Jeśli to czy­tasz — daj mi znać 🧡 na swo­im ulu­bio­nym kanale:

Adam Mickiewicz - Sonety krymskie - streszczenie i opracowanie - produkt ze sklepu Baba od polskiego.pdf
Adam Mic­kie­wicz – Sone­ty krym­skie – stresz­cze­nie i opra­co­wa­nie – pro­dukt ze skle­pu Baba od polskiego.pdf

Peł­ne omó­wie­nie cyklu „Sone­tów krym­skich” Ada­ma Mic­kie­wi­cza (język, moty­wy, kon­tek­sty, sym­bo­le, gene­za, inter­pre­ta­cja sone­tów) – tabe­la na 16 stron) znaj­dziesz w MOIM SKLEPIE

Jeśli to czy­tasz — daj mi znać 🧡 na swo­im ulu­bio­nym kanale:


Korzy­stasz z przy­go­to­wa­ne­go prze­ze mnie stresz­cze­nia i opra­co­wa­nia lek­tu­ry, jeśli potrze­bu­jesz wię­cej tre­ści z roman­ty­zmu, zaj­rzyj na: https://​baba​od​pol​skie​go​.pl/​t​a​g​/​r​o​m​a​n​t​y​zm/ a po inne opra­co­wa­nia zapra­szam stro­nę skle­pu: https://​baba​od​pol​skie​go​.pl/​s​k​l​ep/



 SONETY KRYMSKIE


autor:

Adam Mic­kie­wicz

tytuł:

Sone­ty krymskie”

rodzaj lite­rac­ki:

liry­ka

gatu­nek literacki:

sonet

For­ma sone­tu nawią­zu­je do tra­dy­cji wło­skiej. Sonet typu wło­skie­go skła­da się z czte­rech strof o sta­łym ukła­dzie rymów; dwie pierw­sze zwrot­ki są czte­ro­wer­so­we i zawie­ra­ją opi­sy, a dwie ostat­nie zwrot­ki są trzy­wer­so­we i mają cha­rak­ter reflek­syj­ny. Cykl Mic­kie­wi­cza odcho­dzi od tra­dy­cyj­nej tema­ty­ki miło­snej i filo­zo­ficz­nej sone­tów i kon­cen­tru­je się na opi­sach kra­jo­bra­zów i prze­żyć wewnętrz­nych bohatera.

data wyda­nia:

1826 r.

epo­ka literacka:

roman­tyzm

miej­sce wydania:

Moskwa

czas wyda­rzeń:

Adam Mic­kie­wicz latem 1825 r. odbył podróż na Krym. „Sone­ty krym­skie” są zapi­sem jego dwu­mie­sięcz­ne­go poby­tu na półwyspie. 

miej­sca, w któ­rych prze­by­wa pod­miot liryczny:

  • ste­py nie­da­le­ko Aker­ma­nu, obec­nie Bia­ło­gro­du nad Dniestrem.

  • morze

  • ruiny pała­cu w Bakczysaraju 

  • Krym

  • Ałusz­ta 

  • Cza­tyr­dah

  • dro­ga nad prze­pa­ścią w Czufut-Kale

  • Góra Kiki­ne­is

  • Ruiny zam­ku w Bałakławie

  • góra Aju­dah

gene­za:

Adam Mic­kie­wicz za udział w Towa­rzy­stwie Filo­ma­tów został zesła­ny w głąb Rosji z moż­li­wo­ścią wybo­ru miej­sca – wyje­chał więc do Peters­bur­ga, a następ­nie do Ode­ssy, gdzie miał objąć posa­dę nauczy­cie­la. Jego „zesła­nie”, choć sło­wo to brzmi groź­nie, oka­za­ło się mniej dra­ma­tycz­ne, niż mogło­by się wyda­wać. Jako 27-let­ni poeta, otrzy­mał sta­no­wi­sko nauczy­cie­la z pen­sją zapew­nio­ną przez rząd car­ski. Mimo że nie pod­jął fak­tycz­nej pra­cy dydak­tycz­nej, regu­lar­nie otrzy­my­wał wyna­gro­dze­nie. W Ode­ssie szyb­ko stał się cenio­nym uczest­ni­kiem towa­rzy­skich spo­tkań. Mógł też pozna­wać oko­li­cę, więc od 29 sierp­nia do 27 wrze­śnia 1825 roku podró­żo­wał na Krym w towa­rzy­stwie będą­cej na usłu­gach poli­cji car­skiej Karo­li­ny Sobań­skiej (z któ­rą Mic­kie­wicz miał romans) i jej męża Hie­ro­ni­ma, gene­ra­ła Iwa­na (Jana) Wit­ta (tak­że kochan­ka Karo­li­ny), bra­ta Sobań­skiej – przy­szłe­go pisa­rza Hen­ry­ka Rze­wu­skie­go, szpie­ga car­skie­go Alek­san­dra Bosz­nia­ka i Kału­sow­skie­go, zarząd­cy dóbr Sobań­skich. W trak­cie podró­ży noto­wał histo­rie, wra­że­nia, a po powro­cie do Ode­ssy wyko­rzy­stał inspi­ra­cje i stwo­rzył cykl 18 sone­tów. Wier­sze opu­bli­ko­wał w Moskwie w 1826 roku pod tytu­łem „Sone­ty” – razem z „Sone­ta­mi ode­ski­mi” i prze­kła­dem „Wido­ku gór ze ste­pów Kozło­wa” na język perski. 

Pierw­sze tłu­ma­cze­nie jed­ne­go z sone­tów zaini­cjo­wał sam autor. „Widok gór ze ste­pów Kozło­wa” prze­tłu­ma­czył na per­ski Mirza Dża­far Top­czy­basz z Uni­wer­sy­te­tu Peters­bur­skie­go. Mic­kie­wicz chciał tym tłu­ma­cze­niem pod­kre­ślić orien­tal­ny cha­rak­ter tomiku. 

War­to wspo­mnieć, że Krym w cza­sach auto­ra nale­żał do Rosji. Zamiesz­ki­wa­ny był przez Tata­rów, a Mic­kie­wicz, jak przy­sta­ło na roman­ty­ka, był podróż­ni­kiem zafa­scy­no­wa­nym orien­tem, zatem zawarł w wier­szach nawią­za­nia do mito­lo­gii per­skiej, Biblii i islamu. 

pro­ble­ma­ty­ka:

Sone­ty krym­skie” mają mot­to Goethe­go (pocho­dzą­ce z „West-östli­cher Divan” („Dywan wschod­nio-zachod­ni”): „Wer den Dich­ter will ver­ste­hen, Muss in Dich­ters Lan­de gehen” („Kto chce zro­zu­mieć poetę, musi udać się do kra­ju poety”). Poja­wia się też dedy­ka­cja dla towa­rzy­szy podró­ży krymskiej. 

