Oglą­dam wie­le rodzi­mych pro­duk­cji i czę­sto sta­no­wią one jedy­nie tło do innych myśli, czy czyn­no­ści (spraw­dza­nie roz­pra­wek). Jed­nak „Śubuk” robi ze mną coś dziw­ne­go. Widzia­łam go już dwa razy: za pierw­szym — sama się wpro­si­łam na pokaz przed­pre­mie­ro­wy, bo wie­dzia­łam, że powstał film uka­zu­ją­cy pro­ble­my z edu­ka­cją włą­cza­ją­cą osób w spek­trum. Dru­gi raz — pod­czas pre­mie­ry, na któ­rą mnie zapro­szo­no jako oli­go­fre­no­pe­da­goż­kę. Reak­cja była taka sama — złość, bez­sil­ność i poczu­cie pod­nio­sło­ści chwi­li, bo powstał film, któ­ry zosta­nie na dłu­go w gło­wach i może mieć wpływ na zmia­nę rze­czy­wi­sto­ści. O grze aktor­skiej nie będę się wypo­wia­dać — świet­na; kadry, zdję­cia — wysma­ko­wa­ne, pro­por­cje mię­dzy smut­kiem a mały­mi rado­ścia­mi — zacho­wa­ne. Nic mnie nie męczy­ło, a jestem kosz­mar­ną widz­ką i wiecz­nie jęczę. 
„Śubuk” uka­zu­je to, z czym sama się mie­rzę, cho­ciaż mamy 2022, a nie lata 90., to opo­wieść o samot­no­ści matek, o ich kry­zy­sach, poświę­ce­niu, o tym, że codzien­nie trze­ba wal­czyć, cho­ciaż już napraw­dę nie ma się siły i tyl­ko złość z powo­du bez­rad­no­ści może napę­dzać do dzia­ła­nia. To nie jest histo­ria o miło­ści, lecz o samot­no­ści, o tym, że w szko­łach albo nie przyj­mu­je się OzN, albo robi to dla dobrej rekla­my, jed­nak nie idzie za tym ani wie­dza, ani opie­ka, bo nie wyda­je się zgód na zaję­cia dodat­ko­we, nie z bra­ków pie­nię­dzy — one aku­rat idą na z jed­no­stek samo­rzą­do­wych. To opo­wieść o tym, że oświa­ta zupeł­nie nie chce się zain­te­re­so­wać pro­ce­du­ra­mi, ter­mi­no­wo­ścią spo­tkań, pomo­cą psy­cho­lo­gicz­ną, doku­men­ty z porad­ni lądu­ją w zapo­mnia­nych segre­ga­to­rach, że na złość nauczy­cie­lom, któ­rym zale­ży, dyrek­to­rzy każą dzie­ci i nie pozwa­la­ją na wspie­ra­nie pod­opiecz­nych, a gdy mat­ki czy nauczy­cie­le sami coś zdzia­ła­ją — szko­ły i mini­ster­stwa spi­ja­ją śmie­tan­kę. To histo­ria o całym tym par­szy­wym świe­cie zależ­no­ści, hie­rar­chii, sto­sach doku­men­tów do pod­pi­sa­nia, by uła­twić życie w neu­ro­ty­po­wym i peł­no­spraw­nym świe­cie. Gorz­ka i prawdziwa. 
Bar­dzo mi zale­ży na tym, by jak naj­wię­cej osób obej­rza­ło “ŚUBU­Ka” i to jest kino (a nie Waj­da), na któ­re powin­ny cho­dzić całe szko­ły. Tutaj są sce­na­riu­sze lek­cji: https://​www​.kino​swia​te​du​ka​cji​.pl/
Pre­mie­ra w piątek. 
Fun­da­cja SYNAPSIS ma bile­ty do rozdania 
Zdję­cia pocho­dzą z mate­ria­łów z prasowych.