Przy­znaj­cie się, kto zaczy­ty­wał się w komik­sach jako mło­dy czło­wiek, kucał mię­dzy pół­ka­mi biblio­tecz­ny­mi, gar­bił się od hiper­sku­pie­nia i dla­cze­go wszy­scy pomy­śle­li o Donal­dzie? Tak! Komik­sy GIGANT — nazwa zobo­wią­zu­je. Byli­śmy tam wszy­scy i nie uwie­rzę, że nie. Tutaj rzą­dzą sen­ty­men­ty! A teraz nie­spo­dzian­ka: Disney­ow­ski komiks wyda­wa­ny w Pol­sce od 1996 r. nadal poja­wia się na ryn­ku. Rocz­nie wycho­dzi aktu­al­nie osiem tomów, któ­rych grzbie­ty two­rzą obra­zek. Każ­da część to ponad 250 stron (od zawsze, aż do dziś utrzy­my­wa­na jest ta licz­ba), teraz uka­zał się pierw­szy numer w 2023 r. zaty­tu­ło­wa­ny “Zło­ty jubi­le­usz” i sta­no­wi on już 242 tom serii.


Tłu­ma­czem serii Gigant Pole­ca wyda­wa­nej przez EGMONT (@egmont_polska, @EGMONTPOLSKA), pisa­nej głów­nie przez wło­skich auto­rów, jest Jacek Drew­now­ski zna­ny m.in. z tłu­ma­czeń w cza­so­pi­śmie miło­śni­ków gier fabu­lar­nych “Magia i Miecz” oraz komik­sów “Star Wars” czy powie­ści Ala­na Moore’a: “V jak Ven­det­ta”, “Straż­ni­cy”. To tak­że autor nowe­go tłu­ma­cze­nia “Ali­cji w Kra­inie Cza­rów” oraz serii z “Kaczo­gro­du”. 


Poczu­łam dzie­cię­ce oży­wie­nie na wieść, że te komik­sy nadal się uka­zu­ją, na doda­tek są tak samo dobre, jak wte­dy, gdy cho­dzi­łam po nie do osie­dlo­wej biblio­te­ki. Do dziś bawią mnie histo­rie z serii GIGANT (@KOMIKSYGIGANT), a w wuj­ku Skne­ru­sie McKwa­czu nie prze­sta­nę widzieć Ebe­ne­ze­ra Scrooge’a. Uwiel­biam też postać Super­kwę­ka, któ­ry jest dru­gim wcie­le­niem Donal­da; to taki Gustaw-Kon­rad, Sopli­ca-Robak, Wal­ter Alf-Kon­rad Wal­len­rod, a tak­że Peter Par­ker i Spi­der-Man w jed­nym, któ­ry noca­mi bro­ni wszyst­kich od złe­go, uży­wa wyna­laz­ków Dio­da­ka i jest tajem­ni­czym wcie­le­niem Kaczo­ra, któ­re­go wszy­scy postrze­ga­ją jako leni­we­go fajt­ła­pę. Jed­nak moją ulu­bio­ną boha­ter­ką była Magi­ka de Czar, wiedź­ma i prze­ciw­nicz­ka Skne­ru­sa, któ­ra tyl­ko pozor­nie była mrocz­ną posta­cią w tej opowieści. 


Pamię­tam, że na kry­zys czy­tel­ni­czy zawsze dzia­ła­ły powie­ści gra­ficz­ne. Prze­cież to tak nie­wie­le tek­stu, ale dzia­ła wyobraź­nia, a nagro­da przy­cho­dzi szyb­ko — mło­dy czło­wiek jest w sta­nie prze­czy­tać sam książ­kę. Pomi­ja­jąc fakt, że mimo 250 stron, któ­re w komik­sie moż­na prze­czy­tać bar­dzo szyb­ko, ma on jesz­cze jed­ną zale­tę: jest dla wszyst­kich, tzn. język komik­so­wy jest czę­sto neu­tral­ny i dopa­so­wa­ny do czy­tel­ni­ków w każ­dym wie­ku, wcho­dzi się w tę kon­wen­cję Donal­do­wą, nawet gdy jest się po trzy­dzie­st­ce, moż­na je czy­tać i w muzeum i pod strze­chą. Dodat­ko­wo gra­fi­ki oddzia­łu­ją na wyobraź­nię, two­rzą kadry fil­mo­we, to opo­wieść, któ­ra wyświe­tla się nam w gło­wach. Każ­dy znaj­dzie też coś dla sie­bie — bez wzglę­du na zain­te­re­so­wa­nia: czy szu­ka przy­go­dy, wie­dzy nauko­wej czy histo­rycz­nej, dzi­siaj rynek komik­sów jest tak boga­ty, że marzę tyl­ko o prze­kła­dzie więk­szo­ści szkol­nych lek­tur na tę for­mę literacką. 


W pod­ka­ście „Making Sens” pro­wa­dzo­nym przez neu­ro­lo­ga Sama Har­ri­sa, jego gości­ni — Bar­ba­ra Tver­sky, autor­ka książ­ki  „Mind in Motion: How Action Sha­pe” jako kogni­ty­wist­ka porów­ny­wa­ła struk­tu­rę ludz­kie­go mózgu do komik­sów i wysnu­ła hipo­te­zę, że pod­czas ich czy­ta­nia wzmac­nia się pro­ces ucze­nia się i mapo­wa­nia infor­ma­cji w naszych mózgach, do tego powie­ści gra­ficz­ne roz­wi­ja­ją myśle­nie przy­czy­no­wo-skut­ko­we, uczą wnio­sko­wa­nia. Neil Cohn z Depart­ment of Com­mu­ni­ca­tion and Cogni­tion Uni­wer­sy­te­tu w Til­bur­gu w arty­ku­le „VISUAL NARRATIVES AND THE MIND: COMPREHENSION, COGNITION, AND LEARNING”opo­wia­da o pod­sta­wo­wej struk­tu­rze czy­ta­nia stro­ny komik­su i spo­so­bie, w jaki mózg ją odbie­ra: per­cep­cja obej­mu­je wów­czas patrze­nie do przo­du, do tyłu i rewi­do­wa­nie akcji pane­lu komik­so­we­go, więc ćwi­czy pamięć, bo to ona odgry­wa tu klu­czo­wą rolę, dodat­ko­wo połą­cze­nie wizu­ali­za­cji z tek­stem i tek­sto­wym zapi­sem dźwię­ku pozwa­la zapa­mię­ty­wać, odczu­wać i uła­twia prze­twa­rza­nie informacji. 


Zachę­cam zatem opie­ku­nów „nie­jad­ków lite­rac­kich” do nie­śmia­łe­go pod­su­nię­cia swo­im dzie­ciom jed­ne­go z nume­rów serii GIGANT, a jestem prze­ko­na­na, że nie­dłu­go się­gnię­cie po OFERTĘ PRENUMERATY TEGOROCZNYCH NUMERÓW wraz z dołą­czo­nym do niej ple­ca­kiem z wize­run­kiem Donalda.