autor: | Eliza Orzeszkowa |
tytuł: | „Nad Niemnem” tytuł oznacza stałość przyrody jako obserwatorki historii, podkreśla ciągłość tradycji, rzeka przemija i się odnawia. |
rodzaj literacki: | epika |
gatunek literacki: | powieść tendencyjna (moralizatorski charakter, ukazuje program pozytywistyczny, bohaterowie podzieleni na dobrych i złych, idealizacja miłości głównych bohaterów). realistyczna (mimetyczny świat przedstawiony, wiele szczegółów, narracja obiektywna, technika milieu — charakteryzuje osoby przez opis ich otoczenia). |
data wydania: | 1888 |
epoka literacka: | pozytywizm |
miejsce wydania: | wydruk w 1887 r. w „Tygodniku Ilustrowanym”, a w 1888 r. w Warszawie jako trzytomowa powieść |
czas akcji: |
|
miejsce akcji: | Grodzieńszczyzna, nad rzeką Niemen, Korczyn, Bohatyrowicze, Olszynka, Osowce, mogiła w lesie, i grób Jana i Cecylii |
geneza: | W latach 80. XIX wieku literatura przestaje pełnić głównie funkcję dydaktyczną, słabną też hasła pozytywistyczne, Orzeszkowa krytykuje więc swoje czasy i wskazuje na błędy myślowe wynikające z krytyki powstania styczniowego, jednostronnego spojrzenia na pracę organiczną. Chciała też ukazać konflikty międzyludzkie i budowanie się wspólnoty w obliczu kryzysu, zwrócić uwagę na demokratyczny charakter powstania; podkreślić potrzebę demokratycznych wyborów i kultu pracy dla wspólnego dobra. Inspiracją był dworek Miniewicze (dziś Białoruś), który odwiedziła w 1885 (w powieści stanie się on Korczynem), to tam mieszkał z rodziną Jan Kamieński, zesłaniec i powstaniec — to rozmowy z nimi sprawiły, że pierwotny tytuł „Mezalians” musiał zostać zmieniony, bo powieść została rozbudowana o wątki patriotyczne. Obok Miniewicz był zaścianek Bohatyrowicze, a bohaterowie powieści zyskali imiona autentycznych mieszkańców okolic. W Miniewiczach w lesie znajdowała się mogiła 40 powstańców, w 130 r. po wydarzeniach styczniowych wbito w kopiec krzyż z napisem „Gloria victis”. Między sosnami w Bohatyrowiczach naprawdę znajdował się grób Jana i Cecylii. |
problematyka: | punkt widzenia zależy od punktu siedzenia — różnice między bytem mieszkańców dworu i mieszkańców zaścianka ujawniają się jedynie w poziomie życia, co ma jednak wpływ na to, jak bohaterowie postrzegają świat; w każdej z grup ukazano charakterystyczne jednostki; wszędzie można zauważyć paralele — podobieństwa losów: Jan i Cecylia to Marta i Anzelm oraz Justyna i Jan; wspólnota — nierówne kondycje społeczne zostaną zniwelowane przez współpracę: Jerzego B. z Andrzejem K., Jana z Witoldem, Benedykta z Anzelmem. kult pracy — tylko dzięki pracy możliwy jest rozwój cywilizacyjny, związany z podziałem bohaterów na pozytywnych i negatywnych (tendencja); młody — Witold Korczyński studiuje agronomię i też ceni pracę jako okazję do wprowadzenia w życie nowych teorii; dla Justyny to nowy sens życia. konflikty pokoleń
konflikty ekonomiczne — władze carskie odbierały majątki, nakładano kontrybucje (kary pieniężne), rozdawano majątki dygnitarzom carskim, a od marca 1864 r. rozdano majątki szlacheckie chłopom, było to uwłaszczenie, wprowadzono też serwituty — prawo chłopów do korzystania z lasów i pastwisk dworskich, ale wszystko to nie działo się z szacunku do chłopów, ale by podzielić dwór i zaścianek i by doszło do krwawych walk. Benedykt dlatego sobie nie radzi. sytuacja kobiet — Marta w obawie przed utratą pozycji społecznej zrezygnowała z miłości; Teresa nie żyła, bo czekała wciąż na męża, Emilia miała wieczny globus (migrenę), była leniwa i czuła się lepsza od innych, niestety została uwięziona w swoim życiu, w którym wg niej brakowało wygód i zachwytów (taka pani Bovary), Leonia dorastała na lalkę salonową, Maria wychowywałą sama dzieci i zarządzała gospodarstwem. tradycje powstańcze — miały wpływ na losy bohaterów, po śmieci Andrzeja jego żona wiecznie cierpi; Benedykt ma kłopoty finansowe i boi się, że nie utrzyma majątku; Dominik — zesłany i zrusyfikowany; Anzelm — ma powstańcze PTSD i depresję, ale to on pilnuje, by nikt nie zapomniał o historii Mogiły; Jan pielęgnuje pamięć po zmarłych, Zygmunt — nie był nauczony szacunku do tradycji, chce wyjechać za granicę. Mogiła jest symbolem więzi, to dlatego Benedykt nie chce sprzedać lasu. miłość — Andrzejowa Korczyńska kocha tak, że cierpi całe życie jako wdowa, Zygmunt proponuje Justynie dołączenie do trójkąta i lekceważy żonę; Różyc interesuje się tylko romansami i jest gotowy poślubić Justynę wyłącznie dlatego, że ma nadzieję na wyjście dzięki niej z narkomanii; Marta i Anzelm — samotni i z depresją, bo kobieta nie chciała dla tej relacji zmienić swojego wygodnego życia i pozycji społecznej; przyroda — nadaje sens bytu każdemu z bohaterów, na jej tle dzieje się historia, puszcza i rzeka Niemen to dowody na ciągłość czasu i potęgę, jest strażniczką historii, Bohatyrowicze są z nią zespoleni, Korczyńscy — patrzą na nią przez okna dworu; |
