„Groteska, jako język współczesnych memów”  

Tytuł odcinka celowo zestawia dwa skrajnie różne spojrzenia na przyrodę. Z jednej strony wielu z nas pamięta ze szkoły opisy przyrody pełne zachwytu i powagi rodem z literatury romantycznej. Z drugiej strony, we współczesnym internecie coraz częściej spotykamy się z żartami, memami i postami przedstawiającymi przyrodę w sposób przekorny i prześmiewczy. Dzisiejsza rozmowa połączyła te dwa światy – od wzniosłych uniesień w obcowaniu z naturą, po ironiczne komentarze na jej temat krążące w mediach społecznościowych. 

Moim gościem w „Maturze  po godzinach” podcaście realizowanym dla Polskiego Radia, był dr Marek Maruszczak:  językoznawca, projektant gier, twórca fanpage’a „Zwierzęta są głupie i rośliny też” i autor książki, która pokazuje, że można kochać przyrodę i jednocześnie ją ironicznie portretować. Rozmawialiśmy o tym, czy śmiech z natury może być równie ważny, jak wzruszenie nią. Zastanawialiśmy się, co jeszcze może znaczyć słowo „wzniosłość” w epoce algorytmów i AI.

Czy natura to jeszcze przestrzeń duchowej kontemplacji, jak u Friedricha, Mickiewicza i Wordswortha? Czy może dziś stała się już tylko tłem do zdjęcia z urlopu i memem z ptakiem, który patrzy, jakby chciał… ale nie mógł?


Podcast Polskiego radia - Matura po godzinach - podcast Baby od polskiego
Opis odcinka wraz z rozszerzonymi treściami edukacyjnymi znajdziesz tutaj: https://babaodpolskiego.pl/category/media/matura-po-godzinach/

GROTESKA LITERACKA – MIĘDZY GĘBĄ A PUPĄ

Groteska to nie tylko estetyka. To forma myślenia, komentowania, czasem wręcz narzędzie filozoficzne.  Polega na zestawianiu ze sobą przeciwieństw – piękna i brzydoty, powagi i śmiechu, realności i fantastyki. To świat zdeformowany, opowiedziany w krzywym zwierciadle, gdzie logika zostaje zawieszona, a wydarzenia przebiegają według dziwnej, wewnętrznej logiki absurdu. Groteska nie jest tylko strategią komizmu – ale też  często formą diagnozy, komentarza, narzędziem literackim pozwalającym mówić o rzeczach poważnych bez patosu. Czy to przypadek, że w epoce memów, ironii i pastiszu coraz częściej sięgamy po groteskę, by opowiadać o rzeczach ważnych?

W literaturze polskiej jednym z  twórców groteski był Witold Gombrowicz, zwłaszcza w „Ferdydurke”. To powieść, która dekonstruuje społeczne konwencje – szkolne, rodzinne, kulturowe – i pokazuje, jak bardzo jesteśmy wtłaczani w formy, jak nakładane są na nas „gęby”, czyli cudze tożsamości. Józio, główny bohater, dorosły mężczyzna, zostaje porwany z powrotem do szkoły przez profesora Pimkę i zmuszony do siedzenia w szkolnej ławce. To groteska – sytuacja absurdalna, ale jednocześnie odkrywcza: bo pokazuje, jak bardzo system może infantylizować człowieka.

Gombrowicz, poza „gebą”, wprowadził kilka pojęć kluczowych: „forma”, czyli narzucona rola społeczna; oraz „pupa” – symbol upupienia, infantylizacji, odebrania sprawczości. To nie dosłowność – ale metafora kulturowego schematu, który przypisuje nam tożsamość, zanim sami ją wybierzemy. Cała powieść „Ferdydurke” jest więc nie tyle fabularną opowieścią, ile filozoficznym eksperymentem groteski – gdzie czytelnik śmieje się z absurdu, ale jednocześnie doświadcza niepokoju, bo groteska u Gombrowicza nie pozwala się do końca roześmiać.

