Wyśpiewaj sobie życie albo śmierć.
Zapraszam na spotkanie z Aleksandrą Tarnowską i jej debiutancką powieścią „Wniebogłos” wydaną przez wydawnictwo ArtRage.

#bababook — zachęta do czytania Wyśpiewywaliśmy żałoby, Rysiek myśli jednak, że wyśpiewuje ludziom śmierć, a chciał jedynie pomagać żywym pożegnać się z życiem.  Trzeba zadbać o przyszłość, znaleźć miejsce spoczynku, ale ludzie mówią, że to zapraszanie śmierci tak jak śpiewanie pieśni pogrzebowych.  Tuklęcz pół wieku temu, wieś pełna życia, bo nic tak bardzo go nie ukazuje, jak śmierć, to miejsce akcji debiutanckiej powieści Aleksandry Tarnowskiej „Wniebogłos” wydanej przez ArtRage.  Akcja zaczyna się od hamletycznej sceny na cmentarzu, Ryszard wraz z ojcem kopią groby na zaś.  Niedługo potem podczas porodu umiera matka Ryśka, 12-letniego chłopca, ojciec nie umie wyrazić tej straty, ma jedynie oczekiwania wobec syna, by ten kontynuował rodzinny biznes, a Rysiek chce być muzykantem. Ma talent. Mówiła mu tak matka i babka, która uczyła go pieśni pogrzebowych, mówią mu tak muzycy. Rysiek ma jednak wielkie poczucie winy, że to on sprowadził śmierć do wsi, długo nikt go z tego błędu nie wyprowadza, nie zajmuje się emocjami dziecka, które przeżyło stratę. Widzę tu Orcia, widzę Janka Muzykanta, a przy tym wszystkim świeżość w opisywaniu wsi — bez błyskotek, bez patosu, bez śmieszności. Tarnowska pokazuje oblicze nurtu wiejskiego ujmującego nostalgią, lirycznego, pełnego niewypowiedzianych słów i gestów, które zostają w nas i są powtarzane przez następne pokolenia. Śpiew jest tu jedyną formą wyrażenia emocji, a bycie muzykantem to renoma pośrednika, który wprowadza nowe i żegna stare, przypomina historie spisane przez Andrzeja Bieńkowskiego. Śmierć jest tu oswajana rytuałami, ale nie da się jej wypowiedzieć słowem, zostaje jako pustka, której niczym nie można wypełnić, bo czas nie leczy ran.  Aż dziw, że to debiut autorki, bo choć powieść nie bawi czytelnika nagłymi zwrotami akcji, to daje mu przestrzeń do rozmyślań nad swoim lub cudzym dorastaniem, nad tym, skąd jest i gdzie pójdzie, nad bagażem emocji dźwiganym od dzieciństwa. Nie da się tych 200 stron szybko przeczytać, bo narracja sprawia, że bierzemy myśli Ryśka jak swoje i towarzyszymy mu w drodze po odnalezienie siebie.  #aleksandratarnowska #wniebogłos #nurtwiejski #czytambolubię #booktok #bookstagram