typ narracji: |
|
język: | szyk przestawny patos, mnogość długich powtórzeń, wiele ozdobników — metafor i epitetów o powstaniu mówi się językiem ezopowym przez peryfrazy i niedomówienia, powstanie jest nazywane „gorączką i burzą” aforyzmy np. „Szczenięta od jednej psicy urodzone niejednostajne mają przyrodzenie” bardzo szczegółowe, oddziałujące na zmysły opisy mnogość nazw roślin (tak, jest też dzięcielina). elementy gwary ludowej |
bohaterowie: | szlachta zaściankowa/zagrodowa (uboga szlachta bez służby, uprawiająca ziemie): Jan Bohatyrowicz – 30 lat, przystojniak, typ urody Kena (jeździ konno — jak w reklamie Old Spice) – blondyn o niebieskich oczach, umięśniony, z wąsem (Kena z Polski); jego ojciec Jerzy zginął w powstaniu, matka wyszła za mąż dwa razy i Jan ma siostrę przyrodnią Antolkę Jaśmontównę; mieszka z siostrą i wujem Anzelmem, który go wychował; praca to dla niego sens życia, nie ma kompleksów i poczucia niższości, roztropny, patriota, pamięta o mogile w lesie i to właśnie tam zabierze Justynę na pierwszą randkę, często śpiewa. Anzelm Bohatyrowicz – 50 lat, powstaniec styczniowy, łatwo się przeziębia, więc nosi ciągle baranią czapkę, jego ukochana 23 lata temu odrzuciła jego miłość, od tamtej pory jest zgorzkniały i chyba ma depresję, bo zamyka się często na wiele dni i spędza dni samotnie, dużo czyta, strzeże tradycji, opiekuje się mogiłami; ma żal do Benedykta, że ten zapomniał o przyjaźni, za to ma dobry kontakt z Witoldem; Starzyńska — matka Janka, żona zmarłego Jerzego Bohatyrowicza, wyszła za mąż za Jaśmonta, z którym miała córkę Antolkę, a później za Starzyńskiego, pracowita, pogodna. Fabian Bohatyrowicz — zainicjował spór z dworem, skłonny do konfliktów, ale ceni Witolda, jest ojcem Elżuni. Elżunia Bohatyrowiczówna — córka Fabiana, ma 4 braci, zaręczona z Franciszkiem Jaśmontem, w sierpniu, pod koniec powieści weźmie z nim ślub; pełna energii, nie czuje podziałów klasowych i poszła zaprosić na wesele Justynę i Witolda. Jakub Bohatyrowicz — zdziecinniały, wspomina chwilę odwrotu wojsk napoleońskich i polskich żołnierzy spod Moskwy w 1812 r. (akcja „pana Tadeusza”), śmierć swojego brata Franka, którego matka znalazła zamarzniętego obok domu rodzinnego. Jadwiga Domuntówna — 20 lat, opiekuje się dziadkiem Jakubem, sierota, sama prowadzi gospodarstwo, zakochana w Janku — stroi się dla niego, krytykuje publicznie Justynę, rzuca nawet w jej stronę kamieniem; ostatecznie zaprzyjaźni się z Jankiem; Dwór w Korczynie: Benedykt Korczyński — właściciel dworu, po studiach agronomicznych, najmłodszy z czworga rodzeństwa (Andrzej, Dominik, Jadwiga), walczy o utrzymanie rodzinnego majątku, bojąc się o utratę ziemi, procesuje się z Bohatyrowiczami za zniszczenie upraw; jest skonfliktowany z synem, który uważa, że ojciec układa się z arystokracją, a gardzi zaściankiem; musi spłacić posag siostry, która została żoną Darzeckiego, jest w nieudanym małżeństwie z Emilią, której nie odpowiada standard ich życia. Pracowity, nie chce sprzedać lasu z Mogiłą, bo pamięta powstanie styczniowe. Przejdzie przemianę duchową po rozmowie z synem Witoldem, otworzy się na zmiany i ślub Justyny z Janem. Emilia Korczyńska — ma 40 lat, od 20 lat jest żoną Benedykta, ubiera się tylko na czarno, z wiekiem wypaliła się w niej radość życia i została hipochondryczką, ciągle cierpiącą na globus (migrenę). Ucieka od życia w książki — głównie poezje i francuskie romanse, ma przyjaciółkę, a właściwie damę do towarzystwa — Teresę Plińską. Jej dzieci: Witolda i Leonię wychowała Marta. Chce, by mąż wypłacił jej procent od posagu, by mogła spełniać swoje kulturalne potrzeby. Nudzi się na wsi, flirtuje z Kirłą. Nie robi nic, by zmienić swój los, jest jak pani Bovary, która nigdy nie przejęła inicjatywy. Marta Korczyńska — moja ulubiona postać, kuzynka Benedykta, 48 lat, wyręcza Emilię w pracach, w młodości była zakochana z wzajemnością w Anzelmie Bohatyrowiczu, ale wycofała się z relacji w obawie przed utratą pozycji społecznej. Często kaszle i nie dba o siebie, jakby potrzebowała troski, a w inny sposób nie umiała tego wyrazić. Nie chce, by Justyna