Autor: Bruno Schulz
Bruno i Brunon to jedno imię, ale w dwóch postaciach, imię Bruno rozszerza w odmianie temat o „o” we wszystkich przypadkach poza mianownikiem i wołaczem, zatem gdy mówimy o utworach Brunona:
D. kogo? czego? Brunona Schulza
O autorze: uczęszczał do gimnazjum w Drohobyczu, studiował architekturę w Politechnice Lwowskiej oraz Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu, następnie od 1924 r. pracował jako nauczyciel rysunku w Państwowym Gimnazjum im. króla Władysława Jagiełły w Drohobyczu; po sukcesie “Sklepów” został mianowany tamtejszym profesorem.
Tytuł: ”Sklepy cynamonowe” (tytuł jednego z opowiadań oraz całego zbioru)
Rodzaj: epika
Gatunek: proza poetycka — zbiór 15 opowiadań/nowel/opowieści — utwory wymykają się nazwom.
Geneza: pierwsze wersje powstają w listach do lwowską literatką Deborą Vogel, która była zachwycona językiem i sposobem, w którym Schulz pisał wspomnienia z życia.
Data wydania: 1933 r. (na wydaniu jest data o rok późniejsza) dzięki protekcji Zofii Nałkowskiej.
Miejsce wydania: Drohobycz (w trakcie II wojny światowej zbudują tam getto, w którym zginie Schulz).
Czas akcji: jednocześnie wtedy i teraz, mityczny czas sacrum; cykliczny czas z następstwami pór roku; narrator jest jednocześnie sobą teraz i sobą z dzieciństwa; czas mitu, a nie historii.
Miejsce akcji: żydowskie miasteczko, być może Drohobycz (Ukraina).
Narrator:
- chłopiec, ale jego język sugeruje, że jest dorosły;
- narracja jest dyskusyjna i kreacyjna, różne porządki nakładają się na siebie;
- dyskurs występuje w “Traktacie o manekinach”, w którym narrator relacjonuje przemówienie ojca
- partie poetyckie to opis spotkania z Tłują czy wędrówka w poszukiwaniu sklepów cynamonowych.
Postaci (wzorowane na rodzinie Schulza):
- Józef — główny bohater, narrator, imię znaczące (Józef K. w „Procesie” Kafki; Józio K. z „Ferdydurke” Gombrowicza powstaje później);
- Jakub — ojciec Józefa, imię biblijne, kupiec bławatny, ma licznych subiektów, chorowity, kreator, artysta, uosobienie siły twórczej, indywidualista, autorytet dla syna, może zmieniać formę zewnętrzną, zajmuje się tym, co wzniosłe — filozofia, kreacjonizm; i tym, co ważne, ale przyziemna — handel i rachunki;
- Matka — rodzicielka Józefa, żona Jakuba, uosabia to, co przyziemne, racjonalizm, strażniczka ogniska domowego, daje poczucie bezpieczeństwa i harmonii, towarzyszy synowi w odkryciach i wędrówkach;
- Adela — służąca, uosobienie porządku i cielesności;
- Agata — ciotka, uosobienie cielesności i płodności, wujek Marek się jej obawia;
- Marek — wujek, wygląda jak wyjałowiony z płci, pachnie papierosami;
- Łucja — córka Agaty i Marka, kuzynka Józefa, jest zawstydzona, bo ma pierwszą miesiączkę;
- Emil — najstarszy syn Agaty i Marka, pokazuje Józefowi pornografię;
- Tłuja — obłąkana mieszkanka wsi, w kryzysie bezdomności, jej akt ocierania się łonem o drzewo jest pierwszym kontaktem Józefa z erotyką;
- Maryśka — osoba z niepełnosprawnością intelektualną, matka Tłui, zarabia przez szorowanie podłóg szafranem;
- Nemrod — szczeniak, który pojawia się w „Nocy wielkiego sezonu”;
- Karol — wujek, który egzystuje zamiast żyć, baluje całe noce, wraca nad ranem i kładzie się spać na całe dnie do niepościelonego łóżka.
