autor: Charles Dickens
w opowiadaniu Charlesa Dickensa
tytuł: “Opowieść wigilijna”
opowieść — ma znamiona baśni, historii z morałem przekazywanej kolejnym pokoleniom;
wigilijna — akcja jest związana ze Świętem Bożego Narodzenia, w dniu Wigilii dzieją się niezwykłe rzeczy, to czas na bycie dobrym;
uwaga: rozdziały zostały podzielone na strofy, jakby całe opowiadanie było kolędą.
rodzaj: epika
gatunek: opowiadanie
czas powstania: 1843 r. (romantyzm)
miejsce powstania: Londyn, Wielka Brytania
czas akcji: noce podczas świąt
miejsce: Londyn, kantor Scrooge’a, mieszkanie Ebenezera, mieszkanie siostrzeńca, londyńska giełda, szkoła, dzielnica ubogich, cmentarz
GENEZA: Dickens wziął udział w zbiórce funduszy dla najbiedniejszych mieszkańców Manchesteru, przemawiał na niej, po tym wydarzeniu poszedł na spacer z przyszłym premierem Wielkiej Brytanii, ponoć to ich nocne rozmowy zainspirowały autora do napisania utworu, który pokazuje niesprawiedliwe różnice społeczne i konieczność troszczenia się o ubogich; jest też geneza związana z dzieciństwem autora, który wychowywał się w więzieniu i musiał jako dziecko ciężko pracować w fabryce po 10 godzin dziennie, bo jego tata — pracownik biurowy — popadł w długi, rodzina mogła opuścić więzienie dopiero wtedy, gdy otrzymała spadek, który pozwolił na spłatę zadłużenia, wtedy też dopiero pojawili się znajomi — Dickens podobno właśnie z tego powodu miał obsesję pisania o tym, jak pieniądze psują ludzi.


bohaterowie:
Ebenezer Scrooge (Ebenezera Scrooge’a; Ebenezerem Scrooge’em; Ebenezerowi Scrooge’owi; Ebenezer Scrooge; Ebenezerze Scrooge’u) – (jego nazwisko tłumaczy się jako “Sknerus”) właściciel kantoru, prowadzi liczne interesy, 7 lat przed akcją opowiadania umarł jego przyjaciel Jakub Marley — Ebenezer został jedynym spadkobiercą jego testamentu; spokrewniony z Fredem, który był synem jego ukochanej siostry Fan;
Jakub Marley i jego duch — współpracownik, współwłaściciel kantoru Scrooge’a, jego najlepszy przyjaciel; zmarł siedem lat temu, przekazał swój majątek i dom Ebenezerowi; jego duch jako pierwszy objawił się bohaterowi; miał podobny charakter jak bohater opowiadania: nie miał empatii wobec biednych, najwyższe były dla niego pieniądze;
Bob Cratchit + rodzina – Bob (nazywany przez żonę Robertem) jest jego kancelistą, pracownikiem w kantorze; pracował w małej klitce, której właściciel nie chciał ogrzewać; nie miał nawet płaszcza, chodził w zacerowanych starych ubraniach; miał liczne potomstwo (sześcioro): Marta Cratchit – najstarsza córka Boba, była praktykantką u modystki jako szwaczka; Piotr Cratchit – syn Boba, ciągle szukał pracy; Tim Cratchit – najmłodszy, chodził o kulach, nosił ortopedyczne buty, miał trudności z poruszaniem się; pozostałe dzieci Boba: Belinda Cratchit, dwoje innych, młodszych dzieci. Żyli bardzo biednie w małym mieszkaniu, Bob zarabiał bardzo mało (15 szylingów tygodniowo); cała rodzina jednak bardzo się kochała, dużo ze sobą rozmawia, śmieją się razem i lubią spędzać wspólnie czas;
Fred – siostrzeniec Scrooge’a, syn Fan, był już żonaty, jego jedynym krewnym był Scrooge; w każde święto zapraszał wujka do siebie na obiad, ale ten nigdy nie przychodził, bo wolał zarabiać niż mieć wolny dzień; Scrooge obwiniał Freda za to, że przy jego narodzinach umarła jego matka Fan;
