Pod­czas kon­fe­ren­cji zazna­czo­no, że medial­na otocz­ka wokół egza­mi­nu wpły­nę­ła na to, że ludzie się lepiej przy­go­to­wa­li do tych egza­mi­nów. Jeśli to był czyn­nik moty­wu­ją­cy, to bar­dzo źle się dzie­je z naszą nauką. Nie wiem, czy jest coś gor­sze­go, niż nakrę­ca­nie atmos­fe­ry stra­chu wokół egza­mi­nów. Z dru­giej stro­ny — nowa for­mu­ła egza­mi­nu odnio­sła suk­ces, bo dopro­wa­dzi­ła do tego, że zaczę­li­śmy w ogó­le roz­ma­wiać o edu­ka­cji i spo­so­bie jej sprawdzania.
Zda­ją­cy odwo­ły­wa­li się do tek­stów lite­rac­kich i prze­pro­wa­dza­li pogłę­bio­ną argu­men­ta­cję, a przy tym jesz­cze takiej zda­wal­no­ści egza­mi­nów nie mie­li­śmy. To ewi­dent­ny dowód, że nowa for­mu­ła egza­mi­nu ma sens! Oczy­wi­ście war­to wziąć pod uwa­gę, że od 2025 roku poja­wi się już próg zda­wal­no­ści egza­mi­nów na pozio­mie roz­sze­rzo­nym, a tak­że wię­cej pytań na matu­rze ust­nej i lek­tur. Róż­ni­ce w zda­wal­no­ści matu­ry w for­mu­le 2023, któ­ra poszła lepiej niż ta w for­mu­le 2015 wyni­ka­ją z tego, że mamy tu absol­wen­tów róż­nych typów pla­có­wek, tzw. sta­rą matu­rę pisa­li w tym roku tyl­ko absol­wen­ci techników.
Oczy­wi­ście nie spo­sób, patrząc na arku­sze matu­ral­ne, nie mieć poczu­cia, że egza­min z języ­ka pol­skie­go nie był trud­ny i mogło to być zwią­za­ne z tego­rocz­ny­mi wyni­ka­mi wybo­rów, bo dzia­ła tu zasa­da naczyń połą­czo­nych (na dwa mie­sią­ce przed matu­rą zmniej­szo­no licz­bę pytań jaw­nych z matu­ry ust­nej o poło­wę). Nie­mniej nie moż­na w takich osą­dach depre­cjo­no­wać wło­żo­nej w naukę pra­cy zda­ją­cych i naucza­ją­cych ich edukatorów