Wier­sze uka­zu­ją roz­dar­cie Piel­grzy­ma mię­dzy fascy­na­cją Kry­mem a tęsk­no­tą za ojczy­zną. Ta tęsk­no­ta jest potę­go­wa­na przez świa­do­mość poety, że praw­do­po­dob­nie nigdy już nie będzie mógł powró­cić do Wil­na. W sone­tach bar­dzo waż­ny jest też motyw potę­gi natu­ry, pod­miot lirycz­ny zachwy­ca się pięk­nem krym­skie­go kra­jo­bra­zu, maje­sta­tem gór, roz­le­gło­ścią ste­pów i uro­kiem dolin. Mimo to jego reflek­sje nad natu­rą wykra­cza­ją poza sam zachwyt nad Kry­mem, nabie­ra­ją uni­wer­sal­ne­go prze­sła­nia o prze­mi­jal­no­ści i kru­cho­ści ludz­kich czy­nów. W obli­czu maje­sta­tu gór czło­wiek uświa­da­mia sobie swą małość i nie­trwa­łość. Sone­ty są zatem pró­bą odkry­cia isto­ty bytu, pre­zen­tu­ją też róż­ne spoj­rze­nia na świat: Piel­grzy­ma i Mirzy-prze­wod­ni­ka. Cykl jest świa­do­mą kom­po­zy­cją i nie odwzo­ro­wu­je real­nej tra­sy podró­ży Mickiewicza. 

język:

  • lirycz­ne metafory 

  • orien­ta­lizm (farys, mina­ret, giaur) 

  • mno­gość epitetów

  • per­so­ni­fi­ka­cja 

boha­te­ro­wie: 

Piel­grzym i poeta – wygna­niec z Pol­ski, ucie­le­śnie­nie tęsk­no­ty za ojczy­zną, któ­ra jest moty­wem prze­wod­nim całe­go cyklu. Jego postać jest roz­dar­ta mię­dzy fascy­na­cją Kry­mem a pra­gnie­niem powro­tu do Pol­ski. Szu­ka uko­je­nia w modli­twie i wie­rzy, że Bóg pomo­że mu odna­leźć dro­gę do domu. Ta wypra­wa kształ­tu­je go też jako poetę, któ­ry dozna­je kon­tak­tu z meta­fi­zy­ką i jedy­nie w poezji odnaj­du­je sens. Moż­na go utoż­sa­miać jako alter ego autora. 


Mirza – prze­wod­nik i muzuł­mań­ski towa­rzysz podró­ży Piel­grzy­ma, któ­ry odkry­wa przed nim tajem­ni­ce Kry­mu. Jego postać jest pośred­ni­kiem mię­dzy ludź­mi a przy­ro­dą oraz prze­szło­ścią a teraź­niej­szo­ścią. Mirza, poprzez swo­ją wie­dzę i sto­su­nek do ota­cza­ją­ce­go świa­ta, wpły­wa na postrze­ga­nie rze­czy­wi­sto­ści przez Pielgrzyma.

stresz­cze­nie: 

STEPY AKERMAŃSKIE” 

Utwór „Ste­py aker­mań­skie” otwie­ra cykl „Sone­ty krym­skie”. Pod­miot lirycz­ny znaj­du­je się na ste­pie nie­da­le­ko Aker­ma­nu, dziś nazy­wa­ją­ce­go się Bia­ło­gród nad Dnie­strem. W pierw­szej czę­ści sone­tu pod­miot lirycz­ny sku­pia się na opi­sie ste­pu. Porów­nu­je go do morza, co pod­kre­śla jego bez­kres i potę­gę; a swój wóz nazy­wa łodzią. Uży­wa licz­nych epi­te­tów okre­śla­ją­cych kolo­ry i dźwię­ki, by stwo­rzyć pla­stycz­ny obraz ste­po­we­go kra­jo­bra­zu. W dru­giej czę­ści sone­tu nastrój sta­je się bar­dziej reflek­syj­ny. Zapa­da noc. Boha­ter zatrzy­mu­je powóz, by wsłu­chać się w ciszę. Szu­ka na nie­bie gwiazd, któ­re mogły­by mu pomóc odna­leźć dro­gę, jest niczym zagu­bio­ny żeglarz, nigdzie nie ma śla­dów ludzi, nawet kur­ha­nów, czy­li mogił w kształ­cie kop­ca. W ostat­niej czę­ści sone­tu pod­miot lirycz­ny opi­su­je noc­ne dźwię­ki ste­pu. Sły­chać szum wia­tru, śpiew pta­ków i cyka­nie świersz­czy. Cisza nie przy­no­si jed­nak spo­ko­ju. Pod­miot lirycz­ny nada­rem­nie cze­ka na głos z Litwy. Zatem cho­ciaż jest tak cicho, że wszyst­ko słu­chać, on jest za dale­ko. Pod­miot lirycz­ny jest roz­dar­ty mię­dzy podzi­wem dla ste­po­we­go kra­jo­bra­zu a pra­gnie­niem powro­tu do domu. Mic­kie­wicz uka­zu­je w ten spo­sób pięk­no natu­ry, ale też pod­kre­śla, że nie jest ono w sta­nie uko­ić tęsk­no­ty za ojczy­zną. Emi­grant nigdy nie będzie szczęśliwy. 

CISZA MORSKA” 

Pod­miot lirycz­ny odnaj­du­je w swo­ich myślach „hydrę pamią­tek”, sym­bol tęsk­no­ty za ojczy­zną. Podró­żu­je on stat­kiem przez morze. Cisza wokół, niczym spo­kój na dnie oce­anu, sprzy­ja reflek­sji. Podob­nie jak medu­za oży­wa­ją­ca tyl­ko w ciszy, tak i „hydra” w tym momen­cie spo­ko­ju przy­wo­łu­je wspo­mnie­nia utra­co­ne­go kra­ju. Deli­kat­ne koły­sa­nie stat­ku przez fale potę­gu­je tęsk­no­tę za ojczy­zną i bli­ski­mi. W ciszy bole­sne wspo­mnie­nia powra­ca­ją ze zdwo­jo­ną siłą, wypeł­nia­jąc ser­ce żalem i nostal­gią. Ale gdy nad­cho­dzi sztorm, a morze poka­zu­je swo­je dzi­kie obli­cze, myśli sku­pia­ją się na utrzy­ma­niu stat­ku na kur­sie. Wal­ka z żywio­łem przy­no­si ulgę od cię­ża­ru prze­szło­ści. Anga­żo­wa­nie się w rze­czy­wi­stość ofe­ru­je tym­cza­so­we zapo­mnie­nie i odsu­wa bole­sne wspo­mnie­nia, dając uko­je­nie stra­pio­ne­mu sercu.