Symbole:
- Sklep — centrum egzystencji, tutaj ojciec to mistyk, są cynamonowe, bo mają we wnętrzach brązową boazerię, są symbolem dostatku i nasycenia; jednocześnie to przestrzeń kreacji twórczej, wolność artystyczna ojca;
- Dom — przystań, symbolizuje człowieka — na górze na strychu jest to, co wzniosłe — te miejsca zajmuje ojciec, na dole jest to, co przyziemne, podstawowe np. kuchnia — to strefa Adeli i Matki;
- Ptaki — uosobienie siły twórczej, ojciec sprowadzi ich na strych bardzo dużo, pojawiają się niczym manna z nieba, są symbolami poezji, prób twórczych, których ludzie nie doceniają i są gotowi je ukamienować;
- Labirynt — szukanie własnego celu, narrator często przemierza labirynty np. miasta/ wspomnień;
- Księga — zarówno Biblia, jak i księga z rachunkami albo album rodzinny, to przewodnik, wtajemniczenie, przechowuje wartości, wiedzę i tajemnice, to symbol pierwotnego ładu — wręcz boskiego, który czasem można dostrzec w rzeczywistości; największy do niego dostęp można mieć w dzieciństwie; ta księga to niekoniecznie przedmiot, to bank wspomnień;
- Noc — tajemnica, wyzwala pragnienia przekraczania granic;
- Kobieta — przeciwieństwo ojca, ciało i erotyzm, któremu ulega ojciec, ich przestrzeń to materia; szwaczki, kucharki.
Problematyka:
MITYZACJA RZECZYWISTOŚCI:
Campbell: Czy istnieje wspólny mit dla wszystkich?
Schulz pyta, jak powstaje opowieść? Mitologizujemy każdą znaną nam rzeczywistość, tworzymy opowieści, to istotna w procesie dojrzewania i rozumienia świata funkcja opowiadań. Współcześnie także mamy przykłady mityzacji np. Galeria Handlowa nazwana Arkadia — jest w niej, jak w raju; myśl o tym, że dzisiejsze pomidory nie pachną już tak samo, jak te, które pamiętamy z dzieciństwa; lody nie mają takiego wspaniałego smaku, a wakacje na wsi nie są wypełnione beztroską.
Przy lekcjach o Schulzu i mityzacji rzeczywistości lubię czytać w klasie fragment eseju filozoficznego Jolanty Brach-Czainy „Szczeliny istnienia”:
Faktyczność i sens, jeśli chcemy otworzyć się na nie, prowadzą nas nieskończenie daleko, nie tylko w tym znaczeniu, że ukazują odległą perspektywę, ale również w tym, że nas ku niej niosą – jeśli chcemy poddać się im, tak by nami pokierowały.
Kiedy nagryzamy wiśnię, uderza kontrast między delikatnością miąższu a twardością pestki. Pomieszanie miękkości i twardości jest nam samym z własnych zachowań znane i nie musimy szukać go w wiśni, lecz oczywiście sprawia nam przyjemność niespodziewane odsłonięcie zwierciadła, w którym możemy się przejrzeć.
Porozumienie z obiektem i z sobą samym poprzez napotkany obiekt egzystencjalny wymaga spełnienia szczególnych warunków. Przede wszystkim musimy znaleźć się w orbicie oddziaływania faktu, który uderza. Są zdarzenia posiadające niewątpliwą moc; ich wymowie, o której nie możemy nie myśleć, skłonni jesteśmy podporządkować szersze obszary naszego życia.
Już pierwsza strużka soku tryskająca z naciśniętej zębami wiśni ujawnia cały jej smak. Tak złożony, że trudno jednym słowem określić, jaki jest. Chyba przede wszystkim niepokojący. Gdy idziemy za tą smugą, która w pierwszej chwili zdaje się słodyczą, powstrzymuje nas cierpkość. Stwierdzamy więc, że jest cierpki, ale przecież wiemy, że gdyby to było prawdą, nie zdawałby się nam tak pociągający. Czujemy się do tego stopnia zdezorientowani, że gdyby ktoś twierdził, że wiśnia jest gorzka, to wiedząc, że nie mówi prawdy, nie mielibyśmy odwagi zaprzeczyć. Smak wiśni jest ostry, przejmujący, a czujemy go nie tylko w ustach, ale wręcz nas całych ogarnia. Wydaje się, że wiśnia ma smak wiśni, a zarazem jakiś inny jeszcze, który dobrze znamy. Fascynacja, jakiej doświadczamy, może pochodzić stąd, że wydaje się, iż ma on jakiś związek z istnieniem i może nawet jest właśnie jego smakiem. Jeśli jesteśmy głusi na ten rodzaj mowy, która brzmi wewnątrz bytu, najbardziej krzyczące, drastyczne zdarzenia możemy minąć obojętnie, nie dowiedziawszy się niczego i nie otrzymawszy żadnej wskazówki. Drugim bowiem niezbędnym warunkiem rozumienia komunikatów bytu jest nasza gotowość do wysłuchania ich. Skupienie. Napięta uwaga. To jednak my czytamy, choć tylko to, co jest nam dane do odczytania.