Fan – siostra Ebenezera, umarła przy porodzie jedynego synka Freda; pojawiła się w wizji Ducha Przeszłych Świąt, przyszłą wtedy zabrać brata do domu na święta, przebywał on wtedy w internacie; Fan była największą radością w życiu Ebenezera;
Duch Przeszłych Świąt – przychodzi o 1 w nocy – Wigilia/Pierwszy Dzień Świąt – pokazuje Ebenezerowi jego dzieciństwo, zabiera go do szkoły z internatem, przypomina siostrę Fan, jego pierwszą pracę u Fezziwiga, przypomina współpraktykanta Dicka oraz narzeczoną Ebenezera, Belle, a później jej dalsze losy i jej rodzinę;
Duch Teraźniejszych Świąt – przychodzi o 1 w nocy – z Pierwszego na Drugi Dzień Świąt – pokazuje Ebenezerowi dom Crachitów i innych ludzi świętujących przy stołach w święta; pozwala także mu zajrzeć do domu Freda. Udowadnia mu, że wolny dzień warto wykorzystać i spotkać się z rodziną. Nie jest najważniejsze to, ile się zarobi, ważne. by zobaczyć rodzinę – Crachici byli biedni, ale szczęśliwi, bo mieli siebie;
Duch Przyszłych Świąt – przychodzi o północy – zakończenie Świąt – pokazuje kupców na giełdzie, którzy omawiają czyjąś śmierć, pojawia się posługaczka, praczka, szubrawiec Joe, okradają oni trupa jakiegoś przedsiębiorcy; pojawia się też dłużnicy Scrooge’a (Karolina wraz z rodziną) oraz rodzina Crachitów, w której nie ma już Tima (umarł), wizja ducha ma pokazać Ebenezerowi, jak skończy, gdy nic nie zmieni; umrze samotnie i jeszcze zostanie okradziony. To była największa nauka! Po tym przeżyciu Ebenezer wstanie szczęśliwy: zaprosi dzieci, da im pieniądze; pomoże zbierającym datki, będzie witał serdecznie przechodniów, kupi indyka i wyśle go do domu Cratchita, a sam pójdzie w odwiedziny do Freda.

Streszczenie:
Strofa I
Poznajemy Ebenezera w jego kantorku, jest Wigilia, pracownik nie może wytrzymać z zimna, ale nie dołoży do pieca, bo zostałby wyrzucony z pracy za takie marnotrawstwo; do sklepu (szyld nadal pokazuje, że to zakład Scrooge & Marley) wchodził dwoje biednych ludzi, którzy zbierają datki dla jeszcze biedniejszych; Ebenezer mówi, że niczego im nie da, że wystarczy tego, że płaci podatki, z których budowane są przytułki, a jeśli im to nie odpowiada i woleliby umrzeć niż tam trafić, to... cóż, problem z głowy. Odwiedza go siostrzeniec Fred i usiłuje znów bezskutecznie zaprosić wuja na świętowanie Bożego Narodzenia, ale Ebenezer nie uznaje Świąt, uważa je za zmarnowany czas, który można przeznaczyć na pracę, do tego jest bardzo niemiły.
Po pracy Ebenezer idzie do domu, który odziedziczył po Marleyu, zmarłym przyjacielu i współwłaścicielu firmy. W domu jest zimno i cicho, mieszka tu sam w wielkim budynku i nagle wydaje mu się, że widzi twarz Marleya, a to jako kołatkę do drzwi, a to na kafelkach przy kominku; zaczyna słyszeć dźwięk dzwonka i łańcuchy. Nagle widzi przezroczystego ducha, który ma u stóp wielki łańcuch z księgami rachunkowymi, kłódkami, pieniędzmi — przedstawia się on jako Jakub Marley, zdejmuje chustę i widać — czysta groteska! – że brak mu dolnej szczęki, bo Ebenezer mocno pociągnął za kołatkę. Duch ostrzega go, że przez siedem lat cierpi z powodu wyrzutów sumienia i ciągle pokutuje, a Ebenezer ma jeszcze większy łańcuch, bo odrzuca ciągle ludzi i myśli tylko o pieniądzach, musi więc się zmienić. Przyjaciel przyszedł go ostrzec przed trudem życia po śmierci. Po wizycie Jakuba pojawiają się kolejne duchy. Marley wylatuje przez okno, Ebenezer nagle widzi, jak wiele zjaw krąży po Londynie.
