Zosta­łam amba­sa­dor­ką serii Wydaw­nic­twa Świat Książ­ki “SKARBY POLSKIEJ LITERATURY” – czy­li kolek­cjo­ner­skich wydań w bar­dzo niskiej cenie, któ­re znaj­dzie­cie w skle­pach Bie­dron­ka. Zaczę­li­śmy 22 stycz­nia 2024 r. Co mie­siąc poja­wia­ły się 2 kolej­ne tomy, wszyst­kie zosta­ły omó­wio­ne i opra­co­wa­ne na mojej stro­nie www​.baba​od​pol​skie​go​.pl, by moż­na je było wyko­rzy­sty­wać np. pod­czas lek­cji (i zasi­lić tymi pięk­ny­mi wyda­nia­mi szkol­ne biblio­te­ki). W kolek­cji “Zna­chor”, “Dewaj­tis”, “Chło­pi”, “Przed­wio­śnie”, “Pro­fe­sor Wil­czur”, “Wese­le” “Hra­bi­na Cosel”, “Pan Tade­usz”, “Karie­ra Niko­de­ma Dyz­my”.

Jeśli to czy­tasz — daj mi znać 🧡 na swo­im ulu­bio­nym kanale:

Stanisław Wyspiański Wesele streszczenie opracowanie
Pro­dukt ze skle­pu Baba od pol­skie­go – Sta­ni­sław Wyspiań­ski “Wese­le” stresz­cze­nie i opracowanie 

Peł­ne opra­co­wa­nie i stresz­cze­nie „Wese­la” Sta­ni­sła­wa Wyspiań­skie­go (gene­za, czas akcji, język, moty­wy, kon­tek­sty, sym­bo­le) znaj­dziesz w moim skle­pie

Jeśli to czy­tasz — daj mi znać 🧡 na swo­im ulu­bio­nym kanale:

Korzy­stasz z przy­go­to­wa­ne­go prze­ze mnie streszczenia 

i opra­co­wa­nia lek­tu­ry, jeśli potrze­bu­jesz opra­co­wań pytań ust­nych, zaj­rzyj na: 

HTTPS://​BABA​OD​POL​SKIE​GO​.PL/​M​A​T​U​R​A​-​U​S​T​N​A​-​W​E​S​E​LE/, a po inne opra­co­wa­nia zapra­szam na stro­nę skle­pu: HTTPS://​BABA​OD​POL​SKIE​GO​.PL/​S​K​L​EP/




    WESELE


autor:

Sta­ni­sław Wyspiań­ski był mala­rzem, uczniem Matej­ki; miał kon­cep­cję teatru ogrom­ne­go (mistrz usta­la świa­tła, sce­no­gra­fię, kostiu­my, sło­wa, reży­se­rię itd., wszyst­ko jest jego wizją – dida­ska­lia to odzwier­cie­dla­ją); tak jak roman­ty­cy był indy­wi­du­ali­stą, w swo­jej twór­czo­ści korzy­stał z legend, daw­nych histo­rii, był tak­że bun­tow­ni­kiem i miał licz­ne kon­flik­ty z dyrek­to­ra­mi Teatru im. Juliu­sza Sło­wac­kie­go w Kra­ko­wie. Miał wizję teatru naro­do­we­go, wiel­kie­go, indy­wi­du­al­nej wizji arty­sty, bez ustępstw. Nie chciał być epi­go­nem Matej­ki i malo­wać scen histo­rycz­nych, zafa­scy­no­wał się impre­sjo­ni­zmem, a nawet sece­sją (koniecz­nie zobacz witra­że Wyspiań­skie­go albo wybierz się do Kra­ko­wa do muzeum witrażu!).

tytuł:

Wese­le

rodzaj lite­rac­ki:

dra­mat

gatu­nek literacki:

Dra­mat sym­bo­licz­ny (cho­ciaż bazu­je na reali­stycz­nej kon­wen­cji, do któ­rej doda­no posta­ci fantastyczne): 

- roz­bu­do­wa­na sym­bo­li­ka osób, przed­mio­tów, zdarzeń;

- szcze­gó­ło­we dida­ska­lia (nie tyl­ko wska­zów­ki dla reży­se­ra, lecz tak­że wpro­wa­dze­nie czy­tel­ni­ka w nastrój tajem­ni­cy, niedomówień)

- opie­ra się na sko­ja­rze­niach, wieloznaczności; 

- cechu­je go nastro­jo­wość i wpro­wa­dze­nie ele­men­tów fantastycznych. 


W „Wese­lu” dodatkowo: 

- alu­zje histo­rycz­ne doty­czą­ce nie­po­wo­dzeń lub zwy­cięstw naro­du polskiego; 

- neo­ro­man­tyzm (Wid­mo i Wernyhora); 

- syn­te­za sztuk: połą­cze­nie słów, muzy­ki, ruchu, malarstwa;

- opi­sy impresjonistyczne.

data wyda­nia:

pierw­sze wyda­nie książ­ko­we – prze­łom kwiet­nia i maja 1901 r.

pre­mie­ra w kra­kow­skim teatrze – 16 mar­ca 1901 r. 

1901 – prze­łom wie­ku, moment, któ­re­go bali się dekadenci 

epo­ka literacka:

Moder­nizm = Mło­da Pol­ska (jedy­na nazwa epo­ki, któ­rą pisze­my wiel­ki­mi lite­ra­mi) = neo­ro­man­tyzm (ponow­ny romantyzm). 

miej­sce wydania:

Kra­ków

czas akcji:

Noc i ranek z 20 na 21 listo­pa­da 1900 roku.

miej­sce akcji:

Cha­ta Wło­dzi­mie­rza Tet­ma­je­ra w Bro­no­wi­cach – wte­dy to była wieś, dziś dziel­ni­ca Krakowa.

(Kra­ków, Tet­ma­je­ra 36, Tet­ma­je­rów­ka, stan na 2010 r., fot. O. Dyba)

gene­za:

WESELE to nazwa zwy­cza­ju, któ­ry pocho­dzi od sło­wa „wese­lić się” i jest świę­to­wa­niem rado­ści wyni­ka­ją­cej z wzię­cia ślubu. 


UWAGA! Cho­ciaż Sta­ni­sław Wyspiań­ski łączy ele­men­ty reali­stycz­ne z fan­ta­stycz­ny­mi, a histo­rię zawar­tą w dra­ma­cie opi­sał na pod­sta­wie auten­tycz­nych wyda­rzeń, któ­re obser­wo­wał, dodał do nich tak­że wie­le od sie­bie. Wła­ści­we wese­le Lucja­na Rydla i Jadwi­gi Miko­łaj­czy­ków­ny mia­ło trzy czę­ści: naj­pierw była to zaba­wa w domu rodzin­nym Rydla, póź­niej spo­tka­nie dla zna­jo­mych i impre­za w karcz­mie Sin­ge­ra. To, co opi­su­je w „Wese­lu” Wyspiań­ski, to tak napraw­dę popra­wi­ny. Był tam z żoną – tak­że chłop­ką, któ­ra była cię­żar­na, więc nie mogła korzy­stać z tań­ców, zatem Wyspiań­ski zna­lazł sobie inne zaję­cie: stał mię­dzy izba­mi i pod­słu­chi­wał – ponoć wte­dy zro­dził mu się pomysł na napi­sa­nie dramatu.


Koniecz­nym do zro­zu­mie­nia „Wese­la” jest prze­czy­ta­nie „Plot­ki o Wese­lu” Tade­usza Boya-Żeleńskiego!


Tade­usz Boy-Żeleń­ski w „Plot­ce o Wese­lu” opi­sał wyda­rze­nia poprze­dza­ją­ce i wpły­wa­ją­ce na akcję dramatu.

Pisał o nie­zwy­kłym wyda­rze­niu z 1890 r.: „wów­czas to, przez dłu­gą uli­cę Kar­me­lic­ką, przez cały Rynek Kra­kow­ski, zajeż­dża­ją przed kościół owe wozy chłop­skie wyła­do­wa­ne bia­ły­mi suk­ma­na­mi, »bajecz­nie kolo­ro­wy­mi« gor­se­ta­mi, kie­re­zja­mi, wień­ca­mi, czep­ka­mi, w asy­ście szum­nych druż­bów na koniach, two­rząc istot­nie pory­wa­ją­cy grą swo­ich barw i zama­szy­sto­ścią fan­ta­zyj­nych obrazów”. 


Zapa­mię­taj te opozycje: 

Bro­no­wi­ce (rodzi­na, cięż­ka pra­ca, reli­gia, wie­rze­nia, kolo­ro­we stro­je ) kon­tra Kra­ków (mia­sto uży­wek, bez­sen­su ist­nie­nia, smut­nej cyga­ne­rii, deka­den­ty­zmu, melancholii);

chło­pi kon­tra inteligenci;

życie kon­tra śmierć;

élan vital kon­tra vanitas.

Trze­ba to sobie wyobra­zić, gdy orszak ślub­ny jechał przez Kra­ków, to ludziom opa­da­ły szczę­ki z wra­że­nia (śmie­chy, alko­hol, tań­ce, kolo­ro­we stro­je; Wyspiań­ski — malarz, to dla nie­go ważne!). 


Boy opi­sał chło­po­ma­nię, pozor­ną modę na wieś:

Inte­re­su­ją­ce i bar­dzo cha­rak­te­ry­stycz­nym jest, iż zetknię­cie sur­du­ta z sier­mię­gą doko­na­ło się na zupeł­nie innej dro­dze: na dro­dze przy­mie­rza kolo­rów z pale­tą: to było pier­wot­ne przy­mie­rze »pana Wło­dzi­mie­rza«. Ide­olo­gia spo­łecz­na i poli­tycz­na przy­szła dopie­ro później”.

 

W 1890 r. odbył się ślub Gospo­da­rza z „Wese­la”: 

Taki więc orszak ślub­ny prze­je­chał przez Kra­ków w lecie i na całe mia­sto gruch­nę­ła wieść: Wło­dzio Tet­ma­jer oże­nił się z wiej­ską dziew­czy­ną. My, ludzie dzi­siej­si, nie odczu­wa­my już dosta­tecz­nie zgro­zy, jaką fakt ten musiał prze­jąć ówcze­sny Kra­ków. Mło­dy i pełen przy­szło­ści malarz, świet­ny i pięk­ny mło­dzie­niec z „dobrej rodzi­ny” — z chłopką! 

Wło­dzi­mierz Tet­ma­jer wyra­żał się z sza­cun­kiem do życia na wsi: Nie kształ­cił for­sow­nie swo­jej Hanu­si, nie „pod­no­sił” jej do sie­bie, zosta­wił ją taką, jaką była, jaką ją poko­chał. Żył z nią po pro­stu, pło­dząc regu­lar­nie po boże­mu dzie­ci, i meto­da ta oka­za­ła się naj­sku­tecz­niej­szą, aby mło­dziut­ką dziew­czy­nę wiej­ską uro­bić nader szyb­ko na tak­tow­ną i roz­sąd­ną towa­rzysz­kę czło­wie­ka i artysty”. 


A co wg Boya-Żeleń­skie­go mia­sto sądzi­ło wów­czas o wsi? 

Mał­żeń­stwo Tet­ma­je­ra sta­no­wi­ło przez sze­reg lat nie­wy­czer­pa­ny przed­miot roz­mów i docie­kań kra­kow­skiej sosje­ty. Pamię­tam, jak pew­na dama, księż­nicz­ka Cze­twer­tyń­ska z domu, posia­dacz­ka wło­ści na Ukra­inie, wypy­ty­wa­ła z żywym zacie­ka­wie­niem mat­kę Tet­ma­je­ra: »Dites-moi, che­re mada­me, a po jakie­mu oni mówią z sobą? Czy pan Wło­dzi­mierz umie po rusku?«. Zacna dzie­dzicz­ka z kre­sów była świę­cie prze­ko­na­na, że chło­pi na całym obsza­rze ziem pol­skich mówią po rusku!”.

 

Boy uka­zał też, jak zadrę­cza­ją­ca była moda na wieś: 

Nie­raz, w nie­dzie­lę, Tet­ma­jer, ostrze­żo­ny przez sto­ją­cą na cza­tach córecz­kę, zaparł­szy drzwi cha­łu­py, cho­wał się z całą rodzi­ną w życie przed nad­cho­dzą­cy­mi gość­mi. Śmia­li­śmy się, pamię­tam, dłu­go z pew­ne­go miej­skie­go lite­ra­ta, któ­ry, wybraw­szy się do Bro­no­wic i zastaw­szy, dzię­ki tej chy­trej samo­obro­nie Tet­ma­je­rów, tyl­ko małą Isię, zaczął jej bar­dzo kwie­ci­ście mówić o pięk­nie natu­ry, że ona sama jest jak te kwia­ty polne, etc., na co sze­ścio­let­nia Isia odpa­li­ła mu arcy­sta­ro­pol­ską propozycją”.


Jak histo­ria o Wło­dzi­mie­rzu Tet­ma­je­rze wpły­nę­ła na sztu­kę Wyspiańskiego? 

Żona Wło­dzi­mie­rza Tet­ma­je­ra (Anna/Hanna) mia­ła dwie sio­stry: z jed­ną zarę­czy się malarz de Lave­aux (ale umarł na gruź­li­cę), z dru­gą — Jadwi­gą, zarę­czy się Lucjan Rydel — poeta (przy­ja­ciel Wyspiańskiego).


Wyspiań­ski znał Rydla od dziec­ka, cią­gle z nie­go się śmiał, ale oczy­wi­ście jako przy­ja­ciel został zapro­szo­ny na to wese­le. Rydel napraw­dę nie ma poję­cia o wsi, co uka­zał Boy-Żeleński: 

Zabaw­ny był sto­su­nek Rydla do chło­pów. Ten poeta — był to kla­sycz­ny miesz­czuch, nie­ma­ją­cy poczu­cia wsi ani chło­pa; popeł­niał tedy co chwi­lę wykro­cze­nia prze­ciw ety­kie­cie wiej­skiej, któ­re razi­ły bro­no­wic­kich gospo­da­rzy. »Ten pan Rydel to dobry czło­wiek, uczo­ny czło­wiek, ale strasz­nie źle wycho­wa­ny« — mówi­li, a mia­no­wi­cie dla­te­go, że Rydel, chcąc się »zbli­żyć do ludu«, cho­dził w kon­ku­ry boso, poza tym w mary­nar­ce i z zawi­nię­ty­mi spodnia­mi. Otóż na wsi chłop cho­dzi boso albo przy pra­cy, albo jeśli nie ma butów, ale z wizy­tą — nie. Rydel posu­wał swo­ją »ludo­wość« tak dale­ko, że przy­szedł­szy raz z wizy­tą do wil­li swej ciot­ki, pani Domań­skiej (Rad­czy­ni z »Wese­la«) pro­sił ją o pozwo­le­nie zdję­cia butów, bo tak się już przy­zwy­cza­ił… Poka­zy­wał wszyst­kim, kto chciał i kto nie chciał, że nie nosi gatek etc. I gadał, gadał, gadał”. 

Rydel jest tu jak Cej­row­ski — cho­dzi na bosa­ka i uwa­ża, że w ten spo­sób bra­ta się z inną kulturą.


Cie­ka­wost­ka z dnia ślubu: 

Ślub odbył się w bocz­nej kapli­cy kościo­ła Pan­ny Maryi. Wstęp do kapli­cy był zamknię­ty, mimo to tłu­my publicz­no­ści cisnę­ły się do niej, a głów­nie falan­ga uczen­nic Rydla ze »stu­diów Bara­niec­kie­go«. Rydel musiał sobie toro­wać dro­gę wśród tych dzie­wic, do któ­rych, prze­ci­ska­jąc się przez kościół, prze­ma­wiał bez prze­rwy: »Widzi­cie, widzi­cie, nie oże­ni­łem się z żad­ną z was, boście prze­mą­drza­łe, sztucz­ne, wzią­łem sobie ją, bo jest pro­sta, umie tyl­ko kochać», etc. etc. Pod kościo­łem zaszedł epi­zod, któ­ry Wyspiań­ski utrwa­lił żyw­cem w warian­cie do »Wese­la«. Kie­dy cały orszak sie­dział już na wozach i miał już ruszać, jesz­cze jakaś paniu­sia chwy­ci­ła za rękaw sta­ro­ści­nę wese­la, impo­nu­ją­cą Kli­mi­nę, i jęła się dopy­ty­wać: »Moi dro­dzy, powiedz­cie, a ma też ona co?«. Na co Kli­mi­na naj­do­bro­dusz­niej w świe­cie: »E, ma, ma, zaś by tam nie mia­ła! Bid­na mysz, a ma tyż«. Wóz ruszył, a paniu­sia zosta­ła z tą wiadomością”. 