MIT DZIECIŃSTWA: Co nas stworzyło? Jakie opowieści, uczucia, relacje z dorosłymi? Jak wyglądał nasz świat u podstaw? Schulz robi to, co wykonuje się na terapiach: powrót do dzieciństwa, zaopiekowanie się sobą z młodości i zrozumienie swoich lęków i przyzwyczajeń. To swoista podróż w głąb siebie. To nie jest ucieczka do Arkadii; te strzępy pamięci budują całościową konstrukcję człowieka. To poszukiwania integralnej mitologii.
Schulz w eseju „Mityzacja rzeczywistości” napisał, że każdy fragment rzeczywistości żyje dzięki temu, że ma udział w jakimś sensie uniwersalnym, tak też objawia się słowo, ale współcześnie — traci ono swą moc i staje się jedynie narzędziem komunikacji; tylko poezji udaje się doprowadzić do odnowienia utraconego sensu i regeneracji pierwotnych mitów. Dlatego też każda poezja jest mitologizowanie.
JĘZYK: nagromadzenie środków poetyckich, odwołania do wielkich dzieł, mitów, religii, biblizmy, opisy oddziałujące na zmysły, liczne obrazy przyrody; poetyka oniryzmu — zaciera się granica między tym, co realne, a tym, co baśniowe; pojęcia abstrakcyjne występują obok terminów naukowych np. konglomerat, apologia, registratura, manekin, byt, forma, materia, substancja); stylizacja biblijna (rozpoczynanie dań od spójników, czasowniki na końcu zdania, staropolskie rzeczowniki).
ŚWIAT PRZEDSTAWIONY: wymyka się logice przyczynowo-skutkowej, Schulz głosił „bankructwo realności”, zamiast kopiować — tworzy rzeczywistość od nowa. Najwięcej doznań zmysłowych dostarcza świat przyrody — jest pełna witalności, to wręcz erupcja życia.
KONCEPCJA SZTUKI: wygłasza ją ojciec: nie tylko Bóg, lecz także człowiek ma moc tworzenia; Bóg tworzy dzieła harmonijne, których forma nie jest widoczna na pierwszy rzut oka; człowiek może stwarzać, ale opiera się tylko o własne metody twórcze, jest więc heretykiem, nie tworzy i nie musi tworzyć doskonałości; ludzie powielają boską wersję, kopiują rzeczywistość, ale nie ma w niej boskiego pierwiastka twórczego — każdy akt stworzenia jest więc herezją, która usiłuje być boskim stworzeniem. Tworzy z gotowych elementów, z rozbitych historii — dlatego Schulz sięga po nie i szuka miejsc wspólnych zakotwiczonych w ludzkiej świadomości, zbiorową wyobraźnię tworzą mity. Twórczość, która odwołuje się do przeszłości i wrażeń, jest zatem antymimetyczne, jest więc herezją.
STRESZCZENIE:
- SIERPIEŃ — W pierwszej części mamy opis wspomnień z dzieciństwa, upalnego lata, w którym nie ma ojca w domu, bo wyjechał do uzdrowiska, skojarzenia związane z zakupami przynoszonymi przez Adelę i wędrówki z marką po rozpalonych od słońca ulicach miasteczka. W drugiej części oczami narratora podglądamy Tłuję, osobę w kryzysie bezdomności z niepełnosprawnością intelektualną, mieszka ona za wysypiska śmieci wśród dzikiej roślinności, przypomina pogańskiego bożka, który nieustannie się odradza, obserwujemy jej opis dzikiego pożądania. W trzeciej części narrator odwiedza dom ciotki, opisuje jego mieszkańców np. starszego kuzyna Emila, który pokazywał mu sztuczki karciane oraz zdjęcia pornograficzne.
