Po wystą­pie­niu poli­tycz­ki Agniesz­ki Dzie­mia­no­wicz-Bąk, któ­ra wypo­wia­da­ła się o ska­li samo­bójstw wśród naj­młod­szych, posło­wie wsta­li i zaczę­li bić bra­wo. Moją pierw­szą reak­cją było zado­wo­le­nie, że doce­nia­ją poru­sze­nie tego zagad­nie­nia, ale nie… oni kla­ska­li w ręce, by zagłu­szyć te sło­wa. Powiem szcze­rze, że nie umiem do dzi­siaj zro­zu­mieć tej reak­cji i mam blo­ka­dę w gło­wie. Nie wiem, jak mogli przy mówie­niu na tak poważ­ny temat wiwa­to­wać i dla­cze­go to robi­li, jeśli nie wyra­ża­li zachwy­tu? Są rze­czy na nie­bie i na zie­mi, o któ­rych się nie śni­ło filozofom. 

Spo­łecz­ność edu­ka­to­rów w social mediach zain­spi­ro­wa­na akcją Agniesz­ki Jan­ko­wiak-Maik #czar­nek­chal­len­ge codzien­nie pisze o koniecz­no­ści pod­pi­sa­nia wotum nie­uf­no­ści wobec mini­stra edu­ka­cji. Wśród postu­la­tów moż­na wyczy­tać: nie­zgo­dę na nowe­li­za­cję usta­wy, któ­ra zakła­da wła­dzę kura­to­ra pod­le­ga­ją­ce­go obec­ne­mu mini­stro­wi, dla­te­go, że nie­sie to ryzy­ko stwo­rze­nia upar­tyj­nio­nych kura­to­riów, któ­re będą wkra­cza­ły w kom­pe­ten­cje samo­rzą­dów; na doda­tek kura­tor będzie mógł zawie­szać, odwo­ły­wać i powo­ły­wać dyrek­to­rów i pocią­gać ich do odpo­wie­dzial­no­ści praw­nej – to ozna­cza kole­ją prze­strzeń zależ­no­ści szko­ły od praw popie­ra­nych przez rzą­dzą­cą par­tię i cha­os. Dzia­ła­nia już wcho­dzą w życie, 24 czerw­ca br. odwo­ła­no w try­bie pil­nym prof. Krzysz­to­fa Dik­sa, prze­wod­ni­czą­ce­go Komi­sji Akre­dy­ta­cyj­nej, któ­ra bada jakość naucza­nia w pol­skich uczel­niach i natych­miast powo­ła­no na jego miej­sce dobre­go zna­jo­me­go, prof. Sta­ni­sła­wa Wrzo­ska z KUL‑u.

Nie ma tak­że spo­łecz­nej akcep­ta­cji homo­fo­bicz­ne­go języ­ka, któ­rym poli­tyk się posłu­gu­je, np. w komen­ta­rzu do Mar­szu Rów­no­ści w wywia­dzie dla „Rzecz­po­spo­li­tej” moż­na wyczy­tać słowa: 

Widzie­li­ście pań­stwo przed momen­tem zdję­cia z tej para­dy tzw. rów­no­ści, bo to z rów­no­ścią nie ma nic wspól­ne­go. Widzie­li­ście tam osob­ni­ków ubra­nych jakoś dzi­wacz­nie, jakie­goś męż­czy­znę ubra­ne­go jak kobie­ta. Czy to są ludzie nor­mal­ni pań­stwa zda­niem? [...] Wszy­scy jeste­śmy rów­ni wobec pra­wa, wszy­scy jeste­śmy rów­ni w god­no­ści oso­by ludz­kiej, ale nie jeste­śmy rów­ni w upraw­nie­niach [...] ktoś, kto demo­ra­li­zu­je, pro­mu­je róż­ne­go rodza­ju dewia­cje, nie ma takich samych praw publicz­nych jak oso­ba zacho­wu­ją­ca się zgod­nie ze stan­dar­da­mi i nor­ma­mi, któ­ra nie demoralizuje”

- nie są to sło­wa czło­wie­ka, któ­ry powi­nien odpo­wia­dać za obraz pol­skie­go szkol­nic­twa, chy­ba że szko­ła nigdy nie prze­sta­nie być miej­scem opresyjnym. 

Na wie­lu wypo­wie­dziach moż­na uczyć tak­że o nowo­mo­wie np.: „mał­żeń­stwo, któ­re prze­pro­wa­dzi­ło akcję edu­ka­cyj­ną o nie­zwy­kle pozy­tyw­nym, pięk­nym prze­ka­zie, na nie­spo­ty­ka­ną dotąd ska­lę” (link do wypo­wie­dzi) – pod­kre­śle­nie celu edu­ka­cyj­ne­go suge­ru­je, że dzia­łal­ność odzna­czo­nych ma mie­rzal­ny wpływ na polep­sze­nie jako­ści życia, jed­nak nad­miar przy­miot­ni­ków war­to­ściu­ją­cych wska­zu­je, że są to jedy­nie opi­nie – mowa tu o pla­ka­tach z wize­run­ka­mi pło­dów, któ­re moż­na spo­tkać na każ­dej uli­cy w Pol­sce (wyli­cze­nia ponie­sionych kosz­tów i strat na akcję billboardową)

Obec­ny mini­ster jest tak­że auto­rem arty­ku­łu nauko­we­go „Kon­sty­tu­cjo­no­praw­na ochro­na dziec­ka” opu­bli­ko­wa­ne­go w “Pra­wo kar­ne w ochro­nie praw dziec­ka” pod red. Ali­cji Grześ­ko­wiak i Igo­ra Zgo­liń­skie­go, w któ­rym zezwa­la na sto­so­wa­nie kar cielesnych: 

W życiu bywa tak, że słow­ne upo­mnie­nia i roz­mo­wy nie wystar­cza­ją do wyeli­mi­no­wa­nia nega­tyw­nych przy­zwy­cza­jeń i zacho­wań. W nie­któ­rych życio­wych sytu­acjach zasto­so­wa­nie kary fizycz­nej, kary cie­le­snej, bywa nie­odzow­ne. I choć za Rous­se­au i Freu­dem wie­lu peda­go­gów i psy­cho­lo­gów optu­je za tzw. karą natu­ral­ną, będą­cą natu­ral­nym skut­kiem „złe­go” zacho­wa­nia dziec­ka, to prze­cież jest abso­lut­nie jasne, że nie zawsze bier­ne ocze­ki­wa­nie na taką karę będzie uza­sad­nio­ne. Nie­kie­dy ist­nie­je koniecz­ność zasto­so­wa­nia przy­mu­su fizycz­ne­go, w tym kary cie­le­snej. Koniecz­ność sto­so­wa­nia tego rodza­ju kar wyda­je się być [to pisow­nia ory­gi­nal­na – zawie­ra błąd języ­ko­wy, popraw­nie „wyda­je się” z przy­miot­ni­kiem wystę­pu­ję w krót­kiej for­mie, a w tek­ście zasto­so­wa­no kal­kę języ­ko­wą es sche­int zu sein – A.K.] oczy­wi­sta: qui bene amat, bene casti­gat (kto kocha napraw­dę, ten kar­ci suro­wo), melius est pueros fle­re quam senes (lepiej pła­kać w dzie­ciń­stwie niż na sta­rość) – mówi­li sta­ro­żyt­ni, któ­rym trud­no zarzu­cić wyzna­wa­nie nie­re­ali­stycz­nej wizji człowieka

– nie ma we mnie zgo­dy na sto­so­wa­nie prze­mo­cy psy­chicz­nej i fizycz­nej jako metod wycho­waw­czych i nie jestem w sta­nie zaak­cep­to­wać poglą­dów, jakie ma czło­wiek odpo­wie­dzial­ny za edu­ka­cję w moim kraju. 

Zbiór pod­pi­sów pro­wa­dzi Akcja Demo­kra­cja, nie nama­wiam do zabie­ra­nia gło­su w tej spra­wie; pro­szę wg wła­sne­go sumie­nia oce­nić, czy jest to wła­ści­wy repre­zen­tant mło­dych ludzi?