Mia­łam szczę­ście być na Mło­dzie­żo­wym Straj­ku Kli­ma­tycz­nym zor­ga­ni­zo­wa­nym przez mło­dzież. Popła­ka­łam się, sza­le­nie wzru­sza­ło mnie to, jak to zor­ga­ni­zo­wa­li, z jaką ener­gią wykrzy­ki­wa­li chwy­tli­we hasła, z jakim sza­cun­kiem się do sie­bie odno­si­li. Nasto­lat­ki zor­ga­ni­zo­wa­ły tę pięk­ną para­dę, bo wie­dzą, że doro­śli nisz­czą świat. Ich nadzie­ja na zmia­ny zara­ża pozy­tyw­ną ener­gią. Strajk był zgod­ny z har­mo­no­gra­mem, mło­dzi ludzie po wszyst­kim posprzą­ta­li, wpro­wa­dzo­no wie­le zasad (np. nie­pa­le­nia w tłu­mie), któ­re były prze­strze­ga­ne; mie­li bar­dzo dobre nagło­śnie­nie i świet­nych didże­jów. To było spo­tka­nie peł­ne rado­ści – poczu­łam się szczę­śli­wa, bo to oni będą budo­wać świat i już wiem, że będzie on pięk­ny. Jestem z nich dum­na, a Mic­kie­wicz nigdy wcze­śniej nie prze­żył takiej imprezy!

Nie zabie­raj­cie nam przyszłości!

Dzie­ci i ryby mają głos!

Kto nie ska­cze, ten za węglem.

Naj­pierw natu­ra, póź­niej matura.