Seria „Mazur­scy w podró­ży” nada­je się do samo­dziel­ne­go czy­ta­nia, jest prze­zna­czo­na dla czy­tel­ni­ków w wie­ku od 6 do 9 lat. W każ­dym z tomów mamy dzien­nik z podró­ży pisa­ny przez chłop­ca, któ­ry wyru­sza z rodzi­ną na wypra­wy po kra­ju i Euro­pie. Oczy­wi­ście peł­no tu nor­mal­nych, reali­stycz­nych, rodzin­nych pery­pe­tii (np. obaw o to, czy zare­zer­wo­wa­ło się hotel), ale docho­dzi też mała intry­ga kry­mi­nal­na, któ­ra głów­nie dzie­je się dzię­ki wyobraź­ni mło­de­go boha­te­ra. W tej for­mie – bele­try­zo­wa­ne­go dzien­ni­ka z podró­ży – trud­no o roz­bu­do­wa­nie wąt­ków, ale książ­ka nie infan­ty­li­zu­je, wpro­wa­dza nowe sło­wa, zmu­sza do czy­ta­nia map, ucze­nia się słów z języ­ków obcych, a każ­de z odwie­dzo­nych miejsc ma oddziel­ny wpis z cie­ka­wost­ka­mi o poło­że­niu geo­gra­ficz­nym i histo­rii. Mimo to czę­sto mia­łam wra­że­nie, że bra­ku­je przy­pi­sów, np. w żar­cie o tym, że mama chy­ba ma toreb­kę z uli­cy Pokąt­nej (bo mała, a zawie­ra wszyst­ko, co potrzeb­ne) – nawią­za­nia do innych tek­stów kul­tu­ry zakła­da­ją zatem, że jest to książ­ka do wspól­ne­go, rodzin­ne­go czy­ta­nia. To, za co szcze­gól­nie polu­bi­łam tę serię, to poka­za­nie róż­nic tem­pe­ra­men­tów człon­ków rodzi­ny, licz­nych sym­pa­tii i uprze­dzeń, z któ­ry­mi muszą sobie poradzić.

Książ­ki są opa­trzo­ne ilu­stra­cja­mi, zdję­cia­mi zwie­dza­nych miejsc oraz dużą czcionką.

W kwe­stii nie­roz­bu­do­wy­wa­nia wąt­ków prze­ko­nu­ją mnie sło­wa Anny Jan­kow­skiej z „Aktyw­ne czytanie”:

Nie mam wąt­pli­wo­ści, że dla tej gru­py wie­ko­wej war­to two­rzyć książ­ki tro­chę na wzór komik­so­wych, nie bać się dużej ilo­ści ilu­stra­cji, odro­bi­nę ska­kać z tema­tu na temat. Jed­nym sło­wem – two­rzyć coś na kształt tele­dy­sku.
I nie ma oba­wy, że 9 – 12-latek będzie taką nar­ra­cją roz­pro­szo­ny lub nie zro­zu­mie akcji. Nic z tych rze­czy, bo uwa­ga współ­cze­snych dzie­ci i umie­jęt­ność sku­pie­nia, dosyć zna­czą­co róż­nią się od tego, co my mamy w gło­wach. Nasze­go postrze­ga­nia rze­czy­wi­sto­ści 20 – 30 lat temu.
Dzi­siej­sze dzie­ci wycho­wu­ją się w świe­cie peł­nym infor­ma­cji napły­wa­ją­cych z każ­dej stro­ny, kolo­ro­wych fil­mów, dżin­gli, tik-tika i reklam. I może się wyda­wać, że to wszyst­ko jest przy­tła­cza­ją­ce (bo jest w nad­mia­rze), jed­nak dla wie­lu to też dość natu­ral­ne śro­do­wi­sko, któ­re zna­ją i lubią.
Dla­te­go wła­śnie dłuż­sze lek­tu­ry z jed­no­li­tym tek­stem dość opor­nie radzą sobie w dzi­siej­szym świe­cie. Trud­niej je spo­tkać na pół­kach wcze­snych nasto­lat­ków. Tym bar­dziej się cie­szę, że auto­rzy uwzględ­nia­ją te zmia­ny i sta­ra­ją się z prze­ka­zem docie­rać w spo­sób atrak­cyj­ny rów­nież dla oka.

Bunia kontra fakir

W pierw­szym tomie pozna­je­my rodzi­nę i rela­cje w niej panu­ją­ce. Jędrek jest chłop­cem, któ­re­go rodzi­ce posta­na­wia­ją zabrać na waka­cje, koniecz­nie samo­cho­dem. Nie­spo­dzie­wa­nie, ta trzy­oso­bo­wa rodzi­na paku­je się do samo­cho­du już jako pię­cio­oso­bo­wa, ponie­waż dołą­cza do nich bab­cia Hen­ry­ka (któ­ra wyko­rzy­stu­je mani­pu­la­cję, mówiąc, że nigdy nie mia­ła oka­zji zoba­czyć Hisz­pa­nii) oraz kuzyn­ka Mar­ce­la. Jędrek nie jest zado­wo­lo­ny ze zmia­ny codzien­nych rytu­ałów, ale z cza­sem daje się ponieść przy­go­dzie. Dowia­du­je­my się przy oka­zji, że ma wybiór­czość pokar­mo­wą, luna­ty­ku­je, kocha pal­my, i co naj­trud­niej­sze – nie umie spać pod­czas podró­ży samochodem.

Bunia, czy­li bab­cia, ma za to ener­gię za całą eki­pę. Korzy­sta z życia, jak tyl­ko może – wpra­sza się na zamknię­te przy­ję­cia, je ile dają, tań­czy noca­mi fla­men­co, w ogó­le nie przej­mu­jąc się nie­zna­jo­mo­ścią języ­ka. Ma zupeł­nie inny tem­pe­ra­ment niż jej syn, syno­wa i wnuk, ale świet­nie doga­du­je się z wnucz­ką Mar­ce­lą. Nie­ustan­nie, z powo­du swo­jej otwar­to­ści i eks­tra­wer­ty­zmu, sły­szy, że mogła­by zacho­wy­wać się ina­czej – być spo­koj­niej­sza, kró­cej się szy­ko­wać, nie cho­dzić na rand­ki. Autor­ka przed­sta­wia te zło­śli­we komen­ta­rze, być może po to, by poka­zać, że pod­czas wyjaz­dów rodzin­nych poja­wia się wie­le powo­dów do spięć i ujaw­nia­ją się róż­ni­ce cha­rak­te­rów. Może moż­na by było poka­zać to deli­kat­niej, ale po co zakła­my­wać rze­czy­wi­stość? Rodzi­na to gru­pa spo­łecz­na, któ­ra poka­zu­je nam, jak bar­dzo się od sie­bie różnimy.

Bunia w tym tomie prze­ży­je romans i porzu­ce­nie, a my może­my śle­dzić emo­cje jej syna, któ­ry chciał­by kon­tro­lo­wać swo­ją mamę, ale na szczę­ście mu się to nie uda­je. Jędrek zaś sta­ra się nadą­żać za przy­go­da­mi i mimo poran­nych pobu­dek, odpo­cząć. To on opo­wia­da nam histo­rie, rysu­je mapę i pro­wa­dzi dzien­nik z podróży.