ŻEGLUGA

Wiatr sza­le­je, a fale wzbi­ja­ją się coraz wyżej. Sta­tek koły­sze się na wzbu­rzo­nym morzu, a podróż­ni z prze­ra­że­niem obser­wu­ją nad­cią­ga­ją­cy sztorm. Dla jed­ne­go z nich jed­nak per­spek­ty­wa wal­ki z żywio­łem jest eks­cy­tu­ją­ca. Cie­szy się, że potęż­ne siły natu­ry pochło­ną jego uwa­gę i na chwi­lę odsu­ną od nie­go bole­sną tęsk­no­tę za ojczy­zną. W obli­czu sza­le­ją­ce­go sztor­mu boha­ter odnaj­du­je uko­je­nie. Wal­ka z natu­rą sta­je się dla nie­go spo­so­bem na zapo­mnie­nie o swo­ich tro­skach i zmar­twie­niach. Opis ten uka­zu­je dwa obli­cza natu­ry: z jed­nej stro­ny prze­ra­ża­ją­cą i nisz­czy­ciel­ską, z dru­giej stro­ny dają­cą uko­je­nie i siłę.

BURZA

W sone­cie „Burza” miej­scem zda­rzeń jest sta­tek, któ­ry znaj­du­je się w samym ser­cu burzy. Zało­ga zda­je sobie spra­wę ze śmier­tel­ne­go nie­bez­pie­czeń­stwa. Mic­kie­wicz opi­su­je potę­gę natu­ry. Dźwię­ki i obra­zy prze­ni­ka­ją się, two­rząc dyna­micz­ną i prze­ra­ża­ją­cą sce­nę. Sza­le­ją­ce morze i wiatr trium­fu­ją, a sama natu­ra sta­je się „geniu­szem śmier­ci” sztur­mu­ją­cym sta­tek. Na pokła­dzie panu­je cha­os i prze­ra­że­nie. Ludzie modlą się, żegna­ją z bli­ski­mi i szu­ka­ją pocie­sze­nia w obję­ciach towa­rzy­szy. Wśród sza­le­ją­cej burzy boha­ter czu­je się jesz­cze bar­dziej samot­ny i wyob­co­wa­ny, bo zazdro­ści tym, któ­rzy mogą się modlić, poże­gnać z bli­ski­mi lub po pro­stu stra­cić siły i zapo­mnieć o stra­chu. On sam pozo­sta­je ze swo­ją gory­czą i świa­do­mo­ścią, że nikt na nie­go nie cze­ka. Nawet w obli­czu śmier­ci nie może on zaznać uko­je­nia, któ­re odnaj­du­ją inni.

WIDOKGÓR ZE STEPÓW KOZŁOWA

W sone­cie „Widok gór ze ste­pów Kozło­wa” podróż­nik, zachwy­co­ny nie­zwy­kło­ścią kra­jo­bra­zu Kry­mu, sta­je w obli­czu maje­sta­tu góry Cza­tyr­dah (Cza­tyr-Dah). Domi­nu­je ona nad hory­zon­tem, wzbu­dza w nim mie­szan­kę zachwy­tu i onie­śmie­le­nia. W tej sce­ne­rii poja­wia się Mirza, prze­wod­nik, któ­ry ze sto­ic­kim spo­ko­jem odkry­wa przed nim pięk­no tego miej­sca i niczym gawę­dziarz, snu­je opo­wieść o Cza­tyr­da­hu, odsła­nia­jąc jego tajem­ni­ce i legen­dy. Podróż­nik doświad­cza nie tyl­ko pięk­na natu­ry, ale tak­że głę­bo­kiej wię­zi z kul­tu­rą i histo­rią Kry­mu, odda­je się cał­ko­wi­cie opo­wie­ści Mirzy, któ­ry sta­je się dla nie­go łącz­ni­kiem z tym magicz­nym miej­scem. W tej ciszy i kon­tem­pla­cji nara­sta głę­bo­kie zro­zu­mie­nie i sza­cu­nek dla natu­ry. Sonet uka­zu­je pięk­no Kry­mu, ale tak­że siłę ludz­kiej wię­zi oraz zna­cze­nie dia­lo­gu w odkry­wa­niu nowych miejsc i kultur.

BAKCZYSARAJ” 

Wśród splą­ta­nych gałę­zi i buj­nej roślin­no­ści skry­wa­ją się ruiny pała­cu wład­ców Kry­mu. Śla­dy daw­nej świet­no­ści, niczym cie­nie prze­szło­ści, wyła­nia­ją się z chasz­czy, sta­no­wiąc świa­dec­two prze­mi­ja­nia ludz­kiej cywi­li­za­cji. W opusz­czo­nych kom­na­tach, gdzie nie­gdyś roz­brzmie­wał gwar i splen­dor, teraz sły­chać jedy­nie szum wia­tru i brzę­cze­nie owa­dów. One sta­ły się nowy­mi miesz­kań­ca­mi pała­cu, wła­da­jąc tym, co pozo­sta­ło po potę­dze cha­nów. Czas zatarł gra­ni­ce daw­ne­go impe­rium, a natu­ra powo­li odzy­sku­je swo­je tery­to­rium. Pną­cza opla­ta­ją mury, a korze­nie drzew roz­sa­dza­ją fun­da­men­ty. Jest to triumf natu­ry nad pychą czło­wie­ka, sym­bol kru­cho­ści cywi­li­za­cji w obli­czu wiecz­ne­go cyklu życia i śmier­ci. Pozo­sta­ło­ści pała­cu sta­ją się więc nie tyl­ko świa­dec­twem daw­nej świet­no­ści, ale przede wszyst­kim – zgod­nie z mak­sy­mą memen­to mori – przy­po­mnie­niem o prze­mi­ja­niu wszyst­kie­go, co zosta­ło stwo­rzo­ne przez czło­wie­ka. W obli­czu roz­ra­sta­ją­cej się roślin­no­ści i wszech­obec­nej ciszy ludz­ki pęd do wła­dzy i bogac­twa sta­je się prze­ja­wem mar­no­ści. Ruiny pała­cu na Kry­mie to nie tyl­ko miej­sce histo­rycz­ne, lecz tak­że prze­strzeń do reflek­sji nad natu­rą ludz­kiej egzy­sten­cji. Opo­wia­da­ją o prze­mi­ja­niu, potę­dze natu­ry i kru­cho­ści cywi­li­za­cji, któ­ra z cza­sem sta­je się jedy­nie pro­chem i zapomnieniem.

