Zwlekałam z napisaniem recenzji tomu poetyckiego Margaret Atwood, bo nie chciałam odłożyć go na półkę, wydawał mi się nieustannie niedoczytany, chociaż czytany wielokrotnie: do snu, przed snem, na spacerze. Z wierszami tak już jest, że nie odchodzą, nie spadają z pamięci jak liście, lecz jeśli uderzyły w odpowiednią strunę – drgają nieustannie. Atwood w tomie “Wiersze przychodzą późno” zebrała liryki powstałe od 2008 do 2019 roku, ale często wraca w nich wspomnieniami do lat 50. Dzieli się myślami związanymi z utratą: młodości, wszystkich sióstr, matki, wyobrażeń o świecie. Pisze o seksualności (ślimaki mają lepiej niż ludzie, co zwykle powtarzam), o śpiewie ptaków i podziałach między starym i młodym. Nie ulega presji gatunkowej, tworzy cykle, pisze pojedyncze obrazy, bo jej słowa wizualizują się przed oczami, są jak przeglądanie animacji poklatkowej. Wiele w nich wiosny, szaleństwa, czułości, świadomości ciała, odczuwania siebie i ptaków, do których nawiązuje pisarka i poetka we wstępie i które stały się ozdobą wydania stworzonego przez Wydawnictwo Świat Książki.
Nie brak tu uczucia straty, ale wypełnia je zgoda na koleje losu, Atwood oddaje głos siostrom, dziewczynkom, starszym kobietom, Kasandrze, szaleńcom, mówi za ptaki i wilki, za wielorybią matkę, opłakującą swoje dziecko. Jolanta Brach-Czaina powiedziałaby, że poetka ukazuje szczeliny istnienia, w jej poezji mówi ciało rolowane przez masażystę, wybrzmiewa zastawa stołowa, skała podobna do niedźwiedzia, plastik kwitnący w stawach. Szczególnie rezonują we mnie wiersze o matce i śmierci ptaków, o konsekwencjach niszczenia środowiska; w każdej z pięciu części tomu znalazłam słowa, które chce pokazać światu, ale to czwarta część cyklu sprawiła, że zagięłam każdy róg książki i czytałam te strony nieustannie, by wraz z podmiotem pytać, czy dzieci będą dorastać w świecie bez ptaków?
Wielkie ukłony składam tłumaczowi, Jerzemu Jarniewiczowi, za oddanie subtelności emocji i dobranie trafnych fraz, które zostaną ze mną — mam nadzieję — jak najdłużej.
[współpraca płatna] – sama o nią prosiłam!