Kil­ka cie­ka­wo­stek z pierw­sze­go tomu:

  • Frank­fur­ter­ki to epo­nim. Epo­nim to sło­wo, któ­re pocho­dzi od czy­je­goś imie­nia lub nazwy miej­sca. Jest to coś, co zosta­ło nazwa­ne na cześć oso­by, któ­ra to wyna­la­zła, odkry­ła lub mia­ła z tym coś wspól­ne­go. Na przy­kład, frank­fur­ter­ki są nazy­wa­ne od nie­miec­kie­go mia­sta Frank­furt, ponie­waż tam zaczę­to je robić. A san­dwich (kanap­ka) jest tak nazwa­ny na część lor­da San­dwich, któ­ry lubił jeść mię­so wło­żo­ne mię­dzy dwa kawał­ki chleba.
  • Aby zoba­czyć rzym­ski teatr, wystar­czy poje­chać do Fran­cji. Théâtre anti­que d’O­ran­ge, pocho­dzi z cza­sów sta­ro­żyt­ne­go Rzy­mu. Został zbu­do­wa­ny w I wie­ku n.e. pod­czas pano­wa­nia cesa­rza Augu­sta. Rzy­mia­nie budo­wa­li teatry w róż­nych czę­ściach swo­je­go impe­rium, aby zapew­nić miesz­kań­com roz­ryw­kę i miej­sce do oglą­da­nia spek­ta­kli teatral­nych oraz róż­nych wyda­rzeń publicznych.
  • Przy oka­zji zwie­dza­nia twier­dzy w Car­cas­son­ne dowiesz się, czym są blan­ki . Blan­ki to spe­cjal­ne, małe mury z zęba­mi, któ­re moż­na zoba­czyć na szczy­cie zam­ków i murów obron­nych. Wyglą­da­ją tro­chę jak zęby w koro­nie. Te „zęby” słu­ży­ły do obro­ny zam­ku – wal­czą­cy mogli się za nimi cho­wać pod­czas wal­ki i strze­lać do wro­gów przez prze­rwy mię­dzy nimi.
  • W Bla­nes Jędrek wpadł w opun­cje (takie kak­tu­sy, któ­re wyglą­da­ją, jak­by mia­ły uszy i są pokry­te kol­ca­mi). To rośli­na przy­wie­zio­na do Euro­py przez Krzysz­to­fa Kolumba.
  • Sagra­da Fami­lia (Bazy­li­ka Świę­tej Rodzi­ny) w Bar­ce­lo­nie ma fasa­dę pozba­wio­ną kątów pro­stych, bo Gau­dí inspi­ro­wał się natu­rą. Nie­ste­ty zgi­nął potrą­co­ny przez tram­waj, od roku 1882 nie uda­ło się dokoń­czyć budowli.
  • W Can­nes nie tyl­ko znaj­dziesz śla­dy po wiel­kich twór­cach kina (cho­ciaż­by odcisk dło­ni Andrze­ja Waj­dy), lecz tak­że wiel­kie­go kota z opon samochodowych.
  • W Padwie stu­dio­wa­li: Miko­łaj Koper­nik, Jan Kocha­now­ski, Jan Zamoy­ski. Uli­ce i pla­ce są oto­czo­ne arka­da­mi, czy­li rzę­dem łuków pod­par­tych kolum­na­mi lub fila­ra­mi. Wyglą­da­ją jak dłu­gi, kory­tarz na świe­żym powie­trzu, któ­ry chro­ni przed słońcem.
  • W Wene­cji war­to cho­dzić w kalo­szach, bo mor­skie przy­pły­wy czę­sto zale­wa­ją mia­sto. Wene­cję łatwo zwie­dzać na pie­cho­tę, ale moż­na sko­rzy­stać też z vapo­ret­to, czy­li tram­wa­ju wod­ne­go. Z tej podró­ży dowiesz się też, że mistrzo­wie szklar­scy nie mogli wyja­wiać taj­ni­ków swo­jej pra­cy, gro­zi­ły za to suro­we kary; doża to tytuł oso­by spra­wu­ją­cej nie­gdyś wła­dzę w Wene­cji, a kam­pa­ni­le to osob­no sto­ją­ce wyso­kie wie­że dzwonne.
  • Hofburg to pałac dyna­stii Habs­bur­gów, dziś są tam muzea, moż­na zwie­dzać apar­ta­men­ty np. nale­żą­ce do Sis­si (Elż­bie­ty, żony Fran­cisz­ka Józe­fa). Elż­bie­ta Bawar­ska zosta­ła zamor­do­wa­na i to wła­śnie po tej tra­gicz­nej śmier­ci sta­ła się boha­ter­ką mitu o uko­cha­nej cesarzowej.
  • Kry­no­li­na to ste­laż z fisz­bin lub sta­lo­wych obrę­czy, zakła­da­no go pod suk­nie, by mia­ły kształt dzwo­nu. Two­rzo­no nawet takie, któ­re mia­ły 10 metrów obwodu!
  • Zamek Książ został wybu­do­wa­ny w XIII wie­ku, prze­cho­dził z rąk do rąk, został znisz­czo­ny przez Rze­szę Nie­miec­ką, póź­niej Armię Czer­wo­ną. To tu miesz­ka­ła Daisy, czy­li Maria Tere­sa Oli­wia Hoch­berg von Pless, któ­ra w trak­cie I woj­ny świa­to­wej anga­żo­wa­ła się w pomoc ofia­rom i pra­co­wa­ła jako pie­lę­gniar­ka. Według wie­lu legend gdzieś w Wał­brzy­chu znaj­du­je się jej naszyj­nik z pereł. 
PORWANIE PROZERPINY

W tej książ­ce pozna­je­my waka­cyj­ną podróż samo­cho­do­wą rodzi­ny Mazur­skich, któ­ra wie­dzie przez Ber­lin, Pocz­dam, Akwi­zgran, Nor­man­dię, Bre­ta­nię i Paryż. Mazur­scy, jak zwy­kle, nie mogą obyć się bez przy­gód na tra­sie. Pod­czas zwie­dza­nia stu­dia fil­mo­we­go Babels­berg prze­ży­wa­ją chwi­le gro­zy, ponie­waż docho­dzi tam do strze­la­ni­ny. Na doda­tek zepsuł im się samo­chód, a Jędrek będzie posą­dzał bab­cię o porwa­nie Pro­zer­pi­ny. Wraz z boha­te­ra­mi prze­ży­wa­my przy­go­dy z mumia­mi, kow­bo­ja­mi, ucie­ki­nie­rem wiel­błą­dem oraz pły­wa­mi oce­anicz­ny­mi. Zwie­dza­my Muzeum Tech­nik, Wyspę Muze­ów w Ber­li­nie, Muzeum Histo­rii Natu­ral­nej, Mię­dzy­na­ro­do­we Muzeum Pra­sy, Muzeum Juliu­sza Verne’a, park maszyn czy Luwr. Podzi­wia­my popi­sy kaska­de­rów i sur­fe­rów, śle­dzi­my docho­dze­nie pro­wa­dzo­ne przez młod­szych boha­te­rów i stop­nio­wo roz­wią­zu­je­my zagad­kę udzia­łu Buni w „upro­wa­dze­niu” Pro­zer­pi­ny. Pozna­my tak­że mitycz­ną histo­rię Pro­zer­pi­ny i Plutona.