Wese­le Rydla odby­wa­ło się w domu Tet­ma­je­ra, było hucz­ne, trwa­ło, o ile pamię­tam, wraz z cze­pi­na­mi, ze dwa czy trzy dni. Nie­je­den z gości prze­spał się wśród tego na sto­sie pal­to­tów, potem znów wstał i hulał dalej. Wieś była oczy­wi­ście zapro­szo­na cała, z mia­sta kil­ka osób z rodzi­ny i przy­ja­ciół Rydla, cały pra­wie świa­tek malar­ski z Kra­ko­wa. I Wyspiań­ski. Pamię­tam go jak dziś, jak szczel­nie zapię­ty w swój czar­ny tużu­rek stał całą noc opar­ty o futry­nę drzwi, patrząc swo­imi sta­lo­wy­mi, nie­sa­mo­wi­ty­mi oczy­ma. Obok wrza­ło wese­li­sko, hucza­ły tań­ce, a tu, do tej izby raz po raz wcho­dzi­ło po parę osób, raz po raz dola­ty­wał jego uszu strzęp roz­mo­wy. I tam ujrzał i usły­szał swo­ją sztukę”.

pro­ble­ma­ty­ka:

Podzia­ły kla­so­we – uka­za­nie chłop­stwa i inte­li­gen­cji oraz daw­nych kon­flik­tów (raba­cja galicyjska)


Chłopomania/ludomania – fascy­na­cja mło­do­pol­skich arty­stów wiej­skim życiem i chło­pa­mi, to tyl­ko moda, ta fascy­na­cja jest pozor­na, ludzie nie bada­ją realiów życia na wsi, zaspo­ka­ja­ją się pozo­ra­mi, tan­de­ciar­stwem, jak Lucjan Rydel (Pan Mło­dy), któ­re­go prze­ci­wień­stwem jest Gospo­darz, Wło­dzi­mierz Tet­ma­jer, bo on napraw­dę chciał uciec z mia­sta i cięż­ko pra­co­wał w polu, wybrał życie chłopa.


Wal­ka naro­do­wo­wy­zwo­leń­cza i zjed­no­cze­nie ponad podzia­ła­mi – boha­te­ro­wie (szcze­gól­nie Gospo­darz) sta­ra­ją się zjed­no­czyć wszyst­kich, by roz­po­cząć kolej­ne powsta­nie niepodległościowe

Wpływ histo­rii na współ­cze­sność – posta­cie fan­ta­stycz­ne czę­sto sym­bo­li­zu­ją daw­ną chwa­łę i donio­słość lub prze­ciw­nie, wciąż aktu­al­ne pro­ble­my i gro­zę – Rycerz, Stań­czyk, Het­man, Upiór.

język:

Język boha­te­rów ujaw­nia ich pocho­dze­nie i aspiracje:

– inte­li­gen­ci mło­do­pol­scy uży­wa­ją nie­na­gan­nej, lite­rac­kiej pol­sz­czy­zny, nie­rzad­ko sty­li­zo­wa­nej (nawią­za­nia do utwo­rów Wło­dzi­mie­rza Tet­ma­je­ra i Lucja­na Rydla); w roz­mo­wie z chło­pa­mi sta­ra­ją się uży­wać gwa­ry, co nie­kie­dy jest źró­dłem komizmu;

– Gospo­darz (Wło­dzi­mierz Tet­ma­jer) przy­ta­cza powie­dzon­ka nawią­zu­ją­ce do tra­dy­cji szlacheckiej;

– Rache­la, Żydów­ka fascy­nu­ją­ca się moder­ni­zmem, uży­wa meta­fo­rycz­ne­go języka;

– mowa chło­pów jest sty­li­zo­wa­na na pod­kra­kow­ską gwarę.

boha­te­ro­wie:

POSTACIE REALISTYCZNE

Pan Mło­dyLucjan Rydel, poeta, autor dra­ma­tów „Betle­jem pol­skie”, „Zacza­ro­wa­ne koło”, mło­do­pol­ski arty­sta z mia­sta, nie rozu­mie wsi, w ogó­le nie dostrze­ga, że na wsi obo­wią­zu­ją też zasa­dy, że wieś ma pro­ble­my, patrzy na swo­ją żonę jak na lal­kę z kra­kow­skich Sukien­nic; myśli, że zjed­no­czy się z chło­pa­mi, gdy będzie cho­dził boso, w grun­cie rze­czy razi wszyst­kich sztucz­no­ścią, jego poglą­dy cechu­je ludomania. 

Lucjan i Jadwi­ga Rydlo­wie z dzieć­mi. Autor: autor foto­gra­fii nie­zna­ny, Polo​na​.pl public domain

Pan­na Mło­da Jadwi­ga Miko­łaj­czy­ków­na, sio­stra Gospo­dy­ni, chłop­ka, pan­na z Bro­no­wic, pro­sto­li­nij­na, ale sza­nu­ją­ca zasa­dy panu­ją­ce na wsi. 

Jadwiga Mikołajczykówna, żona Lucjana Rydla

Jadwi­ga Rydlo­wa. Autor: skan z listu Wyspiań­skie­go do Rydla, autor foto­gra­fii nie­zna­ny, public domain

Gospo­darz Wło­dzi­mierz Tet­ma­jer, przy­rod­ni brat Kazi­mie­rza Prze­rwy-Tet­ma­je­ra, malarz, pocho­dzi z mia­sta, ale od daw­na miesz­ka w Bro­no­wi­cach, oże­nił się z chłop­ką, ale zro­zu­miał zasa­dy panu­ją­ce na wsi, pozo­sta­je pod wiel­kim uro­kiem chło­pów. We wszyst­kich waż­nych spra­wach liczy się ze zda­niem żony.

 

Autor: Sta­ni­sław Wyspiań­ski, public domain

Gospo­dy­ni Anna Tet­ma­je­ro­wa z Miko­łaj­czy­ków, żona Wło­dzi­mie­rza i sio­stra Pan­ny Mło­dej, chłop­ka, jest naj­star­szą z sióstr, racjo­na­list­ką, cho­ciaż jako pierw­sza w swo­im rodzie zde­cy­do­wa­ła się na ślub z mężem z mia­sta, ale sta­no­wi dla nie­go autorytet. 

Anna Mikołajczykówna, żona Włodzimierza Tetmajera

Autor: Wło­dzi­mierz Tet­ma­jer, Muzeum Naro­do­we w War­sza­wie, public domain

Isia (Jadwi­sia) – Jadwi­ga Tet­ma­je­rów­na (Tet­ma­jer-Naim­ska), naj­star­sza cór­ka Tet­ma­je­rów, ona jako dziec­ko pierw­sza zoba­czy chochoła. 

Mary­sia Maria Susu­ło­wa z Miko­łaj­czy­ków, sio­stra Gospo­dy­ni i Pan­ny Mło­dej, w prze­szło­ści stra­ci­ła uko­cha­ne­go, była zarę­czo­na z mala­rzem Ludwi­kiem de Lave­aux, któ­ry zmarł przed­wcze­śnie na gruź­li­cę, teraz jest żoną Wojt­ka, na wese­lu zasta­na­wia się nad prze­szło­ścią i roman­tycz­nym uczu­ciem oraz teraź­niej­szo­ścią przy boku męża.

Autor: Ludwik de Lave­aux, pry­wat­na kolek­cja, public domain

Woj­tek Woj­ciech Susuł, mąż Mary­si, chłop, musi odpo­cząć od wesel­nej atmos­fe­ry i na chwi­lę poło­żyć się spać. 

Hanecz­ka Anna Rydlów­na, młod­sza sio­stra Lucja­na Rydla, dziew­czy­na z mia­sta, bar­dzo bez­po­śred­nia, szyb­ko zaprzy­jaź­nia się z chłopami; 

Zosia Zofia Pareń­ska, ma 14 lat, cór­ka zna­ne­go kra­kow­skie­go leka­rza Sta­ni­sła­wa Pareń­skie­go, sio­stra Mary­ny, póź­niej­sza żona Tade­usza Boya-Żeleń­skie­go, impo­nu­ją jej pawie pió­ra przy chłop­skich czapkach.

Mary­na Maria Pareń­ska, star­sza sio­stra Zosi, cór­ka zna­ne­go kra­kow­skie­go leka­rza Sta­ni­sła­wa Pareń­skie­go, ma cię­ty dow­cip, roz­sąd­na, muza arty­stów mło­do­pol­skich. Jako real­na postać zgi­nie roz­strze­la­na przez Niemców. 

Autor:  Witold Wojt­kie­wicz, por­tret Mary­ny Raczyńskiej

Ojciec Jacek Miko­łaj­czyk, ojciec Pan­ny Mło­dej, Gospo­dy­ni, Mary­si, Kuby i Jaś­ka; bro­no­wic­ki gospo­darz. chłop, bier­ny wobec obec­nych wydarzeń.

Jasiek Jan Miko­łaj­czyk, brat Pan­ny Mło­dej, jeden z druż­bów, chłop, zgu­bi zło­ty róg, któ­ry wraz z zada­niem prze­ka­zał mu Gospodarz.

Kuba Jakub Miko­łaj­czyk, naj­młod­szy brat Pan­ny Mło­dej, chłop (w rze­czy­wi­sto­ści w trak­cie akcji„Wesela” był małym chłop­cem, bar­dzo lubił się z parob­kiem Sta­chem, cho­dził do szko­ły w Kra­ko­wie na pie­cho­tę i dzia­łał dla całej rodzi­ny jako posła­niec, dono­sił też listy do Wyspiań­skie­go), w dra­ma­cie Wyspiań­ski robi z nie­go posłań­ca wiel­kiej spra­wy, chło­piec bar­dzo ceni Gospo­da­rza i szcze­gó­ło­wo rela­cjo­nu­je mu oko­licz­no­ści przy­by­cia Wernyhory.

Dziad – miesz­ka­niec wsi, chłop, w mło­do­ści był świad­kiem rze­zi gali­cyj­skiej z 1846 r., więc teraz na wese­lu chłop­ki i pana z mia­sta boi się powtór­ki z wyda­rzeń historycznych.

Cze­piec Bła­żej Cze­piec, szwa­gier ojca Pan­ny Mło­dej, obec­ny wójt, chłop, dosko­na­le zorien­to­wa­ny w sytu­acji poli­tycz­nej, chce wziąć udział w zry­wie naro­do­wo­wy­zwo­leń­czym, nie stro­ni od alko­ho­lu i jest kłó­tli­wy, ata­ku­je muzykanta. 

Czep­co­wa – żona Czep­ca, chłop­ka, nie ma wpły­wu na swo­je­go męża, jest zastra­sza­na, gdy pro­si go, by ten już poszedł odpo­cząć, bo jest pija­ny, on ją wyga­nia do domu.

Kasper Kasper Cze­piec, syn Bła­że­ja, dru­gi druż­ba, chłop, zain­te­re­so­wa­ny Kasią, któ­rą ma poślu­bić, ale flir­tu­je też z dziew­czy­na­mi z mia­sta. Pra­cu­je jako paro­bek u Gospo­da­rza. Na roz­kaz Bła­że­ja chwy­ci za kosę i będzie goto­wy do walki. 

Kasia – mło­da chłop­ka, jed­na z dru­hen, ma być przy­szłą żoną Kaspra, z któ­rym flir­tu­je i mówi, że roz­wią­za­ła się jej wstąż­ka u spód­ni­cy. Ado­ru­je ją Nos, ale nie jest wobec nie­go ule­gła i nie zga­dza się na pocałunek. 

Sta­szek – mło­dy chłop, jeden z parob­ków, któ­ry na pole­ce­nie Gospo­da­rza ma się zająć koniem Wernyhory. 

Muzy­kant — uwa­ża, że nie będzie grał tego, co każe mu jakiś Bła­żej Cze­piec, na doda­tek gra to, za co mu zapła­co­no. Popa­da w kon­flikt z Czepcem. 

Nos – wymy­ślo­na postać, kom­pi­la­cja dwóch deka­den­tów Tade­usza Noskow­skie­go i Sta­ni­sła­wa Czaj­kow­skie­go; ma uka­zy­wać przy­by­szewsz­czy­znę, czy­li ide­olo­gię i zacho­wa­nie deka­den­tów sku­pio­nych wokół Sta­ni­sła­wa Przy­by­szew­skie­go, gło­si tu hasło sztu­ki dla sztu­ki, a przy oka­zji flir­tu­je bez ogra­ni­czeń i nad­uży­wa alkoholu. 

Kli­mi­na – Anna Kli­mi­na, gospo­dy­ni, wdo­wa po poprzed­nim wój­cie, chłop­ka z Bro­no­wic, ma oko­ło czter­dzie­stu lat, mat­ka chrzest­na Isi, swat­ka, nie obra­ża się na alu­zje Rad­czy­ni, w któ­rych ta komen­tu­je jej wiek i wygląd. 

Ksiądz — pil­nu­je swo­ich inte­re­sów, pocho­dzi ze wsi, wywo­dzi się z chłop­stwa, to jemu Żyd pła­ci czynsz za wynaj­mo­wa­nie karczmy.

Żyd — Hersz Sin­ger, karcz­marz, ojciec Rache­li, dum­ny z cór­ki, nie­uf­nie pod­cho­dzi do meza­lian­su Pana Mło­de­go z Pan­ną Mło­dą, nie lubi się z Lucja­nem Rydlem. Jako postać histo­rycz­na był obu­rzo­ny, że Wyspiań­ski opi­sał go w dra­ma­cie, uwa­żał też, że przez to jego cór­ka, wią­żąc się z arty­stycz­nym śro­do­wi­skiem, zeszła na złą drogę.

Rache­la – inspi­ra­cją do stwo­rze­nia tej posta­ci była Pepa (Józe­fa) Sin­ger, mło­da Żydów­ka, cór­ka karcz­ma­rza (Her­sza Sin­ge­ra) z Bro­no­wic; inte­re­su­je się sztu­ką moder­ni­stycz­ną, chce od życia poetycz­no­ści, widzi bro­no­wic­ką cha­tę jako arkę. Nie jest real­nym odwzo­ro­wa­niem praw­dzi­wej Józefy. 

Poeta Kazi­mierz Prze­rwa-Tet­ma­jer, naj­bar­dziej zna­ny poeta moder­ni­zmu, deka­dent, przy­rod­ni brat Gospo­da­rza, na wese­lu roz­ma­wia głów­nie z kobie­ta­mi, marzy o two­rze­niu wiel­kiej sztu­ki, ale coś go ogra­ni­cza. Na krót­ko przed „Wese­lem” napi­sał dra­mat „Zawi­sza Czarny”.

Autor: Leon Jan Wyczół­kow­ski, Muzeum Naro­do­we w War­sza­wie, public domain

Dzien­ni­karz Rudolf Sta­rzew­ski, redak­tor kon­ser­wa­tyw­ne­go „Cza­su”, pry­wat­nie przy­ja­ciel Wyspiań­skie­go. Na wsi poszu­ku­je wytchnie­nia, postrze­ga ją jako miej­sce sie­lan­ki, pogar­dza chło­pa­mi, ma ich za nie­uków nie­zo­rien­to­wa­nych w sytu­acji poli­tycz­nej kra­ju i świa­ta — nie chce dla­te­go roz­ma­wiać z Czep­cem. Po pre­mie­rze dra­ma­tu Wyspiań­skie­go umie­ści w cza­so­pi­śmie pochleb­ną recen­zję sztu­ki. W real­nym życiu zgi­nie śmier­cią samo­bój­czą. Jako postać dra­ma­tycz­na ma dyle­mat doty­czą­cy swo­jej roli redak­to­ra w cza­so­pi­śmie zwią­za­nym z par­tią Stań­czy­ków, wów­czas pro­mu­ją­cą ugo­do­we postę­po­wa­nie wobec zaborcy. 

Autor: Jacek Mal­czew­ski, 1917 public domain

Rad­czy­ni Anto­ni­na Domań­ska, autor­ka powie­ści dla mło­dzie­ży „Histo­ria żół­tej ciżem­ki”, „Pazio­wie kró­la Zyg­mun­ta”, ciot­ka Rydla, dum­na, wynio­sła, gar­dzą­ca chło­pa­mi i chłop­ka­mi, nie zna życia na wsi i pyta Kli­mi­nę o siew w listopadzie. 

