Marek Edelman był członkiem ŻOB‑u i świadkiem przeżyć w warszawskim getcie. W wywiadzie przeprowadzonym przez Hannę Krall opowiada o swoim życiu w czasie wojny i po jej zakończeniu. W trakcie wojny pracował jako goniec szpitalny, dzięki czemu udało mu się uratować wiele osób ważnych dla ŻOB‑u. Nawet kiedy uratowanym osobom nie udawało się przeżyć, dla Edelmana sam fakt, że żyli dłużej i mogli działać, był najważniejszy.
Wydarzenia w getcie miały znaczący wpływ na dalsze życie Edelmana. Powrót do normalnego życia był dla niego trudny. Popadł w depresję, ogarnęła go słabość i przestał wychodzić z domu. W zwalczeniu tego stanu pomogła mu żona, dzięki której wrócił do medycyny. Po doświadczeniu okrucieństwa w getcie zwyczajne przypadki medyczne nie poruszały go, jednak odnalazł swój cel w kardiologii. Podczas pracy z sercami mógł znowu przedłużać życie, wyprzedzić Boga. Odroczenie śmierci stało się dla niego powołaniem. Przeżycie i możliwość kontynuacji działania w jego oczach były najważniejsze.
Notatka:
Kiedy uczył się medycyny, to nic go nie poruszało, bo widział wiele okrucieństwa w getcie; miał depresję, niemoc, ale przy pracy nad sercami poczuł powołanie, wyznaczył sobie cel – będzie chciał walczyć z Aniołem Śmierci, starać się wyprzedzić Boga, rozpalać płomień życia – stąd tytuł reportażu “Zdążyć przed Panem Bogiem” – najważniejsze jest odroczenie wyroku śmierci (“Proces” Kafki”)
Ratowanie życia stanie się celem, chociaż w getcie i w Żydowskiej Organizacji Bojowej bohaterstwem była samobójcza śmierć ukazana jako manifestacja, protest, samobójstwo było dowodem na człowieczeństwo – Niemcy nie odbiorą życia, to nasza decyzja – to ukazuje, że ludzie nie są numerkami, a ważne jest każde istnienie
Uważał, że działanie było jedyną szansą na przetrwanie, pozwalało uniknąć “stania na beczce” czyli odebrania godności
M. getto, N. getcie