spotykała się z Jankiem, z obawy, że młodzi przeżyją to samo, co ona i Anzelm. Na weselu Elżuni spotka się z dawną miłością i rozmawiają o tym, że chcą wspierać swoje rodziny i młode pary. Witold Korczyński — 20+ lat, student agronomii, wypowiada się, jakby zawsze dawał wykład lub przemówienie, marzy o wprowadzeniu pracy organicznej i zdobyczy techniki do pracy w zaścianku; namawia mieszkańców na wykopanie studni i budowę młyna, przyjaźni się z Bohatyrowiczami, jest podobny do Andrzeja Korczyńskiego; pierwszą miłością jest dla niego Marynia Kirlanka, którą widzi zwykle zapracowaną. Ma pretensje do matki, że Leosię wychowuje jak lalkę salonową, ale szanuje rodziców i dba o ich dobre imię; przeprowadzi szczerą rozmowę z ojcem, która przekona go, że obaj są idealistami i wyznają podobną filozofię życiową. Leonia Korczyńska — 14 lat, mieszka na pensji w Warszawie, przyjeżdża do Korczyna na wakacje, chciałaby żyć jak kuzynki Darzeckie — w dostatku. Justyna Orzelska — 24 lata, jest krewną Benedykta — córką jego ciotecznej siostry; matka umarła, a ojciec stracił majątek, gdy miała 14 lat, przygarnęli ją Korczyńscy, mówi po francusku, gra na pianinie, wychowywał ją Benedykt i Andrzejowa, często wyjeżdżała z nią do Osowca i mieszkały tam miesiącami, tam zakochała się w synu Andrzejowej — Zygmuncie, który był od niej 6 lat starszy, niestety ślub nie był możliwy, miała zbyt małe wykształcenie i była zbyt uboga, Zygmunt wyjechał za granicę, by malować, a gdy wrócił po 2 latach — był już żonaty. Justyna jest znudzona i zmęczona niepewnością o swoją przyszłość, dopiero spotkanie Jana B. było jak zastrzyk nowej energii, dzięki niemu pozna nowe wartości, pracę i wpływ historii na budowanie tożsamości. Miłość między nią a Janem będzie wynikiem porozumienia i wspólnych wartości. Justyna jest odważna! Odrzuca oświadczyny Teofila Różyca, zerwie relacje z Zygmuntem, który proponuje jej tandetny romans i trójkąt, zerwie ze schematami życia kobiety z jej klasy społecznej, nie powtórzy błędu Marty — woli spróbować niż żałować, że tego nie zrobiła. Nie chce też związać się z kimś tylko dla zapewnienia sobie bytu finansowego; nie ma w ogóle problemu z podjęciem decyzji o mezaliansie. Ignacy Orzelski — wdowiec, ojciec Justyny, staruszek, kiedyś był skrzypkiem, miał wiele romansów i długów, czym doprowadzał swoją żonę do rozpaczy; w Korczynie jest zdziecinniałym staruszkiem. Lubi dwie rzeczy: jeść i grać na skrzypcach. Teresa Plińska — 29 lat, kiedyś guwernantka u Korczyńskich, dziś dama do towarzystwa dla Emilii, uwielbia czytać romanse, jest hipochondryczką, czeka wciąż na wielką miłość. Arystokracja Andrzejowa Korczyńska — ok. 50 lat, wdowa, cierpi po śmierci męża Andrzeja, jako jedynaczka zyskała cały majątek po rodzicach — Osowce, tylko 8 lat po ślubie zamieszkiwała w Korczynie. Całe życie nosi się na czarno — w żałobie po mężu, którym był przecież niższej niż ona pozycji społecznej, nie znamy jej imienia — jest Andrzejową, by podkreślić, że całe jej życie to wspomnienia po powstańcu, któremu zbudowała w pokoju kaplicę. Ma problemy z brataniem się z zaściankiem, nie wie, jak to zrobić. Ma syna Zygmunta, nie chciała, by wiązał się z ubogą Justyną, którą się opiekowała, bardzo boli ją to, że Zygmunt nie ma dobrego zdania o ojcu, nie kultywuje jego tradycji, nie interesuje się ziemią, gardzi prostymi ludźmi. Zygmunt Korczyński — 30 lat, uważa się za artystę, ale ponoć jego prace są wątpliwej jakości artystycznej, nie uczył się w szkołach publicznych, matka chroniła go przed każdym złem. Kosmopolita gardzi ziemią, nie szanuje tradycji, uważa, że patrioci to szkodliwi szaleńcy, gardzi żoną Klotyldą, będąc z nią w małżeństwie — proponuje romans Justynie. Klotylda Korczyńska — 19 lat, z bogatego domu, zakochana w mężu Zygmuncie, nudzi się w Korczynie. Teofil Różyc — 31 lat, kuzyn Marii Kirłowej, ma majątek Wołowszczyznę, ogromny majątek nad Słuczą na terenie Ukrainy dekadent, wiele życia spędził w zagranicznych podróżach, trwonił tam majątek, ma nerwicę i jest uzależniony od morfiny — tak Orzeszkowa widziała młodych modernistów. Teofil nie widzi sensu życia, chce ożenić się z Justyną w nadziei, że wyrwie go ona z marazmu i narkomanii. Jego oświadczyny przekazuje Kirłowa. Maria Kirłowa — 34 lata, pięcioro dzieci, wbrew rodzinie wyszła z Kirłę, ale ten okazał się nieodpowiedzialny, więc to ona — arystokratka — musi prowadzić gospodarstwo. Synów chce wysłać do szkół, a córki stara się dobrze wychować, jest pracowita i szczera, nie ukrywa przed Justyną, że Różyc jest morfinistą. Wspiera Justynę i Jana. Bolesław Kirło — właściciel folwarku Olszynka, skończył tylko trzy klasy w szkole, długi spłacił dzięki posagowi żony, ciągle biesiaduje, nie jest pracowity. Prostak o prymitywnym poczuciu humoru. Marynia Kirlanka — 16 lat, młoda i pracowita, świetnie dogaduje się z Witoldem Korczyńskim, ceni jego społecznikowskie zapędy. |
