W języku polskim nie brakuje pozornie neutralnych słów i sformułowań, które w praktyce są przejawem semantycznej degradacji określonych narodowości, grup etnicznych albo osób o konkretnym kolorze skóry. Zwracanie uwagi na zakorzenioną w języku krzywdę jest kluczowe z punktu widzenia rozwoju tolerancyjnego, otwartego społeczeństwa. Ludwig Wittgenstein stwierdził, że „granice mojego języka są granicami mojego świata”. Jaki świat może nas otaczać, jeżeli dla wielu użytkowników polszczyzny określenie „sto lat za M…” uchodzi za neutralne?

DOBRE INTENCJE NIE DECYDUJĄ O ZNACZENIU WYPOWIEDZI. Ważne, jak tę wypowiedź interpretuje osoba, której te słowa dotyczą. 

Sposobów degradacji semantyczne, które dotyczą stereotypów narodowych i etnicznych, w polszczyźnie można wymienić mnóstwo:

  •  „Murzyn” albo „Cygan” funkcjonują jako imiona dla psów (oczywiście wszyscy kochamy pieski, niemniej jednak dominujące przez wieki zrównywanie ze zwierzętami osób czarnoskórych/pochodzenia romskiego sprawia, że nie jest to gest neutralny)
  •  „prusak”, opisany przez Karola Linneusza jako Blattella germanica, funkcjonuje w encyklopediach jako określenie karaczana – niewielkiego owada (co ciekawe, w języku czeskim nazwa tego robaka to Rus domácí, natomiast same karaczany najprawdopodobniej przywędrowały do Europy z Azji)
  • „przyżydzić” to synonim czasownika „poskąpić” (skojarzenie odnosi się do stereotypu Żyda-sknery, któremu zależy na pieniądzach)
  •  „oszwabić” to synonim czasownika „oszukać” (na co wpływ ma najpewniej zakorzeniona w świadomości historyczna niechęć do wszystkiego, co niemieckie)
  •  „wycyganić” to synonim czasownika „wymusić” (bez dwóch zdań etymologicznie odnosi się to do stereotypu żebrzącego Roma)

  • „ciapaty” określenie wymyślone przez Polaków w Wielkiej Brytanii, którym nazywają osoby pochodzące z Indii, Pakistanu, Bangladeszu i innych krajów Azji Poudniowej (pochodzi od słowa ćapatii, określającego pieczywo)
  • „kebab” nazwa dania mięsnego staje się krzywdzącym synonimem osób pochodzących z Bliskiego Wschodu
  • „czekoladka” bardzo obraźliwe określenie atrakcyjnej kobiety ciemnoskórej, zrównuje ją z przedmiotem
  • „żółtek”, „skośnooki”, „chinol” – nazwy te w języku potocznym są określeniami osób pochodzenia wschodnioazjatyckiego, odnoszą nazwy koloru, cechy fizycznej lub – jak w przypadku ostatniej nazwy – nazwy narodowej, do której dodano końcówkę ekspresywną „-ol” (to obraźliwe określenie narodowości lub lokalu z kuchnią azjatycką). 
  • „żabojad”, „makaroniarz” – postrzeganie obywateli innych krajów jako dziwnych, śmiesznych, sprowadzenie ich jednej czynności, w tym wypadku jedzenia. 

Słowa te to METAFORY UPRZEDMIOTOWIAJĄCE, bo są ozdobnikami, które wyrażają sposób tłumaczenia i oceniania świata. 

Nie jest prawdą, że walka z krzywdą w języku jest próbą cenzury lub narzucania politycznej poprawności. Wieloletnia obecność krzywdzących określeń w potocznym języku nie legitymizuje ich użycia; nawet jeśli konotacje nie są już aż tak oczywiste (jak np. w przypadku „prusaka”), a nacisk kładzie się na desygnat, wciąż jest to określenie zrównujące mieszkańców Prus (a dziś Niemiec) z robakami. Sformułowania „Ciapaty”, „Kebab”, „Czekoladka” dowodzą, że traktujemy ludzi jak rzeczy i czujemy się od nich lepsi. Przy negatywnych określeniach mieszkańców Azji dochodzi jeszcze uznanie ich za jedną grupę, bez znaczenia skąd pochodzą (Japonia, Chiny, Indonezja, Singapur, Nepal, Indie, wschodnia część Rosji – dla wielu to wszystko jedno, bo trudno im odróżnić narodowość po cechach fizycznych, a w Azji mieszka 60% populacji świata). 

Słowa te pojawiają się wyłącznie w języku potocznym, ale są tym szkodliwsze, że występujące w zawoalowanej formie są zakorzenione przez lata – a tym samym wydają się wręcz naturalne (tzn. ludzie nie myślą nad znaczeniem, gdy ich używają).

Jak można walczyć z krzywdą językową? Za każdym razem warto odpowiedzieć sobie na pytanie: „czy chciał_abym, aby o kraju zacofanym mówiono, że jest się „sto lat za Polakami” (pominę generalizację wszystkich osób czarnoskórych i historyczne przeświadczenie o wyższości białego człowieka)? Skoro nie potrzebujemy określenia „białas” czy „okrągłooki” to czy potrzebujemy innych?

 Jeżeli nie chcę, żeby obrażali mnie ludzie, których nawet nie znam, to zwrócenie im uwagi nie jest próbą wprowadzenia cenzury, a prośba o to, aby z innych nie szydzono, nie jest efektem poprawności politycznej.  

Przykro mi, że wciąż w języku rezonują krzywdzące stereotypy – ale buduje mnie fakt, że dla młodych pokoleń używanie słowa na „M” nie jest OK, a nawet uchodzi za obciach. Nie mam pojęcia, co czuje osoba, która słyszy „neutralny językowo” stereotyp na swój temat – mogę tylko próbować sobie wyobrazić, jak ja sama bym zareagowała.

Unikanie degradacji semantycznej nie jest trudnym wyzwaniem. Język dysponuje wieloma synonimami, a w razie potrzeby nic nie stoi na przeszkodzie, aby stworzyć całkowicie nowe określenia. W pełni neutralne, niepotwierdzające negatywnych stereotypów na temat żadnej narodowości, przynależności etnicznej albo koloru skóry.

Jeśli chcesz zgłębić temat, obejrzyj:

  • zapis rozmów ciemnoskórych Polek o doświadczeniach ze słowem „Murzyn”: www.bit.ly/DontCallMeMurzyn1 i www.bit.ly/DontCallMeMurzyn2
  • Czy tylko źli ludzie są rasistami? www.bit.ly/webinar_rasizm

lub przeczytaj:

  • M. Diouf, Dziesięć wskazówek. Jak mówić i pisać o Afryce, w: Jak mówić i pisać o Afryce?, wyd. Fundacja Afryka Inaczej, s. 4., http:/afryka.org/batory/poradnik.pdf.
  • Kodeks w sprawie obrazów i wiadomości dotyczących krajów Południa, 2006 r., Grupa Zagranica, http:/ zagranica.org.pl/sites/zagranica.org.pl/files/attachments/Dokumenty/Kodeksy/kodeks-w-sprawie-obrazow- i-wiadomosci-dot-krajow-poludnia.pdf
  • Język równościowy, słownik, równość.info, http:/rownosc.info/dictionary/jezyk-rownosciowy