Jeśli to czy­tasz — daj mi znać 🧡 na swo­im ulu­bio­nym kanale:

To pejo­ra­tyw­ne okre­śle­nie na oso­bę, któ­ra ma przy­wi­le­je, a na nie nie zasługuje.

Mit o świę­tej kro­wie brzmi z grub­sza tak, że hin­du­skie tabu nie pozwa­la ani na ubój, ani na spo­ży­cie tego zwie­rzę­cia; kro­wy wędru­ją więc, gdzie im się podo­ba. W nie­któ­rych oko­li­cach Indii sta­re zwie­rzę­ta umiesz­cza się w schro­ni­skach dla znie­do­łęż­nia­łe­go bydła.

Ten mit wią­że się też z krzyw­dzą­cym poglą­dem, że w kra­jach uwa­ża­nych za nie­roz­wi­nię­te mar­nu­je się żyw­ność, a ten nie­do­sta­tek w Indiach potę­gu­ję tę opi­nię o trium­fie myśle­nia mistycz­ne­go nad praktycznym.

Tu war­to oba­lić ten mit, czło­wiek i bydło nie rywa­li­zu­ją ze sobą, a wręcz czer­pią obo­pól­ne korzyści.

Rol­nic­two indyj­skie opie­ra się na upra­wie płu­giem, w któ­rej bydło uczest­ni­czy w wyso­ko­ści pra­wie poło­wy kosz­tów robo­ci­zny, woły w porze mon­su­nów odwa­la­ją całą robo­tę, a bez krów nie może być robo­czych wołów. Następ­ną korzy­ścią jest obor­nik, będą­cy głów­nym pali­wem, a nawet sta­re, jało­we, nie­da­ją­ce mle­ka kro­wy nie prze­sta­ją pro­du­ko­wać obornika.

W skar­gach na świę­te kro­wy sły­szy się, że cho­dzą one, gdzie im się podo­ba, jed­nak celem tych wędró­wek jest szu­ka­nie poży­wie­nia w byle szcze­li­nie, gdzie wyro­sło coś jadal­ne­go. Kro­wa jest zatem pra­cow­ni­kiem zakła­du oczysz­cza­nia mia­sta, zwy­kle cho­dzą­cym szkie­le­tem, bo nie ma dostę­pu do pło­dów rol­nych człowieka.

Poza fra­ze­olo­gią war­to być zatem ostroż­nym w twier­dze­niu, że świę­te kro­wy są zbęd­nym luksusem.

Chcesz zapisać się na korepetycje?