Autor: Sta­ni­sław Bizań­ski, 1917 public domain

POSTACIE FANTASTYCZNE

Cho­choł – kon­struk­cja ze sło­my zakła­da­na zimą na deli­kat­ne rośli­ny (rur­ka pusta w środ­ku, obwi­ja­ło się nią krza­ki na zimę, by nie zmar­z­ły – dziś robi się z sia­tek), tym się chro­ni­ło głów­nie krza­ki róży; marazm, czas spa­nia; w środ­ku jest nadzie­ja na nie­pod­le­głość, ale uśpio­na. Cho­choł zapo­wie nadej­ście kolej­nych zjaw i uka­że się dziec­ku, Isi (tra­dy­cja roman­tycz­na – dziec­ko widzi więcej). 

Wid­mo Ludwik de Lave­aux, malarz i były narze­czo­ny Marii Miko­łaj­czy­ków­nej, któ­ry umarł na gruź­li­cę; kocha­nek (taki jak z cz. II i cz. IV „Dzia­dów”), uka­że się Mary­si i prze­ra­ża ją; przy­cho­dzi tak jak Jasień­ko do Karu­si w „Roman­tycz­no­ści” (odwo­ła­nie do roman­ty­zmu; sym­bol tra­gicz­nej miło­ści romantycznej).

Autor: Ludwik de Lave­aux, Muzeum Naro­do­we w War­sza­wie, public domain

Stań­czyk – bła­zen kró­lew­ski na dwo­rze kró­la Zyg­mun­ta Augu­sta, dorad­ca; mar­twi się losem Pol­ski, zna­my go z obra­zu Matej­ki, któ­ry czy­ta­my jako smut­ny obraz patrio­ty zmar­twio­ne­go kra­jem. Uka­zu­je się  Dzien­ni­ka­rzo­wi, któ­ry pra­cu­je w cza­so­pi­śmie sym­pa­ty­zu­ją­cym ze stron­nic­twem Stań­czy­ków (pokor­nym wobec zabor­cy); jest jego wyrzu­tem sumie­nia, że dzia­ła prze­ciw­ko sobie dla posia­da­nia wła­dzy, bycia redak­to­rem; Stań­czyk wypo­mi­na  Dzien­ni­ka­rzo­wi, że pro­mu­je on posta­wę bier­no­ści, zamiast nawo­ły­wać do wal­ki; wrę­cza on  Dzien­ni­ka­rzo­wi kadu­ce­usz (laska posel­ska) i mówi, by zamie­szał nią w naro­do­wym kotle: „mąć naro­do­wą kadź”. 

Autor: Jan Matej­ko, Muzeum Naro­do­we w Warszawie

Rycerz Zawi­sza Czar­ny, uka­zu­je się Poecie. Jest sym­bo­lem dzia­ła­nia (a prze­cież deka­dent nie umie już dzia­łać) i siły oraz odzwier­cie­dle­niem marzeń Poety o sile, mocy, potę­dze, ujaw­nia nie­moc Poety, ducho­wą pust­kę, pesy­mizm; Prze­rwa-Tet­ma­jer, pier­wo­wzór Poety, pisze dra­mat „Zawi­sza Czarny”.

Autor: Jan Matej­ko, Muzeum Naro­do­we w War­sza­wie, public domain

Het­man het­man Bra­nic­ki, zdraj­ca ojczy­zny, magnat; uka­zu­je się Panu Mło­de­mu i ujaw­nia jego lęki – że zdra­dza inte­li­gen­cję i ma wąt­pli­wo­ści co do mie­sza­nia się z niż­szą kla­są spo­łecz­ną; poka­zu­je, że Pan Mło­dy ma poczu­cie wyż­szo­ści nad ludź­mi ze wsi, że tyl­ko pozor­nie bra­ta się ze wsią; sym­bol zdrady. 

Autor: Johann Rom­bau­er, public domain

Upiór Jakub Sze­la, postać histo­rycz­na, on pro­wa­dził rzeź gali­cyj­ską (chło­pi prze­ciw­ko szlach­cie, zarzy­na­li ich w bun­cie); poka­zu­je się dzia­do­wi i ujaw­nia jego lęki, że nic z tego bra­ta­nia się mia­sta ze wsią dobre­go nie będzie, bo on jako dziec­ko widział, jak Sze­la mor­du­je; ujaw­nia, że odwiecz­nie trwa kon­flikt mię­dzy szlach­tą a chłopami. 

Autor: drze­wo­ryt, autor nie­zna­ny, public domain

Wer­ny­ho­ra – legen­dar­ny boha­ter roman­tycz­ny, ukra­iń­ski dziad z lirą, sza­man, wróż­bi­ta, wie­rzo­no w nie­go, auten­tycz­na postać, zain­te­re­so­wa­ny nie­pod­le­gło­ścią. Przy­cho­dzi do Gospo­da­rza, by ten połą­czył inte­li­gen­cję i chło­pów dla słusz­nej spra­wy – wszy­scy razem mogą zawal­czyć o nie­pod­le­głość; Gospo­darz jest sym­bo­lem tego zjed­no­cze­nia – i jed­ni, i dru­dzy go sza­nu­ją, tyl­ko on umie popro­wa­dzić lud do powsta­nia, sym­bol patrio­ty­zmu. Daje zło­ty róg – sym­bol powsta­nia (jak zaczy­na­ło się wal­kę, to trze­ba było zadąć w róg). Jego por­tret autor­stwa Matej­ki wisiał w cha­cie Tet­ma­je­rów i zain­spi­ro­wał Wyspiańskiego.

Autor: Jan Matej­ko, Muzeum Naro­do­we w Krakowie

stresz­cze­nie: 

AKT I

Sce­na I 

Spo­ty­ka­ją się przed­sta­wi­cie­le dwóch świa­tów — naj­wy­bit­niej­szy i sza­no­wa­ny  Dzien­ni­karz i naj­bar­dziej hała­śli­wy z chło­pów. Obaj mają pier­wo­wzo­ry w posta­ciach histo­rycz­nych. Cze­piec wypy­tu­je  Dzien­ni­ka­rza o poli­ty­kę świa­to­wą, robi to pozor­nie neu­tral­nie, a w grun­cie rze­czy iro­ni­zu­je, bo wspo­mi­na o powsta­niu bok­se­rów w Chi­nach. To kwe­stia aktu­al­na, bo jesie­nią 1900 roku trwa­ło chiń­skie powsta­nie prze­ciw Euro­pej­czy­kom.  Dzien­ni­karz zby­wa go z wyż­szo­ścią, nie chce z nim roz­ma­wiać o kwe­stiach poli­ty­ki świa­to­wej. Chłop zapew­nia go, że i na wsi ludzie czy­ta­ją gaze­ty i inte­re­su­ją się wyda­rze­nia­mi ze świa­ta.  Dzien­ni­karz z pogar­dą pyta, po co to robią, i powąt­pie­wa, czy Cze­piec w ogó­le wie, gdzie leżą Chi­ny, zazna­cza też, że jako przed­sta­wi­ciel ludu powi­nien się zająć wsią i sie­lan­ko­wy­mi myśla­mi o wsi zacisz­nej i spo­koj­nej, jak to postrze­gał ją Jan Kocha­now­ski. Cze­piec na te sło­wa wspo­mi­na o dwóch chło­pach ze wsi, któ­rzy byli na woj­nie w Japo­nii, a następ­nie wychwa­la walecz­ność chło­pów. Wspo­mi­na też histo­rycz­ną postać chło­pa Bar­to­sza Gło­wac­kie­go, któ­ry wsła­wił się w bitwie pod Racła­wi­ca­mi, zazna­cza­jąc, że nie moż­na lek­ce­wa­żyć pro­stych ludzi. Na koniec Cze­piec oskar­ża inte­li­gen­cję o nie­chęć do współ­pra­cy z niż­szy­mi war­stwa­mi, co sta­no­wi bar­dzo waż­ny kon­tekst dla całe­go dra­ma­tu uka­zu­ją­cy, że w XIX wie­ku chcia­no wpo­ić chło­pom poczu­cie naro­do­wej wspól­no­ty, ale robio­no to tyl­ko wiel­ki­mi sło­wa­mi, bo w rze­czy­wi­sto­ści się ich bano i wciąż wspo­mi­na­no raba­cję galicyjską. 

Sce­na II

Roz­mo­wa  Dzien­ni­ka­rza z Zosią.  Dzien­ni­karz pra­wi dziew­czy­nie kom­ple­men­ty, lecz ona wie, że jest dla nie­go jedy­nie „salo­no­wą zabaw­ką”, i z lek­ką iry­ta­cją odrzu­ca jego zalo­ty. Jako dru­ga, po Czep­cu, wyda­je się, że przy­po­mi­na  Dzien­ni­ka­rzo­wi, że nie powi­nien lek­ce­wa­żyć ludzi. 

Sce­na III

Hanecz­ka i Zosia chcą zatań­czyć, pro­szą więc o pozwo­le­nie Rad­czy­nię. Ta suge­ru­je im, że może któ­ryś z mia­sto­wych inte­li­gen­tów zechce się z nimi zaba­wić. Dziew­czy­ny jed­nak wola­ły­by zatań­czyć z druż­ba­mi w ciż­bie na środ­ku izby. Rad­czy­ni kry­ty­ku­je poryw­czość chło­pów i ich skłon­ność do bójek, lecz osta­tecz­nie ugi­na się pod proś­bą Han­ki. Mamy tu uka­za­ną kon­fron­ta­cję dwóch świa­tów, bo brat Hanecz­ki to Pan Mło­dy, jego eks­tra­wa­gan­cja ślu­bu z chłop­ką ucho­dzi mu na sucho, ale fakt, że jego sio­stra chce tań­czyć z chło­pa­mi, już nie jest przyj­mo­wa­ny z taki­mi samy­mi odczuciami. 

Sce­na IV

Roz­mo­wa Kli­mi­ny, bro­no­wic­kiej chłop­ki, z Rad­czy­nią. Rad­czy­ni jest prze­ciw­na prze­ni­ka­niu się klas spo­łecz­nych. Gdy Kli­mi­na zaga­du­je o synów Rad­czy­ni, ta uci­na temat. 

Sce­na V

Zosia pod­cho­dzi do druż­by Kaspra i pro­si, by choć raz z nią zatań­czył. On opo­wia­da, że swa­ta­ją mu na żonę pierw­szą druh­nę, Kasię.

Sce­na VI

Hanecz­ka pro­si do tań­ca pierw­sze­go druż­bę Jaś­ka, któ­ry zga­dza się z entuzjazmem. 

Sce­na VII

Rad­czy­ni zaga­du­je Kli­mi­nę o życie na wsi, pyta­jąc, czy już zasia­li w polu (choć jest już listo­pad – Rad­czy­ni nie ma poję­cia o rol­nic­twie), a Kli­mi­na przy­zna­je, że mie­li dobre żni­wa. Rad­czy­ni stwier­dza, że Kli­mi­na jako wdo­wa mogła­by z powo­dze­niem zna­leźć kolej­ne­go męża, gdyż jest jesz­cze dość mło­da i ładna.Obie kobie­ty popeł­nia­ją w tej roz­mo­wie wie­le towa­rzy­skich nie­tak­tów, jak­by mówi­ły inny­mi języ­ka­mi, jed­na nie zna się na roli, dru­ga dopie­ro pyta­ła o swa­ta­nie — to dwa świa­ty, a miesz­ka­ją od sie­bie zale­d­wie kil­ka kilometrów. 

Sce­na VIII

Roz­mo­wa Pana Mło­de­go z Księ­dzem. Ksiądz sam pocho­dzi ze wsi i dobrze czu­je się na chłop­skim wese­lu, lecz przy­zna­je, że ze wzglę­du na jego pocho­dze­nie nie­któ­rzy nim gar­dzą. Pan Mło­dy zapew­nia go, że Księ­dzu zosta­nie przy­zna­na god­ność kano­ni­ka, o któ­rą się sta­ra, lecz on zauwa­ża, że jego pocho­dze­nie może być prze­szko­dą dla decy­du­ją­cych, wywo­dzą­cych się ze szlach­ty. Mamy tu wykaz wie­lu obaw doty­czą­cych podzia­łów kla­so­wych. Nie rozu­mie­jąc za bar­dzo, o czym mowa, Pan­na Mło­da wtrą­ca, że zwierzch­ni­ków księ­dza, a więc mia­sto­wych, zwa­nych tu cia­ra­cha­mi, to trze­ba „walić w mor­dę”. To bar­dzo bez­po­śred­nie wyra­że­nie z ust Pan­ny Mło­dej uka­zu­je jej sto­su­nek do wyż­szej kla­sy, ale zosta­nie ode­bra­ne jako nie­win­ne i naiwne. 

Sce­na IX

Pan Mło­dy raz za razem wyzna­je miłość Pan­nie Mło­dej, co zaczy­na ją iry­to­wać. On jed­nak nie posia­da się ze szczę­ścia, pro­si, by i ona zapew­ni­ła go o swo­jej miło­ści. Widać tu prze­za­baw­ną kon­fron­ta­cję mia­sta i wsi, inte­li­gen­ta i chłop­ki. On jest zafa­scy­no­wa­ny jej natu­rą i uro­dą wiej­skiej dziew­czy­ny, a ona widzi w nim dobry i roz­sąd­ny wybór, jed­nak nie inte­re­su­ją jej arty­stycz­ne nie­po­ko­je. Obo­je trak­tu­ją się z wyż­szo­ścią, wie­dzą, że mimo wiel­kich chę­ci nie będą mieć tej samej wraż­li­wo­ści. W koń­cu idą zatańczyć.

Sce­na X

Roz­mo­wa Mary­ny z Poetą. Sce­na jest odwo­ła­niem do jesz­cze nie­daw­nych słyn­nych ero­ty­ków Kazi­mie­rza Prze­rwy-Tet­ma­je­ra, któ­ry teraz jako 35-let­ni don­żu­an od nie­chce­nia i z przy­zwy­cza­je­nia zaczy­na flir­to­wać z pierw­szą kobie­tą, z jaką został sam na sam. Dziew­czy­na nie pod­da­je się flir­tom, a tak­że urzą­dza szer­mier­kę słowną. 

Sce­na XI

Ksiądz wyra­ża swo­ją tro­skę o przy­szłość mał­żeń­stwa pań­stwa mło­dych, gdyż w dzień ślu­bu jest zawsze przy­jem­nie, a z cza­sem poja­wia­ją się pro­ble­my i pań­stwo mło­dzi muszą uwa­żać, by się sobą nie znu­dzić. Pan­na Mło­da kwi­tu­je, że każ­dej kon­ku­rent­ce zedrze łeb, i znów uka­zu­je, że nie boi się kon­kre­tów i jest bar­dzo dosadna. 

Sce­na XII

Pan Mło­dy ponow­nie wypy­tu­je żonę, czy ta go kocha, co zaczy­na ją nudzić, a potem zachwy­ca się jej chłop­skim stro­jem. Gdy Pan­na Mło­da narze­ka na cisną­ce buty, Pan Mło­dy suge­ru­je, by je ścią­gnę­ła i tań­czy­ła boso, ona jed­nak odma­wia, bo „Trza być w butach na wese­lu”. To prze­ko­micz­na sce­na, któ­ra znów uka­zu­je, że mał­żon­ko­wie pocho­dzą z róż­nych świa­tów, on jest sen­ty­men­tal­ny, ona rze­czo­wa, on nie zna zasad panu­ją­cych na wsi, dla niej są one bar­dzo ważne. 

Sce­na XIII

Ksiądz wyra­ża swo­je wąt­pli­wo­ści doty­czą­ce mał­żeń­stwa miesz­cza­ni­na z chłop­ką. Pan Mło­dy odpo­wia­da, że w miło­ści trze­ba podą­żać za ser­ca gło­sem, a nie za konwenansami.

Sce­na XIV

Po tań­cu z Czep­cem Mary­na wra­ca cała spo­co­na, ale też zachwy­co­na zaba­wą, mówi, że czym innym jest flirt z Poetą z mia­sta, a czym innym taniec z chło­pem. Rad­czy­ni radzi jej, by usia­dła i odpo­czę­ła, bo się jesz­cze przeziębi. 

Sce­na XV

Poeta i Mary­na kon­ty­nu­ują flirt, inte­li­gent nie może zro­zu­mieć, dla­cze­go nie spo­ty­ka się z zain­te­re­so­wa­niem ze stro­ny pan­ny z mia­sta. Ona zaczy­na się iry­to­wać z powo­du jego próż­no­ści, mówi nawet, że jego twór­czość to bała­muc­twa podob­ne do innych. Mary­na cytu­je tu nawet „Ham­le­ta”, mówiąc, że to tyl­ko „sło­wa, sło­wa, sło­wa”, a prze­cież tak boha­ter Szek­spi­ra odpo­wia­dał na pusto­sło­wie Poloniusza. 