BAKCZYSARAJNOCY” 

Bak­czy­sa­raj nocą ujaw­nia swo­je dru­gie obli­cze. W cią­gu dnia mia­sto pre­zen­tu­je się jako ruina, będą­ca zapo­mnia­nym świa­dec­twem daw­nej świet­no­ści. Jed­nak gdy słoń­ce cho­wa się za hory­zon­tem, Bak­czy­sa­raj prze­ista­cza się w magicz­ny teatr cie­ni. Ciem­ność wzmac­nia tajem­ni­czość ruin, a księ­życ odsła­nia wcze­śniej nie­zna­ne deta­le. Cie­nie tań­czą na murach, two­rząc ilu­zję życia i ruchu. To, co w cią­gu dnia wyda­wa­ło się mar­twe i sta­tycz­ne, nocą sta­je się dyna­micz­ne i peł­ne napię­cia. W takiej sce­ne­rii łatwo uwie­rzyć w histo­rie o duchach i legen­dy, któ­re krą­żą o Bak­czy­sa­ra­ju. Noc­ne mia­sto sta­je się bra­mą do prze­szło­ści, umoż­li­wia­jąc na nowo odkry­cie jego boga­tej histo­rii i kul­tu­ry. Utwór „Bak­czy­sa­raj” wyróż­nia się wśród innych sone­tów krym­skich Mic­kie­wi­cza dzię­ki roz­bu­do­wa­ne­mu orien­tal­ne­mu słow­nic­twu. Poeta uży­wa egzo­tycz­nych okre­śleń i opi­sów, aby wytwo­rzyć atmos­fe­rę tajem­ni­czo­ści i magii. Noc­ny Bak­czy­sa­raj to nie tyl­ko miej­sce, lecz tak­że stan ducha. Jest to czas reflek­sji i kon­tem­pla­cji, skła­nia­ją­cy do prze­my­śleń nad prze­mi­ja­niem i kru­cho­ścią ludz­kie­go życia. W mro­ku nocy ruiny mia­sta sta­ją się sym­bo­lem pamię­ci i tęsk­no­ty za utra­co­ną przeszłością.

GRÓB POTOCKIEJ

Pod­czas wędrów­ki po Kry­mie podróż­nik napo­ty­ka grób mło­dej Polki. To nie­spo­dzie­wa­ne odna­le­zie­nie pamiąt­ki z ojczy­zny na obcej zie­mi wywo­łu­je w nim burzę emo­cji: smu­tek, nostal­gię i lęk. Gdy podróż­nik stoi nad gro­bem dziew­czy­ny, jego myśli zwra­ca­ją się ku domo­wi. Przed ocza­mi sta­wia sobie wła­sną śmierć i per­spek­ty­wę pochów­ku dale­ko od uko­cha­nej ojczy­zny. Ta wizja napa­wa go nie­po­ko­jem i żalem. Wyra­ża swo­je pra­gnie­nie wiecz­ne­go spo­czyn­ku na pol­skiej zie­mi. Dla podróż­ni­ka grób mło­dej Polki sta­je się sym­bo­lem utra­co­nej ojczy­zny i głę­bo­kiej tęsk­no­ty za nią. Sta­no­wi rów­nież memen­to mori – przy­po­mnie­nie o prze­mi­jal­no­ści ludz­kie­go życia i nie­uchron­no­ści śmier­ci. W obli­czu śmier­ci zacie­ra­ją się gra­ni­ce mię­dzy naro­da­mi i zie­mia­mi. Pozo­sta­je jedy­nie pra­gnie­nie spo­czyn­ku w miej­scu, któ­re jest bli­skie ser­cu, wśród swo­ich. Zadu­ma­ny nad gro­bem mło­dej Polki podróż­nik uświa­da­mia sobie, że śmierć z dala od ojczy­zny jest trud­nym doświad­cze­niem, któ­re doty­ka wie­lu. Skła­nia go to do reflek­sji nad zna­cze­niem wię­zi z zie­mią rodzin­ną i war­to­ścią pamię­ci o zmarłych.

MOGIŁY HAREMU” 

Mirza, muzuł­mań­ski prze­wod­nik, sta­je się pod­mio­tem lirycz­nym sone­tu, w któ­rym odda­je hołd kobie­tom Orien­tu. Utwór sta­je się kwin­te­sen­cją kul­tu­ry Wscho­du, uka­zu­jąc pięk­no i kru­chość życia. Mirza zwra­ca się do gro­bów zmar­łych w kwie­cie wie­ku kocha­nek wład­ców. W jego sło­wach brzmi smu­tek i żal po utra­co­nej prze­szło­ści. Ubo­le­wa nad fak­tem, że na mogi­ły hare­mów mogą patrzeć zagra­nicz­ni podróż­ni, co w jego kul­tu­rze jest trak­to­wa­ne jako pro­fa­na­cja. Jed­no­cze­śnie wyra­ża nadzie­ję, że mądrość Alla­cha wyba­czy nie­wier­nym to prze­wi­nie­nie. Utwór sta­je się więc nie tyl­ko hoł­dem dla pięk­nych kobiet, „róż edeń­skich”, lecz tak­że reflek­sją nad prze­mi­ja­niem i kru­cho­ścią ludz­kie­go życia. Mirza z jed­nej stro­ny pod­kre­śla wyjąt­ko­wość i świet­ność hare­mu, z dru­giej stro­ny zda­je sobie spra­wę, że czas pły­nie nie­ubła­ga­nie i nawet naj­pięk­niej­sze kobie­ty nie są w sta­nie uciec przed śmier­cią. Sonet to utwór pełen kon­tra­stów. Pięk­no i mło­dość kon­tra­stu­je z prze­mi­ja­niem i śmier­cią. Sacrum mie­sza się z pro­fa­num. Wschod­nia kul­tu­ra sty­ka się z zachod­nią cie­ka­wo­ścią. Mirza, pogrą­żo­ny w zadu­mie nad mogi­ła­mi, sta­je się sym­bo­lem czło­wie­ka świa­do­me­go ulot­no­ści życia. Utwór skła­nia do reflek­sji nad natu­rą ludz­kiej egzy­sten­cji i war­to­ścią pamię­ci o tych, któ­rzy odeszli.

