Miałam przyjemność prowadzić spotkanie z panią Anną Bańkowską dzięki zaproszeniu od wydawnictwa Marginesy i gościnności Big Book Cafe. I nie będę ukrywać – dla pani Ani przykleiłam sobie piegi, zrobiłam się (jeszcze bardziej) ruda i mówię do psa „Piątek”.
Było cudownie. Uwielbiam rozmawiać z panią Anią. Dziękuję także za „Złote Iskry”. Dodam jeszcze, że właśnie robiąc zdjęcie w krzakach obok domu, uświadomiłam sobie, że nie mogłabym być bohaterką powieści, bo „Aneta z Kanału Żerańskiego” nie brzmi najlepiej. Dobrze, że jest Anne z Zielonych Szczytów i Rilla ze Złotych Iskier.
„RILLA ZE ZŁOTYCH ISKIER”
Ósma część przygód rudowłosej Anne i jej rodziny w nowym – najbliższym oryginałowi – tłumaczeniu Anny Bańkowskiej.
Prawie piętnastoletnia Rilla, najmłodsze z dzieci Anne i Gilberta Blythe’ów, szykuje się na swoją pierwszą zabawę taneczną. Oby tylko jakiś chłopiec poprosił ją do tańca! Nie przychodzi jej do głowy, że są gorsze rzeczy, które mogą popsuć ten wieczór – na przykład wiadomość o zamachu na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda w odległym Sarajewie i o wybuchu wojny w Europie.
Wkrótce do wojska zaciągają się chłopcy z Wyspy Księcia Edwarda, aby walczyć po stronie aliantów. Wśród nich są Jem Blythe i Jerry Meredith. Ta decyzja przepełnia ich bliskich dumą, ale jednocześnie zasnuwa ich codzienność cieniem nieustającego strachu. Dotychczas beztroska Rilla musi odkryć w sobie siłę i dojrzałość, żeby odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Zwłaszcza gdy trafia na noworodka, którego matka umarła przy porodzie, a ojciec wyjechał na wojnę…