streszczenie: | Poznajemy opisy krajobrazu nadniemeńskiego kreślonymi tak, jakby były filmem przyrodniczym, ludzie wracają z kościoła, wśród nich są Marta i Justyna, rozmawiają o tym, co muszą zrobić po powrocie do domu. Nagle na drodze pojawia się wóz z kobietami w kolorowych strojach, woźnicą jest Jan.Justyna rzuca kobietom bukiet kwiatów i dowiaduje się, że Marta bywała kiedyś często w Korczynie. Wracały, słuchając pieśni Janka: „Ty pójdziesz górą, a ja doliną”). Poznajemy stuletni dwór w Korczynie, mamy opis niczym w „Panu Tadeuszu” – wskazuje na to, że właściciele troszczą się o niego i ozdabiają okolice roślinnością, wewnątrz widać ślady dawnej szlachetności — poroża, portrety, fortepian. Najwykwintniejszy i pachnący perfumami był buduar Emilii; właścicielka przebywała w nim wraz z Teresą Plińską, która na dowód, że bolą ją zęby — obwiązała twarz chustką; kobiety rozmawiały z Kirłą i Różycem — gośćmi. Panowie zachwycają się uroda Justyny. Pojawia się Benedykt i wyraża obawę, że dzieci jeszcze nie przyjechały, a powinny już być — Witold przebywał na studiach, a córka Leonia na pensji w Warszawie. Benedykt podkreśla gościom, że właściciel gospodarstwa nie może odpocząć i świętować, że nawet oszczędność i ciężka praca nie pozwalają żyć w spokoju o utrzymanie dóbr. Marta nakrywa do stołów, ale wówczas dochodzi do sytuacji, która pokaże, że Justyna ma silny charakter, jej ojciec Ignacy został wezwany w szlafroku i kręcił się paradnie, nie wiedząc, jak odnaleźć się w sytuacji, co też sprowokowało Kirłę do niewybrednych żartów — Justyna kazała mu się uciszyć i śmiać się z psa, którego mu nawet przyprowadziła. Dzieci przyjechały witacze przez Martę i Benedykta, ich matka — Emilia siedzi na ganku w fotelu, bo ze wzruszenia opadła z sił. Justyna spojrzała na spokojną rzekę za oknem i zobaczyła, a później usłyszała, że jedynymi ludźmi na jej brzegu są Jan i Anzelm Bohatyrowicze. Poznajemy losy rodziny Korczyńskich, dzieje ojca Stanisława, przeszłość Benedykta, jego starszego brata Andrzeja w Osowcu i młodszego — Dominika. Dowiadujemy się, że kiedyś dwór miał bardzo dobre stosunki z zaściankiem: Marta chętnie spotykała się z Anzelmem, Jerzy przyjaźnił się z Andrzejem — mieli synów w równym wieku, ale sielankę przerwało powstanie styczniowe i przypomina o tym jedynie kurhan — grób zbiorowy w lesie, w którym pochowano Andrzeja i Jerzego.Dominik wyjechał wówczas do Rosji. Benedykt był kiedyś pełen życia, ale topniejące fundusze i lęk przed utratą rodzinnego majątku zrobiły z niego człowieka udręczonego — porównuje się go najpierw do rumaka, później do wołu; jego żona jest nieszczęśliwa, mąż zarzuca jej egoizm i pragnienie życia tanim romansem. Benedykt wychodzi na ganek zapłacić robotnikom tygodniówkę, ale wówczas Fabian Bohatyrowicz i Anzelm przyszli po swoje konie, które zostały złapane w zbożu Benedykta. Dochodzi do kłótni i gróźb sądowych. Właściciel Korczyna czyta list od brata Dominika, który uważa, że lepiej być zarządcą cudzego majątku, oby uczciwie żyć — to nie do przyjęcia, ale też Benedykt obawia się, że nie będzie miał innego wyboru i nie utrzyma majątku; na dodatek jego żona Emilia prosi o procent od posagu. W dniu imienin Emilii gościło w Korczynie 40 osób, Mamy opis biesiady, który pokazuje na też charaktery bohaterów; Różyc romansuje z Klotyldą, Jadwiga Darzecka — siostra z Benedykta wyglądała bardzo dostojnie; Ignacy Orzelski nie daje się odprowadzić od stołu, gdy zostały na nim jeszcze jakieś danie; Marta siada do jedzenia dopiero wtedy, gdy rozniosła wszystkie półmiski i gdy wszyscy już zjedli. Młodzi mężczyźni rozmawiają o wojażach zagranicznych, Zygmunt wróciła z Monachium, Teofil też tam bywał, Witold przerwał im te rozmowy, dopytując o to, jakie reformy wprowadził w swoim majątku Różyc (spoiler alert: żadne). Przybyła też Maria Kirłowa z dziećmi, a Witold oddał się stęskniony rozmowom z Marynią Kirlanką. Pan Orzelski zaczął grać na skrzypcach, wtórowała mu na fortepianie Justyna — podszedł do niej wówczas Zygmunt z pytaniami, dlaczego go unika. Dziewczyna jasno postawiła