BAJDARY” 

Pędzą­cy na ruma­ku podróż­nik zda­je się ucie­kać przed samym sobą. Sza­leń­czy galop przez lasy i doli­ny sta­je się spo­so­bem na zagłu­sze­nie tęsk­no­ty za kra­jem. Mija­ne drze­wa, gła­zy i łąki wiru­ją przed ocza­mi, two­rząc osza­ła­mia­ją­cą sce­ne­rię, któ­ra pozwa­la „upić się tym wirem obra­zów”. W tej sza­lo­nej jeź­dzie boha­ter szu­ka uko­je­nia od bole­snych wspo­mnień. Pra­gnie­nie zapo­mnie­nia popy­cha go do coraz więk­sze­go ryzy­ka. Podróż­nik celo­wo wysta­wia się na nie­bez­pie­czeń­stwo, jak­by tyl­ko sil­ne emo­cje mogły ode­rwać go od tra­pią­cej go nostal­gii. W koń­cu podróż­nik docie­ra do brze­gu morza. Sta­je na skra­ju i patrzy w roz­cią­ga­ją­cą się przed nim wod­ną otchłań. Zim­ne fale, niczym koją­ce dło­nie, mają go oto­czyć i zabrać ze sobą bole­sne wspo­mnie­nia. W tym geście ocze­ki­wa­nia na oczysz­cze­nie kry­je się nadzie­ja na nowe życie, wol­ne od tęsk­no­ty i żalu. Morze sta­je się sym­bo­lem nie tyl­ko uko­je­nia, lecz tak­że prze­mia­ny. Podróż­nik, zanu­rza­jąc się w jego zim­nych falach, sym­bo­licz­nie porzu­ca prze­szłość i otwie­ra się na przy­szłość. To akt odwa­gi i wia­ry, że nowe doświad­cze­nia mogą uko­ić ból i zła­go­dzić tęsk­no­tę za utra­co­ną ojczy­zną. Sza­leń­cza jaz­da i kąpiel w morzu to dwa obli­cza wal­ki z tęsk­no­tą. Pierw­sze – uciecz­ka i zagłu­sze­nie emo­cji, dru­gie – kon­fron­ta­cja i oczysz­cze­nie. Podróż­nik, doświad­cza­jąc obu, sta­je o krok bli­żej uko­je­nia i odna­le­zie­nia wewnętrz­ne­go spokoju.

AŁUSZTADZIEŃ” 

Ałusz­ta jawi się jako uoso­bie­nie raju na zie­mi. Już od świ­tu mia­sto wypeł­nia szmer muzuł­mań­skich modlitw, two­rząc atmos­fe­rę spo­ko­ju i har­mo­nii. W cie­niu ogrom­nych orze­chów wło­skich, wciąż zie­lo­nych nawet w listo­pa­dzie, podróż­ny może schro­nić się przed palą­cym słoń­cem. W tym idyl­licz­nym obra­zie poja­wia się jed­nak kon­trast. U stóp ska­li­ste­go wybrze­ża Ałusz­ty sza­le­je spie­nio­ne morze, zwia­stu­jąc sro­gą burzę. Ten żywio­ło­wy kon­trast potę­gu­je pięk­no Ałusz­ty, uka­zu­jąc jej dwa obli­cza: spo­koj­ną oazę i nie­okieł­zna­ną potę­gę natu­ry. Mic­kie­wicz skła­da hołd kul­tu­rze Orien­tu oraz pod­kre­śla jej pięk­no i tajem­ni­cę. Ałusz­ta sta­je się sym­bo­lem tej fascy­na­cji, łączą­cym w sobie orien­tal­ny kli­mat z maje­sta­tem natu­ry. Szum modlitw mie­sza się z szu­mem fal, two­rząc sym­fo­nię dźwię­ków, któ­ra odda­je wyjąt­ko­wość tego miej­sca. Pod­miot lirycz­ny zda­je się upa­jać tą atmos­fe­rą i czer­pać z niej inspi­ra­cję i uko­je­nie. Ałusz­ta to więc nie tyl­ko miej­sce na mapie, lecz tak­że sym­bol tęsk­no­ty za utra­co­nym rajem. Mic­kie­wicz, opi­su­jąc jej pięk­no, wyra­ża pra­gnie­nie har­mo­nii i spo­ko­ju, tak cha­rak­te­ry­stycz­ne dla orien­tal­nej kul­tu­ry. Uka­za­nie kon­tra­stu mię­dzy spo­ko­jem mia­sta a sza­le­ją­cą burzą na morzu potę­gu­je wra­że­nie nie­sa­mo­wi­to­ści i tajem­ni­czo­ści. Ałusz­ta sta­je się miej­scem magicz­nym, gdzie spo­ty­ka­ją się dwa świa­ty: ludz­ki i natu­ral­ny. Podróż­nik, któ­ry odwie­dza Ałusz­tę, doświad­cza nie tyl­ko pięk­na natu­ry, lecz tak­że bogac­twa kul­tu­ro­we­go Orien­tu. To podróż w cza­sie i prze­strze­ni, któ­ra pozwa­la odkryć nowe war­to­ści i spoj­rzeć na świat z innej perspektywy.

