Wstęp (wprowadzenie):
Jacek Dukaj w opowiadaniu „Katedra” podejmuje tematykę świątyni, która jest w procesie ciągłego rozrastania się. Jej budulcem są wierni, którzy ją odwiedzają – pożera ona ich ciała i z nich tworzy kolejne filary. W tym sensie jest wiecznie odradzającą się budowlą: nigdy nie jest ostatecznie zbudowana, jest poddawana procesowi nieustannego rozrastania się. Motyw ten może być symbolem całokształtu ludzkiej twórczości – olbrzymiego metafizycznego zbioru tworów, które składają się na wielkie dzieło człowieka (i w ten sposób zapewniają mu nieśmiertelność).
Kontekst:
Jeżeli interpretować opowiadanie właśnie jako opowieść o ludzkiej twórczości, która jest w stanie ciągłego tworzenia się i nigdy nie umiera, wówczas należałoby spojrzeć na podobieństwa między tytułową katedrą a motywem exegi monumentum wprowadzonym przez rzymskiego poetę Horacego. Słowa o wybudowanym pomniku trwalszym od spiżu jednoznacznie wskazują na ponadczasowość ludzkiego dzieła stworzenia – każdy utwór będzie trwać wiecznie, przeżyje swojego autora i będzie żyć własnym, niezależnym od niego życiem. Uwagę na ten aspekt sztuki zwrócił także Jan Kochanowski w Pieśni XXIV. Renesansowy poeta pisał, że wielki dar, jakim jest obdarzony artysta, pozwala mu trwać wiecznie – śmierć nie oznacza bowiem końca człowieka, lecz jedynie wyzwolenie z ram doczesności; dzięki niej artysta może wyzwolić swoją drugą naturę – tę, która zapewni mu nieśmiertelność.
Pomnik wybudowany przez człowieka za sprawą jego twórczości jest ponadczasowy, pozwala uniknąć zapomnienia przez historię. Ponadto pozwala on wpływać człowiekowi na losy świata – jest bowiem cegiełką dołożoną do przepastnych zasobów twórczości ludzkości, w dodatku ciągle ewoluuje (twórczość jest żywą materią niczym żywokryst, inspiruje nowe pokolenia artystów nawet kilkaset lat po śmierci autora). W tym ujęciu twórczość jest więc częścią czegoś większego – wielkiej katedry oznaczającej całość ludzkiego dorobku. Świątynia ta jest w procesie ciągłego rozrastania się, trwa wiecznie, każdego dnia odradza się na nowo.
Rozwinięcie („Katedra”):
W opowiadaniu „Katedra” Jacka Dukaja ukazano tytułowy budynek, który za sprawą swojej tajemnicy i mistyki przyciągał do siebie kolejne osoby, a następnie je pochłaniał, dzięki czemu mógł się rozrastać. Katedra powstała z żywokrystu posadzonego tam przez Stefana Ugerzo, wujka Kottera Ugerzo, który po trzech tygodniach wizyt przy grobie Izmira Predú doznał remisji merculozy, a w końcu całkowitego uzdrowienia z choroby. Żywokryst był zaprogramowany tak, żeby wyrosła z niego katedra wokół grobu Izmira. W opowiadaniu ksiądz Pierre Lavone udaje się do katedry, by zbadać fenomen grobu Izmira. Katedra jest opisana jako wielka potęga, jednak aby ją ocenić – potrzeba światła. W mroku jest tajemnicą, bez światła nie da się dostrzec jej piękna. Do grobu ksiądz szedł aż godzinę, musiał robić częste przystanki, by móc podziwiać piękne zdobienia. Katedra jest półsferą – niesymetryczną, bez ścian i dachu, przenikają ją gwiazdy. Misją bohatera jest zbadanie, dlaczego jakiś grób jest uznany za miejsce pielgrzymek i uzdrowień – ten cel pochłania bohatera. Z czasem poznaje on także historię Gazmy, który choruje na schizofrenię i twierdzi, że to miejsce go uleczyło, ale nie może opuścić Rogu, bo w tajemniczy sposób jego ciało i psychika odmawiają mu wtedy posłuszeństwa, więc nieustannie kieruje swoje kroki ku grobowi Izmira Predú. W końcu i ksiądz doznaje podobnych objawów. Nie może on opuścić Izmiraid, podobnie jak Gazma, nie udaje się to nawet w narkozie. Pierre postanawia zbadać strukturę katedry i jej budulec – żywokryst, który tworzy niezwykłe nawet jak na swoje możliwości kształty. Ksiądz doznaje co chwila utraty świadomości, jest nadwrażliwy na światło, prawdopodobnie zachorował na tę samą chorobę, co Gazma. Jednocześnie nie potrzebuje już pożywienia ani tlenu. Odkrywa, że Gazma zniknął, a on został sam na Rogu. Dochodzi do wniosku, że powodem jego choroby może być to, że w trakcie zwiedzania budowli przewrócił się, upadł i zranił żywokrystem, więc zapewne zakaził się substancją. Uznaje, że zaraz on sam scali się z budowlą – tak jak stało się to z poprzednikami. To scalenie się z budowlą jest zatem powodem, dla którego ona powstała. Historia ta pokazuje wielkość sztuki, można ją też interpretować jako ideę, która pochłania kolejne osoby; powstaje na ich zgliszczach (dlatego symbolicznie je pochłania) i jest wielopokoleniowym dziełem, które trwa w stanie ciągłego tworzenia się. Być może odradzająca się wiecznie budowla to właśnie cel wielkich dzieł ludzkości, może jest to opowieść o pięknie i sztuce, która nigdy nie umiera.
Zakończenie (podsumowanie):
Metafizyka „Katedry” zmusza do rozważań na temat sensu wiecznie odradzającej się budowli. Nietrudno zauważyć analogie między świątynią z opowiadania Jacka Dukaja a ogółem ludzkiej twórczości rozumianej jako wszelką spuściznę człowieka. „Katedra” nie daje odpowiedzi na pytanie o sens ludzkiej egzystencji, każe jednak zauważyć, że wszyscy – czy tego chcemy, czy nie – jesteśmy elementem wielkiego projektu o nazwie „człowiek”. Stale powiększająca się katedra wchłania coraz to nowych ludzi (a więc: ich dzieła). W ten sposób chroni jednak przed zapomnieniem – daje wrażenie, że każde działanie miało swój sens i było fundamentem, na bazie którego mogły formować się następne pokolenia.
Pełne opracowanie i streszczenie „Katedry” Jacka Dukaja (czas akcji, miejsce akcji, bohaterowie, język, motywy, konteksty) znajdziesz w moim sklepie jedynie za 5 zł!