Kil­ka cie­ka­wo­stek z dru­gie­go tomu:

  • Ber­lin po dru­giej woj­nie świa­to­wej został podzie­lo­ny na część wschod­nią i zachod­nią. Pomię­dzy nimi wybu­do­wa­no mur, któ­ry roz­dzie­lił ludzi. W 1989 roku obie czę­ści mia­sta zosta­ły połą­czo­ne, a sym­bo­lem zjed­no­cze­nia Nie­miec­kiej Repu­bli­ki Demo­kra­tycz­nej i Repu­bli­ki Fede­ral­nej Nie­miec było zbu­rze­nie muru berlińskiego.
  • Bra­ma Bran­den­bur­ska jest wzo­ro­wa­na na ateń­skich Pro­py­le­jach, ozda­bia­ją ją sce­ny z mito­lo­gii grec­kiej, a górę wień­czy uskrzy­dlo­na w kwa­dry­dze (czy­li rydwa­nie) Wik­to­ria. Figu­ra Wik­to­rii, zwa­na też Zło­tą Elzą, wień­czy rów­nież kolum­nę zwy­cię­stwa przy Tiergarten.
  • W Pocz­da­mie znaj­du­je się Park Fil­mo­wy utwo­rzo­ny na tere­nie stu­dia fil­mo­we­go Babels­berg, w któ­rym swo­je karie­ry zaczy­na­li Mar­le­na Die­trich, Bil­ly Wil­der i Alfred Hitchcock.
  • Las Teu­to­bur­ski to miej­sce, w któ­rym w IX wie­ku legio­ny rzym­skie pod wodzą Waru­sa ponio­sły klę­skę w bitwie z Ger­ma­na­mi. W tym miej­scu znaj­du­ją się ska­ły kre­do­we przy­po­mi­na­ją­ce te ze Sto­ne­hen­ge, cho­ciaż powsta­ły natu­ral­nie. Na ich ścia­nach zacho­wa­ły się XII-wiecz­ne bizan­tyj­skie płaskorzeźby.
  • Akwi­zgran był kie­dyś sto­li­cą impe­rium Karo­la Wiel­kie­go, któ­ry w 800 roku został koro­no­wa­ny na cesa­rza Świę­te­go Cesar­stwa Rzym­skie­go. W kate­drze św. Marii znaj­du­je się mar­mu­ro­wy tron władcy.
  • W Rouen w Nor­man­dii uro­dzi­li się Gustaw Flau­bert i Clau­de Monet. Boha­ter­ką naro­do­wą Fran­cji jest Joan­na d’Arc, któ­ra w cza­sie woj­ny stu­let­niej wal­czy­ła z Anglią jako rycer­ka. Zgi­nę­ła na sto­sie, a za męczeń­ską śmierć zosta­ła kano­ni­zo­wa­na w 1920 roku.
  • W Nor­man­dii, Alza­cji i Szam­pa­nii moż­na zoba­czyć budyn­ki o kon­struk­cji szkie­le­to­wej, czy­li takie, któ­re mają drew­nia­ny szkie­let wypeł­nio­ny gli­ną ubi­ja­ną ze słomą.
  • Na wyspie Mont Saint-Michel znaj­du­je się klasz­tor, któ­ry jest per­łą śre­dnio­wiecz­nej archi­tek­tu­ry. Według legen­dy został zbu­do­wa­ny dla­te­go, że pew­ne­mu bisku­po­wi uka­zał się Świę­ty Michał Archa­nioł i naka­zał mu zbu­do­wa­nie klasz­to­ru. W zato­ce są naj­więk­sze w Euro­pie przy­pły­wy, a poziom wody wzra­sta nawet do 10 km/h.
  • Bre­ta­nia to kra­ina dru­idów, kor­sa­rzy, legend o kró­lu Artu­rze i sta­ro­żyt­nych menhirów.
  • W Nan­tes, zwa­nym różo­wym mia­stem, bo kwit­nie tu wie­le magno­lii i kame­lii, uro­dził się Juliusz Ver­ne. Znaj­du­je się tu rów­nież Zamek Ksią­żąt Bre­ta­nii zbu­do­wa­ny z bia­łe­go gra­ni­tu oraz park maszyn, czy­li raj dla kon­struk­to­rów, któ­ry został zain­spi­ro­wa­ny twór­czo­ścią Leonar­da da Vin­ci i Juliu­sza Verne’a.
  • Kró­lew­ska rezy­den­cja Châte­au de Che­non­ce­au nale­ża­ła do Dia­ny de Poitiers, Kata­rzy­ny Medy­cej­skiej i mada­me Dupin, a obec­nie jest wła­sno­ścią rodzi­ny Menie­rów, któ­ra zaj­mu­je się pro­duk­cją czekolady.
  • W Ambo­ise, w kapli­cy św. Huber­ta, został pocho­wa­ny Leonar­do da Vin­ci, któ­ry miesz­kał przez ostat­nie trzy lata życia w nie­wiel­kim zam­ku Clos Lucé. Arty­sta uro­dził się w pobli­żu mia­stecz­ka Vin­ci w ubo­giej rodzi­nie, ale dzię­ki swo­jej docie­kli­wo­ści i zain­te­re­so­wa­niu wie­lo­ma dzie­dzi­na­mi zachwy­cał wie­lu mistrzów, któ­rzy wzię­li go pod swo­je skrzy­dła. Co cie­ka­we, Leonar­do czę­sto nie koń­czył swo­ich prac, miał zbyt wie­le pomy­słów, a notat­ki zapi­sy­wał w odbi­ciu lustrzanym.
  • Pary­ską kate­drę Notre Dame budo­wa­no przez 200 lat. Ucier­pia­ła ona pod­czas rewo­lu­cji fran­cu­skiej, nisz­cza­ła, dopie­ro Vic­tor Hugo w “Kate­drze Marii Pan­ny w Pary­żu” poka­zał, że jest ona war­to­ścio­wą budow­lą, zaczę­to o nią dbać. Kry­zys przy­szedł wraz z poża­rem w 2019 roku. Odbu­do­wa strat potrwa jesz­cze wie­le lat.
  • W Wer­sa­lu było ponad 700 kom­nat, a i tak dwo­rza­nie skar­ży­li się na cia­sno­tę, bo Król Słoń­ce, czy­li Ludwik XIV, miał wiel­ką służ­bę. To tutaj, w 1919 roku, pod­pi­sa­no trak­tat wer­sal­ski koń­czą­cy pierw­szą woj­nę światową.
kamień przeznaczenia

Tym razem waka­cyj­na przy­go­da zaczy­na się we Fran­cji. Mazur­scy podró­żu­ją przez Dun­kier­kę, a następ­nie pro­mem przez kanał La Man­che. Zachwy­ca­ją się szkoc­ki­mi wrzo­so­wi­ska­mi, kli­fa­mi Korn­wa­lii, wybie­ra­ją się na prze­jażdż­kę pocią­giem do Hogwar­tu, odwie­dza­ją Sto­ne­hen­ge, poszu­ku­ją potwo­ra z Loch Ness. Tym razem przy­go­da kry­mi­nal­na tak­że jest zwią­za­na z tytu­łem tomu, Gang Nie­wi­dzial­nych ukradł kamień prze­zna­cze­nia i potrzeb­na jest inter­wen­cja samej kró­lo­wej Anglii.

