Uczę wie­lu obco­kra­jow­ców i wtor­ki to uro­czy dzień, gdy odkry­wam wspól­ne homo­ni­my dla języ­ka pol­skie­go i hisz­pań­skie­go; a następ­nie z brać­mi Sło­wia­na­mi sko­ja­rze­nia przy­wód­cy­/prze­wód­cy­/przy-wód­ce.
Dzi­siaj spy­ta­no mnie o róż­ni­cę mię­dzy kuca­niem, a klę­cze­niem. Oso­bli­we pyta­nie, ale oży­wi­łam się i stwo­rzy­łam defi­ni­cje z uwzględ­nie­niem sty­ku kolan z pod­ło­żem lub jego bra­ku; chcia­łam być zro­zu­mia­na i w koń­cu zda­łam sobie spra­wę z tego, że klę­czę przed uczniem. Niech to dun­der świ­śnie, jeśli to nie dowód, że lubię tę pracę.