Wstęp:

Zagad­nie­nie tra­gicz­ne­go wymia­ru ludz­kie­go losu to temat rze­ka. W histo­rii poja­wia­ły się licz­ne kon­cep­cje wska­zu­ją­ce na mar­ność ludz­kie­go życia: w anty­ku tra­gizm pole­gał na bra­ku wol­nej woli (wpły­wie fatum), nato­miast w póź­niej­szych epo­kach pesy­mizm obja­wiał się przede wszyst­kim w wymia­rze egzystencjalnym.

Rozwinięcie (kontekst):

W kon­tek­ście tra­gicz­ne­go wymia­ru ludz­kie­go losu war­to wspo­mnieć o kon­cep­cji wani­ta­tyw­no­ści (ter­min wywo­dzi się z sen­ten­cji vani­tas vani­ta­tum et omnia vani­tas – mar­ność nad mar­no­ścia­mi i wszyst­ko mar­ność), któ­ra poja­wi­ła się w Księ­dze Kohe­le­ta. Zakła­da ona mar­ność i kru­chość ludz­kie­go życia – czło­wiek żyje krót­ko; to, czym się ota­cza­my, szyb­ko prze­mi­ja. Ta kon­cep­cja była roz­wi­ja­na szcze­gól­nie w baro­ku – arty­ści tej epo­ki sku­pia­li się na poka­zy­wa­niu jed­nost­ki, któ­ra była ska­za­na na cier­pie­nie. Życie jest jedy­nie malut­kim punk­ci­kiem na olbrzy­miej osi cza­su – prze­mi­ja szyb­ko i wypeł­nia je ból. Bez boskiej opie­ki – jak pisał Miko­łaj Sęp-Sza­rzyń­ski – nie uda się niko­mu prze­trwać bez grze­chu i tra­fić do raju, bo wokół wszyst­ko czło­wie­ka kusi albo przytłacza.

Rozwinięcie (“Rozdziobią nas kruki, wrony...”):

U Żerom­skie­go tra­gizm ludz­kie­go życia wią­że się z uświa­do­mie­niem dwóch fak­tów: życie ludz­kie musi prze­mi­nąć, a moment odej­ścia nie ma nic wspól­ne­go z ars morien­di – sztu­ką pięk­ne­go umie­ra­nia. Śmierć nie jest uwznio­ślo­ną chwi­lą – zamiast tego jest to cier­pie­nie, samot­ność i poni­że­nie. Prze­ko­nał się o tym Win­rych, któ­ry poświę­cił swo­je ostat­nie lata życia wal­ce naro­do­wo-wyzwo­leń­czej. Mimo upad­ku powsta­nia nie pod­da­wał się i szedł z dosta­wą kara­bi­nów od dwóch nocy i trzech dni – jed­nak jego poświę­ce­nie nie zosta­ło doce­nio­ne. Został napad­nię­ty przez uła­nów rosyj­skich, któ­rzy nie zacho­wa­li się zgod­nie z kodek­sem rycer­skim – każ­dy z nich zadał mu cios; następ­nie rodak ogra­bił go z ubrań i porzu­cił w przy­droż­nym rowie. Żerom­ski zda­je się mówić, że taki będzie los wszyst­kich po upad­ku powsta­nia, któ­re jest kon­se­kwen­cją bra­ku poczu­cia przy­na­leż­no­ści do ojczy­zny oraz wyzy­sku chło­pów przez feu­dał. Powsta­niec umie­ra nagi, zakrwa­wio­ny, roz­szar­py­wa­ny przez pta­ki, leżąc w bło­cie. Każ­da idea ma swój tra­gicz­ny finał – bo wszyst­ko ma swój kres.

Zakończenie (podsumowanie):

Zarów­no antycz­ne fatum, jak i baro­ko­wa wani­ta­tyw­ność oraz tra­gizm Win­ry­cha z nowe­li “Roz­dzio­bią nas kru­ki, wro­ny” wska­zu­ją na bez­sens ludz­kie­go ist­nie­nia. W anty­ku tra­gizm ludz­kich losów wyni­kał z bra­ku spraw­czo­ści, w baro­ku pole­gał na uświa­do­mie­niu sobie ludz­kie­go prze­mi­ja­nia, nato­miast u Żerom­skie­go ma wręcz wymiar egzy­sten­cjal­ny. Za każ­dym razem poja­wia się bowiem pyta­nie: czy war­to dzia­łać? Motyw mar­no­ści nie daje jed­no­znacz­nej odpo­wie­dzi na to pyta­nie, ale jed­no­cze­śnie uświa­da­mia, że koniec koń­ców sta­nie­my się padli­ną. Sztu­ką mię­sa pozba­wio­ne­go wznio­słych idei.