Panie mini­strze,
jako przed­sta­wi­cie­le dwóch grup spo­łecz­nych (nauczy­ciel­ka i uczeń) chcie­li­by­śmy wyra­zić zanie­po­ko­je­nie dzia­ła­nia­mi MEiN, któ­re są podej­mo­wa­ne ws. nowo­pow­sta­łe­go przed­mio­tu szkol­ne­go – histo­ria i teraź­niej­szość. (…) Uwa­ża­my, że szko­ła nie jest miej­scem na pro­wa­dze­nie poli­tycz­nych gier, a oso­by uczniow­skie nie są w nich pion­ka­mi”.

Tak zaczy­na się nasze – Macie­ja Rau­hu­ta  i moje pismo do mini­stra Czarn­ka. Oprócz wyra­że­nia zanie­po­ko­je­nia dla pomy­słu mini­ster­stwa, żeby pod­ręcz­nik Rosz­kow­skie­go był uży­wa­ny jako mate­riał peda­go­gicz­ny i edu­ka­cyj­ny w szko­łach, zapy­ta­li­śmy też m.in. o ska­ny opi­nii rze­czo­znaw­ców o pod­ręcz­ni­ku, ale też infor­ma­cje o wyna­gro­dze­niu dla prof. Rosz­kow­skie­go i ogól­ne kosz­ta, jakie Mini­ster­stwo ponio­sło w trak­cie pro­ce­su dopusz­cza­nia pod­ręcz­ni­ka do użyt­ku szkol­ne­go.

Nie daje­my zgo­dy na to, żeby szko­łę zmie­niać w poli­tycz­ny fol­wark.

Cze­ka­my na odpo­wiedź, a Wy – trzy­maj­cie kciuki!