Moje zachwyty komiksowe i wybór na zlecenie Empik.com
Mam na myśli komiksy – wspaniałe także dla literackich niejadków i jednocześnie zdaję sobie sprawę, że jest ich tak wiele, że trudno podjąć decyzję, od czego zacząć. Przedstawię więc moje doświadczenia, jako czytelniczka, która sięgnęła po powieści graficzne dopiero jako polonistka.
Wielokrotnie już powoływałam się na badania mówiące o tym, że podczas czytania komiksów ćwiczymy mapowanie informacji, więc wzmacniamy procesy uczenia się i rozwijamy myślenie przyczynowo-skutkowe. Powieści graficzne uczą wnioskowania, a układ grafik odpowiada temu, jak zapamiętujemy informacje, zatem czytamy, a w głowie odtwarzamy film. O tym, że komiksy ćwiczą pamięć, pisał Neil Cohn z Department of Communication and Cognition Uniwersytetu w Tilburgu w artykule „Visual narratives and the mind: Comprehension, cognition, and learning”, w którym opisywał. że w trakcie czytania komiksów percepcja obejmuje wówczas patrzenie do przodu, do tyłu i rewidowanie akcji panelu komiksowego; dodatkowo połączenie wizualizacji z tekstem i tekstowym zapisem dźwięku pozwala zapamiętywać, odczuwać i ułatwia przetwarzanie informacji.
To ważne także dlatego, że czytając komiksy, dogłębnie odczuwamy przeżycia bohaterów, zatracamy się w świecie przedstawionym; a na dodatek dzięki nim lepiej pamiętamy fabułę! Właśnie dlatego tak często polecam lektury w formie komiksowej.
Niedawno zachwycałam się "Nowym wspaniałym światem" w adaptacji Freda Fordhama i "Wielkim Gatsby" Scotta Fitzgeralda; właśnie czytam biografię Orwella stworzoną przez Sébastiena Verdiera i Pierre'a Christina, a zaraz po niej czeka w kolejce "Rok 1984" w adaptacji Fido Nesti. Współczesne powieści też zyskują w wersji graficznej, dzięki formie nie ma zbędnych opisów, a fabuła na niczym nie traci - tak też jest z "Opowieścią podręcznej" w adaptacji Renee Nault. Od lat zachwycam się "Persepolis" Marjane Satrapi i oczywiście klasykiem, na którym moje pokolenie się wychowało (albo doczytuje w dorosłości, jak ja) - "Sandmanem" Neila Gaimana. Nawet "Diuna" ma swoją wersję graficzną! Świat komiksów to bezbrzeżny ocean odkryć.
Zwykle ta nauka przez obrazy zostaje w pamięci na dłużej. Remedium na bolączkę lekturową może być "Mitologia Greków i Rzymian w komiksie" autorstwa Sandrine Mirzy, a także "Mity, potwory i awantury starożytnej Grecji" Daviesa Jamesa. Fred Fordham stworzył adaptację “Zabić drozda”, a na polskim rynku mamy też całą serię lektur wydawnictwa Egmont, wśród których znalazły się "Biały kieł", "Robinson Crusoe", "W 80 dni dookoła świata", "Wehikuł czasu", “20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi", "Wojna światów", "Ivanhoe", a nawet "Trzej muszkieterowie".
W komiksach podejmowane są trudne do omówienia w trakcie lekcji tematy. Nie uważam, że filmy dokumentalne ukazujące np. oblicze wojny są dobrym rozwiązaniem, zdjęcia też mogą być zbyt trudnymi do przeżycia emocjonalnego wyzwaniami. Dlatego do wprowadzenia tematyki związanej z zagładą proponuję powieść graficzną, np. komiksową wersję „Dziennika Anne Frank”. W szkole sprawdzi się także seria komiksów Jeana Davida Morvana i Séverine Tréfouël o Irenie Sendlerowej, każdy z tomów opisuje inny etap życia bohaterki, w tej tematyce polecam też kultowy już komiks Arta Spiegelmana „Maus" i właśnie zekranizowany, który miał premierę 1 września br. "Drugie pokolenie. Czego nie powiedziałem mojemu ojcu" Michela Kichki. Kichka w opowieści pełnej wyznań i dowcipów ukazuje ból związany ze samobójczą śmiercią swojego brata Charliego, pisze o syndromie drugiego pokolenia i tym, że ojciec odebrał mu żałobę, bo… chwila pogrzebu stała się dla niego pretekstem do opowiedzenia — pierwszy raz — swojej historii. Traumę obozową odczuwał także Michel Kichka, a komiks jest jego próbą określenia własnej tożsamości, zrozumienia siebie jako dziecka i ukazania ceny zagłady,bo także po II wojnie światowej umierają ofiary Szoa.
Powieści graficzne pozwalają podejmować trudne tematy i zostawiać miejsce na przemyślenia czytelników, tak stało się w z serią "Heartstopper" o nieheteronormatywnej relacji dwóch osób - gdy pracowała w bibliotece, młodzi ludzie zapisywali się w kolejce do wypożyczania kolejnych tomów. To była walka, walka na książki - spełnienie marzeń polonistki. Podejrzewam, że teraz dzieje się to samo z "Dziewczyną z głębi oceanu", bo to właśnie w komiksach można pokazać nienazwane, a w Polsce każde szanujące się wydawnictwo ma swój imprint literatury Young Adult, w tym także powieści graficznych opowiadających o życiu osób należących do mniejszości.
Wartymi uwagi z punktu widzenia nie tylko młodych ludzi, lecz także ich rodziców, są komiksy psychologiczne, ukazujące życie osób w kryzysie, np. cierpiących na zaburzenia odżywiania. Jednym z nich jest "Moja przyjaciółka Nore" autorstwa Elisabeth Karin Pavon Rymre-Rythen, pokazująca, że każdy ma swojego demona. W kwestii zdrowia psychicznego polecam też thrillery "Dni, których nie znamy” i "Pacjenta" - nie sposób się od nich oderwać, ale zaliczyłabym je już do kategorii New Adult.
Przyznajcie się, kto zaczytywał się w komiksach jako młody człowiek, kucał między półkami bibliotecznymi, garbił się od hiperskupienia i dlaczego wszyscy pomyśleli o Donaldzie? Komiksy GIGANT — nazwa zobowiązuje. Byliśmy tam wszyscy i nie uwierzę, że nie. To je polecam najmłodszym czytelnikom, chociaż wiek nie ma tu znaczenia, bo znam dorosłych, którzy są wielkimi kolekcjonerami serii. Tak samo oddziałują na nas opowieści o "Kajko i Kokoszu" i klasyczne baśnie Disneya w komiksie.
Komiksy to nie tylko "mało tekstu, dużo obrazków" to powieści o wysokiej wartości literackiej, które zostały wzbogacone grafikami. Kształtują mózg, pozwalają lepiej zapamiętać historie, ułatwiają skupienie i wciągają tak, że można w nich zatonąć, bo nie ma tematu, który chcielibyśmy zgłębić i który nie byłby przedstawiony w tej formie.
#artykułsponsorowany