Podobny wyrok, chociaż na polskim gruncie, wykonano na książkach Małgorzaty Musierowicz, o czym na łamach „Wyborczej” przed kilku laty pisała Emilia Dłużewska. Pomysł przepisania „Jeżycjady” i pozbycia się z niej patriarchalnych i elitarystycznych fragmentów nigdy się nie pojawił i prawdopodobnie już się nie pojawi.
Dlaczego? Aneta Korycińska, polonistka, nauczycielka, autorka fanpage’a „Baba od polskiego” mówi: „Z całym szacunkiem do pisarstwa pani Musierowicz, ale to literatura dla sentymentalnych dorosłych, a nie dla dzisiejszych młodych czytelników. To nie są powieści o dojrzewaniu w tych czasach, na dodatek niewiele się w nich dzieje. Nie oznacza to jednak, że wartości, które są w nich przedstawiane, straciły na znaczeniu, po prostu ukazują inny, szary obraz świata, więc nie pociągają dzisiejszych młodych czytelników”.
„Jeżycjada” nie ma nic do zaoferowania młodemu człowiekowi nie tylko dlatego, że utrwala konserwatywne wzorce, ale przede wszystkim dlatego, że jest oderwana od jego realiów i zwyczajnie nudna. Co dzisiaj ma jeszcze do powiedzenia młodemu czytelnikowi snobistyczna rodzina Borejków? Łacińskie wtrącenia Ignacego są absurdalnie niedopasowane do rzeczywistości, w której młodzi ludzie nie odmieniają „esse”, ale za to entuzjastycznie wykrzykują: „essa!”.