granicę, że to już dla niej przeszłość, a on jest mężem innej kobiety, więc ona mu nic nie zaoferuje — oczywiście na Zygmunta to nie działało. Justyna ma dosyć tej burzy emocji, wychodzi na spacer po polach, wspomina wówczas swoje niełatwe dzieciństwo z ojcem, który narobił długów i miał romans z jej nauczycielką, Korczyński spłacił jego długi i wraz z Andrzejową zajęli się wychowaniem Justyny; wyjeżdżała ona zatem do Osowców — posiadłości Andrzejowej i znała Zygmunta od lat, byli swoimi pierwszymi miłościami. Na ten związek nie zgadzała się Andrzejowa, bo Justyna była zbyt biedna, Benedykt wypytał też o zdanie Zygmunta, ale on nie był przekonany do ślubu — wyjechał więc na prośbę wuja zagranicę, skąd wrócił już żonaty. Justyna poczuła się obnażona z godności i nie wiedziała, kim właściwie jest. Nagle jej rozważania przerwał silny głos — to śpiew Janka Bohatyrowicza, który orał ziemię. Młodzi zaczęli rozmawiać, Justyna dowiedziała się, że Jan do 7. roku życia był częstym gościem w Korczynie. Przybyli do zagrody Bohatyrowiczów, która urzekła Justynę, w tym momencie Anzelm i Fabian rozmawiali o procesie z Korczyńskim o pastwisko. Wszystkim było niezręcznie, Anzelm wypytywał o Martę, a na wieść, że ciężko pracuje w Korczynie — wyraził wielkie zdziwienie, bo w młodości bała się ona pracy. Justyna poznaje Antolkę i Elżunię — od razu łapią dobry kontakt. Poznaje też losy Janka — Anzelm opowiada o dzieciństwie chłopaka, małżeństwa jego matki i grobie Jana i Cecylii, na który Justyna chce bardzo pójść, bo nie ma ochoty wracać do dworu. Młodzi wędrowali w stronę rzeki, a tam na wzgórzu, wśród młodych sosen stał kamień i grobowiec z krzyżem, na którym napisano: „Jan i Cecylia, rok 1549, memento mori”, były tam też trupie głowy (motyw danse macabre), popiersie Marii i figury świętych. W takim miejscu młodzi odbyli pierwszą randkę w towarzystwie Anzelma. Poznajemy legendę o protoplastach rodu Bohatyrowiczów, którzy popełnili mezalians i musieli uciekać znad Wisły, szukali puszczy, by się w niej skryć, wieloletnią i ciężką pracą wykarczowali fragment lasu i zagospodarowali go; inni ludzie się o tym dowiedzieli i zaczęli w ich okolicy budować swoje domy, dowiedział się o nich także Zygmunt August, który postanowił poznać tę pracowitą parę, był oszołomiony efektami ich wysiłków, więc nadał im miano bohatera — bohatyra, które ma ślad w nazwisku, nadał ich rodowi także szlachectwo i herb Pomian (z głową żubra). Losy potoczyły się jednak tak, że zaborca zabrał ich potomkom tytuł i uczynił ich chłopami, co właściwie nie ma znaczenia, bo wszystko przemija. W drugim tomie poznajemy należący do Kirłów folwark Olszynka i jego mieszkańców, m.in. dzieci: Marynię, Rózię, Bronię, Stasia i Bolesia. Kirłowa pozwalała bawić się Stasiowi, który zdał do czwartej klasy, a Bolesia zamknęła w pokoju, by się uczył, bo wywalczyła dla niego możliwość zdawania egzaminów poprawkowych. Kobieta zajmuje się gospodarstwem, rozmawia z kupcami, przyjeżdża do niej Teofil i rozmawiają o jego uzależnieniu oraz Justynie, którą Różyc nie jest zainteresowany, bo ona słabo mówi po francusku, trzeba też zaopiekować się jej ojcem. Kirłowa jest oburzona jego postawą, ma dosyć dumnych darmozjadów, a wie, co mówi, bo sama musi opiekować się dziećmi i gospodarstwem, nie ma w ogóle wsparcia od męża. Justyna wróciła do domu i od razu była spytana przez Martę, skąd są kwiaty, które trzymała w ręku, na wieść o tym, że od Jana — Marta się oburzyła, że pewnie panna chce się bawić jego kosztem. Dalsze przytyki ukróciło przybycie wezwanego przez Witolda lekarza, przed którym Marta postanowiła uciec do spiżarni — nie chciała, by ktokolwiek leczył jej kaszel. U Emilii wydarzył się nocny dramat, czytała do świtu z Teresą o podróżach po Egipcie i nagle dostała ataku — pewnie paniki, bo nazwano go atakiem nerwów. Benedykt, chociaż nic go już nie łączyło z żoną, bardzo się tym przejął. Dodatkowo do Benedykta przybył Darzecki i upominał się o posag swojej żony, czyli siostry Benedykta, do tej pory zadowalał się odsetkami, ale teraz zależało mu na pełnej kwocie, bo sam musiał przygotować posag dla córki i nie zgadzał się na rozłożenie go na raty. Darzecki zaproponował, by Benedykt sprzedał las z Mogiłą powstańczą, ale właściciel Korczyna nie chciał się na to zgodzić, przez co został wyśmiany jako sentymentalista. Dodatkowo Witold uznał, że to wspaniały moment, by powiedzieć ojcu, że jest bucem i sprzedawczykiem, bo gardzi folwarkiem, a układa się z takim pyszałkiem, jakim