Strofa II
Scrooge budzi się o godzinie 24:00, wokół panuje ciemność, nagle biją dzwony, a o 1:00 w pokoju bohatera pojawia się pierwszy duch (ni to stary, ni młody, siwe włosy, gałązka ostrokrzewu w ręku, suknia ozdobiona letnimi kwiatami, ma ze sobą kapturek do gaszenia świec), Duch Minionych Świąt Bożego Narodzenia. Przybysz tłumaczy, że jest duchem Świąt Ebenezera, a nie całej ludzkości; zabiera on bohatera na wyprawę, do miejsca, w którym Scrooge się wychowywał, mijają oni chłopców bawiących się na podwórku; skierowali się do opuszczonego budynku szkoły, w której pozostał jeden samotny chłopiec — to mały Scrooge, który nie miał co jeść i żył tu w zimnie, jedynym ratunkiem była dla niego książka z losami Ali Baby. Ten widok siebie sprzed lat bardzo wzruszył skąpca. Duch zabrał go do następnego wspomnienia, w którym po chłopca przybiegła jego siostra i oznajmiła, że zabierze go do domu. Zaczęli wspominać, że Fan była zawsze dobra i kochała Scrooge’a, ale umarła jako mężatka, pozostawiając jedynie swojego syna, Freda (z którym Scrooge nie chciał zbytnio utrzymywać kontaktów). Następnie Duch i Scrooge udali się do sklepu, w którym bohater zaczynał przyuczenie do zawodu, tam też zobaczyli starego Fezziwiga, który wezwał Ebenezera i Dicka Wilkinsa, swoich pracowników na świętowanie Wigilii. To było wspomnienie pełne radości i zabawy, wszyscy tańczyli i ucztowali. Następny kadr pokazywał jednak Ebenezera, którego żegnała kobieta, było to rozstanie z jego dziewczyną, Belle, która uznała, że nie chce spędzić życia u boku człowieka, dla którego liczą się tylko pieniądze. Scrooge miał już dosyć wspomnień, ale Duch zmusił go do obejrzenia kolejnego, w którym to była ukazana szczęśliwa rodzina, ojciec dawał dzieciom prezenty, wszyscy się przytulali — była to rodzina, jaką założyła Belle, jego dawna dziewczyna. Scrooge nie chciał tego oglądać, zwłaszcza że małżeństwo rozmawiało o tym, że dawny przyjaciel Belle — Scrooge niedługo zostanie samotny, bo Jakub Marley jest słabego zdrowia. Ebenezer nie wytrzymał i nałożył duchowi na głowę kapturek do gaszenia świec i nagle zapadł w sen.
Strofa III
Scrooge zachrapał i obudził się, oczekując już na kolejnego ducha. Nikt się nie pojawiał, aż nagle z pokoju obok było widać intensywne światło i słychać głos, który wołał Ebenezera po imieniu. W pokoju była uczta: wszędzie indyki, pieczenie, gałązki ostrokrzewu, a na kanapie siedział duch trzymający wielką pochodnię. To Duch Obecnych Świąt Bożego Narodzenia, miał on bose stopy, białą szatę, a na głowie wieniec z ostrokrzewu, przy pasie nosił zardzewiałą pochwę na miecz, ale nie było w niej broni. Scrooge dotknął szaty przybysza i natychmiast obaj przenieśli się na ulice Londynu, gdzie wszyscy w ten świąteczny poranek pędzili, by załatwić ostatnie sprawunki, klienci byli pełni nadziei, a sprzedawcy serdeczni. Dzwony zadzwoniły, część ludzi poszła do kościołów, a biedni nieśli świąteczne dania, by je upiec w piekarniach, bo w domach nie mieli pieców. Nagle bohaterowie znaleźli się przed domem Boba Crachita, pracownika Ebenezera, Bob zarabiał piętnaście szylingów tygodniowo, co wielokrotnie podkreślano w opowiadaniu — oznaczało bardzo mały zarobek. Żona Boba miała na sobie suknię pocerowaną, ale ozdobiła ją wstążkami, by wyglądała ona świątecznie; wraz z córką Belindą ozdabiała stół, Peter zanurzał widelec w rondlu z ziemniakami, do domu weszła dziewczynka z chłopcem, którzy już od progu krzyczeli, że całe miasto pięknie pachnie pieczeniami, wszyscy czekali na Boba i najmłodsze dziecko — Tima; przyjechała właśnie córka Martha — jak widać, była to wielodzietna rodzina, na dodatek, gdy ojciec wrócił do domu z Timem, okazało się, że chłopiec jest bardzo mały, a na nogach ma metalowe szyny i nie może poruszać się samodzielnie. Obserwujemy ucztę świąteczną u Crachitów, którzy cieszą się ze wspólnego obcowania. Scrooge obserwował to wszystko w skupieniu, ale nagle spytał Ducha, czy mały Tim będzie żył — ten jednak odpowiedział mu, że jeśli sytuacja rodziny się nie poprawi, to chłopiec umrze. Na dodatek Duch użył słów Ebenezera, który uważał, że tak widocznie powinno być, że zmniejszy to przeludnienie. Te słowa w ustach Ducha szczególnie zabolały Scrooge’a, bo uświadomił sobie swoją hipokryzję. Na dodatek w tej sekundzie Bob wznosił toast ze swoją całą rodziną (żona była przeciwna) na cześć pracodawcy.
