Uwaga! Woland z “Mistrza i Małgorzaty” przyjechał do Warszawy!
Aktorka Barbara Kurdej-Szatan, opublikowała na Instagramie wpis, w którym odniosła się do wideo z funkcjonariuszami Straży Granicznej i sytuacji, która dzieje się na granicy. W emocjonalnym tonie jej wypowiedzi, opublikowanej na prywatnym koncie społecznościowym, wyrażała frustrację wobec przemocy, zastosowała też w różnych konfiguracjach wulgaryzm “ku*wa” i między innymi to słowo stało się przyczyną sporów. Jedni bronili jego zastosowania, a prezes TVP w ramach kary zwolnił ją z pracy w serialu „M jak miłość”. To kolejna historia o mocy słowa!
Nie będę tu rozważać, czy mogła/powinna jako osoba publiczna wyrażać się w ten sposób, ale niech pierwszy rzuci kamieniem, kto pod wpływem emocji nie rzucił słowem na “k”. Oczywiście — to niegrzeczne, oczywiście — nie wypada, ale ile razy sama siarczyście zaklęłam! Przy skokach z Dwóch Wież nasłuchałam się tyle homonimów ku*wy, że aż żałuję, że nie nagrywałam. Każdy okrzyk wyrażał inne emocje.
Czy tobie zdarza się stosować wulgaryzmy? W jakich sytuacjach? Jak oceniasz ich zastosowanie?
Ciekawostka:
Głoska [r] jest głoską przedniojęzykowo-dziąsłową drżącą, więc wymaga wprawienia w wibrację przedniej części języka (apeksu), w miejscu zwanym wałkiem dziąsłowym – tuż za górnymi siekaczami. Może to za jej sprawą, nawet skumbrie w tomacie brzmią jak wulgaryzm. Głoska ta wymaga największej sprawności językowej i powinna pojawić się w wymowie w szóstym roku życia (może dlatego patologicznie słodko brzmią przekleństwa z ust przedszkolaków, które rerają – wymawiają [l] zamiast [r]).
PS Wciąż mnie bawi, że rotacyzm/reranie to problem z wymową [r], ale nigdy nie udawałam, że mój humor jest górnych lotów.