jest Darzecki, na dodatek źle wychowuje jego siostrę, która stanie się lalką salonową. Ojciec już nie wytrzymał — wsiadł na konia i odjechał w siną dal (ale zaraz wróci, bo nie ma urlopu na gospodarstwie). Witold za to spędził czas z Janem. Do Dworu przyjechał wówczas Kirło — by plotkować i flirtować z Emilią, zażartował on z Teresy, że ponoć Różyc jest nią zainteresowany — wykorzystali ją i zrobili z niej pośmiewisko. Nadeszły żniwa, a wraz z nimi piękne kolory pól, które zabarwiły barwne stroje ludzi pracujących w polu. Justyna jest tam z nimi i rozmawia w polu ze Starzyńską, matką Jana, która go publicznie upupia i mówi, że syn stał się ostatnio małomówny i wstydliwy. To ważna scena, bo Justynie jest niezręcznie, czuje się jak pasożyt, a wtedy Jan wręcza jej sierp i pokazuje, jak ma żąć zboże. Przeszkadzało jej ubranie. W polu wybuchła awantura — Fabian oskarża Ładysia, że ten żnie jego pole („moje pole!”), Janek ich rozdziela i mówi, że są awanturnikami bez wstydu. Przybył Witold i okazało się, że Justyna nie jest jedyną, która brata się z Bohatyrowiczami. Anzelm oprowadził młodego Korczyńskiego po zagrodzie, widział w nim uosobienie wszystkich dobrych cech Andrzeja, który zginął w powstaniu. Justyna postanawia wyruszyć z Janem na Mogiłę, docierają tam sami, bo Anzelm ma właśnie atak depresji. Justyna na tej randce poznaje dzieciństwo Jana, który jako siedmiolatek żegnał się z ojcem wyruszającym na powstanie, Anzelma odprowadzała wówczas Marta, która dała mu na pożegnanie swój święty medalik. Jan opowiada też, że to on musiał pobiec do Korczyna z wiadomością o śmierci Andrzeja. Mogiła była kurhanem otoczonym jodłami, pochowano w nim 40 powstańców. Justyna podeszła wówczas do Jana, chwyciła go za dłonie i… je pocałowała. Wtedy też postanowiła zwierzyć się po raz pierwszy w powieści i opowiedziała Janowi, że czuje się bezużyteczna, że chce pomagać innym, ale brak jej odwagi (nie jest to prawdą, bo to bardzo odważna dziewczyna, która od początku nie dba o konwenanse). Jan też opowiedział o trudach codzienności, a gdy zobaczyli morskie wrony (Jan twierdził, że nie są tutejsze, jedynie przylatują czasami) wyraził marzenie o dowiedzeniu się czegoś o dalekich krajach i wtedy Justyna powiedziała mu, że będą o nich razem czytać. No przecież to jest najpiękniejsza miłosna scena. Wrócili do domu i wtedy Elżunia zaprosiła Justynę na swoje wesele. Justyna sama się garnęła do rozpalania w piecu i rozpuściła wówczas warkocz, by włosy jej szybciej wyschły, bo były przemoczone. Anzelm poczuł się już lepiej i ugościł młodych chlebem, serami, mlekiem, masłem, w samotności zwierzył się też Justynie z dawnej miłości do Marty. Zauważono także bliznę na dłoni Justyny, która powstała od sierpa. Rozmowę przerwała Jadwiga Domuntówna ze swojej dziadkiem, który cierpiał już z powodu demencji starczej, ale dobrze pamiętał przeszłość i zaczął opowiadać o wojnach napoleońskich. Jadwiga nie mogła skupić się na rozmowie, bo czuła żal, że Jan jest zakochany w Justynie, więc bardzo niepochlebnie wypowiedziała się o Justynie i jej rozpuszczonych włosach, co nie pozostało bez komentarza Jana. Jan i Anzelm odprowadzili Justynę do Korczyna, było już blisko północy, ale nikt w Korczynie nie spał — Benedykt podliczał wydatki, Emilia z Teresą czytała romanse, a Marta powiedziała, Justynie, że rozmawiała z Kirłową o niej i Teofilu, który ma jedną wadę — jest morfinistą. Justyna zignorowała zupełnie temat tej rozmowy, za to odbiła piłeczkę i zaczęła wypytywać Martę o jej sprawy i dlaczego odrzuciła miłość Anzelma. Otrzymała bolesne wyznanie: strach przed ciężką pracą i obawa przed ludzkim śmiechem. Benedykt mówił jej, że wówczas „zgrubieje” i „schłopieje”. Właściwie nie miała za złe Justynie, że zadała jej pytanie, cieszyła się, że Anzelm o nią wypytywał. W trzecim tomie poznajemy losy Andrzejowej Korczyńskiej, która jako jedynaczka otrzymała w spadku cały majątek Osowce z dwupiętrową kamienicą, którą nazywano pałacem. Andrzejowa mieszkała tam całe życie, z wyjątkiem ośmiu lat małżeństwa z Korczyńskim, który jednak zginął w powstaniu. Nie potrafiła pozbierać się po śmierci męża, dbała o jego pamięć, stworzyła mu mauzoleum w domu. Na co dzień szyła ubrania dla ubogich albo czytała, wychowała też samotnie Zygmunta, który chroniony od złego, wyrósł na niewdzięcznika, który gardzi ziemią rodzinną, ojcem i Polską. Benedykt wypomniał jej kiedyś, że wychowała syna na francuskiego markiza, wmówiła mu też talent malarski. Nigdy nie