- NAWIEDZENIE — Miasto jest szare, w domu jest ciemno, Adela doprowadziła dom do zaniedbania, narrator gubi się wśród wielu pokoi i lokatorów; w kątach siedzą karakany (to zagrożenia wokół ojca); ojciec zaczynał chorować, często kłócił się z matką, a zaraz później medytował, podejmował dialog z Bogiem. W wyobraźni narratora stawał się niczym prorok ze Starego Testamentu, ale jego boskość niszczyła codzienność — sikanie do nocnika i wylewanie jego zawartości przez okno. Ojciec przypominał skorupę orzecha, który oddając się dialogom wewnętrznym, stawał się obcy.
- PTAKI — Narrator opisuje nudę zimowych dni, w trakcie których ojciec nie wychodził z domu, pracował na strychu, często wchodził na drabinę i patrzył na otoczenie z ptasiej perspektywy; nie zwracał uwago na nikogo poza Adelą, która go pociągała. Ojciec sprowadził zapłodnione ptasie jaja i zrobił im wylęgarnię; narrator wspomina kondora, który był dostojny i fascynujący na tyle, że ojciec zaczął się do niego upodabniać. Przygodę z ptakami zakończyła Adela, która przepędziła je z domu, ojciec nie potrafił się jej sprzeciwić. Ojciec jest tu wyobcowanym romantykiem, który ma wielkie marzenia, a poddaje się erotyce.
- MANEKINY — Narrator komentuje ojcowską fascynację ptakami i widzi w niej walkę o poezję życia, chociaż był wdzięczny, że Adela pozbyła się dziwactw. Dni toczyły się wolno, sennie. Młode szwaczki — Polda i Paulina, wykonywały swoją pracę przy manekinach. Pod nieobecność Adeli ojciec odwiedził pracujące dziewczyny i zafascynował się ich formą piękna, odsuwał im pończochy i chwalił wspaniałość. Fascynację tę przerwała Adela, która udała, że daje klęczącemu ojcu prztyczek w nos — nakazała mu w ten sposób powrócić do realności. Ojciec znalazł zatem nowy sposób poetyzacji życia — zaczął wygłaszać prelekcje.
- TRAKTAT O MANEKINACH ALBO WTÓRA KSIĘGA RODZAJU — Ojciec wygłaszał prelekcje o kwestii stwarzania, co sugeruje podtytuł; uważa w nich, że Demiurgos nie ma monopolu na twórczość, stwarzać może każda istota uduchowiona, bo materia może przechodzić w różne formy, jest uległa wobec człowieka. Ojciec głosi, że nawet życie jest materią i można mu nadawać różne formy (zabójstwo to czasami konieczność); nazywa się zwolennikiem sadyzmu, dzięki temu sięgnie po nowe elementy twórcze; broni prawa do indywidualnej drogi artysty — sztuka nie ma ambicji naśladowczych. Wygłasza deklarację, że chce stworzyć ponownie człowieka na podobieństwo manekina. Dziewczęta zrozumiały aluzję, że miał na myśli ich formę, jednak potraktowały jego wypowiedzi jako wytwór chorej wyobraźni. (W tym opowiadaniu widać odwołania do filozofii genezyjskiej Juliusza Słowackiego).
- TRAKTAT O MANEKINACH. CIĄG DALSZY — Ojciec kontynuuje traktat i mówi o tym, że forma nadaje materii ducha, wzrusza go to, że forma więzi tego ducha; tłum też jest formą, która gnębi własną materię. Adela przerywa mu wykład i obnaża bezsens jego usiłować artystycznych.
- TRAKTAT O MANEKINACH. DOKOŃCZENIE — Ojciec marzy o stworzeniu form bezkształtnych, niemimetycznych, mają być jak niższe formy fauny, wskazuje na to, że stare mieszkania i dawne wspomnienia mogą uruchamiać wyobraźnię; uważa, że wyobraźni nie można przemilczeć.