Groteska w „Ferdydurke” to także krytyka języka: szkolnego, inteligenckiego, rodzinnego. Gombrowicz pokazuje, jak język – pełen frazesów, klisz, sloganów – przestaje być narzędziem komunikacji, a staje się narzędziem przemocy symbolicznej. Im bardziej staramy się mówić „poprawnie”, tym bardziej wpadamy w sieć Formy. Groteska odsłania tę pułapkę, przerysowując ją aż do granic śmieszności.

Gombrowicz bawił się nie tym, co oczywiste – ale tym, co „niezgrabne”: pupą, gębą, łydką. Pokazywał, że deformacja to diagnoza społeczna. Że „forma” to nie styl, tylko przemoc.

GROTESKA JAKO NOWY ROMANTYZM – POWAGA Z PRZYMRUŻENIEM OKA

Zdarza nam się powiedzieć, że coś jest „jak z Mrożka”. Świat wykreowany przez Sławomira Mrożka to rzeczywistość w krzywym zwierciadle, absurdalna, ale boleśnie znajoma. Groteskowy humor Mrożka obnaża sztywne schematy myślenia – autor demaskuje sytuacje, w których „poważni ludzie bywają bardziej naiwni niż dzieci, a zdrowy rozsądek przegrywa z legendą [i] manipulacją” (tu aż prosi się przypomnieć opowiadanie „Słoń”, gdzie nadmuchana atrapa słonia ma udawać żywe zwierzę – karykatura propagandy, która kończy się tragikomiczną katastrofą).

Inny przykład groteski odnajdujemy u Franza Kafki – przekuł on egzystencjalny lęk w obraz dosłownie koszmarny: „Gdy Gregor Samsa obudził się pewnego rana z niespokojnych snów, stwierdził, że zmienił się w łóżku w potwornego robaka”. Tak zaczyna się nowela „Przemiana” (1915) – groteskowa metafora odczłowieczenia jednostki w nowoczesnym świecie. Groza tej przemiany jest zarazem absurdalna i podszyta czarnym humorem; dzięki swojej niedorzeczności oddaje ona poczucie upokorzenia i wyobcowania człowieka we wrogiej, nieracjonalnej rzeczywistości.

Groteska może mieć też wymiar oniryczny. Proza Brunona Schulza w zbiorach „Sklepy cynamonowe” czy „Sanatorium pod Klepsydrą” kreuje świat, w którym „niezwykle płynna jest granica między fantazją a rzeczywistością, snem i jawą, między tym, co żywe, a tym, co martwe”. U Schulza martwe przedmioty ożywają, ulice zmieniają się w labirynty dziwów, a zwykła codzienność zyskuje wymiar baśniowy. Ten baśniowo-groteskowy język pozwala oswoić monotonię prowincji i nadać jej głębszy, mitologiczny sens – nawet jeśli rzeczywistość jest biedna czy absurdalna, w opowieści staje się niezwykła.

W polskim teatrze mistrzem groteski był Tadeusz Kantor. Jego słynne przedstawienie „Umarła klasa” (1975) to upiorny danse macabre szkolnej sali – staruszkowie w ławkach prowadzą na smyczach manekiny dzieci, odgrywając upiory własnej młodości. Tutaj „sytuacje najsmutniejsze mają w sobie coś z groteski, łzy i śmiech idą ze sobą w parze”. Kantor pokazuje ludzkie życie jako tragikomedię: nawet śmierć i przemijanie łatwiej znieść, gdy towarzyszy im element czarnego humoru i celowej absurdalności (na widok tych infantylnych kukieł widz śmieje się, choć za śmiechem czai się wzruszenie).

Groteska bywa także sposobem, by oswoić to, co przerażające lub niezrozumiałe. Już w średniowieczu makabryczna alegoria danse macabre – śmierć przedstawiona jako tańczący kościotrup – „miała za zadanie oswoić ludzi ze śmiercią w czasach czarnej śmierci”. W XX wieku wielu twórców sięgało po groteskę i czarny humor jako formę terapii przez śmiech: pozwalali publiczności śmiać się z absurdu wojny, tyranii czy własnych lęków. Ten śmiech bywał jednocześnie rozbrajający i buntowniczy – dawał poczucie ulgi, a zarazem odwagi, by spojrzeć krytycznie na rzeczywistość (w myśl zasady, że to, z czego potrafimy się śmiać, przestaje nad nami panować).