Kil­ka cie­ka­wo­stek z trze­cie­go tomu:

  • W por­cie w Dun­kier­ce 27 maja 1940 roku roz­po­czę­ła się ope­ra­cja Dyna­mo, któ­rej celem była ewa­ku­acja wojsk bry­tyj­skich i fran­cu­skich oto­czo­nych przez woj­ska niemieckie.
  • Kanał La Man­che (z fran­cu­skie­go „rękaw”) oddzie­la Wiel­ką Bry­ta­nię od Francji. 
  • W Dover, gdzie Kor­dian, tytu­ło­wy boha­ter dra­ma­tu Juliu­sza Sło­wac­kie­go, czy­tał „Kró­la Leara”, znaj­du­ją się bia­łe klify.
  • W Wiel­kiej Bry­ta­nii obo­wią­zu­je ruch lewo­stron­ny, a odle­gło­ści poda­wa­ne są w milach. Jed­na mila lądo­wa to 1,609 km.
  • Mia­sto Can­ter­bu­ry już w śre­dnio­wie­czu było naj­waż­niej­szym ośrod­kiem reli­gij­nym Anglii.
  • Naro­do­wy strój szkoc­ki to mary­nar­ka, spor­ran (mała skó­rza­na toreb­ka zawie­szo­na na bio­drach), kilt (każ­dy klan ma inny) z bro­szą lub agra­fą, weł­nia­ne skar­pe­ty i kierpce.
  • W wal­kach o nie­pod­le­głość High­lands od Rzy­mian wsła­wił się boha­ter naro­do­wy Wil­liam Wal­la­ce, któ­re­go więk­szość koja­rzy z fil­mu “Bra­ve­he­art: Walecz­ne serce”.
  • Mimo unii Szko­cji i Anglii, dzię­ki któ­rej w 1707 roku powsta­ło Kró­le­stwo Wiel­kiej Bry­ta­nii, od 1746 roku zaczę­ły się repre­sje wobec Szko­tów i depor­ta­cje. Te cza­sy nazy­wa­ne są “czyst­ką”.
  • Naj­wyż­szy szczyt Wiel­kiej Bry­ta­nii to Ben Nevis, co w języ­ku cel­tyc­kim ozna­cza “Zło­śli­wą górę”.
  • Na pew­no koja­rzysz z fil­mów o Har­rym Pot­te­rze wia­dukt w Glen­fin­nan. To po nim jeź­dzi słyn­ny The Jaco­bi­te Express.
  • Sym­bo­lem Szko­cji jest oset, któ­ry ma ozna­czać bun­tow­ni­czy cha­rak­ter miesz­kań­ców regionu.
  • Jezio­ro dla Szko­tów to “loch”, stąd potwór z Loch Ness ozna­cza potwo­ra z jeziora.
  • Dudy to instru­ment skła­da­ją­cy się z kil­ku pisz­cza­łek melo­dyj­nych i bur­do­no­wych (wyda­ją­cych sta­ły dźwięk), zbior­ni­ka powie­trza z owczej skó­ry i rur­ki, któ­ra słu­ży do nadmuchiwania.
  • W Edyn­bur­gu znaj­du­je się pomnik niedź­wie­dzia Wojt­ka, któ­ry pod­czas dru­giej woj­ny świa­to­wej został przy­gar­nię­ty przez Pol­ski Kor­pus dowo­dzo­ny przez Wła­dy­sła­wa Ander­sa i słu­żył w woj­sku z pol­ski­mi żoł­nie­rza­mi, nawet pod Mon­te Cas­si­no. Miał sto­pień kapra­la. W edyn­bur­skim zoo prze­by­wał na emeryturze.
  • W Beamish znaj­du­je się skan­sen o powierzch­ni oko­ło 120 hek­ta­rów. Po tere­nie kur­su­ją tram­wa­je i auto­bu­sy, moż­na też podró­żo­wać loko­mo­ty­wą parową.
  • W zam­ku Highc­le­re znaj­du­je się kolek­cja egip­skich arte­fak­tów pocho­dzą­cych z gro­bow­ca Tuten­cha­mo­na. To dla­te­go, że jego wła­ści­cie­lem był Lord Car­nar­von, któ­ry odna­lazł nie­na­ru­szo­ny gro­bo­wiec fara­ona. Zmarł pół roku po odkry­ciu i choć powo­dem śmier­ci było uką­sze­nie koma­ra, któ­re wywo­ła­ło infek­cję płuc, plot­ki gło­si­ły, że dopa­dła go klą­twa mumii.
  • W Bath co roku we wrze­śniu odby­wa się festi­wal Jane Austen, pod­czas któ­re­go ludzie para­du­ją w stro­jach z począt­ku XIX wieku.
  • W Korn­wa­lii znaj­du­je się Eden Pro­ject, czy­li ogród bota­nicz­ny zało­żo­ny na zde­gra­do­wa­nych tere­nach daw­ne­go wyro­bi­ska glin­ki por­ce­la­no­wej. Ma powierzch­nię aż 13 hek­ta­rów. Naj­waż­niej­szym zada­niem ogro­du jest edu­ka­cja ekologiczna.
  • Według korn­wa­lij­skich legend w par­ku Wroń­czy­ku, któ­ry jest sym­bo­lem regio­nu, żyje duch kró­la Artu­ra. Korn­wa­lij­czy­cy mają wła­sny język – kornijski.
  • W edyn­bur­skim skarb­cu jest prze­cho­wy­wa­ny Kamień Prze­zna­cze­nia, któ­ry przez stu­le­cia słu­żył jako tron pod­czas koro­na­cji szkoc­kich wład­ców. Od XIII wie­ku był czę­sto zra­bo­wa­ny i prze­wo­żo­ny do Anglii. Na dobre zna­lazł się w Edyn­bur­gu dopie­ro w 1996 roku.
  • Sto­ne­hen­ge to budow­la star­sza od egip­skich pira­mid. Mogła peł­nić funk­cje sakral­ne lub być obser­wa­to­rium astronomicznym.
  • Sym­bo­lem Tower Brid­ge, mostu zwo­dzo­ne­go na Tami­zie, są kru­ki. Legen­da gło­si, że jeśli opusz­czą budow­lę, nastą­pi upa­dek Kró­le­stwa Wiel­kiej Brytanii.
DIAMENTOWA GORĄCZKA

W tej czę­ści Mazur­scy odwie­dzi­li Holan­dię, sły­ną­cą z rowe­rów i tuli­pa­nów. Zoba­czy­li pałac Het Loo, naj­dłuż­szy kościół oraz szli­fier­nię dia­men­tów w Amster­da­mie, gdzie bab­cia Hen­ry­ka dosta­ła „dia­men­to­wej gorącz­ki”. Akcja kry­mi­nal­na doty­czy zakła­du szli­fier­skie­go, z któ­re­go ginie dro­go­cen­na dia­men­to­wa bro­sza. Mazur­scy prze­je­cha­li przez Niem­cy. W Pol­sce szu­ka­li skar­bów w Kar­pa­czu, zdo­by­li szczyt Śnież­ki, odwie­dzi­li Smo­czą Jamę w Kra­ko­wie i dom Jana Matej­ki, a tak­że pły­nę­li po Wiśle. W Zamo­ściu był poważ­ny pro­blem z bunią.

