje od reszty narracji.
Literacka Warszawa lat trzydziestych
Środowisko „Wiadomości Literackich”
Największą czytelniczą przyjemnością – i jednym z powodów, dla których patronuję tej książce – były jednak dla mnie wycieczki po literackiej Warszawie lat trzydziestych. Zyskowska z namysłem odtwarza środowisko „Wiadomości Literackich” i ich satelickich kawiarni. Mamy tu między innymi Ziemiańską z Gombrowiczem, Zuzanną Ginczanką protegowaną Tuwima, Niutą Morską i Słonimskim; sceny przy stoliku Boya i Krzywickiej, w których Hanka czuje się jak „pensjonarka wezwana do tablicy”, gdy odkrywa, że przeczytali już jej reportaż „Wizyta” o poradni dla kobiet; oraz Mieczysława Grydzewskiego z airedale’ami Fugą i Vossem pod stolikiem – niepozornego fizycznie, za to decydującego o literackich nobilitacjach, w tym o spektakularnym debiucie Hanki.
Nie mogłam oderwać się od fragmentów ukazujących Hankę pracującą nad reportażami dla „Wiadomości Literackich”. Jej tekst o Powiślu trafia do numeru poświęconego Warszawie, a ona sama staje się „Ginczanką publicystyki”. Jednocześnie Zyskowska świetnie pokazuje mechanizmy koterii: konkursy, „drogę przez list do Tuwima”, rubrykę „Korespondencja”, której Hanka panicznie się boi, i fakt, że jej krytyczny tekst o poradni Boya i Krzywickiej nie zostaje przyjęty właśnie dlatego, że uderza w „perłę w koronie” środowiskowej legendy.
To, co mogło być pustą paradą znanych nazwisk, u Zyskowskiej pełni bardzo konkretną funkcję. Obecność Krzywickiej, Boya, Ginczanki, Tuwima, Cękalskiego, Halińskiego czy środowiska „Cyrulika Warszawskiego” służy zarysowaniu mapy przedwojennych koterii – kto z kim bywa, kto komu zawdzięcza „przepchnięcie” tekstu, a kto korzysta z prywatnych listów do mistrzów. Służy też pokazaniu, jak emancypacyjne projekty Boya i Krzywickiej (poradnia dla kobiet) stają się miejscem pozornego wsparcia – w zderzeniu z biedą i restrykcyjnym prawem aborcyjnym. Dzięki temu Hanka zostaje osadzona w samym środku sporów o literaturę, obyczajowość i politykę – jako autorka, która nie chce publikować „dzięki koteriom”, a jednocześnie doskonale widzi, że bez towarzyskich przepustek do Grydzewskiego jej teksty by nie zaistniały.
Społeczna i historyczna diagnoza
Inteligencja a aparat państwowy
To diagnoza środowiska: inteligencja i bohema bywają równie okrutne jak aparat państwowy, tylko operują innym rodzajem przemocy.
Drugą warstwą, która szczególnie mnie interesowała, jest tło historyczne. Zyskowska świadomie podpiera się dokumentami: w jednym z przypisów zaznacza, że projekt procesu Hanki inspirowany jest rzeczywistym, zachowanym w archiwach projektem procesu Marii Hulewiczowej, sekretarki Stanisława Mikołajczyka.
Warto wspomnieć, że powieść jest napisana językiem obrazowym, momentami bardzo sensualnym, a jednocześnie wymagającym od czytelników uważności – nie tylko z powodu powtarzalności i powrotów do tych samych scen, ukrywanej tajemnicy oraz rozciągniętych zdań, lecz także z uwagi na achronologiczne prowadzenie wielu wątków. Jak to we wspomnieniach – rządzą się one innym porządkiem niż czas linearny. Zyskowska chętnie sięga po metaforę i powtórzenia, rytmizuje frazy, co dobrze współgra z tematem mroku, obsesji i powracających obrazów – Hanka porównuje swoje pamięciowe migawki do „wężowiska” rudych loków matki, w którym łatwo się zgubić.
Dla kogo jest „Mrok jest po naszej stronie”? To książka dla czytelników, których interesuje historia Polski XX wieku – od dwudziestolecia, przez okupację, po stalinizm – oglądana oczami kobiety okrutnie doświadczonej przez los, która nosi w sobie ogrom bólu, przemocy i utraty. To także powieść dla tych, którzy cenią psychologiczne zniuansowanie postaci oraz literaturę opowiadającą o winie, lojalności, wstydzie i zdradzie.
A przede wszystkim jest to książka o tym, że historia – prywatna i zbiorowa – nigdy nie znika. Wraca. Domaga się opowiedzenia. I zawsze żąda ceny od tych, którzy próbują przed nią uciec.
Narracja Hanki to w istocie długi list do piętnastoletniej córki Klary – „akt oskarżenia” wobec świata zbudowanego na przemocy, a jednocześnie próba przekazania własnej „małej wendety” i dokumentów, które mogą kiedyś zostać wykorzystane.
Obok Hanki głos dostaje Lew. Widzimy, jak idealista marzący o świecie bez głodu i nierówności zamienia się w pułkownika aparatu przemocy, który z jednej strony słucha Chopina w domowym salonie, a z drugiej wychodzi z przesłuchania z krwią na marynarce.

Możesz zostać moim patronem/moją patronką: