Jeśli to czytasz — daj mi znać 🧡 na swoim ulubionym kanale:

O tym, że nagradzanie za 100-proc. obecność w szkole jest krzywdzącą praktyką, mówi się nie od dziś. Pisała o tym już trzy lata temu Aneta Korycińska, znana użytkownikom mediów społecznościowych jako Baba od polskiego. Wśród powodów, dlaczego szkoła nie powinna wymagać 100 proc. frekwencji w zajęciach, a nagradzanie za to jest błędem, napisała m.in. tak:

„100% FREKWENCJI TYLKO DLA ZDROWYCH PEŁNOSPRAWNYCH. (…)

Stuprocentowa frekwencja to wynik zarezerwowany jedynie dla osób z dobrym zdrowiem – aby móc uzyskać nagrodę należy bowiem absolutnie nie chorować (usprawiedliwiona nieobecność uniemożliwia zyskanie przywilejów). To oznacza, że w praktyce 100% obecności może mieć tylko młodzież pełnosprawna z doskonałym zdrowiem. Natomiast osoby z niepełnosprawnością oraz osoby ze schorzeniami takiej szansy nie mają (…)”.

„PROMOWANIE KULTURY TOKSYCZNEJ SUMIENNOŚCI.

Czy 100% obecności na lekcjach przekłada się bezpośrednio na lepsze wyniki w nauce? Z całą pewnością nie, kilka-kilkanaście absencji w ciągu semestru nie przyczynia się do powstania wyraźnych luk w znajomości materiału. Dążenie do pełnej obecności nie służy więc powiększaniu wiedzy, lecz wytwarzaniu etosu pracy. Tego samego, który sprawia, że Polacy są jednym z najbardziej zapracowanych społeczeństw na świecie i stawiają życie zawodowe ponad życie prywatne”

Jeśli to czytasz — daj mi znać 🧡 na swoim ulubionym kanale:

Chcesz zapisać się na korepetycje?