AŁUSZTANOCY 

Ałusz­ta nocą ujaw­nia swo­je dru­gie obli­cze. Ciem­ność spo­wi­ja mia­sto, a na nie­bie roz­gry­wa się spek­takl świa­teł. Gwiaz­dy mie­nią się niczym dia­men­ty, a księ­życ zale­wa sre­brzy­stą poświa­tą oko­li­cę. W tej sce­ne­rii podróż­ny zasy­pia, uko­ły­sa­ny ciszą i pięk­nem noc­ne­go nie­ba. Nad ranem nagle budzi go błysk mete­oru. Prze­la­tu­ją­ca przez noc­ne nie­bo smu­ga świa­tła roz­świe­tla mrok i na moment przy­wra­ca podróż­ne­go do rze­czy­wi­sto­ści. Pod­miot lirycz­ny porów­nu­je mete­or do kochan­ki ze Wscho­du, któ­ra swą iskrą budzi i zachę­ca do piesz­czot. W tym porów­na­niu ujaw­nia się fascy­na­cja Mic­kie­wi­cza kul­tu­rą Orien­tu. Pod­miot lirycz­ny dostrze­ga pięk­no i tajem­ni­cę w noc­nym nie­bie Ałusz­ty, a mete­or sta­je się sym­bo­lem namięt­no­ści i kobie­co­ści. Noc w Ałusz­cie sta­je się więc nie tyl­ko cza­sem odpo­czyn­ku, lecz tak­że inspi­ra­cją dla poety. Ciem­ność sprzy­ja reflek­sji i pobu­dza wyobraź­nię. W tej sce­ne­rii pod­miot lirycz­ny odnaj­du­je uko­je­nie i nowe natchnie­nie. Porów­na­nie mete­oru do kochan­ki ze Wscho­du pod­kre­śla orien­tal­ny kli­mat Ałusz­ty. Sta­je się ona nie tyl­ko miej­scem na mapie, lecz tak­że sym­bo­lem tęsk­no­ty za utra­co­nym rajem. Mic­kie­wicz, opi­su­jąc jej pięk­no, wyra­ża pra­gnie­nie har­mo­nii i spo­ko­ju, tak cha­rak­te­ry­stycz­ne dla orien­tal­nej kultury.

CZATYRDAH

W sone­cie „Cza­tyr­dah” Mirza sta­je się pośred­ni­kiem mię­dzy czło­wie­kiem a Bogiem. Zwra­ca się on z modli­twą do góry uosa­bia­ją­cej potę­gę natu­ry i boski maje­stat. W jego sło­wach brzmi podziw dla maje­sta­tu Cza­tyr­da­hu, „masz­tu krym­skie­go stat­ku”, któ­ry góru­je nad całym kra­jo­bra­zem. Mirza dostrze­ga w nim ema­na­cję boskiej woli, ujaw­nia­ją­cą się zarów­no w pięk­nie, jak i bru­tal­no­ści natu­ry. Modli­twa Mirzy sta­je się wyra­zem jego muzuł­mań­skiej wia­ry. Góra to dla nie­go sym­bol nie­zmien­no­ści i wiecz­no­ści Boga, w prze­ci­wień­stwie do ulot­ne­go świa­ta ludzi, gdzie toczą się woj­ny i zmie­nia­ją wład­cy. Cza­tyr­dah jawi się jako świa­dek histo­rii, któ­ry trwa nie­wzru­szo­ny od wie­ków. W jego obli­czu ludz­kie tro­ski i zmar­twie­nia sta­ją się bła­he i nic nie­zna­czą­ce. Poeta uka­zu­je potę­gę natu­ry, któ­ra góru­je nad czło­wie­kiem. Maje­stat góry budzi w Mirzie respekt i poko­rę. W modli­twie Mirzy do Cza­tyr­da­hu kry­je się rów­nież tęsk­no­ta za utra­co­ną har­mo­nią. Pod­miot lirycz­ny szu­ka uko­je­nia w maje­sta­cie natu­ry, pra­gnąc ode­rwać się od bole­snej rze­czy­wi­sto­ści. Cza­tyr­dah sta­je się więc nie tyl­ko miej­scem na mapie, lecz tak­że sym­bo­lem wia­ry, nadziei i tęsk­no­ty za boską doskonałością.

PIELGRZYM” 

W sone­cie „Piel­grzym” boha­ter, wygna­niec z Pol­ski, stoi na szczy­cie krym­skiej góry. W dole roz­cią­ga się wspa­nia­ła kra­ina, a nad gło­wą ma on błę­kit­ne nie­bo. Zachwy­ca go egzo­tycz­na przy­ro­da, ale każ­dy jej prze­jaw przy­wo­dzi na myśl obra­zy z Litwy. Wspo­mi­na zatem swo­je szczę­śli­we dzie­ciń­stwo i pierw­szą miłość. Zasta­na­wia się, czy pierw­sza dziew­czy­na wciąż o nim pamię­ta. Jest roz­dar­ty. Z jed­nej stro­ny, pra­gnie powró­cić do ojczy­zny, z dru­giej stro­ny – zachwy­ca go pięk­no Kry­mu. Szu­ka uko­je­nia w modli­twie. Wie­rzy, że Bóg pomo­że mu odna­leźć dro­gę do domu. Sonet jest uwa­ża­ny za jeden z naj­waż­niej­szych w cyklu. Uka­zu­je on roz­ter­ki i tęsk­no­tę wygnań­ca, któ­ry nie może zapo­mnieć o ojczyź­nie, mimo że znaj­du­je się w pięk­nym i egzo­tycz­nym miejscu.

Dro­ga nad prze­pa­ścią w Czufut-Kale”

W sone­cie „Dro­ga nad prze­pa­ścią w Czu­fut-Kale” Mirza i Piel­grzym sta­ją przed wyzwa­niem prze­pra­wy nad prze­pa­ścią i to przez wąską kład­kę. Mirza radzi Piel­grzy­mo­wi, aby zawie­rzył Bogu i konio­wi, któ­ry bez­piecz­nie prze­wie­zie go przez most. Ostrze­ga go rów­nież przed spo­glą­da­niem w dół, bo otchłań może go porwać w prze­paść. Piel­grzym nie słu­cha rady prze­wod­ni­ka i spo­glą­da w dół. Dozna­je olśnie­nia, bo widzi to, co powin­no pozo­stać ukry­te przed ludź­mi. Ta zaka­za­na wie­dza wykra­cza poza gra­ni­ce języ­ka i nie da się jej wyra­zić sło­wa­mi. Doświad­cze­nie Piel­grzy­ma moż­na inter­pre­to­wać jako meta­fo­rę pro­ce­su twór­cze­go. Poeta, podob­nie jak Piel­grzym, docie­ra do gra­nic moż­li­wo­ści języ­ka i zma­ga się z jego nie­wy­star­czal­no­ścią, któ­ra opi­sa­ła­by to olśnie­nie. Jest to rów­nież sym­bo­licz­ne przej­ście do nowe­go eta­pu życia, zdo­by­cie wie­dzy, któ­ra na zawsze zmie­nia jego postrze­ga­nie świa­ta. To wyda­rze­nie otwie­ra go na meta­fi­zycz­ną per­spek­ty­wę, od tej chwi­li może już widzieć sie­bie w roli wiesz­cza. Jego podróż jest zatem też podró­żą w głąb sie­bie, to topos homo via­tor, któ­ry uka­zu­je, że z każ­dej podró­ży wra­ca się z wie­dzą o sobie lub świecie. 