zgodziła się na ponowne zamążpójście i ciągle chodziła w stroju żałobnym. Zygmunt wrócił z Monachium wraz z żoną, Klotyldą i zamieszkał na stałe w Osowcach, by malować, ale okoliczna natura w ogóle go nie zachwycała, była zbyt prosta. Przestraszył się chłopów idących do roboty w polu i wrócił do pracowni wypełnionej książkami — czytał wielu romantyków, w tym Byrona i Shelleya. Wyprosił też Klotyldę, twierdząc, że mu przeszkadza. żona wspomniała wówczas, że słyszała o tym, że Justyna ma wyjść za mąż za Różyca, co bardzo zdenerwowała Zygmunta. Warto wspomnieć, że w rozmowach z matką przyznawał się do tego, że nie kocha żony i właściwie chyba w ogóle nie potrafi kochać. Zygmunt spakował się i wyjechał do Korczyna, Klotylda była zrozpaczona i zwierzała się Andrzejowej, która była bezradna. Justyna z Witoldem wracali z Bohatyrowicz do Korczyna i rozmawiali o wspólnych ideałach. Dowiadujemy się, że Witold chętnie pomaga chłopom, także wtedy, gdy to jego ojciec oskarża ich o zepsucie np. żniwiarki. Witold nauczył chłopa obsługi sprzętu i wyjaśnił, jak można go naprawić, ojciec był z niego dumny, ale emocje wzięły górę i od słowa — do słowa, wszczęli awanturę, Witold mówił o ideałach, a Benedykt wyznał, że wolałaby już nie żyć w momencie, w którym Witold przejmie gospodarkę. W domu trwały rozmowy o Różycu i jego wielkim majątku, z którego została już zaledwie ⅓, bo resztę Teofil roztrwonił. Justyna udawała, że nie wie, jaki jest powód obgadywania Teofila, chociaż wszyscy łypali wzrokiem na jej reakcje. Benedykt uznał wówczas, że wielkie pieniądze psują wszystkich, co sprawiło, że Emilia niemal zemdlała, a Witold zachwycił się tak, że poprosił ojca o ucałowanie. Dochodzi do zabawnej rozmowy, w której Witold szydzi z Teofila i wypytuje Justynę, czy chciałaby się związać z takim człowiekiem, ona też odpowiada mu ironicznie, że nie odrzuciłaby takiej okazji, ale tej ironii Witold już nie zrozumiał i bardzo się zdziwił. Tymczasem Leonia prosi brata, by namówił mamę, by ta pozwoliła jej iść na ślub Elżuni, Witold na dodatek namawia Martę, by też poszła. Okazuje się, że z Leonią nie jest tak źle, jak sądzili Witold I Benedykt, dziewczyna wyhaftowała własnoręcznie buty dla Marty. Emilia znowu cierpi, bo Witold spełnia prośbę siostry i prosi matkę o pozwolenie na pójście na ślub, do tego ma w pamięci ciągle krytyczne słowa o Teofilu Różycu, które potraktowała osobiście. Dochodzi do spięć, a wina za stan matki spada na Witolda. Ojciec i syn nie mieli łatwo, kłócili się i godzili, byli do siebie podobni; następny spór toczył się o to, że Benedykt wygrał sprawę założoną chłopom, którzy mieli mu zapłacić tysiąc rubli odszkodowania. W tym czasie dochodzi do niemoralnej propozycji Zygmunta — chce on, by Justyna z nim romansowała i by stworzyli trójkąt. Justyna natychmiast odrzuca jego pomysł i jego względy i pokazuje mu, że nie ma zamiaru sprawić, by Klotylda cierpiała. Wieczorem Zygmunt miał rozmowę z matką, w której wyjawił, że nie chce mieć nic wspólnego z Osowcami. To trudna rozmowa, w której upadają ideały, bo Zygmunt przyznaje, że nigdy nikogo prawdziwie nie kochał, lud — umiłowany przez ojca — nazywa bydłem, a samego ojca — szkodliwym szaleńcem. Andrzejowa bardzo to przeżyła. Jest już po żniwach, więc można balować. Goście zjeżdżają się na wesele Elżuni Bohatyrowiczówny i Franka Jaśmonta, świadkami ich ślubu są Witold i Antolka, rozpoczyna się uroczystość. Nagle przybywa konno, nieuczesana i w codziennym stroju Jadwiga Domuntówna — to jej popis aktorstwa. Anzelm i Marta spotykają się przed chatą, nie patrzyli sobie w oczy od 23 lat, patrzyli tak i trzymali się za ręce. Justyna jest oszołomiona wydarzeniami, czuje, że żyje.Jan wyglądał na markotnego, Justyna dała mu gałązkę jarzębiny. Wtedy pojawiła się Jadwiga — już wyszykowana i uczesana, wszyscy byli oszołomieni jej wyglądem. Wszyscy zaczęli tańczyć. Jan tłumaczył się Justynie, że on z Jadwigą to nigdy nic nie miał wspólnego, wówczas nagle w ich stronę poleciał kamień. Tak, kamień. To Jadwiga go rzuciła, ale Jan postanowił załagodzić sytuację i obrócić ją w żart. Jadwiga bardzo się zirytowała, zabrała dziadka i wróciła do domu. Jak się bawić, to się bawić, nie tylko jedzenie i tańce, lecz także pływanie po rzece — na gości czekały czółna, płynęli oni Niemnem i śpiewali, a głosy ich pieśni docierały do dworu w Korczynie, w którym Emilia czytała romanse, a Benedykt list od brata Dominika, któremu powodzi się w Rosji, bo został wyższym urzędnikiem carskim, a