- NEMROD — Narrator przedstawia swój punkt widzenia na temat formy i materii. Wspomina sierpniowy dzień, w którym znalazł szczenię. Przyniosła go do domu pomywaczka. Zafascynował się tajemnicą życia tego małego stworzenia. Fascynowała go jego energia i ciekawość świata — będąca w opozycji do postawy ojca. Zauważa jednocześnie, że piesek w przeciwieństwie do ojca chętnie podejmuje eksperymenty i łatwo oswaja się ze światem, a jednocześnie we wszystkim nowym, dostrzega on już to, co było nieskończenie wiele razy; ojciec jest tu karakonem (karaluchem), który sunie w stronę zwierzęcia jako potwór. Pies szybko adaptuje się i do tej sytuacji i szuka radości życia. Narrator-syn jest tu zwolennikiem boskiej wersji stworzenia, staje zatem w opozycji do sądów wygłaszanych przez ojca w traktacie o manekinach.
- PAN — W przestrzeni wokół domu jest wiele dzikorosnących roślin, to tam objawia się narratorowi bożek Pan, który załatwiał swoje potrzeby fizjologiczne w krzakach. To symbol upadku prywatnej mitologii.
- PAN KAROL — Wspomnienie wuja Karola, który po wyjeździe żony i dzieci na wczasy wracał nad ranem do domu po nocnych zabawach, kładł się do niepościelonego łóżka i przesypiał dnie. Jego życie jest wegetacją, żyje odwrócony do życia plecami, jest niczym manekin uwięziony w ciele człowieka.
- SKLEPY CYNAMONOWE — To wspomnienie nudnych zimowych dni, w trakcie których ojciec postanowił zabrać rodzinę do teatru, jednak tuż przy kasie biletowej okazało się, że zapomniał portfela. Matka uznała, że syn najszybciej dotrze do domu i doniesie pieniądze. Śledzimy wędrówkę narratora-bohatera, która odbywa się zarówno po mieście, jak i po świecie jego wyobraźni (oniryzm). Budynki sprawiają wrażenie odwróconych plecami, wszystko oświetla światło gwiazd, narrator zapragną zobaczyć sklepy cynamonowe — nazwane tak od koloru boazerii, które były symbolem luksusu. Niestety zabłądził, zaczął odczuwać lęk przed nieznanym i karą, jaka go spotka ze strony rodziców. Trafił do znajomego budynku — swojej szkoły, gdzie mógł podglądać ożywione figury woskowe i lekcje rysunku, mijał też pokój dyrektora i odczuwał wtedy strach przed byciem w miejscu zakazanym. Następnie wsiadł do dorożki, którą odbył fascynującą nocną podróż przez przestrzenie. Nad ranem ujrzał kolegów idących do szkoły.
- ULICA KROKODYLI — Ojciec przechowywał w biurku mapę rodzinnego miasta, ukazaną z ptasiej perspektywy, nie było na niej ulicy Krokodyli. Narrator uznaje, że kartograf nie miał pewności, czy pasuje ona do planu miasta, była bowiem częścią przemysłowo-handlową. Postrzega ją jako symbol zmian, które zaszły wraz z rozwojem, są ukazane jako przyczyna zepsucia. Ulica Krokodyli to przestrzeń pełna dewiacji, jednolita kolorystycznie, nikt nie zwraca tam uwagi na człowieka, wszystko jest pełne tandety i manekinów, to parodia wielkomiejskości. Opisy przechodzą w groteskowe wizje dorożek bez woźniców, przestrzeni odartej z podmiotowości. Wszystko jest tu jedynie imitacją rzeczywistości.
- KARAKONY — Narrator wspomina czasy, gdy w domu były ptaki, po ich wypędzeniu został już tylko wypchany kondor, który przypominał narratorowi buddyjskiego mędrca. Troszczyła się o niego Adela. Dowiadujemy się, że ojciec już nie żyje, narrator czuje żal, że matka szybko pogodziła się z jego śmiercią. Chciał zapytać się jej, kim był ojciec. Przy wypchanym ptaku odbywa się dialog matki i syna na temat wyobrażeń o ojcu: dla niego był ptakiem, który symbolizował pragnienie lotu, dla matki karakonem — karaluchem. Przypomniana jest reakcja ojca, który widząc karakony, dostawał ataków paniki i chował się po kątach, aż sam stał się karakonem. Dla matki zatem odmienność ojca była karykaturalną formą istnienia, a dla syna — lotem kondora ku marzeniom. W tym opowiadaniu Schulz kwestionuje idee principium individuationis, według której człowiek jest bytem suwerennym, który nie poddaje się naciskom z zewnątrz.
