Zanim odpo­wiem na to pyta­nie, chcę cię zapro­sić do Zam­ku Kró­lew­skie­go na wysta­wę cza­so­wą “GENIUSZ LWOWA. LWÓW JAKO OŚRODEK SZTUKIJEGO KOLEKCJE ARTYSTYCZNE”, bo to z niej pocho­dzi obraz, o któ­rych będę mówić.

Moty­wy wani­ta­tyw­ne i życie jako codzien­ne bojo­wa­nie to nie jedy­ne tema­ty baro­ko­we. Mamy tu tak­że manie­ryzm, czy­li łagod­ność, wysub­tel­nie­nie, sztucz­ne pięk­no, zaska­ki­wa­nie widza ilu­zyj­no­ścią i fan­ta­zją, prze­sad­nym dosko­na­le­niem i boga­tym zdob­nic­twem. W lite­ra­tu­rze będzie obja­wiać się wie­lo­ma kwie­ci­sty­mi meta­fo­ra­mi i wyszu­ka­ny­mi porów­na­nia­mi, jak w wier­szu „Róża” Danie­la Nabo­row­skie­go – mamy tam wszyst­ko, nie ma tak albo tak, jest tak i tak. 

D. Nabo­row­ski, Róża (fr.)
Przy­pi­sa­na po kolę­dzie księ­ciu Imci Krzysz­to­fo­wi Radzi­wił­ło­wi
Różą, mro­zem spło­dzo­ną Try­jo­nu zimnego,
miej, ksią­żę, za kolę­dę od słu­gi swojego.
Przed wio­sną, przed Zefi­rem Muza ją rozwiła
i mały dar za wiel­ki tobie poświęciła.
God­na rymu jest róża: sam Tytan, gdy wschodzi,
róża­ną twarz poda­je, lubo też zachodzi,
róża­ne lice kry­je w oce­ań­skie morze;
róża­ne są tak ran­ne, jak wie­czor­ne zorze (...)
Róża nam wyra­zi­ła nasze krót­kie lata,
bo z słoń­cem na świat wscho­dzi, z słoń­cem scho­dzi z świata,
i w to nie­uno­szo­ne zwier­cia­dło patrzajcie,
a cza­su – póki pły­nie – radzę, zażywajcie;
potem godzi­na minie. Gdy kwia­tu nie stało,
sta­rej twa­rzy już będzie z pacior­ki przystało.
Że mię­dzy cier­nie roście, ma róża przyganę,
skąd, chci­wie ją szczy­pią­cym, czy­ni w pal­cu ranę;
lecz próż­no – tak mieć chcia­ła bogi­ni miłości,
aby żółć przy­mie­sza­na była do słodkości
i roz­kosz sama nigdy. lecz z tro­ską na poły:
tak miód wespół i żądło mają w sobie pszczoły. (...)
Ta róża, któ­ra mi się wśród zimy rozwiła,
daj ci, ksią­żę, weso­łej wio­sny goń­cem była,
w któ­rejś bodaj pro­wa­dził nie­skró­co­ne lata
i w pocie­chach bez smut­ku tu zaży­wał świata.
Bogu słu­żyć, a wiek swój pro­wa­dzić w radości
nad wszyst­ko – insze rze­czy frasz­ki i marności.

Jak się obja­wia w sztu­ce? Zobacz­cie „Poła­wia­czy pereł i kora­li” Jadi­po Zuc­chie­go z 1520 roku, to olej na mie­dzia­nej bla­sze. Mamy tu zgro­ma­dze­nie uro­dzi­wych osób sie­dzą­cych na wysep­ce wzno­szą­cej się nad mor­ską tonią, zin­dy­wi­du­ali­zo­wa­ne twa­rze, szcze­gó­ło­wo uka­za­ną biżu­te­rię oraz Kena, tzn. jasno­wło­se­go męż­czy­znę z łań­cu­chem z kamie­ni szla­chet­nych i pereł – może był nim zama­wia­ją­cy obraz? Manie­ryzm jest dziś śmiesz­ny, ale pier­wot­nie miał być bun­tem wobec rene­san­so­wej fascy­na­cji har­mo­nią, wpro­wa­dzał swo­bo­dę, kon­ku­ro­wał z natu­rą, mamy tu lęk przed pust­ką (hor­ror vacui) i znie­sie­nie zasa­dy deco­rum,  to on przy­czy­nił się powsta­nia gatun­ku publi­cy­sty­ki, jakim jest esej. 

Jacopo Zucchi, Poławiacze pereł i korali”, 1590, fot. Aneta Korycińska, wystawa Sztuka widzenia. Nowosielski i inni w Zamku Królewskim
Jaco­po Zuc­chi, Poła­wia­cze pereł i kora­li”, 1590, fot. Ane­ta Kory­ciń­ska, wysta­wa Sztu­ka widze­nia. Nowo­siel­ski i inni w Zam­ku Królewskim

Jeśli to czy­tasz — daj mi znać 🧡 na swo­im ulu­bio­nym kanale:

Chcesz zapisać się na korepetycje?