jego córka wyszła za mąż za rosyjskiego pułkownika. Benedykt był oburzony, potraktował to układanie się z zaborcą, jak zdradę, uznał, że dla niego Dominik już nie istnieje. Czuł się samotny, wówczas przyszedł do niego syn i prosił o darowanie długu Bohatyrowiczom, wiedział, że prosi o wiele, ale Benedykt go nie odrzucił, rozmawiali tak do późnej nocy, postanowili, że darują ten dług i że wspólnie popłyną na Mogiłę. Wesele się kończy, nagle przy Janie pojawia się Jadwiga, która dziękuję mu za to, że ją obronił i życzy mu wszystkiego dobrego. Ostatnią, nocną zabawą weselną była zabawa z echem, Jan stał już wówczas z Justyną nad rzeką i poprosił, by ta krzyknęła imię, które jest dla niej najmilsze na świecie — oczywiście było to jego imię. Słodziaki zaręczyli się wtedy, Justyna dała mu swój pierścionek po matce (czyli tak, jak w „Panu Tadeuszu” nie ma ślubu, są zaręczyny). Następnego dnia Kirłowa przybyła do Benedykta z listem, w którym była prośba o zgodę na zaręczyny Różyca z Justyną. Oczywiście ona nie chciała, ale grzecznie odmówiła, po czym wyznała, że wczoraj się już zaręczyła. Wszyscy byli w szoku. Emilia zemdlała. reszta uznała, że skoro młodzi się już znają, a Justyna poznała życie na wsi, to dadzą radę, więc nim im do tego. Kirłowa postanowiła nawet, że podeśle im swoją córkę Róże na nauki. Nagle jak morderca za rogiem, w ciemnym korytarzu napada na Justynę Zygmunt, uważa, że jest desperatką, ale ona wybucha śmiechem, za co zostaje zwyzywana od prostaczek. Marta nie wie, co ze sobą zrobić, proponuje Benedyktowi, że odejdzie do Justyny i Jana, ale ten uważa, że musi tu zostać, bo to tylko dzięki jej staraniom i jego pracy — ten majątek jeszcze stoi. Następnie Benedykt z Justyną poszli do zagrody Bohatyrowiczów, gdzie wszyscy podali sobie dłonie na znak zgody i uznania. |
symbolika: | rzeka — stałość, ale też przemijanie, odnowa Mogiła — jedna jest symbolami walk narodowowyzwoleńczych i zgody oraz braterstwa, druga tożsamości. |
motywy literackie: | miłość ponad podziałami społecznymi: Justyny Orzelskiej i Jana Bohatyrowicza dwie mogiły — jedna jest symbolami walk narodowowyzwoleńczych i zgody oraz braterstwa, w powieści zapisywane z szacunkiem — wielką literą, w jednej poległo 40 powstańców, wszyscy są anonimowi — w tym Jerzy Bohatyrowicz i Andrzej Korczyński; druga to historyczny dowód tożsamości i dbałości o tradycje — należy do Jana i Cecylii. konflikty — między dworem a zaściankiem (proces Benedykta K. o szkodę w zbożu, wygrywa go, ale ostatecznie pomoże mu Witold). zgoda zwaśnionych stron — nie tylko w formie mezaliansu, także w kwestii ekonomicznej małżeństwo łączące zwaśnione strony — im się udało tak jak Zosi i Tadeuszowi (nie tak jak Julii i Romeo). konflikt między ojcem a synem — Benedykt kontra Witold; syn nie może darować ojcu przymilania się do arystokracji i pogardy dla zaścianka. zgoda — np. ojca i syna, dworu i zaścianka problemy finansowe — Benedykta, który chce utrzymać rodzinną ziemię, ale nie radzi sobie z nadmiarem kłopotów, Emila chce procent od posagu, a Darzecki upomina się o posag żony, siostry Benedykta. |
konteksty: | konflikt sąsiedzki – „Pan Tadeusz”, „Zemsta” konflikt pokoleń – „Oda do młodości”, „Pan Tadeusz” kult pracy – „Chłopi”, przyroda – „Pan Tadeusz”, „Chłopi”, zakazana miłość i zwaśnione rody, mezalians – „Pan Tadeusz”, „Granica”, miłość silniejsza niż śmierć – „Orfeusz i Eurydyka” nieudane małżeństwo – „Moralność pani Dulskiej”, „Żona modna”, powstanie styczniowe – „Gloria victis”, „Wierna rzeka”, |
co jeszcze się omawia przy tej lekturze? | pojęcia: agronomia — to nauka o rolnictwie, roślinach, a kiedyś całość wiedzy teoretycznej i praktycznej o rolnictwie kontrybucja — danina, podatek wojenny nałożony przez zwycięskie państwo, kurhan — mogiła w formie kopca Losy Korczyńskich to losy ostatniego pokolenia romantyków:
Wpływ powstania styczniowego na losy szlachty:
Bohaterowie pozytywni (pracują i walczą o lepsze jutro dla wszystkich): Bohatyrowiczowie, Benedykt, Witold, Marta, Maria Kirło, Andrzejowa, Justyna bohaterowie negatywni (unikają pracy): Emilia, Zygmunt, Teofil, Bolesław Kirło, Darzeccy, Teresa bohater pozytywistyczny:
Justyna Orzelska — bohaterka, która nie boi się, nie ma wątpliwości, nie zważa też na innych — feministka, by pracować w polu — zdejmuje gorset, gdy ma mokry warkocz — rozpuszcza włosy. Odrzuca zaloty od mężczyzny, z którymi nie zgadza się jej filozofia życia. Wspaniała postać, a niewiele jest takich w polskiej literaturze. |