- WICHURA — To opowieść o wichurze zimowej, pełna stylizacji biblijnej i aluzji do Starego Testamentu. Matka zdecydowała wówczas, że syn nie pójdzie do szkoły, wicher był tak duży, że nie można było rozpalić w piecu. Ojca nie było od dawna w domu, zakładano, że wichura nie pozwoliła mu opuścić sklepu. Wysłano zatem subiekta Teodora, by zaniósł mu obiad. Opowieść zaczyna przechodzić w fantastyczny sen, pojawiają się liczni goście, nikt z nich nie pamięta wichury. Adela tłucze w moździerzu cynamon, ciotka Perezja rozpala ogień w piecu, Adela opala w nim koguta z pierza. Ciotka wpada w złość, a pod jej wpływem zaczyna maleć, znajduje w kącie dwie drzazgi i robi sobie z nich szczudła, w końcu przechodzi metamorfozę w nicość. Nikt na to nie reaguje.
- NOC WIELKIEGO SEZONU — Dowiadujemy się, że wydarzenia dzieją się w fałszywym, nadliczbowym miesiącu, czyli wykreowanym przez wyobraźnię. Ojciec zrobił duże zapasy materiału i oczekuje jesiennego sezonu zakupów, tłum szturmuje sklep, ojciec sprawia wrażenie, jakby bronił się przed sprzedażą, chce oddać to zadanie subiektom, ale oni znikają z pracy i uganiają się w domu za Adelą. Ojciec musi sprzedać towar, bo go nie ocali. Nagle kupujący odchodzą, a na niebie pojawiają się dziwne ptaki. Dla ojca są to potomkowie jego ptasiego królestwa. Tłum kamienuje je, okazuje się, że były zdegenerowane. Narrator informuje, że w końcu wszystko wróciło do normy: ojciec poszedł do sklepu, subiekci obudzili się ze snu, a Adela przygotowała śniadanie. Sklep jest tu symbolem aktu twórczego i ucieczką od nudnej codzienności, w której ojciec może demonstrować swoje moce; ptaki to pogoń za marzeniami, same powróciły niczym poezja, która nigdy nie umrze. Posłannictwo ojca i dar poezji zostają bezmyślnie zniszczone, bo tłum widzi je jako puste w środku — oznacza on ludzi, którym poezja jest niepotrzebna. Świat ojca wraz z jego sklepem to anachronizm, przecież ludzie nie chcą już sztuki, obok powstała ulica Krokodyli, czyli świat, który jest zagrożeniem dla poezji. Artysta ma prawo do poszukiwań i pomyłek, ale świat traktuje je jako absurdy chorego umysłu.
KŁOPOT Z SCHULZEM: Wszyscy wiedzą, że jest genialny, mówią o jego wielkim wpływie, a wszystko kończy się na banałach, jakby o jego twórczości nie można było powiedzieć niczego poza uproszczonymi myślami, które już kiedyś się przeczytało. To nie jest wina czytelników – Schulz nam to robi: atakuje czytelnika innością i nie pozwala przyzwyczaić się do konwencji. Badacz Michał Paweł Markowski powiedział, że: „łatwiej jest mówić Schulzem niż o Schulzu” – wystarczy jeden akapit, by rozpoznać, czyj jest to tekst, gorzej z powiedzeniem, o czym on jest.
TEMATY WYPRACOWAŃ:
- Labirynt — przestrzeń zapraszająca do odkryć czy pułapka bez wyjścia?
- Przekraczanie ustalonych granic poznania.
- Różne znaczenia motywu snu w literaturze.
- Motyw dojrzewania w różnych tekstach kultury.
- Funkcja literackich powrotów do dzieciństwa.
- Sposoby kreowania czasu i przestrzeni.
Jeżeli zainteresował cię Bruno Schulz, polecam:
Więcej na www.schulzforum.pl
Film dokumentalny — fabularyzowany o Brunonie Schulzu
Produkcja: Polska
Rok produkcji: 2014
Barwny + czarno-biały, 57 min
Reżyseria: Adam Sikora
Scenariusz i wywiady: Agata Tuszyńska
Lektor: Mariusz Bonaszewski
Zdjęcia: Tomasz Woźniczka