– Kiedy kilka lat temu mówiłam głośno o tym, że można się odwołać od wyniku matury czy egzaminu ósmoklasisty, ludzie uważali, że to przesada. Teraz to wydaje się już normą – mówi Aneta Korycińska, popularna korepetytorka, w internecie znana jako Baba od Polskiego. Teraz jest rozchwytywana, nad maturalnymi odwołaniami dla uczniów pracuje non stop. – Mam coraz więcej zgłoszeń. To z jednej strony dobrze, bo świadczy o rosnącej znajomości prawa. Z drugiej strony jednak trochę mnie niepokoi ten brak zaufania do CKE i egzaminatorów ze strony uczniów i ich rodziców – mówi.
– Nie „wyciągam punktów” – ostrzega Korycińska. Chociaż ma już w tym roku na koncie uratowaną maturę, to znaczy, że uczniowi po odwołaniu OKE przyznała więcej punktów na tyle, że zaliczył egzamin. – Sprawdzam arkusze i jeżeli są podstawy do złożenia wniosku, piszę uzasadnienie. Nie robię złudnej nadziei, to nie jest tak, że jak ktoś zapłaci, to dostanie dodatkowe punkty – mówi Baba od Polskiego. Ale w internecie są szarlatani, którzy chwalą się, że „odzyskują” punkty, albo obiecują, że co czwarta praca dostaje więcej punktów, więc warto pisać odwołanie. – To nie jest prawda. Żadna praca nie do- staje więcej punktów automatycznie po złożeniu odwołania – tłumaczy Korycińska.
– To błędne koło. Chodzi o to, że prace są sprawdzane tylko przez jedną osobę, a to zwiększa ryzyko pomyłki. Weryfikacje istnieją, ale tylko wyrywkowe – mówi Korycińska. – Widziałam pracę, w której pominięto kilkadziesiąt błędów językowych, ale była też taka, gdzie naliczono 18 błędów językowych, a wpisano ich 27, co znaczyło 0 pkt, choć powinny być 2 pkt na plus.
TEKST: Aleksanda Pezda