Kil­ka cie­ka­wo­stek z czwar­te­go tomu:

  • Holan­dia jest monar­chią kon­sty­tu­cyj­ną od 1815 roku, czy­li gło­wą pań­stwa jest tam król. Ogro­dy Het Loo w Apel­do­orn, choć skrom­niej­sze, są porów­ny­wa­ne z Wer­sa­lem. W Amster­da­mie, w Van Gogh Museum, znaj­du­ją się obra­zy, szki­ce van Gogha oraz jego listy do brata.
  • Amster­dam w poło­wie XVIII wie­ku stał się finan­so­wą sto­li­cą świa­ta, ponie­waż wie­lu holen­der­skich kup­ców wzbo­ga­ci­ło się na han­dlu korzen­nym (naj­cen­niej­sze były pieprz, goź­dzi­ki, gał­ka musz­ka­to­ło­wa i cyna­mon). Mono­pol na han­del na obsza­rze na wschód od Przy­ląd­ka Dobrej Nadziei i na zachód od Cie­śni­ny Magel­la­na mia­ła holen­der­ska Kom­pa­nia Wschodnioindyjska.
  • W Delft pro­du­ko­wa­no naj­pięk­niej­sze nie­bie­skie wyro­by cera­micz­ne, głów­nie naczy­nia i płyt­ki ścien­ne. W tym mie­ście miesz­kał i two­rzył Jan Ver­me­er, a dziś znaj­du­je się tu jego muzeum.
  • Gou­da to jeden z naj­star­szych gatun­ków sera na świe­cie, pierw­sze wzmian­ki pocho­dzą z XII wie­ku. Mia­sto Gou­da ma pra­wa miej­skie od 1272 roku i znaj­du­je się tu Muzeum Sera i Rzemiosła.
  • W Hadze, w Kró­lew­skiej Gale­rii Malar­stwa Mau­rit­shu­is, znaj­du­je się “Dziew­czy­na z per­łą” Jana Ver­me­era, obraz zwa­ny Mona Lisą Pół­no­cy. Cha­rak­te­ry­stycz­nym ele­men­tem holen­der­skie­go kra­jo­bra­zu są wia­tra­ki, któ­re meł­ły zbo­że na mąkę, tło­czy­ły olej i prze­pom­po­wy­wa­ły wodę. Sta­wia­no ich wie­le przy polach, by wypom­po­wy­wa­ły wodę z pod­mo­kłych tere­nów, ponie­waż więk­szość zie­mi upraw­nej w Holan­dii leży poni­żej pozio­mu morza.
  • Gemäl­de­ga­le­rie Alte Meister w Dreź­nie to muzeum z kolek­cją gro­ma­dzo­ną już od XVI wie­ku, więc są tu obra­zy Tycja­na, Bot­ti­cel­le­go, Cana­let­ta, Ruben­sa, Rem­brand­ta i oczy­wi­ście Vermeera.
  • Bastei – for­ma­cja skal­na sta­no­wią­ca jed­ną z naj­więk­szych atrak­cji tury­stycz­nych Par­ku Naro­do­we­go Saskiej Szwaj­ca­rii, w Górach Połab­skich we wschod­niej czę­ści Nie­miec. Jest tak pięk­na, że zain­spi­ro­wa­ła wie­le dzieł Han­sa Chri­stia­na Ander­se­na i Richar­da Wagnera.
  • Oka­la­ją­ce for­te­cę König­ste­in mury obron­ne mają ponad 2 km dłu­go­ści. Plat­for­ma skal­na, na któ­rej znaj­du­je się zamek (naj­więk­sza gór­ska twier­dza w Euro­pie), jest tak duża jak 13 boisk do pił­ki nożnej.
  • W Kar­pa­czu znaj­du­je się Kośció­łek Wang, drew­nia­na lute­rań­ska świą­ty­nia, któ­ra powsta­ła w XIII wie­ku w Nor­we­gii, a w 1845 roku zosta­ła kupio­na przez kró­la Fry­de­ry­ka Wil­hel­ma IV i prze­wie­zio­na do Karpacza.
  • Przy sprzy­ja­ją­cych warun­kach widocz­ność ze szczy­tu Śnież­ki wyno­si 200 km.
  • Hej­na­li­ca to wyż­sza wie­ża Kościo­ła Mariac­kie­go w Kra­ko­wie, z któ­rej o peł­nej godzi­nie wybrzmie­wa hej­nał gra­ny czte­ro­krot­nie w róż­ne stro­ny świata.
  • W Koście­le Mariac­kim znaj­du­je się ołtarz Wita Stwo­sza, naj­więk­szy na świe­cie gotyc­ki ołtarz.
  • Kra­kow­ski Rynek Głów­ny to naj­więk­szy śre­dnio­wiecz­ny rynek w Pol­sce. Powstał w 1257 roku.
  • W X wie­ku na wzgó­rzu wawel­skim osie­dli­li się Pia­sto­wie. W kate­drze wawel­skiej znaj­du­ją się kryp­ty z gro­ba­mi kró­lów i wiesz­czów. Na wie­ży Zyg­mun­tow­skiej znaj­du­je się naj­więk­szy dzwon – Zyg­munt, któ­ry waży aż 10 ton.
  • W zam­ku w Łań­cu­cie znaj­du­je się stor­czy­kar­nia, w któ­rej znaj­du­ją się histo­rycz­ne gatun­ki i odmia­ny stor­czy­ków pocho­dzą­ce z przed­wo­jen­nej kolek­cji Potoc­kich, ostat­nich wła­ści­cie­li zamku.
  • O San­do­mie­rzu może­my zna­leźć wzmian­ki już w Kro­ni­ce Gal­la Anonima.
  • Rynek w Zamo­ściu ma wymia­ry 100 na 100 metrów, przy każ­dej stro­nie stoi osiem kamie­nic, a z każ­de­go boku wybie­ga jed­na ulica.
  • Lublin to jed­no z naj­star­szych pol­skich miast. To tutaj w 1569 roku zawar­to unię lubelską.
  • Według legend, w Pała­cu w Nie­bo­ro­wie moż­na spo­tkać Bia­łą Damę, ducha Anny Orzel­skiej, nie­ślub­nej cór­ki kró­la Augu­sta II Moc­ne­go, któ­ra spa­ce­ru­je z uko­cha­nym mop­sem po pała­co­wych komnatach.
  • Byd­goszcz jest jed­nym z naj­więk­szych miast w Pol­sce, a pra­wa miej­skie nadał jej Kazi­mierz Wiel­ki w 1346 roku. To tutaj uro­dził się w 1905 roku Marian Rejew­ski, któ­ry zła­mał szyfr Enig­my, maszy­ny szy­fru­ją­cej uży­wa­nej przez hitle­row­skie Niemcy.
Szpieg, szmaragd i brukselskie koronki