GROTESKA W KULTURZE POPULARNEJ – METAL I MEM

Groteska nie jest dziś zarezerwowana tylko dla powieści czy dramatu – żyje w piosenkach, klipach, memach. Weźmy na przykład zespół Krzysztofa Sokołowskiego – Nocny Kochanek. Ich teksty to gra z konwencją: z jednej strony muzyka zachowuje cechy klasycznego heavy metalu – mocne riffy, wysokie wokale, solówki. Z drugiej – teksty piosenek pełne są humoru, przerysowania, parodii codzienności. To nie jest tylko żart. To pastisz – świadoma zabawa stylem, który z natury rzeczy bywa patetyczny. Ta gra między stylem a treścią tworzy efekt groteski.

Nie tylko piosenki mogą mówić przez groteskę. Robi to przecież współczesny mem – śmieszny, dziwaczny, czasem brutalnie prawdziwy  przypomina literacką groteskę, Gdy papież memiczny staje się ikoną internetu, a wybory komentuje się wizerunkiem kandydatki na prezydenta, która ma ciało Rambo – to właśnie groteska mówi głosem epoki.

NOCNY KOCHANEK – GROTESKA W HEAVY METALU

Nocny Kochanek – paradoksalnie – pozostaje wierny klasycznemu heavy metalowi, ale w warstwie tekstowej puszcza oko do słuchacza. Ich  muzykę porównuje się do dokonań Iron Maiden czy Judas Priest, natomiast „prześmiewcze i humorystyczne teksty utworów” inspirowane są sytuacjami z życia codziennego. Ten kontrast patosu i zwyczajności daje efekt pastiszu. Przykłady? Utwór „Dziewczyna z Kebabem” to ballada o miłości rodem z budki z fast foodem – „świetna zgrywa z klasycznych rockowych ballad” à la Scorpions. Zaraz po niej na albumie pojawiają się „Smoki i gołe baby”, będące „parodią speed metalu i zespołów takich jak DragonForce” – tekst żartobliwie wytyka metalowi jego ulubione klisze (fantastyczni rycerze, smok i roznegliżowana dziewica w opresji). Z kolei kawałek „Pierwszego nie przepijam” brzmi jak hołd dla AC/DC, a jednocześnie przekomarza się z wizerunkiem rockmana-imprezowicza, który obiecuje sobie, że tym razem zachowa umiar przy kieliszku.

Nocny Kochanek potrafi też śmiać się z samych metalowców. Utwór „Dżentelmeni Metalu” to ironiczny hymn o starych wyjadaczach – z przymrużeniem oka wychwala ich „hewi metal, krew i pot” oraz upodobanie do taniego wina czy poobijanego nosa w pogo. Z kolei „Zdrajca Metalu” wylicza humorystyczne „grzechy” metala, który zdradził subkulturę (przerzucił się na pop – „kazałeś przełączyć na George’a Michaela”, obciął włosy, zmienił wygląd – „wyprułeś z plecaka naszywki w czachy”, zaczął się zbyt często myć…). Ta przewrotna wyliczanka to satyra gatunkowych stereotypów, a jednocześnie swoisty żartobliwy kodeks honorowy fana metalu. 

