Podczas programu Kornela Wawrzyniaka „Nieco jaśniej” w Resecie Obywatelskim rozmawialiśmy (ja, Maciej Rauhut i Alina Czyżewska) o problemach ze współczesną szkołą. Nieznajomość Konstytucji w naszym kraju jest zatrważająca, opowiadaliśmy zatem o stosowaniu art. 61 do uzyskiwania informacji publicznych (można powoływać się na ten artykuł nie tylko w kwestiach sprawdzania działań rządu, lecz także szkół, gdy nie mamy pewności, na co zostały wydane dotacje).
Dodatkowo wskazujemy na rozporządzenie z 2019, które jasno wskazuje wytyczne, które powinien spełniać podręcznik dopuszczony do użytku — niestety ten napisany przez prof. Roszkowskiego tego nie robi, więc zostało złamane prawo.
Warto zauważyć, że sprawa historii i teraźniejszości przyćmiewa dziś inne problemy, z którymi mierzy się społeczność szkolna. Dyrektorzy i nauczyciele nie znają prawa, narzucają wszystkim zajęcia z religii (rekolekcje?) i to jedynej, a Konstytucja zapewnia wolność wyznania. Nie ma przymusu organizowania zajęć religii w szkole, ba! katecheci nie powinni też pisać statutów i prowadzić zajęć etyki, chyba że mają dodatkowe wykształcenie. W szkole nie powinno się narzucać uczniom jedynej frakcji politycznej, zgodnej z polityką szkoły, lecz pozwalać na kształtowanie indywidualnych poglądów. Prawa wolności jednostki sprawiają, że w szkole można organizować zarówno tęczowe piątki, jak i dni pamięci żołnierzy wyklętych.
Nauczyciele nie wiedzą, że nie muszą sami kupować materiałów do szkoły, rodzice opłacać ksera czy przyborów szkolnych — wszystko to leży w kompetencjach dyrektorów, którzy zgłaszają zapotrzebowanie jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. A teraz największy szok: nauczyciele nie muszą korzystać z podręczników i stawiać ocen. Nikt tego nie wymaga, nawet nasz rząd.
O tym i wielu innych kwestiach rozmawialiśmy w dzisiejszym „Resecie obywatelskim”,