Tym razem Mazur­scy odkry­wa­ją przy­go­dy w bliż­szej oko­li­cy. Po powro­cie z Holan­dii bab­cia Hen­ry­sia rzad­ko widy­wa­ła się z rodzi­ną, co nie­po­ko­iło jej syna, któ­ry podej­rze­wał, że mat­ka ma kło­po­ty. Oka­za­ło się, że Hen­ry­sia wraz z przy­ja­ciół­ka­mi: Elżu­nią, Jaśmi­ną, Henią, Zytą i Graż­ką, zało­ży­ły Klub Buń, a ich ulu­bio­nym miej­scem spo­tkań była cukier­nia Pychot­ka, któ­ra zma­ga­ła się z pro­ble­ma­mi finan­so­wy­mi. Bab­cia popro­si­ła wnu­ka o pomoc w rato­wa­niu inte­re­su, ale to jego kuzyn­ka Mar­cel­ka była bar­dziej chęt­na do dzia­ła­nia. Pod­czas sesji foto­gra­ficz­nej Jędruś dowie­dział się o klien­tach, któ­rzy inte­re­so­wa­li się bel­gij­ski­mi koron­ka­mi w skle­pie „Fili­żan­ki”, pro­wa­dzo­nym przez Gra­żyn­kę. Po powro­cie z wyciecz­ki do Ostro­mec­ka Gra­żyn­ka opo­wie­dzia­ła o znisz­czo­nej kolek­cji por­ce­la­ny z Bel­gii, co bar­dzo ją mar­twi­ło. Wokół star­szych pań zaczę­li się krę­cić moto­cy­kli­sta Olek, foto­graf Bar­tosz i prze­wod­nik Adam. Jędrek zacznie zaś pro­wa­dzić pamięt­nik ornitologiczny.

Kil­ka cie­ka­wo­stek z pią­te­go tomu:

  • W pała­cu w Ostro­mec­ku znaj­du­je się kolek­cja zabyt­ko­wych for­te­pia­nów ze zbio­rów Andrze­ja Szwalbego.
  • Swor­ne­ga­cie to wieś na Kaszu­bach. Znaj­du­je się tu Kaszub­ski Dom Ręko­dzie­ła Ludo­we­go. Nazwa miej­sco­wo­ści pocho­dzi od dwóch kaszub­skich słów: “swo­ra” – ple­ce­nie war­ko­cza z korze­ni sosno­wych, i “gace­nie” – umac­nia­nie brze­gów sworą.
  • Rezer­wat arche­olo­gicz­ny w Bisku­pi­nie to naj­więk­sze tego typu miej­sce w Euro­pie, znaj­du­ją­ce się na pół­wy­spie Jezio­ra Bisku­piń­skie­go. W latach 30. ubie­głe­go wie­ku pozo­sta­ło­ści osa­dy odkrył nauczy­ciel Walen­ty Szwaj­cer, poin­for­mo­wał o tym arche­olo­ga Józe­fa Kostrzew­skie­go. Dzię­ki bada­niom arche­olo­gicz­nym usta­lo­no, że w osa­dzie znaj­do­wa­ło się ponad 100 domów. Osa­dę chro­nił wał obron­ny, a by go ochro­nić przed pod­my­wa­niem przez wody jezio­ra, umiesz­czo­no falo­chron z rzę­dów pali.
  • W Wene­cji znaj­du­je się Muzeum Kolei Wąsko­to­ro­wej, skan­sen z parowozami.
  • Dia­beł Wenec­ki to prze­zwi­sko wła­ści­cie­la zam­ku w Wene­cji, Miko­ła­ja Nałę­cza, sędzie­go kali­skie­go, któ­ry był podob­no okrutny. 
SZPON GRYFA

Tym razem widać, że boha­te­ro­wie dora­sta­ją – nie kłó­cą się, ina­czej patrzą na wspól­ne przy­go­dy, ina­czej też wyglą­da­ją. Te waka­cje mia­ły być zwy­czaj­nie nud­ne, ale pod­czas krót­kie­go poby­tu nad pol­skim morzem, w Mię­dzyz­dro­jach, rodzi­na Mazur­skich popa­da w poważ­ne tara­pa­ty. Zna­le­zio­na na pla­ży butel­ka oka­zu­je się czymś znacz­nie waż­niej­szym, niż wszyst­kim mogło­by się wyda­wać. Zawie­ra ona mapę pro­wa­dzą­cą do ukry­te­go przed wie­ka­mi skar­bu i naj­praw­do­po­dob­niej wypa­dła z nie­daw­no odkry­te­go wra­ku. Mazur­scy, zain­try­go­wa­ni tajem­ni­cą, posta­na­wia­ją pod­jąć wyzwa­nie. Odkry­wa­ją też, że zagad­ka zwią­za­na z butel­ką ma zwią­zek z naj­więk­szym skar­bem Muzeum Naro­do­we­go w Gdań­sku, czy­li „Sądem Osta­tecz­nym” Han­sa Mem­lin­ga. Pod­czas ich wizy­ty uda­rem­nia­ją pró­bę kra­dzie­ży jed­ne­go z naj­słyn­niej­szych na świe­cie obra­zów, ratu­jąc tym samym bez­cen­ne dzie­ło sztu­ki. Następ­nie, kie­ru­jąc się wska­zów­ka­mi z mapy, Mazur­scy odwie­dza­ją Austrię. Tam sta­ją twa­rzą w twarz ze śnież­ną pan­te­rą. Kolej­ne tro­py pro­wa­dzą ich do Czech. Tak oto Mazur­scy, wyru­sza­jąc nad pol­skie morze, do Austrii i Czech, prze­ży­wa­ją nie­zwy­kłą przy­go­dę, ratu­ją naj­więk­sze arcy­dzie­ło Muzeum Naro­do­we­go w Gdań­sku, muszą pora­dzić sobie z zepsu­tym samo­cho­dem oraz roz­wią­zu­ją zagad­kę ukry­te­go przed wie­ka­mi skar­bu – Szpo­nu Gry­fa. A i jesz­cze! Pozna­je­my nowych boha­te­rów: bliź­niacz­ki Asię i Basię oraz dwa bul­doż­ki fran­cu­skie, Mece­na­sa i Majora.