GÓRA KIKINEIS” 

Piel­grzym stoi na szczy­cie góry, a przed nim roz­ta­cza się nie­sa­mo­wi­ty widok. W dole widać morze chmur, z któ­re­go niczym wyspy wysta­ją wierz­choł­ki łań­cu­cha gór­skie­go. Widok jest rów­nie pięk­ny, co prze­ra­ża­ją­cy. To pano­ra­ma Kry­mu z boskiej per­spek­ty­wy. Przed Piel­grzy­mem stoi teraz wyzwa­nie – skok z jed­ne­go szczy­tu na dru­gi, ponad bez­den­ną prze­pa­ścią. Mirza, jego prze­wod­nik, radzi mu zawie­rzyć los konio­wi i modlić się przed sko­kiem. Piel­grzym jest prze­ra­żo­ny, ale wie, że musi zaufać Mirzie. Wpa­tru­je się w prze­paść i czu­je zawrót gło­wy. Strach ści­ska mu gar­dło, ale powta­rza w myślach sło­wa modli­twy. Wie­rzy, że Bóg go ochro­ni. W koń­cu sta­je na skra­ju prze­pa­ści i zamy­ka oczy. Bie­rze głę­bo­ki oddech i ska­cze. Począt­ko­wo czu­je tyl­ko strach, ale potem ogar­nia go dziw­ny spo­kój. Czu­je się jak ptak, któ­ry wzbi­ja się w powie­trze. Otwie­ra oczy i patrzy w dół. Prze­paść jest teraz dale­ko pod nim. Czu­je się wol­ny i szczę­śli­wy. Uda­ło mu się poko­nać strach i zaufać Bogu. Piel­grzym wie, że to doświad­cze­nie na zawsze zmie­ni jego życie. Prze­żył coś nie­zwy­kłe­go, coś, co wykra­cza poza gra­ni­ce ludz­kie­go pojmowania.

RUINY ZAMKUBAŁAKŁAWIE” 

Na szczy­cie góry, niczym straż­nik pil­nu­ją­cy wybrze­ża, stoi sta­ry zamek. Kie­dyś potęż­na for­te­ca, dziś jest jedy­nie zwa­li­skiem, sym­bo­lem prze­mi­ja­nia. Zbu­do­wa­ny przez Gre­ków, a póź­niej prze­ję­ty przez Wło­chów, zamek stał się świad­kiem histo­rii. Pęk­nię­te mury, omsza­łe kamie­nie i wybi­te okna to śla­dy daw­nej świet­no­ści. Czas i natu­ra doko­na­ły swe­go, prze­kształ­ca­jąc tę twier­dzę w ruinę. W jej wnę­trzu gnież­dżą się jasz­czur­ki i węże, a w zaka­mar­kach ukry­wa­ją się szczu­ry. Sępy, krą­żąc nad zam­kiem, zda­ją się wyczu­wać zapach śmier­ci, któ­ry uno­si się wokół tych opusz­czo­nych murów. Zamek w Bała­kła­wie przy­po­mi­na cmen­tarz daw­nych cza­sów. Sta­no­wi przy­po­mnie­nie o prze­mi­ja­ją­cej potę­dze, roz­wia­nym bogac­twie i życiu, któ­re się zakoń­czy­ło. To miej­sce melan­cho­lii i zadu­my, któ­re skła­nia do reflek­sji nad prze­mi­jal­no­ścią cza­su i kru­cho­ścią ludz­kich doko­nań. Reflek­sje na temat zam­ku w Bała­kła­wie uwy­dat­nia­ją kon­trast mię­dzy prze­szło­ścią a teraź­niej­szo­ścią oraz pod­kre­śla­ją, jak zamek stał się sym­bo­lem prze­mi­ja­nia i upad­ku daw­nej potę­gi. Obec­ność gadów i sępów dodat­ko­wo wzmac­nia atmos­fe­rę śmier­ci i roz­kła­du, skła­nia­jąc do głę­bo­kie­go zasta­no­wie­nia się nad natu­rą cza­su i kru­cho­ścią ist­nie­nia ludzkiego.

AJUDAH

Pod­miot lirycz­ny sie­dzi na szczy­cie góry Aju­dah, z któ­rej roz­ta­cza się widok na krym­ski kra­jo­braz. Wpa­tru­je się w fale ude­rza­ją­ce o brzeg i porów­nu­je swo­je ser­ce do pla­ży, nie­ustan­nie oble­wa­nej wodą. Doświad­cze­nie wygna­nia i tęsk­no­ty za ojczy­zną jest dla nie­go bole­sne, ale jed­no­cze­śnie kształ­tu­je jego cha­rak­ter i wzmac­nia go. Pod­miot lirycz­ny zda­je sobie spra­wę, że te trud­ne doświad­cze­nia wpły­wa­ją na jego poezję, czy­niąc ją głęb­szą i praw­dziw­szą. Wie­rzy, że jego twór­czość będzie war­to­ścio­wa dla przy­szłych poko­leń i zapew­ni mu nie­śmier­tel­ność. Pod­miot lirycz­ny nie bun­tu­je się prze­ciw­ko pra­wom natu­ry. Pokor­nie akcep­tu­je swój los i odda­je hołd natu­rze, któ­ra jest dla nie­go źró­dłem inspi­ra­cji i siły. Sonet uka­zu­je los wygnań­ca, jed­nak pod­miot lirycz­ny dostrze­ga pozy­tyw­ne stro­ny swo­ich doświad­czeń, któ­re czy­nią go sil­niej­szym i lep­szym poetą. Poezja sta­je się dla nie­go spo­so­bem na prze­trwa­nie i osią­gnię­cie nie­śmier­tel­no­ści. Mamy tu zatem motyw non omnis moriar

style/kierunki: 

orien­ta­lizm – fascy­na­cja kul­tu­rą Wscho­du, języ­kiem, kra­jo­bra­za­mi. Zachwyt nad kul­tu­rą Wscho­du był cha­rak­te­ry­stycz­ny dla roman­ty­ków. W sone­tach poja­wia­ją się nawią­za­nia do mito­lo­gii per­skiej, Biblii i islamu. 

sym­bo­li­ka:

  • memen­to mori — przy­po­mnie­nie o prze­mi­jal­no­ści ludz­kie­go życia i nie­uchron­no­ści śmier­ci, znaj­du­ją­ce odzwier­cie­dle­nie w opi­sach ruin, gro­bów, a tak­że w reflek­sji nad natu­rą i cyklem życia.