Sce­na XVI

Roz­mo­wa Zosi i Hanecz­ki o miło­ści. Gdy Zosia wyzna­je, że marzy o wiel­kim uczu­ciu, Hanecz­ka tłu­ma­czy, że minie jesz­cze dużo cza­su, zanim je znaj­dzie, a w mię­dzy­cza­sie spo­ro się napła­cze i wie­le wycier­pi, bo każ­de­go czło­wie­ka doty­ka nie­szczę­śli­wa miłość.

Sce­na XVII

Roz­mo­wa Pana Mło­de­go z Żydem. Żyd wyra­ża się z dystan­sem o rze­ko­mej przy­jaź­ni z Pola­ka­mi, gdyż tak napraw­dę nie ma mię­dzy nimi praw­dzi­wej sym­pa­tii, zarzu­ca Panu Mło­de­mu sztucz­ność i pozę, dopie­ro wże­nił się w chło­pów i już na karcz­ma­rza patrzy, jak na tego, któ­ry wyzy­sku­je chło­pa, cho­ciaż jego strój to tyl­ko maska­ra­da. Zakła­da jed­nak, że może jesz­cze coś z Pana Mło­de­go będzie, ale to czas musi poka­zać, może będzie ten jego strój jak sym­bol chłop­sko-pań­skiej wol­no­ści, jak za cza­sów Kościusz­ki. Następ­nie Żyd opo­wia­da o swo­jej cór­ce, Rache­li, któ­ra jest nie­za­leż­na i nie chce jesz­cze wycho­dzić za mąż, a ponad­to fascy­nu­je się sztu­ką i lite­ra­tu­rą, przy­szedł tu, by zapo­wie­dzieć jej przyj­ście, by zosta­ła wpro­wa­dzo­na do towa­rzy­stwa, bo nie jest wykształ­co­na i oczy­ta­na. Żyd pyta Pana Mło­de­go, dla­cze­go wziął sobie za żonę chłop­kę, a nie kobie­tę z inte­li­gen­cji, a ten odpo­wia­da, że szu­ka inności.

Sce­na XVIII

Rache­la wcho­dzi i wita się z gość­mi fran­cu­skim bon soir (dobry wie­czór), a Żyd przed­sta­wia ją Panu Mło­de­mu. Rache­la tłu­ma­czy, że przy­cią­gnę­ła ją na wese­le „arcy­przy­jem­na muzy­ka”, i porów­nu­je rów­nież bro­no­wic­ką roz­świe­tlo­ną cha­tę, za któ­rej okna­mi pada ulew­ny deszcz, do arki w cza­sie powo­dzi. Pan Mło­dy wita ją i zapra­sza do tańców. 

Sce­na XIX

Dal­sza roz­mo­wa Rache­li z Panem Mło­dym. Rache­la zachwy­ca się chłop­skim wese­lem i stwier­dza, że nada­je się ono do poezji. Pan Mło­dy przy­zna­je jej rację i wyra­ża swo­ją fascy­na­cję chłop­ski­mi, ludo­wy­mi zwy­cza­ja­mi oraz ciszą i spo­ko­jem na wsi. 

Sce­na XX

Poeta infor­mu­je Pana Mło­de­go, że szu­ka go żona, bo gdy zoba­czył Rache­lę i jej poetyc­kość, od razu go to zain­spi­ro­wa­ło. Rache­la suge­ru­je, że Pani Mło­da może być zazdro­sna o ich roz­mo­wy. Pan Mło­dy wycho­dzi, zosta­wia­jąc Rache­lę z Poetą. 

Sce­na XXI

Poeta i Rache­la flir­tu­ją, wpla­ta­jąc w to nawią­za­nia do sztu­ki. Roz­ma­wia­ją o miło­ści, a Rache­la przy­zna­je, że pra­gnie inten­syw­ne­go uczu­cia. Poeta pyta o wol­ną miłość, a Rache­la odpo­wia­da, że marzy­ła o tym zawsze.

Sce­na XXII

Roz­mo­wa Pana Mło­de­go z Rad­czy­nią, któ­ra kry­ty­ku­je wybór chłop­ki na żonę. Pan Mło­dy ponow­nie chwa­li muzy­kę wesel­ną i zwy­cza­je chłop­skie, na co Rad­czy­ni wyty­ka mu gadulstwo. 

Sce­na XXIII

Roz­mo­wa Pana Mło­de­go z Poetą. Obaj wyra­ża­ją swo­je szczę­ście i zachwyt wese­lem, a następ­nie roz­ma­wia­ją o poezji, któ­ra jest ich wspól­ną pasją. Pan Mło­dy stwier­dza jed­nak, że do two­rze­nia poezji „Trze­ba by lut­ni Homera!”.

Sce­na XXIV

Roz­mo­wa Poety z Gospo­da­rzem. Poecie marzy się dra­mat „groź­ny, szum­ny, posu­wi­sty jak polo­nez”, jed­no­cze­śnie weso­ły i smut­ny. Gospo­darz wyty­ka mło­do­pol­skiej lite­ra­tu­rze sztucz­ny patos. Poeta marzy o czymś wiel­kim, lecz gnę­bi go pospo­li­tość. Obaj zga­dza­ją się, że w chłop­stwie jest wiel­ka siła – „Chłop potę­gą jest i basta!”.

Sce­na XXV

Roz­mo­wa Czep­ca z Ojcem i Gospo­da­rzem. Gospo­darz zauwa­ża, jak wie­lu mia­sto­wych inte­li­gen­tów przy­by­ło na wese­le, Ojciec tłu­ma­czy ich fascy­na­cję inno­ścią i chło­po­ma­nię. Cze­piec zaga­du­je Poetę, któ­ry przy­zna­je, że na wsi czu­je się „Jak u sie­bie za pazu­chą”. Następ­nie zachwa­la siłę i boha­ter­stwo chło­pów, jak rów­nież ich goto­wość do wal­ki o nie­pod­le­głość. Opi­su­je swo­ją bój­kę z Żydem, poka­zu­jąc swo­ją poryw­czość. Poeta zby­wa jego sło­wa, suge­ru­jąc, by poszu­ka­li kró­la Pia­sta, któ­ry ich popro­wa­dzi, a następ­nie opo­wia­da o swo­ich podró­żach po świe­cie. Cze­piec radzi Poecie, by i on wziął sobie żonę z ludu, bo da mu wie­le szczę­ścia, a jej utrzy­ma­nie kosz­tu­je nie­wie­le, a następ­nie wra­ca do tema­tu powsta­nia i koniecz­no­ści współ­pra­cy chłop­stwa z inte­li­gen­cją w celu odzy­ska­nia niepodległości.

Sce­na XXVI

Roz­mo­wa Dzia­da z Ojcem. Dziad pyta, co Ojciec sądzi o mał­żeń­stwie osób z dwóch róż­nych sta­nów. Ten odpo­wia­da, że mu wszyst­ko jed­no, jeśli ludzie się kocha­ją, wszy­scy są sobie rów­ni. Dziad wspo­mi­na raba­cję gali­cyj­ską – czas wiel­kie­go kon­flik­tu mię­dzy szlach­tą a chłop­stwem, lecz nie­pa­mię­ta­ją­cy tych cza­sów Ojciec uzna­je, że to wszyst­ko spraw­ka „Czar­ta” (Dia­bła). Dziad jako naocz­ny świa­dek raba­cji gali­cyj­skiej i rze­zi szlach­ci­ców opo­wia­da, że widział, „jak top­niał śnieg i krew spłu­ki­wał”, po czym przy­szła jesz­cze epi­de­mia cho­le­ry i tyfu­su, któ­rą uznał za karę Bożą. Na koń­cu dziad zauwa­ża, że wnuk Ojca będzie „panem”.

Sce­na XXVII

Żyd pole­ca Dzia­do­wi wziąć się  do pra­cy, gdyż w karcz­mie trze­ba poza­mia­tać pod­ło­gę. Gdy Dziad wyty­ka mu, że i on nie był zapro­szo­ny, ten przy­zna­je, że przy­szedł tutaj w inte­re­sach. Zauwa­ża­ją, że wszy­scy bawią się razem, nie­za­leż­nie od sta­nu, i póź­niej rozej­dą się w swo­je strony.

Sce­na XXVIII

Roz­mo­wa Księ­dza i Żyda o wspól­nych inte­re­sach. Żyd obie­cu­je oddać Księ­dzu pie­nią­dze następ­ne­go dnia. Obaj przy­glą­da­ją się bój­ce Czep­ca i Mać­ka, a Żyd wspo­mi­na, że Cze­piec jest mu dłuż­ny pieniądze. 

Sce­na XXIX

Do roz­mo­wy Żyda i Księ­dza dołą­cza Cze­piec, przy­zna­jąc się do poryw­czo­ści i zawzię­to­ści. Żyd przy­po­mi­na mu o dłu­gu, na co ten się obu­rza i narze­ka, że Żyd za dużo zdzie­ra pie­nię­dzy z ludzi. Ten jed­nak tłu­ma­czy, że to wina wyso­kie­go czyn­szu za wyna­jem karcz­my, któ­ry musi pła­cić Księ­dzu. Wywią­zu­je się kłót­nia, Ksiądz naci­ska na Czep­ca, by ten oddał dług. Cze­piec zasta­na­wia się gło­śno, kto go okra­da – Ksiądz czy Żyd. Ksiądz suge­ru­je, że to pijań­stwo jest przy­czy­ną dłu­gów Czep­ca, czym roz­wście­cza go jesz­cze bardziej.

Sce­na XXX

Gospo­darz zauwa­ża kłó­tli­wość i poryw­czość chło­pów, wspo­mi­na przy tym raba­cję gali­cyj­ską. Pan Mło­dy woli nie myśleć tak o chło­pach, gdyż burzy to jego obraz pol­skiej wsi, i choć jego dziad­ka zarżnę­li piłą, a więc zamor­do­wa­li chło­pi, to oni odpu­ści­li już te krzyw­dy. Następ­nie Gospo­darz wyra­ża wia­rę w to, że odzy­ska­nie nie­pod­le­gło­ści to spra­wa, któ­ra zjed­no­czy chło­pów i mieszczan. 

Sce­na XXXI 

Ksiądz zbie­ra się do wyjaz­du. Gospo­darz zle­ca zaśpie­wać „Kur­desz” – sta­ro­pol­ską pieśń i wypić strzemiennego. 

Sce­na XXXII

Hanecz­ka koń­czy taniec z Jaś­kiem i zapew­nia go, że jesz­cze razem zatańczą. 

Sce­na XXXIII

Roz­mo­wa Kaspra i Jaś­ka. Zda­niem Kaspra pan­ny miej­skie są nimi zain­te­re­so­wa­ne, lecz Jaś­ko­wi wyda­je się, że one tyl­ko sobie z nich kpią. Kac­per zauwa­ża, że nie są od nich gor­si, a następ­nie zaczy­na­ją wspól­nie śpie­wać krakowiaka.

Sce­na XXXIV

Jasiek śpie­wa i marzy o bogac­twie, któ­rym będzie mógł prze­chwa­lać się przed ludź­mi ze wsi i z miasta.

Sce­na XXXV

Rad­czy­ni mimo zapew­nień Pana Mło­de­go stwier­dza, że nie zmie­ni zda­nia co do jego ślu­bu z chłop­ką. Nie uwa­ża, żeby to był dobry wybór. 

Sce­na XXXVI

Kolej­na roz­mo­wa Poety i Rache­li. Poeta śmie­je się z Rache­li, że zako­cha się w chło­pie, i wyty­ka jej, że wszyst­ko widzi przez pry­zmat poezji. Rache­la tłu­ma­czy, że sama nigdy nie pisa­ła, bo brzy­dzi się lichą for­mą, ale odnaj­du­je poezję w ota­cza­ją­cej ją przy­ro­dzie. Poeta drwi z jej wypo­wie­dzi. Wzbu­rzo­na Rache­la mówi, że zapro­si cho­cho­ła do izby na wese­le, by poświad­czył o jej szcze­ro­ści. Motyw ten pod­chwy­tu­je Poeta. Gdy Rache­la mówi: „zapro­ście tu na wese­le wszyst­kie dzi­wy, kwia­ty, krze­wy, pio­ru­ny, brzę­cze­nia, śpie­wy...”, Poeta doda­je: „I cho­cho­ła!”. Następ­nie kobie­ta żegna się z Poetą i wychodzi. 

Sce­na XXXVII

Poeta kom­ple­men­tu­je Pan­nę Mło­dą i pro­si, by zapro­si­ła na wese­le duchy, naj­le­piej te udrę­czo­ne. Ona jed­nak mówi, że nie widzi takiej potrze­by, na doda­tek pyta, gdzie by mia­ła ich pomie­ścić, sko­ro już tu jest tłocz­no. Widać tu znów jej rze­czo­wość, nie w gło­wie jej absur­dy i fantazje. 

Sce­na XXXVIII

Do roz­mo­wy włą­cza się roz­ra­do­wa­ny Pan Mło­dy i on jed­nak pod­ła­pu­je suge­stię Poety — jest nim prze­cież zafa­scy­no­wa­ny, chciał­by być jak on, więc mówi, że to czas, by zapro­sić cho­cho­ła, któ­ry skrył się w sadzie. Jest tak szczę­śli­wy, że z chę­cią zapro­si każ­de­go na swo­je wese­le, i woła: „Spro­wadź jesz­cze, kogo chcesz, ciesz się z nami, ciesz Goda­mi!”. W ten spo­sób zaczy­na się magia. Pan Mło­dy zapra­sza meta­fi­zy­kę do swo­je­go domu. 

AKT II 

Sce­na I

Czar dzia­ła. Zbli­ża się pół­noc — magicz­na godzi­na. Gospo­dy­ni kła­dzie spać dzie­ci. Isia pro­si mat­kę, by ta pozwo­li­ła jej jesz­cze potań­czyć na ocze­pi­nach. Kobie­ta osta­tecz­nie zga­dza się, lecz każe jej wcze­śniej uśpić dziec­ko w kołysce. 

Sce­na II

Kli­mi­na wzy­wa Gospo­dy­nię na ocze­pi­ny. Obie zapa­la­ją małe świecz­ki łojo­we i wycho­dzą. W izbie zosta­je sama Isia. Na zega­rze w izbie wybi­ja północ. 

Sce­na III

Poja­wia się Cho­choł i zapo­wia­da przy­by­cie na wese­le wie­lu innych gości. Isia wyga­nia go, lecz on życzy sobie roz­ma­wiać z jej rodzi­ca­mi, gdyż to oni wezwa­li go na wese­le. Dziew­czy­na go widzi, bo jest naj­młod­szą uczest­nicz­ką wese­la, to odwo­ła­nie do tra­dy­cji roman­tycz­nej, tyl­ko dziec­ko, poeta i sza­le­niec widzą więcej. 

Sce­na IV

Mary­sia i Woj­tek tań­czą ze sobą, aż Wojt­ko­wi zawró­ci­ło się w gło­wie ze zmę­cze­nia. Mary­sia każe mu odpo­cząć. Obo­je dostrze­ga­ją zja­wy – czar­ne figu­ry na ścia­nie – lecz nie zwra­ca­ją na nie uwa­gi i wychodzą. 

Sce­na V

Mary­sia dostrze­ga jed­nak Wid­mo i roz­po­zna­je w nim daw­ne­go narze­czo­ne­go, przy­by­wa do niej jak kocha­nek z bal­la­dy Mic­kie­wi­cza „Roman­tycz­ność”. Pyta, co się z nim sta­ło, bo wie tyl­ko tyle, że wyje­chał do obcych miast, a potem nie wró­cił. Wid­mo tłu­ma­czy, że już nie żyje, a jego grób jest gdzieś dale­ko. Poja­wił się na wese­lu, bo chciał się przy­po­mnieć swo­jej uko­cha­nej, i pro­si, by z nim zatań­czy­ła, bo już wkrót­ce będzie musiał odejść. Mary­sia przy­tu­la się do nie­go i czu­je tru­pie zim­no z jego ust, po czym odga­nia Wid­mo. War­to wspo­mnieć, że to odwo­ła­nie nie tyl­ko do tra­dy­cji roman­tycz­nej, lecz tak­że do wyda­rzeń histo­rycz­nych, bo Maria Miko­łaj­czy­ków, tak jak pozo­sta­łe sio­stry, też mia­ła wyjść za inte­li­gen­ta, arty­stę, była narze­czo­ną mala­rza de Lave­aux, ale ten zmarł, więc w dniu wese­la sio­stry odczu­wa ona tęsk­no­tę za zmarłym. 

Sce­na VI

Woj­tek zasta­je bla­dą Mary­sie. Kobie­ta opo­wia­da mu o Wid­mie i pro­si, by ją objął i przy­tu­lił. Wyraź­nie pod­kre­śla, że wybie­ra żyją­ce­go, swo­je­go męża, chłopa. 

