Jestem na debacie #workingtogether @absl_poland o „Roli inkluzywnego języka w budowaniu różnorodności w organizacjach”, wypowiada się Adam Bodnar, Szczepan Twardoch, Iwona Dudzińska i Anna Karolska. Mimo marynarek i oficjalnej przestrzeni (co sprawia, że zwykle sztywnieję) rozmowa wnosi bardzo wiele.
Poruszono temat feminatywów i zaimków, tożsamości etnicznej.
Organizacje w końcu zauważają, że warto pytać, jak się do ludzi zwracać.
Mówiono o tym, jak zwracać się do osób gender. Adam Bodnar zwrócił uwagę na formę „osoba studencka”, co spowodowało lekkie poruszenie na sali, wypowiadał się na temat wyższości formy „dyrektor_ka” nad „dyrektor/dyrektorka”.
Jednocześnie zaznaczono, że przyśpieszenie procesu inkluzywności może sprawić ośmieszenie, na wszystko potrzeba czasu, by się opatrzyć i osłuchać.
Dziś też widać już zmianę w stosowanym w organizacjach biznesowych formach językowych, które mają być neutralne i proste, powstało też narzędzie „jasnopis”, które służy komunikacji.
Twardoch zwraca uwagę na to, czy język nie wyprzedza zmiany społecznej i czy czasami jej nie kształtuje. Zaznacza, że wymaga to wielkiego zrozumienia także wobec tych, którzy różnią się z nami światopoglądowo. Nie ma tu na myśli bezrefleksyjnego konserwatyzmu: „kiedyś tego nie było”, ale zaznacza, że może pojawić się równie bezrefleksyjny zapał, który doprowadzi do konfliktów. Podstawą powinna być wola otwartości na drugiego człowieka.
Cieszyły mnie wypowiedzi, które padały z ust Iwony Dudzińskiej i Anny Karolskiej, które podkreślały także znaczenie formy „w Ukrainie”; mówiły o sieciach networkingowych w ich organizacjach, które zrzeszają ludzi wokół kręgów tematycznych, dotyczących różnych tożsamości i uczą wzajemnej komunikacji.
Wniosek z debaty był taki, że edukacja nie kończy się na szkole, a skoro już o niej mowa, to trzeba skupić się na rozwoju umiejętności krytycznego myślenia, a nie ucieczkowym cancel culture (tak, rozmawialiśmy o twórczości Sienkiewicza).