Ćwiczymy pisanie (szkoła podstawowa, oswajanie lęku przed pisaniem). Wymyśliłam (nic oryginalnego, ale to dobra zabawa) kartki z pamiętników zwierząt, by ukazać różne perspektywy. Ten sam dzień widziany oczami konia i psa autorki. Mam już pierwszego bohatera. Jest dobrze 😃

„Tamten dzień wydawał mi się zwyczajny. Dostałem rano jedzenie i dużo siana. Dziwiło mnie tylko, czemu Kamili jeszcze nie ma, aby wziąć mnie na padok z moim przyjacielem Firstem. Zamiast tego, zjawiła się moja pani, która jak zwykle przyniosła mi marchewki i mojego ulubionego bananka. Gdy zobaczyłem, jak jest ubrana, od razu domyśliłem się co to za dzień. Był to dzień zawodów — najbardziej stresujący dzień w miesiącu.

Asia założyła mi kantar i wyprowadziła na korytarz stajni. Przywiązała mnie i zaczęła czyścić. To było bardzo przyjemne. Jak zwykle spałem w nocy na leżąco, więc byłem cały w kupie i moja pani miała dużo do czyszczenia. Przyniosła jakąś dziwną i bardzo straszną butlę i nie wiedziałem, o co chodzi, dlatego próbowałem uciekać, ale nie miałem jak. Nałożyła to coś na gąbkę i zaczęła mnie tym myć w miejscach, gdzie byłem brudny. Następnie założyła na mnie czaprak, gąbkę i siodło. Potem przyszła kolej na okropne ogłowie, którego bardzo nie lubię zakładać, bo muszę włożyć do buzi to metalowe, a to jest zimne. Asia zawsze daje razem z wędzidłem marchewkę, żebym otworzył buzię i niestety za każdym razem jej się to udaje, chociaż raz ją oszukałem! I zjadłem tylko marchewkę i nie zdążyła włożyć tego metalu do mojego pyska. Gdy już byłem gotowy, pożegnałem się z kolegami z boksów obok i Asia wsiadła. Zaczęliśmy się rozprężać i standardowo chciałem ją oszukać i udawać, że nie mam siły i mi się nie chce a na parkurze lecieć jak strzała. Wydaje mi się, że przeczuwała to, bo nie spadła. Przejechałem prawie cały parkur, ale ostatnia przeszkoda była tak łatwa do ominięcia, że bardzo kusiło mnie, abym to zrobił. A zresztą, i tak będę się bronił tym, że się bałem.

Po przejeździe Asia była bardzo szczęśliwa, mimo że ominąłem ostatnią przeszkodę i byśmy wygrali, bo mieliśmy super czas. Poklepała mnie, dała marchewkę, rozebrała, i wzięła na myjkę, obmyć nogi. Przyszedł czas na mój ulubiony padok, który kocham! Asia mnie tam zostawiła z Firstem na calutki dzień a w południe, na nagrodę dostałem pyszniutki i cieplutki mash. Wieczorem wróciłem do boksu, dostałem kolację, zjadłem sianko, i położyłem się w kupie do snu. Uwielbiam zawody!”

Czyż nie wyszło świetnie? Mamy zmianę perspektywy, emocje, fabułę i specjalistyczny język. Nie mogę się doczekać opisu tego dnia z perspektywy psa Simby.