Sce­na VII

Dzien­ni­ka­rzo­wi uka­zu­je się wid­mo bła­zna ostat­nich Jagiel­lo­nów – Stań­czy­ka, któ­ry wita go na wzór sta­rosz­la­chec­ki sło­wa­mi „Salve, bra­cie!” i żar­tu­je, że bła­znów jest obec­nie coraz wię­cej. Uka­zu­je się tu jako wzór poli­tycz­nej mądro­ści. Histo­rycz­ny bła­zen patro­no­wał kon­ser­wa­ty­stom kra­kow­skim, któ­rzy stwo­rzy­li z nie­go legen­dę dla swo­je­go pro­gra­mu opu­bli­ko­wa­ne­go w 1869 roku jako „Teka Stań­czy­ka”.  Dzien­ni­karz to zaś Rudolf Sta­rzew­ski, redak­tor kra­kow­skie­go „Cza­su”, kon­ser­wa­tyw­ne­go orga­nu pra­sy, któ­ry narze­ka na obec­ną sytu­ację Pol­ski. Stań­czyk oskar­ża go o marazm i bez­czyn­ność, a tak­że o pogrą­ża­nie naro­du w roz­pa­czy i zwąt­pie­niu. Wspo­mi­na, że widział, jak zawie­sza­no dzwon Zyg­mun­ta, gra­ją­cy do dziś. Zarzu­ca  Dzien­ni­ka­rzo­wi, że za bar­dzo sku­pia się na błę­dach innych, a następ­nie każe odrzu­cić to, co było złe, ale też pamię­tać o tym, co było dobre i świę­te. Na koń­cu wrę­cza  Dzien­ni­ka­rzo­wi bła­zeń­ską laskę – kadu­ce­usz – laskę posel­ską, taką samą, jaką miał mitycz­ny Her­mes, by mącił i pobu­dzał do dzia­ła­nia. Stań­czyk ujaw­nia to, co nie­wi­docz­ne na pierw­szy rzut oka w opa­no­wa­nym, dum­nym  Dzien­ni­ka­rzu, uka­zu­je jego nie­po­ko­je zwią­za­ne z rolą, jaką przyj­mu­je jako  Dzien­ni­karz poli­tycz­ny mówią­cy do poko­le­nia ludzi zde­pra­wo­wa­nych niewolą. 

Sce­na VIII

Poeta spo­ty­ka  Dzien­ni­ka­rza, któ­re­go drę­czą wyrzu­ty sumie­nia. Twier­dzi, że wią­żą go kaj­da­ny kon­we­nan­su i że zatra­cił praw­dzi­we cno­ty – Przy­jaźń, Litość, Miłość, Szcze­rość. Zada­je sobie typo­wo deka­denc­kie i peł­ne roz­ter­ki życio­wej pyta­nie: „Czy my mamy pra­wo do cze­go?!! Czy my mamy jakie pra­wo żyć...?”. Następ­nie oskar­ża poezję o to, że chce go „uśpić, znie­czu­lić, znie­wo­lić”, po czym wycho­dzi na dwór zaczerp­nąć świe­że­go powietrza. 

Sce­na IX

Wyspiań­ski iro­ni­zu­je, bo tuż przed akcją „Wese­la” Kazi­mierz Prze­rwa-Tet­ma­jer miał wysta­wiać w Kra­ko­wie dra­mat „Zawi­sza Czar­ny”, jed­nak tu Rycerz będzie uosa­biał wiel­kość. Uka­że się on poecie w żela­znej zbroi i zła­pie go za dłoń. To Rycerz-Zawi­sza Czar­ny, uka­za­ny tu jako uoso­bie­nie męstwa i hono­ru. Naka­zu­je on Poecie, któ­ry tak bar­dzo chciał wiel­kich czy­nów i wiel­kiej poezji, „siąść na koń” i bie­rze go w nie­wo­lę, a następ­nie zada­je mu pyta­nie, czy zda­je sobie on spra­wę, kim mógł­by być. Rycerz wspo­mi­na bitwę pod Grun­wal­dem i wal­czą­cych w niej boha­te­rów, po czym zapo­wia­da nad­cho­dzą­cy zryw naro­do­wo­wy­zwo­leń­czy i popy­cha go do dzia­ła­nia. W koń­cu naka­zu­je Poecie, by ten popa­trzył w jego twarz i zoba­czył, że jest on Mocą, o któ­rej ten zawsze marzył. Poeta nie wytrzy­mu­je kon­fron­ta­cji z wiel­ko­ścią, o któ­rej prze­cież marzył już od pierw­szych scen dra­ma­tu. Nie jest w sta­nie nic zmie­nić, nic zdzia­łać, sta­ra się nie­udol­nie wyplą­tać z poetyc­ko­ści, by zro­zu­mieć, jak waż­na jest spra­wa naro­do­wa. Nie uda­je mu się to, jest pochło­nię­ty deka­den­cją. Nie ma mocy czynu. 

Sce­na X

Poeta spo­ty­ka Pana Mło­de­go i opo­wia­da mu o swo­ich wra­że­niach ze spo­tka­nia z Ryce­rzem. Zda­je sobie spra­wę ze swo­jej nie­do­sko­na­ło­ści i chce dążyć do wiel­kich czy­nów. Pan Mło­dy sądzi, że Poecie cho­dzi o kolej­ny tekst, sonet, okta­wę albo nawet poemat. Poeta jed­nak czu­je zapał do wal­ki o niepodległość.

Sce­na XI

Poja­wia się zja­wa Het­ma­na Bra­nec­kie­go (Bra­nic­kie­go). Chór (sza­tań­skie duchy) pro­si go o zło­to, pie­nią­dze i poca­łun­ki oraz oskar­ża o bra­nie pie­nię­dzy moskiew­skich. Het­man bła­ga, by wzię­li od nie­go to zło­to, gdyż go pali. Nagle zja­wę dostrze­ga Pan Mło­dy i prze­ra­żo­ny krzy­czy: „Woje­wo­da! Woje­wo­da!” (nawią­za­nie do „Zacza­ro­wa­ne­go koła” Rydla). Na jego zawo­ła­nie „Jezu!!” dia­bel­skie duchy znikają. 

Sce­na XII

Het­man mówi, że pró­bu­je ucie­kać przed dia­bła­mi, któ­re piją jego krew, i od stu lat gna przez pusz­czę. Cheł­pi się pie­niędz­mi moskiew­ski­mi, uzy­ska­ny­mi za zdra­dę naro­du. Jedy­nie sło­wo „Jezus” na chwi­lę odga­nia dia­bły. Het­man chce ofia­ro­wać Panu Mło­de­mu resz­tę pie­nię­dzy, lecz on nie chce ich przy­jąć. Oskar­ża Het­ma­na i jemu podob­nych o dopro­wa­dze­nie do utra­ty przez Pol­skę nie­pod­le­gło­ści. W odpo­wie­dzi Het­man wyty­ka Panu Mło­de­mu ślub z „cham­ską dziew­ką”, pod­czas gdy on oże­nił się z nie­ślub­ną cór­ką Cary­cy – Alek­san­drą Engel­hard­tów­ną. Stwier­dza, że „Pol­ska to tyl­ko hoło­ta, trze­ba im zło­ta” i chce się uca­ło­wać z Panem Mło­dym jak szlach­cic ze szlach­ci­cem, ten jed­nak odsy­ła go do diabłów.

Sce­na XIII

Het­ma­na Bra­nic­kie­go ponow­nie ota­cza chór dia­błów. Wyrzu­ca­ją mu, że zaprze­dał kraj. Mówią mu, że jest prze­klę­ty, piją jego krew, wyj­mu­ją jego ser­ce z trze­wi, leją mu do ust żar. Het­man uka­zu­je swo­je prze­wrot­ne obli­cze, mówiąc: „Zło­to pali, zło­to war; sur­sum cor­da [w górę ser­ca], wiwat Car!”. Chór wypy­cha Het­ma­na, by ten poszedł w tan. „Pójdź­że w tan, dalej w tan! Zło­ty pan! Wesel­ny Pan!”. Zja­wa ta uka­zu­je wie­le lęków Pana Mło­de­go zwią­za­nych ze zdra­dą sta­nu szla­chec­kie­go, a tak­że jest przy­wo­ła­niem zna­nych z „Dzia­dów cz. III” dia­błów, któ­re gnę­bią zdraj­ców spra­wy narodowej. 

Sce­na XIV

Dziad spo­ty­ka prze­ra­żo­ne­go Pana Mło­de­go i jest zdzi­wio­ny jego ner­wo­wym zachowaniem. 

Sce­na XV

Dziad spo­strze­ga Upio­ra, któ­ry chce się bawić na wese­lu. Upiór naka­zu­je, by poda­no mu kubeł wody – jest cały we krwi, chce umyć ręce i twarz. Na czo­le ma krwa­wą pla­mę, któ­rej nie moż­na zmyć – jest ona sym­bo­lem zara­zy, któ­ra nawie­dzi­ła chło­pów po wyda­rze­niach z 1846 roku. Dziad pró­bu­je prze­pę­dzić Upio­ra, któ­ry zaczy­na nucić „A sta­ło się to w Zapu­sty”. Upiór przed­sta­wia się jako Jakub Sze­la, przy­wód­ca raba­cji gali­cyj­skiej, i mówi, że przy­był tu, bo sam jest swa­tem i katem jed­no­cze­śnie, co odno­si się do nie­ustan­nych obaw o to, czy dwa sta­ny: pań­ski i chłop­ski mogą sobie ufać i się bra­tać, czy jest wśród nich nadal wie­le nie­na­wi­ści, któ­ra przy­czy­ni się do kolej­nych roz­le­wów krwi. Mówi do Dzia­da, że są jak bracia. 

Sce­na XVI

Kasper i Jasiek zabie­ga­ją o wzglę­dy Kasi, pró­bu­jąc zostać sam na sam z dziew­czy­ną i wyga­nia­jąc jeden dru­gie­go. W koń­cu dziew­czy­na pro­si Jaś­ka, by ten poszedł przy­nieść wódki. 

Sce­na XVII

Kasper pro­po­nu­je dziew­czy­nie, by razem poszli do odda­lo­ne­go miej­sca, to flirt, nie­co rubasz­ny, ona się z nim prze­ko­ma­rza. Następ­nie Kasper nuci pio­sen­kę, według któ­rej chciał­by, by dziew­czy­na była dzi­siaj mu ule­gła, bo nikt nie wie, co przy­nie­sie jutro. 

Sce­na XVIII

Przy­cho­dzi Nos, przy­no­sząc flasz­kę i kie­lisz­ki. W pew­nym momen­cie pró­bu­je poca­ło­wać Kasię, któ­ra się wzbra­nia, mówiąc, że dopie­ro przy­szedł i już chce ją cało­wać. Kasper stwier­dza, że Nos sam wypił całą flaszkę. 

Sce­na XIX

Pań­stwo mło­dzi wciąż tań­czą, lecz są już zmę­cze­ni. Jed­no­cze­śnie Pan­na Mło­da nie chce prze­stać, by nie żało­wać, że nie wyko­rzy­sta­ła w peł­ni swe­go wese­la. Pan Mło­dy porów­nu­je taniec do pacior­ków różań­ca, a snu­je roz­wa­ża­nia o przy­szło­ści: „posta­wi­my se dwór modrze­wio­wy, brzó­zek przed okna­mi posadzę”. 

Sce­na XX 

Zosia i  Dzien­ni­karz przy­pad­kiem spo­ty­ka­ją się w ciem­nej izbie. Zosia jest zmę­czo­na tań­cem, lecz wyda­je się zado­wo­lo­na z zaba­wy. Na pyta­nie  Dzien­ni­ka­rza, czy nie brzy­dzi się chło­pa­mi, odpo­wia­da obo­jęt­nie, że patrzy na ludzi jak na ludzi. Doda­je ponad­to, że mimo to nie była­by dobrą żoną dla chło­pa. Następ­nie  Dzien­ni­karz nie­śmia­ło przy­zna­je jej , że ta mu się podoba. 

Sce­na XXI 

Na wese­le wra­ca Rache­la, któ­rej wyma­rzy­ło się tu wię­cej magii i zaczy­na ją dostrze­gać. Poeta zauwa­ża znik­nię­cie cho­cho­ła. Przy­po­mniaw­szy ich wcze­śniej­szą roz­mo­wę, pod­czas któ­rej przy­wo­ły­wa­li duchy i posta­cie fan­ta­stycz­ne, Poeta wypo­wia­da waż­ne zda­nie: „Myśmy lecie­li na lep poezji – i teraz dwór się od poezji trzę­sie”. Rache­la uzna­je, że obec­nie „cha­ta sta­ła się roz­ko­cha­na w pol­sko­ści”. Obo­je wcho­dzą do wnę­trza chaty. 

Sce­na XXII

Kuba przy­bie­ga do Gospo­da­rza i infor­mu­je go, że jakiś pan przy­je­chał na koniu, taki, któ­ry robi pol­skie miny. Gospo­darz naka­zu­je mu zająć się koniem przy­by­sza. Kuba opi­su­je gościa – Wer­ny­ho­rę: „ubio­ry na nim czer­wo­ne, siwa bro­da, a lira u sio­dła, jak te dzia­dy z Kal­wa­ry­je, co noszą lirę u pasa”. Kuba stwier­dza, że jak żyje, nie widział takie­go męża. To cie­ka­we, bo prze­cież Wer­ny­ho­rę nama­lo­wał Jan Matej­ko, a obraz ten wisi wewnątrz bro­no­wic­kiej cha­ty. Kuba pro­si Gospo­da­rza, by wyszedł z nim na zewnątrz.

Sce­na XXIII

Męż­czyź­ni spo­ty­ka­ją Gospo­dy­nię. Gospo­darz opo­wia­da jej o przy­by­ciu jakie­goś nowe­go, „wiel­kie­go gościa”. Gospo­dy­ni wska­zu­je mu izbę, w któ­rej będą mogli sobie spo­koj­nie porozmawiać. 

Sce­na XXIV

Wer­ny­ho­ra wita Gospo­da­rza po imie­niu, a Gospo­darz tłu­ma­czy, że jego żona stroi się w alkie­rzu, bo odma­wia­ła pacie­rze i kła­dła dziec­ko spać, więc nie mogła tak nagle przyjść i go powi­tać. Wer­ny­ho­ra każe mu jed­nak przy­siąść, gdyż muszą poroz­ma­wiać o Przy­mie­rzu, i mówi, że przy­by­wa z dale­ka, aż od Kre­sów, i wstą­pił na wese­le, bo jest miej­scem zgro­ma­dze­nia wie­lu ludzi. Gospo­darz opo­wia­da z dumą o swo­ich zbio­rach i gospo­dar­stwie, a Wer­ny­ho­ra odpo­wia­da, że jest jesz­cze mło­dy i nie zna wiel­kich krzywd. Gdy ponow­nie Wło­dzi­mierz wspo­mi­na o swo­jej żonie, Wer­ny­ho­ra tłu­ma­czy, że chce roz­ma­wiać na osob­no­ści. Następ­nie pyta Gospo­da­rza, czy ten go pozna­je. Gdy Wło­dzi­mierz nie może sobie przy­po­mnieć, kim jest przy­bysz, ten przed­sta­wia mu się jako Wer­ny­ho­ra. Gospo­darz stwier­dza, że śnił o nim i spo­dzie­wał się jego przy­by­cia (obraz Wer­ny­ho­ry pędz­la Jana Matej­ki wisi w jego cha­cie). Wer­ny­ho­ra mówi jak wieszcz, pro­ro­czym i peł­nym sym­bo­li­ki języ­kiem, ale moż­na wywnio­sko­wać, że przy­no­si trzy rozkazy: 

  • zwo­łać pospo­li­te ruszenie;

  • zgro­ma­dzić ludzi przed kościołem;

  • być goto­wym przed świtem.

Wer­ny­ho­ra ofia­ro­wu­je tak­że Gospo­da­rzo­wi zło­ty róg, któ­ry ma natchnąć wszyst­kich Duchem. Pod koniec swo­jej wizy­ty przy­po­mi­na swo­je roz­ka­zy, a następ­nie stwier­dza, że jutro jest wiel­ką tajem­ni­cą i wszyst­ko się wte­dy oka­że. Naka­zu­je też, by nie radzić za wie­le, ale sta­nąć w ciszy i jed­no­ści. Ten pro­gram insu­rek­cji jest dość nie­ja­sny, ale Wyspiań­ski nie mógł napi­sać go ina­czej, bo w 1900 nie było nawet warun­ków dla pla­no­wa­nia wal­ki zbroj­nej, może dla­te­go spro­wa­dził tu boha­te­ra-wiesz­cza, zna­ne­go z twór­czo­ści romantyków. 

