W mojej szkole każdego roku w Dniu Niepodległości odbywa się zjazd: nauczyciele, uczniowie i ich rodzice, rodzeństwo, absolwenci, znajomi, zwierzęta – oglądamy występy uczniów, jemy i rozmawiamy – święto na wesoło. Zwykle były to dni poświęcone pisarzom, w tym roku tematem przewodnim było „100 lat praw wyborczych kobiet”. Pięknie prawda? Wydaje się, że tyle się mówi o emancypacji, że jej konieczność jest normą i nie ma możliwości złego jej rozumienia. Tymczasem wystąpił przezabawny kabaret ukazujący charakterystyczne i sławne z wielu potknięć intelektualnych kobiety polityki, co skwitowano stwierdzeniem, że dzięki stu latom praw wyborczych kobiet możemy mieć takie polityczki. Ała!
To nie koniec. Po trzech dniach od wydarzenia czytam uczniowską odpowiedź – pozostawię ją bez komentarza, niech maturzyści przemówią – o przejawach emancypacji w „Lalce”: „Łęcka [była] świadoma swojej piękności i urody”.
Polska płonie! ????