Pro­pa­gan­da w szko­le rodem z „Syzy­fo­wych prac” albo wręcz powie­la­nie ogólników jak w „Fer­dy­dur­ke” – tego chce Mini­ster­stwo Edu­ka­cji i Nauki, które przy­go­to­wu­je kolej­ne zmia­ny w sys­te­mie edu­ka­cji. Gdy­by Igna­cy Kra­sic­ki żył w XXI wie­ku, z pewnością napi­sał­by saty­rę „Na Czarnka”.

Bio­rę udział w akcji Wol­na Szko­ła, bo nie zga­dzam się na zmia­ny pla­no­wa­ne przez rządzących.

Nie chcę szko­ły, w której:
• obowiązuje zasa­da zakuć – zdać – zapo­mnieć
można mieć jedy­ną słusz­ną wizję
• oso­by uczniow­skie są równane pod linij­kę
• oso­by uczniow­skie są kara­ne i czu­ją lęk
• chłopców próbuje się zain­te­re­so­wać woj­skiem, a dziew­czyn­ki – gotowaniem

Chcę szko­ły, w której:
• panu­je otwartość na świat
• pro­mu­je się współdziałanie i udzie­la wspar­cia
• sza­nu­je się różnorodności
• wszy­scy mają równy start

Oso­by uczniow­skie uczące się w szko­le, w której pra­cu­ję, mają wolność od tego wszyst­kie­go. Ale mam świadomość, że szko­ły spo­łecz­ne to nie­wiel­ki pro­cent wszyst­kich szkół – a zmia­ny ude­rzą w milio­ny dzie­ci uczących się w państwowych placówkach.

Dla­te­go mówię nie.

Popie­ram akcję #wol­nasz­ko­la i zachęcam Was wszyst­kich do śledzenia kolej­nych komunikatów!