Sce­na XXV

Gospo­darz przy­cho­dzi z wie­ścia­mi od Wer­ny­ho­ry do swo­jej żony. Zaczy­na się zbro­ić, czym wzbu­dza nie­po­kój Gospo­dy­ni. Gospo­darz przy­zna­je, że musi zaraz kon­no jechać, bo zło­żył przy­się­gę Wer­ny­ho­rze, a Gospo­dy­ni, myśląc, że jej mąż jest cho­ry albo pija­ny, odpo­wia­da, że ma się uspo­ko­ić, poło­żyć i wytrzeź­wieć, a nie z bro­nią po nocy jeź­dzić kon­no, jesz­cze skoń­czy w rowie. 

Sce­na XXVI

Gospo­darz jest posłusz­ny roz­sąd­nej żonie, wzy­wa zatem mło­de­go druż­bę, Jaś­ka. Naka­zu­je mu sio­dłać konie i natych­miast jechać zwo­ły­wać chło­pów. Następ­nie wrę­cza mu zło­ty róg, któ­ry dostał od Wer­ny­ho­ry. Naka­zu­je mu wró­cić, nim zapie­je trze­ci kur, i dopie­ro wte­dy zadąć w róg. Na koniec instru­uje go jesz­cze, by nie zgu­bił zło­te­go rogu. Jest to już dru­gi dzień wese­la, więc zmę­cze­nie i alko­hol dają się we zna­ki, więc cho­ciaż Gospo­darz chciał­by pod­jąć się histo­rycz­nej misji, odda­je ją mło­dzień­co­wi. Jasiek wybie­ga, a po chwi­li wra­ca i schy­la się po czap­kę z pawim pió­rem porzu­co­ną na pod­ło­dze, nie zauwa­ża, że w ten spo­sób wybrał spra­wę chłop­ską, a nie narodową.

Sce­na XXVII

Moż­na wąt­pić, czy posta­ci fan­ta­stycz­ne nie były pijac­ką marą, ale Wer­ny­ho­ra jed­nak zda­je się praw­dzi­wy. Stasz­ko, paro­bek, woła Gospo­da­rza i pyta go, czy widział sta­re­go pana. Chło­pak jest pod wra­że­niem przy­by­sza, mówi, że widział iskry na jego wąsach, strój szla­chec­ki, nie­zwy­kłość, ogień. Opo­wia­da o trud­no­ściach, jakie mie­li wraz z Kubą przy okieł­zna­niu jego konia. W koń­cu wrę­cza Gospo­da­rzo­wi zgu­bę, jaką odjeż­dza­ją­cy Wer­ny­ho­ra zosta­wił na pro­gu – zło­tą podkowę. 

Sce­na XXVIII

Przy­cho­dzi Gospo­dy­ni. Mąż poka­zu­je jej zna­le­zio­ną przez Stasz­ka zło­tą pod­ko­wę – znak obec­no­ści Wer­ny­ho­ry – i mówi, że trze­ba zwo­łać ludzi i poka­zać ją zgro­ma­dze­niu jako znak z nieba. 

Sce­na XXIX

Gospo­dy­ni odra­dza poka­zy­wa­nie pod­ko­wy zgro­ma­dze­niu, a Gospo­darz każe jej wrzu­cić pod­ko­wę do skrzy­ni, co jest sym­bo­licz­nym wyzna­niem, że wybie­ra albo spra­wę chłop­ską ponad naro­do­wą, albo odkła­da szczę­ście na póź­niej. Następ­nie opo­wia­da jej o Wer­ny­ho­rze i zle­co­nych mu zada­niach. Gospo­dy­ni, słu­cha­jąc swo­je­go męża, podej­rze­wa, że się upił, i każe mu poło­żyć się spać.

Sce­na XXX

Goście pyta­ją Gospo­dy­ni, co się dzie­je, a ona odpo­wia­da, że Gospo­darz się upił i sza­le­je. Gospo­darz wyty­ka wte­dy gościom chło­po­ma­nię, fałsz i marazm, po czym spluwa.

AKT III 

Sce­na I (Gospo­darz) 

Gospo­darz cho­dzi tam i z powro­tem w ciem­nej izbie, zamy­ka pootwie­ra­ne drzwi. W koń­cu znu­żo­ny kła­dzie się na zesta­wio­nych krze­słach. Roz­mo­wy odtąd toczo­ne są pół­gło­sem. Ewi­dent­nie coś go dręczy. 

Sce­na II

Nos spił się, więc Gospo­darz, Poeta i Pan Mło­dy pró­bu­ją go uspo­ko­ić i poło­żyć spać. Nos, typo­wy mło­do­pol­ski deka­dent, swo­je żale topi w alko­ho­lu. Doma­ga się wina. następ­nie mówi do Poety o sztu­ce: „Znam, znam: evi­va l’arte, życie nasze nic nie war­te”, czym odwo­łu­je się do wier­sza Kazi­mie­rza Prze­rwy-Tet­ma­je­ra „Evi­va L’ar­te”. Nos tłu­ma­czy, że chciał się zato­pić w tłu­mie gości, ale nie uda­ło mu się zdu­sić indy­wi­du­al­no­ści. Gdy mówi o swo­im bólu ser­ca, Poeta stra­szy go cho­ro­bą z powo­du nad­uży­wa­nia alko­ho­lu. Nos jed­nak tłu­ma­czy, że wła­śnie dla­te­go pije, bo wte­dy czu­je, nawet czu­je wte­dy przy­na­leż­ność naro­do­wą. Stwier­dza ponad­to, że gdy­by Cho­pin żył, to też by pił. Gdy zgro­ma­dze­ni pró­bu­ją go poło­żyć spać, Nos wspo­mi­na o swo­im tań­cu z Mora­wian­ką, któ­rej nikt nie chciał w taniec brać. Gospo­darz przy­zna­je, że rów­nież jest zmę­czo­ny. Gospo­dy­ni naka­zu­je rów­nież i jemu poło­żyć się spać. Nos i Gospo­darz zasy­pia­ją – pierw­szy na sofie, dru­gi na fote­lu. Pozo­sta­li wychodzą. 

Sce­na III

Moc­no pod­pi­ty Cze­piec pod­cho­dzi do Muzy­kan­ta i zarzu­ca mu, że wziął pie­nią­dze i nie gra dla nie­go. Muzy­kant bez­sku­tecz­nie pró­bu­je mu wytłu­ma­czyć, że już dla nie­go zagrał i teraz gra pozo­sta­łym wesel­ni­kom. W koń­cu radzi mu poło­żyć się spać. 

Sce­na IV

Czep­co­wa pró­bu­je uspo­ko­ić roz­złosz­czo­ne­go i pija­ne­go Czep­ca, któ­ry awan­tu­ru­je się z Muzy­kan­tem. Pro­si go, by poszedł do domu. Ten jed­nak nie słu­cha jej i chce pobić Muzy­kan­ta, a ją wysy­ła do domu.

Sce­na V

Gospo­dy­ni mówi Czep­co­wej, że jej mąż już śpi. Roz­ma­wia­ją o wese­lu. Czep­co­wa stwier­dza, że mło­dzi powin­ni się teraz wyba­wić, bo potem to w życiu tyl­ko same nie­szczę­ścia. Następ­nie komen­tu­je przy­jezd­nych z mia­sta, że patrzą się jak niewyspani.

Sce­na VI

Poetyc­ka roz­mo­wa Rache­li i Poety. Obo­je żegna­ją się ze sobą. Rache­la daje do zro­zu­mie­nia, że będzie tęsk­nić za Poetą i żału­je, że już nigdy się praw­do­po­dob­nie nie spo­tka­ją. Poeta jako lekar­stwo na smu­tek i żal dora­dza pisa­nie poezji. 

Sce­na VII

Hanecz­ka, któ­ra wła­śnie skoń­czy­ła tań­czyć z druż­bą, zwie­rza się Panu Mło­de­mu, że tak dobrze się bawi, iż nawet chcia­ła poca­ło­wać swo­je­go tan­ce­rza. Pan Mło­dy kry­ty­ku­je te zapę­dy dziew­czy­ny, stwier­dza­jąc, że druż­bo­wie są na to za głu­pi. To cie­ka­we, bo znów poka­zu­je, że meza­lians jest akcep­to­wa­ny spo­łecz­nej tyl­ko wte­dy, gdy to pan wybie­ra sobie part­ner­kę z niż­szej kla­sy społecznej. 

Sce­na VIII

Poeta kom­ple­men­tu­je Mary­nę, że coraz pięk­niej wyglą­da. Mary­na zauwa­ża zaś, że Poeta już tu gości i wyda­rze­nia upo­ety­zo­wał. Ten przy­zna­je, że dopraw­dy to cały kraj teraz jest ima­gi­na­cją. Mary­na zasta­na­wia się, jak wesel­ni­cy, któ­rzy nie mają tyle talen­tu, co Poeta, mogą zacho­wać roz­anie­lo­ny stan dzi­siej­sze­go wese­la. Ten jed­nak stwier­dza, że to nie­moż­li­we. Mary­na rela­cjo­nu­je roz­mo­wy chło­pów, któ­re sły­sza­ła w tłu­mie wesel­ni­ków. Opi­su­je ich nastro­je rewo­lu­cyj­ne i zauwa­ża prze­mia­nę nastę­pu­ją­cą w całej pol­skiej natu­rze. Następ­nie Poeta przy­zna­je, że męczy go już ta cała poetycz­ność, nawet sad wzbu­dza w nim sil­ne emo­cje, a poezja tyle samo daje, co pęta. 

Sce­na IX

Cze­piec chce prze­pę­dzić Kubę, któ­ry mu prze­szka­dza w spa­niu. Paro­bek jed­nak wie, że ma infor­ma­cje, któ­re go zain­te­re­su­ją, opo­wia­da o spo­tka­niu Gospo­da­rza z Wer­ny­ho­rą i o nad­cho­dzą­cej wal­ce z Moska­la­mi. Cze­piec drwi z nie­go, lecz Kuba opi­su­je szcze­gó­ło­wo to, co widział, mówi o boga­tym gościu z Ukra­iny i jego siwym koniu. Osta­tecz­nie jako dowód jego wizy­ty poda­je zło­tą pod­ko­wę, któ­rą zgu­bił koń. Osta­tecz­nie Cze­piec daje wia­ry sło­wom parob­ka i zaczy­na się przy­go­to­wy­wać, bo prze­cież już od pierw­szych scen dra­ma­tu szy­ko­wał się do bijatyki. 

Sce­na X

Cze­piec napo­ty­ka sto­ją­ce­go w drzwiach Dzia­da, któ­ry infor­mu­je go, że chło­pi zbie­ra­ją się do wal­ki, a Jasiek jeź­dzi po wsi kon­no i zwo­łu­je ludzi do pospo­li­te­go rusze­nia. Cze­piec jest zasko­czo­ny tym, że dopie­ro teraz się o tym wszyst­kim dowia­du­je, dziad tłu­ma­czy to jego upo­je­niem alkoholowym.

Sce­na XI 

Cze­piec wypy­tu­je Gospo­dy­nię o jej męża, a ona tłu­ma­czy, że Wło­dzi­mierz śpi, gdyż był już tak pija­ny, że pra­wił bania­lu­ki – chciał się z kimś bić, gdzieś jechać konno. 

Sce­na XII

Rad­czy­ni wyra­ża się z uzna­niem o pra­cy  Dzien­ni­ka­rza i dzi­wi się, że ten zna­lazł czas, by przyjść na wiej­skie wese­le. On jed­nak zaprze­cza, by jego pra­ca była czymś wyjąt­ko­wym, i doda­je, że w tym, co robi, nie ma nawet „Praw­dy cienia!”. 

Sce­na XIII

Rad­czy­ni mówi Pan­nie Mło­dej, że co praw­da jest pięk­ną kobie­tą, ale wąt­pi w przy­szłe szczę­ście pary mło­dej. Pyta ją reto­rycz­nie, jak będą żyli i o czym będą roz­ma­wia­li, sko­ro on jest wykształ­co­ny, a ona nie.

Sce­na XIV

Mary­sia mówi sio­strze – Pan­nie Mło­dej, że cie­szy się z jej wese­la, ale jed­no­cze­śnie oba­wia się, że będzie ona tęsk­nić za wiej­skim życiem i za rodzi­ną, któ­rą pozo­sta­wi na wsi. Pan­na Mło­da zapew­nia, że nie będzie jej żal tego wszyst­kie­go, ale Mary­sia pozo­sta­je nieprzekonana. 

Sce­na XV

Mary­sia pyta Ojca, czy ten cie­szy się z wese­la swo­jej cór­ki. Ojciec odpo­wia­da, że po ślu­bie to on już nie ma nic do gada­nia i niech mło­dzi sami dba­ją o swo­je życie. Następ­nie Mary­sia pyta, czy Ojciec pomo­że jej w spła­cie grun­tów, lecz on stwier­dza, że jest „nie­bo­ga­ty” i że odkąd wyszła za mąż, to jak­by ode­szła na tam­ten świat. Mary­sia wspo­mi­na, że i ją swa­ta­li za pana, jed­nak osta­tecz­nie wyszła za Wojt­ka. Ojciec radzi jej, by nie roz­pa­mię­ty­wa­ła prze­szło­ści, tyl­ko poszła tań­czyć i cie­szyć się wese­lem siostry.

Sce­na XVI

Pan­na Mło­da ze zmę­cze­nia przy­snę­ła sobie na chwi­lę. Budzi się i opo­wia­da Poecie, co się jej przy­śni­ło, a mia­ła sen o Pol­sce. W jej śnie Pol­ska sta­je się baśnio­wą kra­iną, a nie real­nym miej­scem – moż­na dostać się tam tyl­ko magicz­ną karo­cą pro­wa­dzo­ną przez dia­bły. Poeta tłu­ma­czy dziew­ce, że Pol­ski na całym świe­cie nie znaj­dzie. Po chwi­li każe jej przy­ci­snąć rękę do pier­si i posłu­chać bicia ser­ca, po czym mówi: „A to Pol­ska właśnie”. 

Sce­na XVII

Pan Mło­dy w roz­mo­wie z Poetą okre­śla poezję jako widzia­dło, do któ­re­go obaj nie­po­trzeb­nie cią­gle nawią­zu­ją i upa­tru­ją w nim sens. Następ­nie stwier­dza, że on jed­nak woli spo­koj­ne życie na wsi i bez­piecz­ne życie małżeńskie. 

Sce­na XVIII

Przy­cho­dzi Cze­piec ubra­ny w kożuch, z wiel­ką kosą w ręku. Pan Mło­dy dzi­wi się, po co mu kosa, a Cze­piec pró­bu­je dostać się do Gospo­da­rza. Zauwa­ża, że Pan Mło­dy i Poeta nic nie wie­dzą o zwo­ła­nym zgro­ma­dze­niu. Gdy oni dopy­tu­ją się, o co cho­dzi, Cze­piec stwier­dza, że się nie zro­zu­mie­ją. Znów widać tu kon­flikt mię­dzy pana­mi i chło­pa­mi, wza­jem­nie sobą gar­dzą. Poeta wtó­ru­je mu: „No pew­nie, my do Sasa, wy do lasa”. 

Sce­na XIX

Cze­piec budzi Gospo­da­rza, któ­ry jest zdzi­wio­ny jego przyj­ściem i woła swo­ją żonę. Cze­piec jed­nak przy­my­ka drzwi i radzi, by nie mie­szać w to Gospo­dy­ni. Infor­mu­je zaspa­ne­go Gospo­da­rza, że chło­pi we wsi już się zbie­ra­ją. Do roz­mo­wy dołą­cza­ją Poeta i Pan Mło­dy. Cze­piec naka­zu­je rów­nież i im zbie­rać się do wal­ki, gro­zi, że jeśli nie pój­dą z nimi, to oni ich zabi­ją — gro­zi im wspo­mnie­niem raba­cji. Gdy Gospo­darz wciąż nie może sobie nic przy­po­mnieć, co wła­ści­wie mia­ło się wyda­rzyć, Cze­piec wspo­mi­na mu, jak ten nie­raz roz­pa­lał w chło­pach wia­rę w ich wiel­ką moc. Gdy Poeta zarzu­ca Czep­co­wi, że ten by się tyl­ko bił i prze­le­wał krew, on kry­ty­ku­je Poetę, że ten myśli tyl­ko o poezji i wier­szach, a gdy trze­ba się wyka­zać w obro­nie ojczy­zny, to cho­wa gło­wę w pia­sek. Gospo­darz zaczy­na sobie coś przy­po­mi­nać dopie­ro wte­dy, gdy Cze­piec wspo­mi­na przy­by­sza z Ukra­iny, któ­ry naka­zał roze­słać po wsi „wici­ny”. Oka­zu­je się, że Poeta i Pan Mło­dy rów­nież sły­sze­li pobrzę­ki­wa­nie liry. 