  • homo via­tor — motyw podróż­ni­ka, piel­grzy­ma, któ­ry przez swo­je wędrów­ki zdo­by­wa wie­dzę o sobie lub świe­cie, sym­bo­li­zu­ją­cy życie jako cią­głą podróż, poszu­ki­wa­nie i dąże­nie do celu.

  • góra — szcze­gól­nie Cza­tyr­dah, jako sym­bol potę­gi natu­ry, maje­sta­tu oraz nie­zmien­ne­go trwa­nia w prze­ci­wień­stwie do ulot­ne­go świa­ta ludzi. Góra może rów­nież sym­bo­li­zo­wać ducho­we dąże­nie, wysi­łek w poko­ny­wa­niu prze­szkód i osią­ga­niu wyż­szych sta­nów świa­do­mo­ści lub bli­sko­ści z boskością.

  • non omnis moriar — dosłow­nie „nie wszy­stek umrę”, co ozna­cza wyra­żo­ne w wier­szu Hora­ce­go prze­ko­na­nie o moż­li­wo­ści osią­gnię­cia przez poezję nie­śmier­tel­no­ści, pozo­sta­wie­nie trwa­łe­go śla­du po sobie, któ­ry prze­trwa śmierć fizycz­ną. W „Sone­tach krym­skich” motyw ten może być odna­le­zio­ny w prze­ko­na­niu poety, że jego twór­czość, głę­bo­ko zako­rze­nio­na w doświad­cze­niach życio­wych i reflek­sji nad świa­tem, prze­trwa pró­bę cza­su, sta­jąc się dzie­dzic­twem dla przy­szłych pokoleń.

ruiny — sym­bol kata­stro­fy, a innym razem potę­gi miło­ści (w zależ­no­ści od aktu­al­nych prze­żyć wewnętrz­nych autora)

burza i sztorm — sym­bo­le potę­gi natu­ry, prze­ra­ża­ją­ce, ale i oczysz­cza­ją­ce siły. Burza może sym­bo­li­zo­wać wewnętrz­ne zma­ga­nia, kon­flik­ty, a tak­że momen­ty prze­ło­mo­we w życiu. Sztorm, szcze­gól­nie w kon­tek­ście mor­skiej podró­ży, pod­kre­śla nie­pew­ność, ryzy­ko, ale i hero­izm w obli­czu przeciwności.

woda — jest nie­od­łącz­nym ele­men­tem kra­jo­bra­zu, sym­bo­li­zu­je pod­sta­wo­we potrze­by życio­we, ale też nie­zba­da­ną potę­gę przyrody

przy­ro­da — sym­bo­li­zu­je potę­gę i maje­stat natu­ry wobec ludz­kiej mało­ści, źró­dło inspi­ra­cji i uko­je­nia, ale też prze­strzeń, w któ­rej poeta odczu­wa tęsk­no­tę za ojczy­zną i roz­my­śla nad ulot­no­ścią życia.

prze­paść — sym­bo­li­zu­je strach, z jakim w życiu muszą mie­rzyć się ludzie. Prze­zwy­cię­że­nie lęku, pozwa­la uwol­nić się od tego, cze­go się boimy. 

moty­wy literackie:

  • w utwo­rach odna­leźć moż­na moty­wy: wygnań­ca, tęsk­no­ty za ojczy­zną, utra­co­nej miło­ści (pod­miot lirycz­ny wspo­mi­na uko­cha­ną) oraz moty­wy orien­tal­ne (kul­tu­ra Wschodu)

  • waż­ne miej­sce zaj­mu­je natu­ra: nisz­czy­ciel­ska siła, wygry­wa­ją­ca w poje­dyn­ku z wytwo­ra­mi kultury 

kon­tek­sty:

  • Podróż do Zie­mi Świę­tej z Neapo­lu” J. Sło­wac­kie­go — tema­tem jest podróż po egzo­tycz­nych krajach

  • Nad wodą wiel­ką i czy­stą” A. Mic­kie­wi­cza — podob­nie jak „Sone­ty krym­skie” jest dosko­na­łym przy­kła­dem utwo­ru refleksyjno-opisowego

  • Ody­se­ja” Home­ra — wzo­rzec życia jako wędrówki

  • Boska Kome­dia” Dan­te­go — wędrów­ka poety przez zaświaty

  • Roz­mo­wa z pira­mi­da­mi” Juliusz Słowacki 

co jesz­cze się oma­wia przy tej lekturze?

  • Pod­mio­tem lirycz­nym jest poeta — piel­grzym, któ­re­go może­my utoż­sa­miać z Mic­kie­wi­czem. W nie­któ­rych sone­tach boha­ter jest adre­sa­tem lirycz­nym, a pod­mio­tem lirycz­nym sta­je się prze­wod­nik — Mirza. 

  • Utwo­ry nie mają jed­ne­go adre­sa­ta. W czę­ści utwo­rów odbior­ca nie jest spersonalizowany. 

  • zna­cze­nie utwo­rów: poka­zu­je on prze­mia­nę, jaka zaszła w spo­so­bie myśle­nie i postrze­ga­nia świa­ta przez Ada­ma Mic­kie­wi­cza w porów­na­niu do jego wcze­śniej­szej twór­czo­ści lirycz­nej. Cykl utwo­rów „Sone­ty krym­skie” jest przy­kła­dem wybit­nej poezji okre­su romantyzmu. 


Jeśli to czy­tasz — daj mi znać 🧡 na swo­im ulu­bio­nym kanale:

Adam Mickiewicz - Sonety krymskie - streszczenie i opracowanie - produkt ze sklepu Baba od polskiego.pdf
Adam Mic­kie­wicz – Sone­ty krym­skie – stresz­cze­nie i opra­co­wa­nie – pro­dukt ze skle­pu Baba od polskiego.pdf

Peł­ne omó­wie­nie cyklu „Sone­tów krym­skich” Ada­ma Mic­kie­wi­cza (język, moty­wy, kon­tek­sty, sym­bo­le, gene­za, inter­pre­ta­cja sone­tów) – tabe­la na 16 stron) znaj­dziesz w MOIM SKLEPIE

Jeśli to czy­tasz — daj mi znać 🧡 na swo­im ulu­bio­nym kanale:

Chcesz zapisać się na korepetycje?