Co na to fani metalu? Większość przyjęła Nocnego Kochanka entuzjastycznie – ich album „Zdrajcy Metalu” wskoczył na 2. miejsce OLiS, wyprzedzając Metallicę. Serca słuchaczy podbiły „smoki, gołe baby i rycerze, tanie wina i browary pite na potęgę”– czyli dokładnie to, co fani kochają w heavy metalu, tyle że pokazane z humorem. Oczywiście znaleźli się i tacy, którzy kręcili nosem, przyrównując zespół do żartobliwego disco-polo (Braci Figo Fagot), ale muzycy Kochanka ripostują, że łączy ich z tamtymi co najwyżej podobny dystans i żart, bo muzyka to już „zupełnie inna bajka”. W efekcie odbiorców Kochanka stanowią „prawdziwi metalowcy, grupa mająca spory dystans do siebie. Dla nich ta stylistyka to nie profanacja, lecz forma autoafirmacji. Fani czują, że zespół ich nie wyśmiewa, tylko pozwala im śmiać się z samych siebie i z całego heavymetalowego rytuału – a to raczej zacieśnia więź wspólnoty, niż ją osłabia.

Z perspektywy artystycznej groteska daje heavy metalowi wręcz terapeutyczny oddech, oczyszcza go z nadmiernej powagi. Kontrast żartobliwego tekstu z „poważną” muzyką działa odświeżająco. Groteska w wydaniu Nocnego Kochanka oswaja lęk przed śmiesznością, rozbraja patos gatunku i pozwala czerpać radość z jego absurdów, zamiast się ich wstydzić. 

Warszawa, 07.05.2025, Studio S11 O-1, Audycja Matura po godzinach, n.z. Krzysztof Sokołowski, Aneta Korycińska Baba od polskiego, fot. Piotr Podlewski / Polskie Radio
Warszawa, 07.05.2025, Studio S11 O-1, Audycja Matura po godzinach, n.z. Krzysztof Sokołowski, Aneta Korycińska Baba od polskiego, fot. Piotr Podlewski / Polskie Radio

GROTESKA – NOWY ROMANTYZM

Na koniec naszej rozmowy przyjrzeliśmy  się jeszcze jednej funkcji groteski – tej, która zbliża ją do wzniosłości. Wydaje się, że groteska – choć śmieszna, dziwaczna, często absurdalna – może pełnić funkcję bardzo poważną. Być może jest dziś nawet nowym językiem romantyzmu –  wzniosłości z przymrużeniem oka.

Śmiech – ale nie czysty komizm – tylko właśnie groteskowy, śmiech przez łzy, śmiech, który coś ujawnia, a nie tylko bawi – to dzisiejszy język poruszania tematów głębokich. Właśnie dlatego teatr, kabaret, mem, klip muzyczny – mogą być narzędziami oporu. Mówią o sprawach trudnych tak, że odbiorca się nie broni, nie ucieka, bo najpierw się śmieje – a potem myśli. Lekceważąc groteskę, nie zrozumiemy współczesności. Bo współczesność mówi groteską. Mówi językiem niepewności, parodii, gier i nawiasów. W takim świecie szczerość wyraża się inaczej: nie krzykiem z barykady, ale ironicznym uśmiechem spod sceny. Groteska nie odbiera wartości uczuciom – ona chroni je przed banałem. Jeśli śmiech to nasz współczesny romantyzm, to tylko dlatego, że boimy się mówić serio. Ale nie przestaliśmy czuć.

Rozmowa z Krzysztofem Sokołowskim pokazała, że groteska to nie tylko śmiech dla śmiechu – to także precyzyjne narzędzie diagnozowania epoki. Z jednej strony literatura nauczyła nas patrzeć krytycznie na formy, maski i absurdy życia społecznego. Z drugiej popkultura pokazuje, że często najtrafniej opowiada się o rzeczywistości poprzez żart. Groteska funkcjonuje na scenie, w piosence, w narracji o współczesnym świecie. Może dziś poważnie rozmawiamy już głównie niepoważnie. Może groteska to nowy romantyzm z przymrużeniem oka.



Warszawa, 07.05.2025, Studio S11 O-1, Audycja Matura po godzinach, n.z. Krzysztof Sokolowski, fot. Piotr Podlewski / Polskie Radio
Podcast Polskiego radia - Matura po godzinach - podcast Baby od polskiego
Opis odcinka wraz z rozszerzonymi treściami edukacyjnymi znajdziesz tutaj: https://babaodpolskiego.pl/category/media/matura-po-godzinach/