Sce­na XX 

Pan Mło­dy pró­bu­je uspo­ko­ić roz­go­rącz­ko­wa­ne­go Czep­ca, któ­ry mówi mu o zbie­ra­ją­cych się przed cha­tą chłopach. 

Sce­na XXI

Poeta i Pan Mło­dy wybie­ga­ją zoba­czyć zbie­ra­ją­cych się chło­pów, a Cze­piec i Gospo­darz zosta­ją sami w izbie. Gospo­darz wciąż nie rozu­mie całe­go tego zamie­sza­nia, a Cze­piec wyra­ża znie­cier­pli­wie­nie, a następ­nie uchy­la drzwi i naka­zu­je dwóm parob­kom, by sta­nę­li na warcie. 

Sce­na XXII

Gospo­darz naka­zu­je Kaspro­wi, by zamknął drzwi przed kobie­ta­mi. Następ­nie Cze­piec dopy­tu­je się, kim był ów nie­zna­jo­my przy­bysz, któ­re­go widział. Ten jed­nak wciąż nie może sobie przy­po­mnieć tego wyda­rze­nia, wciąż szu­mi mu w gło­wie. Cze­piec jest obu­rzo­ny zacho­wa­niem Gospodarza. 

Sce­na XXIII

Pan Mło­dy woła Jagę – Pan­nę Mło­dą, ale Kasper upo­mi­na go, że dzie­ją się tu waż­ne spra­wy i lepiej nie zapra­szać tu bab. 

Sce­na XXIV

Pan­na Mło­da szar­pie się z parob­kiem Kasprem, w koń­cu odpy­cha go i wcho­dzi do izby. Na widok zgro­ma­dzo­nych mówi, że wszy­scy są nie­wy­spa­ni, wszę­dzie dym i swąd. 

Sce­na XXV 

Wbie­ga Poeta, mówi o dziw­nych zna­kach, bo na nie­bie widać hura­gan czar­nych wron. Pan Mło­dy zry­wa się do okna i zauwa­ża, że zbli­ża się świt. 

Sce­na XXVI

Wbie­ga prze­ra­żo­na Gospo­dy­ni i mówi o nad­cią­ga­ją­cym od wscho­du wojsku.

Sce­na XXVII

Pan Mło­dy i Pan­na Mło­da wybie­ga­ją przed cha­tę zoba­czyć, co się tam dzieje. 

Sce­na XXVIII

Poeta wra­ca do izby i opi­su­je, że sły­szał z dale­ka wrzawę. 

Sce­na XXIX

Pan Mło­dy wra­ca pędem, rela­cjo­nu­je, że nie­bo zro­bi­ło się czer­wo­ne, a na nim czar­ny sznur: „Ze zorzy się zro­bi­ła krew: taki sznur (...) jak­by wie­ża Zyg­mun­tow­ska mia­ła we dwie stro­ny wąs”. 

Sce­na XXX

Pan­na Mło­da wra­ca pędem, rela­cjo­nu­je, że przy­le­ciał ogrom­ny ptak. 

Sce­na XXXI

Wpa­da Gospo­dy­ni i mówi o zbie­ra­ją­cych się chło­pach z kosa­mi. Następ­nie radzi Czep­co­wi, by poło­żył się spać, bo nie spał całą noc. Kasper stwier­dza, że coraz wię­cej chło­pów się zbiera.

Sce­na XXXII

Gospo­dy­ni jest prze­ra­żo­na na widok chło­pów z kosa­mi. Cze­piec każe się jej uspo­ko­ić. Gospo­darz pró­bu­je sobie przy­po­mnieć noc­ne spo­tka­nie, pamię­ta jed­nak tyl­ko poje­dyn­cze sło­wa. W tym cza­sie Pan Mło­dy roz­ma­wia z Pan­ną Mło­dą i mówi, że będzie ład­ny pora­nek, sko­ro wczo­raj było burzo­wo. Poeta opo­wia­da Gospo­da­rzo­wi o duchu, z któ­rym roz­ma­wiał w nocy. 

Sce­na XXXIII

Hanecz­ka z Zosią przy­cho­dzą do zgro­ma­dzo­nych. Hanecz­ka opi­su­je Panu Mło­de­mu tajem­ni­cze zna­ki, któ­re widzi na nie­bie, po czym zwra­ca się do Czep­ca. Jest pod wra­że­niem jego kosy, pro­si, by dał jej ją potrzy­mać. Cze­piec jed­nak się wzbra­nia. Gospo­darz przy­po­mi­na sobie, że widział w nocy ducha. Poeta wspo­mi­na, że i on widział ryce­rza w zbroi. Parob­ko­wie Sta­szek i Kuba, któ­rzy pil­no­wa­li siwe­go konia przy­by­sza, poma­ga­ją Wło­dzi­mie­rzo­wi przy­po­mnieć sobie zja­wę. W koń­cu Gospo­darz wykrzy­ku­je: „był u mnie duch: Wer­ny­ho­ra!”. Następ­nie tłu­ma­czy, że duch prze­ka­zał mu roz­kaz roz­nie­sie­nia wici po wsi i obie­cał o wscho­dzie słoń­ca wró­cić do zebra­nych. Pod cha­tą gro­ma­dzi się coraz wię­cej chło­pów. Gospo­darz tłu­ma­czy, że mają wysłu­chi­wać pia­nia kura i tęten­tu konia, któ­rym na gości­niec ma zaje­chać Wer­ny­ho­ra. Zgro­ma­dze­ni ludzie nasłu­chu­ją róż­nych odgło­sów i na roz­kaz Gospo­da­rza klę­ka­ją na zie­mi. Wedle rela­cji Gospo­da­rza Wer­ny­ho­ra ma przy­je­chać od Kra­ko­wa w towa­rzy­stwie Archa­nio­ła. Wtem sły­szą tętent konia, wszy­scy klę­czą w ogrom­nej ciszy i prze­ję­ciu. Wszy­scy jed­no­czą się w goto­wo­ści, połą­cze­ni wspól­ny­mi siła­mi narodowymi. 

Sce­na XXXIV 

Przy­jeż­dża Jasiek na koniu. Wszy­scy są prze­ję­ci. Paro­bek przy­po­mi­na sobie, że kaza­no mu zadąć w zło­ty róg, i uświa­da­mia sobie nagle, że go zgu­bił, został mu tyl­ko sznur.

Sce­na XXXV 

Za Jaś­kiem wcho­dzi koły­szą­cy się sło­mia­ny Cho­choł. Jasiek przy­po­mi­na sobie, że spa­da­ła mu czap­ka z pawich piór i że schy­lał się po nią. Przy­pusz­cza, że to wła­śnie tam zgu­bił zło­ty róg. 

Sce­na XXXVI 

Jasiek przy­po­mi­na sobie o swo­ich obo­wiąz­kach, żeby bydłu paszę zanieść. Widząc jed­nak nie­ru­cho­my tłum ludzi, nie wie, co ma zro­bić. Prze­cież wszy­scy byli goto­wi gdzieś lecieć i się bić, ale może w tym tkwił pro­blem– robi­li to z nie­ja­snych pobu­dek, dla sie­bie, nie­doj­rza­le. Jasiek żału­je, że zgu­bił zło­ty róg – mógł­by go wyko­rzy­stać do zbu­dze­nia zgromadzonych. 

Sce­na XXXVII 

Ostat­nia sce­na jest roz­mo­wą Jaś­ką z Cho­cho­łem. Cho­choł jest demo­nicz­nym reży­se­rem, stwier­dza, że to „Lęk i Strach” spo­wo­do­wał takie unie­ru­cho­mie­nie wśród zebra­nych. Następ­nie Cho­choł naka­zu­je Jaś­ko­wi, by powy­cią­gał chło­pom kosy z rąk, pością­gał sza­ble i wytrze­pał proch z bro­ni, a następ­nie zakre­ślił butem wiel­ki krąg i dał mu do ręki bady­le — zagra na nich jak na skrzyp­cach. Gdy już Cho­choł dosta­je instru­ment, zaczy­na grać, pobu­dza­jąc wszyst­kich do hip­no­tycz­ne­go cho­cho­le­go tań­ca, i śpiewa: 

Mia­łeś, cha­mie, zło­ty róg,
mia­łeś, cha­mie, czap­kę z piór:
czap­kę wicher nie­sie,
róg huka po lesie,
ostał ci sie ino sznur,
ostał ci sie ino sznur”. 

Jasiek, sły­sząc pie­ją­ce­go kura, krzy­czy kil­ka­krot­nie, by chwy­ci­li za broń. Nikt jed­nak nie reagu­je, wszy­scy są zacza­ro­wa­ni, zaśnię­ci – wszy­scy tań­czą jak­by we śnie, ospa­li, jed­no­staj­ni. To cho­cho­li taniec, pełen mara­zmu, wszy­scy są tu kukieł­ka­mi ste­ro­wa­ni przez demiur­ga, któ­ry wyka­zu­je ich nie­moc. Dla­cze­go? Może są nie­zdol­ni, to jesz­cze nie czas, bo nie potra­fią się praw­dzi­we zjed­no­czyć, a może muszą prze­cze­kać, jak krzak róż­ny owi­nię­ty sło­mą. Zosta­li ska­za­ni na wspól­no­tę sym­bo­li, muszą pocze­kać, aż się z niej wybu­dzą, na razie krą­żą w błęd­nym kole, w potrza­sku idei. 

style/kierunki: 

Neo­ro­man­tyzm – przy­wo­ła­nie roman­tycz­nych moty­wów – powra­ca­ją­cy z mar­twych uko­cha­ny, sym­bo­le naro­do­we w domu, powsta­nie narodowe

Sym­bo­lizm – fan­ta­stycz­ne posta­cie sym­bo­li­zu­ją­ce wewnętrz­ne kon­flik­ty bohaterów

Impre­sjo­nizm – opisy

sym­bo­li­ka:

sym­bo­licz­ne przedmioty:

cho­choł – krzak bez życia, nie­moż­ność zre­ali­zo­wa­nia spra­wy naro­do­wej, wszyst­ko jest uśpio­ne, jest zima dla wol­no­ści, trze­ba przeczekać; 

zło­ty róg – sym­bol wal­ki, sygnał roz­po­czy­na­ją­cy powsta­nie, budzą­cy ze snu zimowego; 

czap­ka z pawi­mi pió­ra­mi – Jasiek się po nią schy­la, jest ona sym­bo­lem spra­wy chłop­skiej, że dla Jaś­ka waż­niej­sza jest jego wieś i tra­dy­cja niż spra­wa polska/narodowa, ale to sym­bol pry­wa­ty i mate­ria­li­zmu, pazer­no­ści, te pawie pió­ra poka­zu­ją, że widać tu powierzchowność;

zło­ta pod­ko­wa – gubi ją koń Wer­ny­ho­ry, parob­cy znaj­du­ją; Gospo­dy­ni cho­wa ją do skrzy­ni – bo odkła­da szczę­ście na póź­niej, bo to nie jest teraz na nie czas; bo wybie­ra szczę­ście tyl­ko dla chłopów/siebie, nie myśli o wszystkich. 

cha­ta – sym­bol Pol­ski, mamy prze­krój spo­łe­czeń­stwa i postaw spo­łecz­nych, ujaw­nia­ją się tutaj lęki wszystkich; 

kadu­ce­usz – laska posel­ska, sym­bol przy­wódz­twa politycznego; 

sznur – pozo­stał po zgu­bie­niu rogu, ozna­cza znie­wo­le­nie narodowe; 

dzwon Zyg­mun­ta – poja­wia się w roz­mo­wie  Dzien­ni­ka­rza ze Stań­czy­kiem, jest echem wiel­ko­ści kra­ju, sym­bo­lem dumy; 

kosy posta­wio­ne na sztorc — echo wyda­rzeń spod Racła­wic, sym­bol goto­wo­ści chło­pów do wal­ki, skie­ro­wa­ne w stro­nę panów. 


Wszyst­kie posta­ci fan­ta­stycz­ne (wymie­nio­ne  w spi­sie bohaterów). 


sym­bo­licz­ne sceny 

cho­cho­li taniec – ludzie cze­ka­ją przed cha­tą na sygnał powsta­nia, ale się nie docze­ka­li, więc cho­choł spra­wił, że zmar­li jak on; Jasiek na jego pole­ce­nie wyj­mu­je ludziom z rąk kosy i ukry­wa je w kącie; to ma ozna­czać odło­że­nie spra­wy naro­do­wej na póź­niej; ludzie są jak kukieł­ki, Jasiek usta­wia je, cho­choł gra na paty­kach (dylu-dylu na bady­lu); ludzie tań­czą auto­ma­tycz­nie, w krę­gu, jak mario­net­ki; to sym­bol bier­no­ści spo­łe­czeń­stwa; jest uśpione. 

Tu pole­cam koniecz­nie zoba­czyć jako kon­tekst frag­ment z fil­mu Kon­wic­kie­go „Sal­to”. 

moty­wy literackie:

taniec, wieś, zwy­cza­je i tra­dy­cje, deka­den­tyzm, arty­sta, powsta­nie, nie­pod­le­głość, prze­ni­ka­nie i kon­flik­ty mię­dzy kla­sa­mi spo­łecz­ny­mi, chło­po­ma­nia, Żydzi

kon­tek­sty:

obra­zy „Wer­ny­ho­ra” (wisiał w cha­cie Tet­ma­je­ra) i „Stań­czyk” Jana Matej­ki – inspi­ra­cje dla posta­ci fantastycznych

obraz „Rycerz u stud­ni” Jac­ka Mal­czew­skie­go – Poeta nawią­zu­je do nie­go w opi­sie swo­je­go dramatu

Roman­tycz­ność” oraz cz. II i IV „Dzia­dów” Ada­ma Mic­kie­wi­cza – motyw wid­ma daw­ne­go kochanka.

Pan Tade­usz” Ada­ma Mic­kie­wi­cza – dom pełen sym­bo­li naro­do­wych, motyw Żyda

Chło­pi” Wła­dy­sła­wa Rey­mon­ta – opo­wieść o codzien­nym życiu chłopstwa

Zawi­sza Czar­ny. Fan­ta­zya dra­ma­tycz­na” Kazi­mie­rza Prze­rwy-Tet­ma­je­ra (wyd. 1901) – dra­mat opi­sy­wa­ny przez Poetę

Evi­va l’ar­te!” Kazi­mie­rza Prze­rwy-Tet­ma­je­ra – wiersz uka­zu­ją­cy mło­do­pol­ski dekadentyzm

motyw tań­ca: polo­nez w „Panu Tade­uszu”, a tu cho­cho­li taniec; 

co jesz­cze się oma­wia przy tej lekturze? 

Kto się komu uka­zał w„Weselu”?

Isi – Cho­choł
Mary­si – Wid­mo
Dzien­ni­ka­rzo­wi – Stań­czyk
Poecie – Rycerz
Panu Mło­de­mu – Het­man
Dzia­do­wi – Upiór
Gospo­da­rzo­wi – Wernyhora

Jakie obra­zy wisia­ły w bro­no­wic­kiej chacie?

  • górą zsze­re­go­wa­ni Świę­ci obraz­ko­wi” – licz­ne obraz­ki świętych

  • Nad drzwia­mi wesel­ny­mi ogrom­ny obraz Mat­ki Boskiej Ostro­bram­skiej” – kopia obra­zu z Ostrej Bra­my w Wilnie; 

  • nad drzwia­mi alkie­rza takiż ogrom­ny obraz Mat­ki Boskiej Czę­sto­chow­skiej” – kopia obra­zu z Jasnej Góry w Częstochowie;

  • ponad biur­kiem foto­gra­fia Matej­kow­skie­go «Wer­ny­ho­ry»” – obraz Jana Matej­ki z 1883 r.; według rela­cji świad­ków jego repro­duk­cja wisia­ła w domu Wło­dzi­mie­rza Tet­ma­je­ra w Bro­no­wi­cach Małych;

  • lito­gra­ficz­ne odbi­cie Matej­kow­skich «Racła­wic»” – obraz Jana Matej­ki Kościusz­ko pod Racła­wi­ca­mi (dziś w Muzeum Naro­do­wym w Kra­ko­wie), uka­zu­je powi­ta­nie naczel­ni­ka przez pod­kra­kow­skich kosy­nie­rów z Bar­to­szem Głowackim. 


Wyspiań­ski był mala­rzem, marzył o stwo­rze­niu teatru ogrom­ne­go, więc wszyst­ko w dra­ma­cie musisz sobie wyobra­zić, wszyst­ko ma zna­cze­nie, wymy­ślił wnę­trze cha­ty, muzy­kę, gwar, ume­blo­wa­nie, świa­tła — dida­ska­lia są bar­dzo roz­bu­do­wa­ne. Na ścia­nach umie­ścił tak­że obra­zy Matej­ki, wie­le scen i posta­ci było zain­spi­ro­wa­nych malar­stwem jego nauczy­cie­la, np. „dzwon Zyg­mun­tow­ski” czy„Stańczyk (na dwo­rze kró­lo­wej Bony)”. 


OBRAZ SPOŁECZEŃSTWA

INTELIGENCJA SZLACHECKIEGO POCHODZENIA 

Pan Mło­dy w roz­mo­wie z Gospo­da­rzem ujaw­nia, że pamię­ta o raba­cji gali­cyj­skiej i oba­wia się siły, któ­ra drze­mie w ludzie. 

Gospo­darz od lat miesz­ka na wsi, zyskał sza­cu­nek chło­pów, mógł­by być pomo­stem mię­dzy gru­pa­mi spo­łecz­ny­mi, fascy­nu­je go siła ludu, jed­nak oka­zu­je się nieodpowiedzialny. 

Poeta marzy o czy­nie i potę­dze, tłu­ma­czy Pan­nie Mło­dej, że Pol­ska mie­ści się w ser­cu każ­de­go Pola­ka, ale jest typo­wym deka­den­tem nie­zdol­nym do działania. 

 Dzien­ni­karz przy­je­chał na wieś odpo­cząć, uni­ka Czep­ca i jego pytań poli­tycz­nych, jest kon­ser­wa­ty­stą i zwo­len­ni­kiem współ­pra­cy z zaborcą. 

Rad­czy­ni wywyż­sza się, jest na wese­lu, bo tak wypada. 

CHŁOPI

Pan­na Mło­da to nie­win­na dziew­czy­na zako­cha­na w mężu z mia­sta, jed­nak nie zna go, rano, gdy chło­pi chcą obu­dzić panów, sprze­ci­wia się im. Gospo­dy­ni cho­wa pod­ko­wę do skrzy­ni, nie pozwa­la budzić męża, chłop­ska spra­wa jest dla niej najważniejsza. 

Cze­piec jest pierw­szy do bicia, zain­te­re­so­wa­ny poli­ty­ką, stra­szy panów Gło­wac­kim, jed­nak jest nie­sa­mo­dziel­ny, potrzeb­ny mu przy­wód­ca, choć gar­dzi inteligencją. 

Jasiek jest nie­doj­rza­ły i nie rozu­mie powa­gi sytuacji. 

Dziad pamię­ta z dzie­ciń­stwa raba­cję chło­pów z 1846 r. i pamię­ta nie­chęć chło­pów i inte­li­gen­cji, boi się powtór­ki z historii. 

OCENA SPOŁECZEŃSTWA W„WESELU”:

Wszy­scy zosta­li pod­da­ni oce­nie pod kątem goto­wo­ści do pod­ję­cia czy­nu naro­do­we­go, ale żad­na z warstw nie zasłu­ży­ła na pozy­tyw­ną oce­nę — inte­li­gen­cja zawio­dła, a chło­pi nie doro­śli do tak poważ­ne­go zada­nia, cho­ciaż chęt­nie poszli­by wal­czyć. Kon­flikt mię­dzy gru­pa­mi jest za sil­ny, by mogli wspól­nie dzia­łać, na doda­tek nagły zryw też nie jest rozwiązaniem. 

WAŻNE CYTATY:

Cóż tam, panie, w poli­ty­ce? Chiń­czy­ki trzy­ma­ją się mocno? 

- pierw­sze zda­nie dra­ma­tu, wypo­wia­da je Cze­piec do  Dzien­ni­ka­rza, odwo­łu­je się do powsta­nia bok­se­rów w Chi­nach; sprze­ci­wi­li się oni wła­dzy; gło­śna spra­wa; Cze­piec poka­zu­je, że jest oczy­ta­ny i inte­re­su­je się świa­tem, ale też wpro­wa­dza ele­ment nie­po­ko­ju i pogar­dy wobec gościa z mia­sta, bo suge­ru­je, że tutaj też mogą chło­pi zabić miastowych. 

Już lat dzie­sięć pośród sie­dzę, Sąsia­du­je­my o mie­dzę. Kie­dy sie­je, orze, mie­le, Taka god­ność, takie wzię­cie; Co czy­ni, to czy­ni świę­cie, God­ność, roz­wa­ga, poję­cie. A jak modli się w koście­le, Taka god­ność, to prze­ję­cie; Bar­dzo wie­le, wie­le z Pia­sta; Chłop potę­gą jest i basta

- Gospo­darz tymi sło­wa­mi wyra­ża zachwyt nad kul­tu­rą ludową. 

Mia­łeś, cha­mie, zło­ty róg, Mia­łeś, cha­mie, czap­kę z piór: Czap­kę wicher nie­sie, Róg huka po lesie, Ostał ci się ino sznur, Ostał ci się ino sznur. 

- mówi to Cho­choł do Jaś­ka, któ­ry zgu­bił róg i zatra­cił szan­sę na wspól­ne odzy­ska­nie niepodległości. 

W całym świe­cie woj­na, byle pol­ska wieś zacisz­na, byle pol­ska wieś spo­koj­na. 

- pod­kre­śla chło­po­ma­nię i brak wie­dzy o wsi, mówi to  Dzien­ni­karz do Czepca. 

No, tyl­ko my jeste­śmy tacy przy­ja­cie­le, co się nie lubią. 

- Żyd mówi to do Pana Mło­de­go w odpo­wie­dzi na jego fał­szy­wą uprzejmość. 

Wyście sobie, a my sobie. Każ­den sobie rzep­kę skrobie. 

- wszyst­ko ich róż­ni, powie­dzia­ła Radczyni. 

Cóż ta, gospo­siu, na roli? Czy­ście sobie już posia­li? – Tym ta casem sie nie siwo. 

- roz­mo­wa Rad­czy­ni i Kli­mi­ny, Rad­czy­ni chcia­ła zaga­dać, ale nie zna się kom­plet­nie na wsi, o czym dowo­dzi jej pomysł na sia­nie w listopadzie. 

Trza być w butach na weselu. 

- obu­rzo­na Pan­na Mło­da na pro­po­zy­cję męża, by zdję­ła buty na wła­snym wese­lu, sko­ro bolą ją nogi.

A bo chłop i ma coś z Pia­sta, coś z tych kró­lów Pia­stów — wiele! 

- chłop jest potę­gą, mówi to Gospo­darz, dla­te­go Wer­ny­ho­ra przy­cho­dzi do nie­go, bo to czło­wiek, któ­ry łączy i sza­nu­je dwie kla­sy społeczne. 



Zosta­łam amba­sa­dor­ką serii Wydaw­nic­twa Świat Książ­ki “SKARBY POLSKIEJ LITERATURY” – czy­li kolek­cjo­ner­skich wydań w bar­dzo niskiej cenie, któ­re znaj­dzie­cie w skle­pach Bie­dron­ka. Zaczę­li­śmy 22 stycz­nia 2024 r. Co mie­siąc poja­wia­ły się 2 kolej­ne tomy, wszyst­kie zosta­ły omó­wio­ne i opra­co­wa­ne na mojej stro­nie www​.baba​od​pol​skie​go​.pl, by moż­na je było wyko­rzy­sty­wać np. pod­czas lek­cji (i zasi­lić tymi pięk­ny­mi wyda­nia­mi szkol­ne biblio­te­ki). W kolek­cji “Zna­chor”, “Dewaj­tis”, “Chło­pi”, “Przed­wio­śnie”, “Pro­fe­sor Wil­czur”, “Wese­le” “Hra­bi­na Cosel”, “Pan Tade­usz”, “Karie­ra Niko­de­ma Dyz­my”.

Postaci symboliczne: (zwane osobami dramatu):

Zdjęcia rodzinne Lucjana Rydla, Jadwigi Mikołajczykówny i ich dzieci:

Opowieść wnuczki Lucjana Rydla i Jadwigi Mikołajczykówny przeczytasz tutaj: KLIK

karta pracy – charakterystyka postaci

 

cytat

cha­rak­te­ry­sty­ka

RADCZYNI

Oni się tam gnio­tą, tło­czą  / i ni stąd, ni zowąd naraz / trzask, prask, biją się po pysku;

to nie dla was. [do Hanecz­ki i Zosi]


Wyście sobie, a my sobie.

Każ­den sobie rzep­kę skrobie.


Coż ta, gospo­siu, na roli? / Czy­ście sobie już posia­li?  [do Kliminy]


* w rów­ne nogi wsko­czyć w stud­nię [do Pana Mło­de­go, któ­ry porów­nu­je ślub do zaspo­ko­je­nia pragnienia]

* Topi się, kto bie­rze żonę

* [do Mło­dej] Ja wiem, że two­ja uro­da / nie­jed­ną trud­ność prze­si­li, / żeś sobie mło­da; / no ale o czym wy będzie­cie mówi­li, / jak tak nadej­dzie wie­czór dłu­gi: mówić się nie chce, trza prze­sie­dzieć; / on wykształ­co­ny, ty bez szkół;


NOS

Piję, piję, bo ja muszę,  / bo jak piję, to mnie kłuje;

wte­dy w pier­si ser­ce czu­ję,  / strasz­nie wie­le odgaduję:

tak po pol­sku coś miar­ku­ję / szu­mi las, huczy las:  / has, has, has ./ Cho­pin gdy­by jesz­cze żył,  / toby pił –


Wszyst­ko nudzi /  wszyst­ko mi się przy­krzy już;

koło ser­ca mi się stu­dzi, / odle­ciał mnie Anioł Stróż; ino mi się widzi las  i te drze­wa lecą precz


* Znam, znam: evi­va l’ar­te, / życie nasze nic niewart,

* na plan pierw­szy wstą­pić muszę


ZOSIA, MARYNA, HANECZKA

My byśmy chcia­ły z druż­ba­mi, / z tymi, co pawi­mi piórami/ zamia­ta­ją pułap izby.


Muszę panu się poża­lić, / w ser­dusz­ku nie napa­lo­ne; / jak kto weź­mie mnie za żonę, / będzie sobie cie­pło chwa­lić; / muszę panu się poża­lić: choć zim­no, moż­na się sparzyć.


* Chcia­ła­bym kochać, ale bardzo, / ale tak bardzo, bardzo, mocno.

* trza coś prze­cier­pieć, coś prze­bo­leć, / żeby móc miłość uszanować


RACHELA

Jakie tyl­ko książ­ki są, to czy­ta, / a i cia­sto gnie­cie wał­kiem,  była w Wied­niu na ope­rze, / w domu sama sobie pie­rze —  no, zna cały Przy­by­szew­ski [Żyd o Racheli]


Ona lubi te poety; / ona nawet chło­py lubi; / ona chło­pom kre­dyt daje, to mi się aż ser­ce kraje,


ta cha­łu­pa roz­świe­co­na, / gra­ją­ca muzy­ką w noc ciem­ną, / wyda­ła mi się arcy­przy­jem­ną, / jako arka, na kształt cza­rów łodzi,  / i przy­szłam — — tate pozwoli…?


Chcę poetycz­no­ści / dla was i chcę ją roz­dmu­chać;  zapro­ście tu na Wese­le / wszyst­kie dziwy, kwia­ty, krze­wy,  pio­ru­ny, brzę­cze­nia, śpiewy…


W powie­trzu atmos­fe­rycz­na zmia­na: cha­ta sta­ła się roz­ko­cha­na w pol­sko­ści – wła­ści­wa ska­la: żar, co się duchem udzie­la, co się na powie­trzu spa­la / jak garść lnu;


KSIĄDZ

Są i tacy, co mną gardzą, / żem Jest ze wsi, bom Jest z chło­pa. / Patrzą koso — zbę­dą pręd­ko,  / a tu mi na ser­cu lent­ko. / Sami swoi, pol­ska szo­pa, ‚/ i ja z chło­pa, i wy z chłopa


Wyście mło­dzi, wyście mło­dzi, / choć się dzi­siaj wszyst­ko godzi,/  przyj­dzie czas, co was ochłodzi.


* A niech się ta chło­py biją, / To Mosiek w nich wód­kę leje, / Żyd, chłop, wód­ka, sta­re dzieje

KSIĄDZ Panie Cze­piec, macie dług.

CZEPIEC Nawet konic nie był wart; / te trzy kop­ki raił czart; nie dam nic.

KSIĄDZ (do Żyda) Pozwij­cie sądem.

CZEPIEC (do Księ­dza) Cie­wy, cie­wy, z kiep­skim rządem!

Toć to z waszej łaski ino / Mosiek w karcz­mie sie rozpiro.

KSIĄDZ A bo wy nie chce­cie płacić.

CZEPIEC Bo drze­cie skó­re aż miło.

ŻYD Praw­da jest, za duży czynsz! / Spu­ści z czyn­szu ksiądz dobrodzij.

 


Kar­ta pracy:

1.Kto to mówi i do kogo? 

Każ­den ogień swój zapa­la, każ­den swo­ją świę­tość święci… 

Wina ojca idzie w syna; nie­god­nych syno­wie nie­god­ni; ten prze­kli­na, ów prze­kli­na – ród pamię­ta, brat pamię­ta, kto te poza­kła­dał pęta i że ręka, co prze­klę­ta, była swoja.” 

Już lat dzie­sięć pośród sie­dzę, Sąsia­du­je­my o mie­dzę. Kie­dy sie­je, orze, mie­le, Taka god­ność, takie wzię­cie; Co czy­ni, to czy­ni świę­cie, God­ność, roz­wa­ga, poję­cie. A jak modli się w koście­le, Taka god­ność, to prze­ję­cie; Bar­dzo wie­le, wie­le z Pia­sta; Chłop potę­gą jest i basta” 

Mia­łeś, cha­mie, zło­ty róg, Mia­łeś, cha­mie, czap­kę z piór: Czap­kę wicher nie­sie, Róg huka po lesie, Ostał ci się ino sznur, Ostał ci się ino sznur” 

A kaz tyz ta Pol­ska, a kaz ta?” 

Sami swoi, pol­ska szopa.I ja z chło­pa, i wy z chłopa” 

Niech na całym świe­cie woj­na, byle pol­ska wieś zacisz­na, byle pol­ska wieś spokojna”

No, tyl­ko my jeste­śmy tacy przy­ja­cie­le, co się nie lubią”. 


2. Wyja­śnij zna­cze­nie sym­bo­li wystę­pu­ją­cych w Weselu 

a. Zło­ty róg 

b. Czap­ka z pawi­mi piórami

c. Zło­ta podkowa 

d. Cho­choł

e. Cho­cho­li taniec 


3. Kto się komu ukazał? 

a. Cho­choł 

b. Wid­mo 

c. Dzien­ni­karz

d. Poeta

e. Het­man

f. Upiór

g. Gospo­darz


4. Kto był pier­wo­wzo­rem postaci? 

a. Pan Mło­dy to 

b. Pan­na Mło­da to 

c. Poeta to 

d. Gospo­darz to 

e. Gospo­dy­ni to 

f. Dzien­ni­karz to 

g. Rad­czy­ni to 

h. Rache­la to 


5. Określ sym­bo­li­kę zjaw (są upo­sta­cio­wie­niem myśli bohaterów): 

a. Wid­mo

b. Stań­czyk

c. Rycerz

d. Het­man 

e. Upiór

f. Wer­ny­ho­ra


6. Doko­naj oce­ny spo­łe­czeń­stwa z Wese­la. Oceń kon­kret­ne posta­ci, przy­po­rząd­kuj ich do wła­ści­wej gru­py spo­łecz­nej i oceń ich goto­wość do pod­ję­cia czy­nu narodowego. 


Jeśli to czy­tasz — daj mi znać 🧡 na swo­im ulu­bio­nym kanale:

Jeśli to czy­tasz — daj mi znać 🧡 na swo­im ulu­bio­nym kanale:

Stanisław Wyspiański Wesele streszczenie opracowanie
Pro­dukt ze skle­pu Baba od pol­skie­go – Sta­ni­sław Wyspiań­ski “Wese­le” stresz­cze­nie i opracowanie 

Peł­ne opra­co­wa­nie i stresz­cze­nie „Wese­la” Sta­ni­sła­wa Wyspiań­skie­go (gene­za, czas akcji, język, moty­wy, kon­tek­sty, sym­bo­le) znaj­dziesz w moim skle­pie

Jeśli to czy­tasz — daj mi znać 🧡 na swo­im ulu­bio­nym kanale:

Chcesz zapisać się na korepetycje?