Duch pokazał Scrooge’owi jeszcze inne domostwa, w których ludzie świętowali i cieszyli się z bycia ze sobą, jeden z domów należał do Freda, siostrzeńca Ebenezera, który z pozostałymi ucztującymi śmiał się z wuja, który twierdzi, że Boże Narodzenie to bzdura, ale jest mu go szkoda, a nawet żal staruszka, który coś sobie ubzdurał i traci radość życia. Domownicy bawili się np. w ciuciubabkę oraz „tak lub nie”, a w tej zabawie trzeba było zgadywać, np. kim jest osoba nieprzyjemna, dzika, która mieszka w Londynie i buczy na wszystkich — odpowiedzią był oczywiście “wujek Scrooge”, mimo to wszyscy domownicy wznieśli toast za Ebenezera. W trakcie tej wędrówki bohater zobaczył, że Duch się postarzał, a pod jego szatą pojawiło się dwoje dzieci — głodnych, brudnych, zdziczałych, wyglądających tak przerażająco, że Scrooge się wycofał. Duch powiedział, że te dzieci należą do ludzkości, dziewczynka nazywa się Chciwość, a chłopiec Ignorancja. Duch zapowiada, że trzeba się przed nimi strzec. Duch zniknął, a w stronę Scrooge’a zaczęło sunąć kolejne widmo.
Strofa IV
Widmo było przerażające, poruszało się bezszelestnie. Ebenezer założył, że to Duch Przyszłych Świąt Bożego Narodzenia, ale widmo nic nie mówiło, tylko wskazywało kierunek, w którym mieli podążać. Nagle znaleźli się na giełdzie w centrum miasta, wśród kupców, którzy byli zaniepokojeni, mówili o tym, że ktoś nie żyje, ale nikt nie wybiera się na jego pogrzeb. Duch i Scrooge udali się do obskurnej i niebezpiecznej części miasta, w której było dużo śmieci, tam do sklepu przyszła kobieta, wszyscy spotkali się, by za parawanem podzielić się łupami po jakimś okropnym człowieku, który umierał samotnie, walcząc o każdy oddech, ale nie zasłużył na troskę innych. Ebenezer nagle poznał, że są to przedmioty z jego domu. Nagle też przeniósł się wraz z duchem i stał nad ciałem nieboszczyka, które było przykryte prześcieradłem. Scrooge zapragnął, by Duch pokazał mu, czy chociaż jedną osobę obeszła śmierć tego człowieka. Trafili tak do Boba Crachita, rodzina była zrozpaczona, rozmawiała o tym, że mały Tim ma wokół siebie zielono, ale można było wywnioskować, że dziecko nie żyje, a zieleń znajduje się na cmentarzu. Wszyscy tulili się i płakali, wspominali też siostrzeńca Scrooge’a, Freda, który pytał, jak może im pomóc. Scrooge poprosił wtedy Ducha o wyjawienie, do kogo należały zwłoki, które widzieli. Duch wskazywał kierunek przeciwny do tego, gdzie znajdował się kantor Scrooge’a, ale i to miejsce zostało kompletnie odmienione i wyremontowane; podążając za palcem Ducha, trafili na cmentarz, na jednym z nagrobków było napisane: Ebenezer Scrooge. Wtedy do bohatera dotarło, że tym okropnym człowiekiem, którego okradziono po śmierci i na którego pogrzeb nikt nie przyszedł, był on sam. Skąpiec padł na kolana i zaczął się modlić, aż nagle zjawa zniknęła, a on dostrzegł swoje łóżko.
Strofa V
Scrooge rozpoznał, że jest w swoim domu, że wszystko jest w nim na swoim miejscu. Nie wiedział jednak, jaki jest dzień, miesiąc, ale cieszył się, że żył, spytał przez okno, jaki dzisiaj dzień, odpowiedział mu chłopiec, że to Boże Narodzenie. Scrooge poprosił jednego z chłopców, którego zobaczył przed domem, żeby ten poszedł po wielkiego indyka, którego on chciałby wysłać Bobowi Crachitowi, dziecku też zapłacił za tę przysługę. Indyk był jednak tak wielki, że uznał, że trzeba go zawieść do Camden Town, zapłacił zatem także za powóz. Następnie ubrał się odświętnie, wyszedł na ulicę, pozdrawiał wszystkich przechodniów; zaczepił ludzi, którzy wcześniej urządzali zbiórkę dla biedniejszych niż oni — przeprosił ich i dał datek; następnie udał się do Freda, gdzie został na świątecznym przyjęciu. Następnego ranka pojawił się w pracy jeszcze przed Bobem, podniósł mu pensję i przeprosił za wszystkie niegodziwości, kazał też rozpalić w piecu i dokupić worek węgla. Scrooge stał się jak drugi ojciec dla Tima, stał się tez jednym z najserdeczniejszych ludzi i chociaż inni śmiali się z jego przemiany, on jednak wiedział, że na świecie wiele dobrych rzeczy było najpierw wyśmiewanych.
Adaptacje i ekranizacje:
Animacja Netflix:
Animacja Disney: