Poszłam do IKEI (będę odmieniać, nie zabronicie mi tego) i wśród koszy na pranie znalazłam torebkę, która pomieści wiele słów. Jest prawie tak duża, jak moja pogarda wobec autorytarnego rządu. Od wczoraj mamy nowe słowo, które – jak „odjaniepawlać” – ma szansę zostać wytypowane na Młodzieżowe Słowo Roku: „Skukizić”. Jeśli masz propozycję definicji słownikowej, pisz śmiało. Przypomnę tylko o filtrze na wulgaryzmy, staraj się pisać tak, by go ominąć, jak nasz rząd omija prawo.
Jest takie zwierzę, po którym wszystko spływa i które zagarnęła sobie władza – kaczka. Mamy jej kilka odmian gatunkowych: krzyżówka, dziennikarska, a tutaj mamy dyktatorską, taka to z niej dziwaczka!
Prawda jest taka, że nie ma demokracji bez wolnych mediów, ale czym są te wolne media? Jakby odebrali nam Internet czy Netfliksa, byłaby rzeź, a teraz możemy powalczyć hasztagami i nakładkami na profilowe, a będzie co ma być, poczekam, popatrzę, nie cofnę kijem Wisły. Przypomina mi to rodzinną historie: mój brat wrócił kiedyś z podwórka cały w błocie, wyglądał jak przetargany przez 10 miesięcy w szkole wychowawca, spytany: „dlaczego nic nie zrobiłeś?!”, odpowiedział: „bo za dobrze mnie wychowałaś”. Oczywiście frustracja jest wielka, ale że tak sparafrazuję samą siebie z #hot16challenge „po co? na czo? czemu?” skoro nic z tym nie zrobimy? Dzisiejszy bunt można sobie wsadzić tam, gdzie plecy tracą szlachetną nazwę, ja swój mogłabym nosić w torbie i pokazywać dzieciom w piwnicy. Tyle nam zostało. Wiemy już, że przemoc nie jest rozwiązaniem i się nią brzydzimy, protesty nic nie dają, słowa tracą ważność, a prawo tworzą ci, którzy aktualnie są przy korycie.