Kil­ka cie­ka­wo­stek z szó­ste­go tomu:

  • Każ­de­go roku w lip­cu w Mię­dzyz­dro­jach odby­wa się Festi­wal Gwiazd.
  • W Mię­dzyz­dro­jach znaj­du­je się naj­star­szy w Pol­sce gabi­net figur woskowych.
  • Molo w Sopo­cie jest jed­nym z naj­dłuż­szych w Euro­pie, jest drew­nia­ne i ma ponad pół kilo­me­tra długości.
  • Krzy­wy Domek w Sopo­cie powstał pod wpły­wem inspi­ra­cji rysun­ka­mi Jana Mar­ci­na Szan­ce­ra (ilu­stra­to­ra „Aka­de­mii Pana Klek­sa”), Anto­nie­go Gau­die­go (twór­cy Sagra­da Fami­lia) i Pera Dahlberga.
  • Cesky Krum­lov sły­nie ze śre­dnio­wiecz­nej zabu­do­wy, całe zabyt­ko­we cen­trum mia­sta zosta­ło wpi­sa­ne na listę świa­to­we­go dzie­dzic­twa UNESCO.
  • Sal­zburg, nad rze­ką Sal­zach, zawdzię­cza swo­ją nazwę soli, któ­rą wydo­by­wa­no tam w kopalniach.
  • Przez set­ki lat Sal­zburg był księ­stwem kościelnym.
  • W Sal­zbur­gu uro­dził się Wol­fgang Ama­de­usz Mozart.
  • W zam­ku Hel­l­brunn, rezy­den­cji księ­cia arcy­bi­sku­pa Sal­zbur­ga, Mar­ku­sa Sit­ti­ku­sa von Hohe­nem­sa, znaj­du­je się nawet wyrzeź­bio­ny jed­no­ro­żec, któ­ry wyglą­da jak żywy (wła­ści­ciel sły­nął z poczu­cia humo­ru i przy­go­to­wał wie­le psi­ku­sów dla zwiedzających).
  • Jed­na z naj­pięk­niej­szych sal ślub­nych na świe­cie znaj­du­je się w pała­cu Mira­bell. W Sali Mar­mu­ro­wej, któ­ra jako jedy­na oca­la­ła z cza­sów baro­ku, w XVIII wie­ku wystę­po­wał wice­ka­pel­mistrz Leopold Mozart wraz z Wol­fgan­giem Ama­de­uszem i jego sio­strą Nannerl.
  • Budo­wę twier­dzy Hohen­sal­zburg roz­po­czę­to w 1077 roku. W XV wie­ku dobu­do­wa­no kolej­kę, dziś miesz­czą się tam muzea: Twier­dzy, Mario­ne­tek, Arse­na­łu oraz Muzeum Puł­ku Pie­cho­ty Arcy­księ­cia Rainera.
  • Na zie­mi sal­zbur­skiej powsta­ła kolę­da „Cicha noc”, któ­rą pierw­szy raz odśpie­wa­no 24 grud­nia 1818 roku w koście­le św. Miko­ła­ja w Obe­rn­dor­fie. Dzi­siaj w tej miej­sco­wo­ści znaj­du­je się muzeum tej kolędy.
  • W Hal­l­statt nad jezio­rem Halsz­tac­kim moż­na sko­rzy­stać z atrak­cji, któ­ra doda­je adre­na­li­ny i pozwa­la podzi­wiać pano­ra­mę z wido­kiem na Alpy i jezio­ro – to „5 pal­ców”, czy­li plat­for­ma w kształ­cie dło­ni, któ­ra ma nawet szkla­ną podłogę.
  • W Woj­sła­wi­cach znaj­du­je się arbo­re­tum z wie­ko­wy­mi oka­za­mi różaneczników.
  • W Szre­nia­wie znaj­du­je się Muzeum Naro­do­we Rol­nic­twa i Prze­my­słu Rol­no-Spo­żyw­cze­go, któ­re pre­zen­tu­je zabyt­ki zwią­za­ne z dzie­ja­mi wsi pol­skiej, rol­nic­twa i prze­my­słu. Znaj­du­je się tam tak­że dwór ziemiański.
  • Gdańsk jest uzna­wa­ny za sym­bo­licz­ne miej­sce wybu­chu II woj­ny świa­to­wej, ponie­waż to na Wester­plat­te pol­scy żoł­nie­rze bro­ni­li kra­ju, gdy nie­miec­ki pan­cer­nik Schle­swig-Hol­ste­in we wrze­śniu 1939 roku ostrze­li­wał pol­ską skład­ni­cę wojskową.
  • W 1980 roku na tere­nie Stocz­ni Gdań­skiej robot­ni­cy zor­ga­ni­zo­wa­li strajk, któ­ry zapo­cząt­ko­wał falę zmian poli­tycz­nych w Pol­sce i Euro­pie Środ­ko­wo-Wschod­niej. Na bazie tych pro­te­stów powstał Nie­za­leż­ny Samo­rząd­ny Zwią­zek Zawo­do­wy „Soli­dar­ność”.
  • W Gdań­sku uro­dzi­li się Jan Hewe­liusz, Daniel Gabriel Fah­ren­he­it i Artur Schopenhauer.
  • Fon­tan­na Nep­tu­na w Gdań­sku powsta­ła w 1615 roku, a jej twór­cą był Abra­ham van den Blocke.
  • Jar­mark Domi­ni­kań­ski odby­wa się już od 1260 roku i został usta­no­wio­ny bul­lą papie­ską Alek­san­dra IV, któ­ry nadał gdań­skim domi­ni­ka­nom przy­wi­lej orga­ni­zo­wa­nia jarmarku.
SEKRET BIAŁEJ DAMY

Tym razem Mazur­scy wyru­sza­ją zwie­dzać pol­skie zam­ki, zaczy­na­ją w Radzy­niu Cheł­miń­skim i spo­ty­ka­ją tam fanów fil­mu „Samo­cho­dzik i tem­pla­riu­sze” (na pod­sta­wie powie­ści Zbi­gnie­wa Nie­nac­kie­go “Pan Samo­cho­dzik i tem­pla­riu­sze”), poja­wia się też tajem­ni­czy męż­czy­zna, któ­ry w  Świ­no­uj­ściu szu­ka skar­bów na pla­ży. Do tego Jędrek zauwa­ża bia­łą damę i chce poznać legen­dę zam­ku. Dama wpraw­dzie jest duchem, ale albo nie przy­wią­za­ła się do jed­ne­go lokum, albo Jędrek ma para­no­ję, bo widzi ją wszę­dzie. Mamy zatem znów wątek kry­mi­nal­ny, a oprócz tego rodzin­ne pery­pe­tie i cie­ka­wost­ki zwią­za­ne z miej­sca­mi, któ­re Mazur­scy odwie­dza­ją. Rodzi­na wybie­ra wspól­ne aktyw­no­ści, bie­rze udział w  tur­nie­ju rycer­skim, a nie­na­zwa­ną kró­lo­wą jest oczy­wi­ście Bunia, któ­ra ma w sobie wię­cej życia, niż nie­jed­no dziec­ko. Jest też oczy­wi­ście boha­ter­ką całej rodzi­ny.
Czy­ta­jąc, mia­łam wra­że­nie, że Jędrek nie dora­sta, a autor­ka dopa­so­wu­je język, przy­go­dy i uczu­cia do mło­dych czy­tel­ni­ków, więc nawet odmło­dzi­ła boha­te­ra. To dobry zabieg, bo cho­ciaż książ­ka jest prze­zna­czo­na dla czy­tel­ni­ków od 9 roku życia, to zde­cy­do­wa­nie nada­je się dla młod­szych i może powin­na być skie­ro­wa­na do młod­szych, o czym świad­czy język i fan­ta­zja boha­te­rów. Co do rodzi­ny Mazur­skich — mamy dodat­ko­we posta­ci, a nawet psy — dwa mop­sy! „Sekret bia­łej damy” zapew­nia wie­le wspól­nych chwil z czytaniem. 

