Debata jest jednym z najważniejszych elementów życia publicznego, chociaż wiele osób reaguje na nią alergicznie. Wiąże się to przede wszystkim z upadkiem poziomu debaty publicznej w Polsce. Nie umiemy debatować (szkoła nie uczy formułowania i uzasadniania własnego stanowiska – rozprawki to zdecydowanie za mało i są głównie schematycznymi kopiami poprzednich prac) i nie chcemy tego robić – dyskusje często kończą się wzajemnym obrażaniem i nie prowadzą do zmiany zdania przez którąś ze stron.
Winy za niski poziom debaty nie ponosi jednak wyłącznie system edukacji. Problem ten pojawia się na całym świecie, a jego przyczyną jest odejście od paradygmatu debaty opisanego przez J. Habermasa. Zamiast wspólnie szukać prawdy, próbujemy narzucić własne interpretacje otaczającego nas świata. W „Teorii działania komunikacyjnego. Racjonalność działania a racjonalność społeczna” Habermas pisał bowiem, że podstawą racjonalnej debaty jest poddawanie się krytyce i opieranie swoich osądów na faktach; celem dyskusji jest natomiast dojście do porozumienia na podstawie możliwie jak najbardziej obiektywnego osądu (a więc uwzględniającego różne punkty widzenia).
Już sama etymologia słowa debata mówi wiele o tym, czym powinna ona być. Termin wywodzący się z łacińskiego „bat(t)uere” (rozbijać na kawałki) wskazuje, że podstawą konfrontacji są próby dekonstrukcji czyjegoś osądu; rozkładanie na czynniki pierwsze, drążenie i uwrażliwianie na punkt widzenia różnych osób w celu zaproponowania lepszej alternatywy. Tego jednak brakuje – zamiast wspólnie szukać słabych punktów, tworzymy gotowe interpretacje świata. Nie prowadzimy konstruktywnej argumentacji, lecz prowadzimy wojnę o narzucenie własnej ideologii.
Najważniejszym elementem debaty nie jest jednak sposób argumentacji, lecz publiczność. Ostatecznie to społeczeństwo daje przyzwolenie na konkretne pomysły oraz formę wypowiedzi; w przypadku każdej debaty (zarówno politycznej, jak i tej prowadzonej w internecie lub przy rodzinnym stole) mamy prawo zareagować. Rola publiki jest nie do przecenienia. To my moderujemy dyskusję – możemy więc zrezygnować ze swojego przywileju i dać zielone światło dla kłamstw, manipulacji i hejtu lub domagać się przestrzegania pewnych standardów.
Jak możemy realnie wpłynąć na zmianę debaty publicznej?
Wydaje się niemożliwe, aby z dnia na dzień nasza debata publiczna przeszła oczyszczenie. Jako społeczeństwo jesteśmy podzieleni i nie potrafimy szanować osób o innych poglądach. Wierzę jednak, że możemy działać na rzecz merytorycznej dyskusji w lokalnej skali. Interwencja na najniższym poziomie z czasem uwrażliwi na standardy debaty – i sprawi, że nie pozwolimy się omamić tym, którzy przekraczają wszelkie granice. Moim zdaniem istnieją trzy podstawowe działania, które może wykonać każde z nas.
1. Komunikacja empatyczna
Podczas dyskusji mogą pojawić się emocje – ich obecność nie jest niczym złym. Jeżeli osoba dyskutująca zachowa się w nieodpowiedni sposób (a nawet agresywny), warto poruszyć ten temat. Rolą osób moderujących dyskusję jest zwrócenie uwagi na to, jak się poczuły, słysząc określone sformułowania. Należy jednak zachować maksymalną powściągliwość i unikać próby scharakteryzowania drugiego człowieka. Zamiast powiedzieć: „jesteś okrutny” lub „nie masz serca”, powiedz: „czuję się źle, twoje słowa mnie zraniły”. Skup się na swoich emocjach i unikaj konfrontacyjnych słów w kierunku osoby dyskutującej.
2. Reaguj, gdy ktoś powołuje się na stereotypy
Stereotypy to uproszczone wyobrażenia na temat osoby lub wybranej grupy społecznej. Z reguły wynikają one z braku wiedzy i próby generalizacji różnych zjawisk. Kiedy usłyszysz stereotyp, zapytaj rozmówcę, skąd ma wiedzę na ten temat. Możesz także zapytać, gdzie się o tym dowiedziała. Zwróć uwagę, że pojedyncza historia nie może służyć za punkt wyjścia do ogólnego osądu – w końcu każde z nas jest zupełnie inne. Zadaj także pytanie, czy osoba dyskutująca doświadczyła kiedykolwiek stereotypowego myślenia na swój temat.
3. Nie przechodź obojętnie obok mowy nienawiści
Mowa nienawiści stała się na tyle powszechna, że wiele osób nie próbuje nawet na nią reagować. Wszechobecność nie jest jednak przyzwoleniem – dlatego za każdym razem warto wyrazić swój sprzeciw wobec nienawistnych słów. Pamiętaj, że twoja reakcja jest sygnałem nie tylko dla osoby stosującej mowę nienawiści, lecz także do innych osób przysłuchujących się dyskusji. W takiej sytuacji najlepszym wyjściem jest przerwanie debaty i rozmowa na temat problemu mowy nienawiści. Wyjaśnij, dlaczego użyte sformułowanie wpisuje się w tę retorykę, a także czym jest to zjawisko i jakie może mieć skutki.