Kil­ka cie­ka­wo­stek z siód­me­go tomu:

  • W Radzy­niu Cheł­miń­skim znaj­du­je się zamek krzy­żac­ki zbu­do­wa­ny na prze­ło­mie XIIIXIV wie­ku. Była to sie­dzi­ba kom­tu­rii – okrę­gu admi­ni­stra­cyj­ne­go Krzy­ża­ków, gdzie wła­dzę spra­wo­wał kom­tur. Co roku w Radzy­niu Cheł­miń­skim odby­wa się Rajd Śla­da­mi Pana Samo­cho­dzi­ka, ponie­waż w latach sie­dem­dzie­sią­tych XX wie­ku krę­co­no tam serial „Samo­cho­dzik i tem­pla­riu­sze”, opar­ty na powie­ści Zbi­gnie­wa Nie­nac­kie­go. Boha­te­rem jest Pan Tomasz, histo­ryk sztu­ki i detek­tyw, któ­ry podró­żu­je dziw­nym samo­cho­dem odzie­dzi­czo­nym po wuj­ku wynalazcy.
  • Świ­no­uj­ście to mia­sto por­to­we poło­żo­ne na 44 wyspach! Naj­więk­sze z nich to Uznam, Wolin i Kar­si­bór. Twier­dza Świ­no­uj­ście to sys­tem obron­ny skła­da­ją­cy się z For­tu Zachod­nie­go, For­tu Ger­har­da, For­tu w War­szo­wie i For­tu Anio­ła, któ­ry swo­ją nazwę zawdzię­cza podo­bień­stwu do Zam­ku Świę­te­go Anio­ła w Rzymie. 
  • Sta­wa to znak nawi­ga­cyj­ny umiesz­czo­ny na sta­łe, emi­tu­ją­cy zwy­kle zna­ki świetl­ne lub dźwię­ko­we. Ma cha­rak­te­ry­stycz­ny kształt, a Sta­wa Mły­ny w Świ­no­uj­ściu jest bia­ła, wyso­ka na 10 metrów i przy­po­mi­na wia­trak, stąd jej nazwa.
  • Nad brzeg morza czę­sto wycho­dzą foki. Jeśli je zauwa­żysz, nie zbli­żaj się, nie doty­kaj ich i zadzwoń do Sta­cji Mor­skiej na Helu.
  • Cheł­bia modra pobie­ra i wyda­la pokarm tym samym otwo­rem. Te z Bał­ty­ku mają przy­dłu­ga, ale ich jad nie jest groź­ny dla człowieka.
  • W Kór­ni­ku znaj­du­je się Biblio­te­ka PAN z wie­lo­ma bia­ły­mi kru­ka­mi oraz jeden z naj­słyn­niej­szych zabyt­ków Wiel­ko­pol­ski – zamek. W Kór­ni­ku uro­dzi­ła się Wisła­wa Szym­bor­ska, stąd znaj­du­je się tam pamiąt­ko­wa ławecz­ka z kotem oraz pomnik noblistki. 
  • Naj­słyn­niej­szą miesz­kan­ką kór­nic­kie­go zam­ku była Teo­fi­la z Dzia­łyń­skich Szoł­dr­ska-Potu­lic­ka, zna­na jako bia­ła dama. Legen­da gło­si, że noca­mi scho­dzi z obra­zu wiszą­ce­go w sali jadal­nej. Była zarad­ną oso­bą, zarzą­dza­ła mająt­kiem, dba­ła o mosty, dro­gi, wpro­wa­dzi­ła czynsz dzier­żaw­czy zamiast pańsz­czy­zny, prze­bu­do­wa­ła zamek, nada­jąc mu baro­ko­wą for­mę i zało­ży­ła park w sty­lu fran­cu­skim. Fascy­no­wa­ła ją hodow­la jedwab­ni­ków, mia­ła tak­że egzo­tycz­ne zwie­rzę­ta, np. wielbłądy.
  • W Choj­ni­ku znaj­du­je się zamek, któ­ry dziś jest trwa­łą ruiną, poło­żo­ną na szczy­cie ska­li­stej i trud­no dostęp­nej góry o tej samej nazwie. Odby­wa­ją się tam tur­nie­je rycer­skie. Według legen­dy noca­mi widać tam ryce­rza, któ­ry zgi­nął, pró­bu­jąc obje­chać warow­nię w peł­nym rynsz­tun­ku, aby zdo­być rękę księż­nicz­ki Kune­gun­dy. Było to zada­nie wyzna­czo­ne przez pięk­ność dla swo­je­go przy­szłe­go męża. Zamek znaj­du­je się nad urwi­skiem, więc wie­lu śmiał­ków spa­dło w prze­paść w stro­nę Pie­kiel­nej Doli­ny. Jed­ne­mu z nich uda­ło się, ale odmó­wił nagro­dy, mówiąc, że zro­bił to nie dla Kune­gun­dy, lecz dla wszyst­kich tych, któ­rym się nie udało.
  • Zamek w Sta­ni­szo­wie znaj­du­je się na szczy­cie góry Grod­na, zbu­do­wa­ny w pierw­szej poło­wie XIX wie­ku. Na wie­żę pro­wa­dzą krę­te scho­dy o 77 stop­niach. Nato­miast nie­da­le­ki Zamek Gro­dziec zbu­do­wa­ny został na powul­ka­nicz­nym bazal­to­wym stoż­ku, o któ­rym wspo­mnia­no już w bul­li papie­ża Hadria­na IV z 1155 roku. Przez wie­ki zamek prze­cho­dził z rąk do rąk, zamie­nia­ny z drew­nia­ne­go na muro­wa­ny. W 1900 roku przy odre­stau­ro­wa­niu archi­tekt Bodo Ebhardt dodał do tego pia­stow­skie­go zam­ku wie­le roman­tycz­nych ele­men­tów. Nie­ste­ty, w 1945 roku Sowie­ci spa­li­li zamek. Do dziś jest to jed­nak czę­sto odwie­dza­ne miej­sce. W jego murach krę­co­no sce­ny do „Wiedź­mi­na”. Według legend, w zam­ku stra­szy kil­ka duchów: zja­wa chci­wej Elfrie­de, czer­wo­ny upiór oraz czar­na praprababka.
  • W Bole­sław­cu znaj­du­je się Żywe Muzeum Cera­mi­ki, w któ­rym moż­na zoba­czyć, jak prze­bie­ga pro­ces wytwa­rza­nia cera­mi­ki – od odle­wa­nia form, oczysz­cza­nia, wypa­la­nia po szkli­wie­nie. Pod koniec sierp­nia uli­ca­mi mia­sta prze­cho­dzi Para­da Glinoludów.
  • Jed­nym z naj­bar­dziej tajem­ni­czych zabyt­ków w Pol­sce, zwa­nym pol­skim Hogwar­tem, jest Zamek Czo­cha. Ma wie­le sej­fów, skry­tek, taj­nych przejść, a tak­że moż­na w nim przenocować.
Wpis powstałw wra­mach płat­nej współ­pra­cy z wydaw­nic­twem WILGA